Wall Street Journal o pokerowym stakingu

0

Daniel Negreanu, Faraz Jaka i inni w tekście o inwestycjach w pokerzystów.

W amerykańskiej prasie poker gości ostatnio bardzo często, ale głównie za sprawą Sheldona Adelsona, który próbuje w USA wprowadzić zakaz gry w Internecie. Od czasu do czasu znajdzie się jednak tekst, który przeciętnemu czytelnikowi pokazuje pokera z zupełnie nieznanej strony – takim przykładem jest właśnie tekst „Ukryta gra za profesjonalnym pokerem, który opublikowało Wall Street Journal.

Jednym z inwestorów, który wspiera innych graczy jest Daniel Negreanu. Okazuje się, że Kanadyjczyk dwa lata temu zainwestował w innych graczy aż 2 miliony dolarów podczas World Series of Poker. Przyznaje, że zdarzyło mu się grać z niektórymi z tych pokerzystów, ale jego gra nie różniła się w żaden sposób od rywalizacji z innymi: – Grałem z nimi tak ostro, jak gram z kimś, kogo zupełnie nie znam.

Dla przeciętnego widza ESPN czy osoby, która tylko częściowo interesuje się pokerem, jest to dość oczywista gra. Tymczasem za kulisami wielkich turniejów mamy całą pokerową ekonomię związaną ze wspieraniem innych graczy. Dzisiaj całkiem spora część gra będąc stakowanymi, co oznacza, że „sponsorują” ich inni pokerzyści czy inwestorzy. Szacunki mówią, że pośród 6 tysięcy uczestników Main Eventu nawet połowa może grać będąc wspierana przez innych.

Sami organizatorzy World Series nie mają nic przeciwko stakowaniu – oprócz oczywistego zakazu współpracy takich graczy (soft play). Co ciekawe, niektórzy uważają nawet, że deale pomiędzy graczami powinny ujrzeć światło dziennie. Zwolennikiem czegoś takiego jest Chris Grove, który uważa, że dodałoby to grze nowej dynamiki.

Jednym z pokerzystów, który dzisiaj zajmuje się stakingiem jest Shane Sigsbee. Kilka lat temu pracował on w jednej z chicagowskich firm, przy okazji grywając w pokera. Właśnie po tym jak zapisał się do jednego z eventów jego życie miało się zmienić. Wygrał ponad 200 tysięcy dolarów i wraz z żoną, postanowił udać się w długą podróż – podczas, gdy ona pracowała jako dziennikarka, on grywał w kolejnych kasynach. Odwiedził kilka krajów, a w 2011 roku postanowił zainwestować w grę innych pokerzystów. Przed World Series zebrał od różnych inwestorów aż milion dolarów, wspierając jednocześnie 35 graczy. Inwestycja nie zwróciła się, chociaż była na to szansa. Wspomina dzisiaj, że jeden z graczy zaliczył deep run w Main Evencie, będąc w pewnym momencie ósmym stackiem. Zwycięstwo dałoby całej grupie inwestorów ogromny zysk, ale pokerzysta odpadł na 12. miejscu, a inwestorzy skończyli 36% na minusie.

W świecie stakingu swoje miejsce odnalazł też Faraz Jaka. Przyznaje, że inwestuje w innych właściwie od momentu, kiedy sam zaczął grać. Jaka mówi, że stakuje i wymienia się udziałami gdyż „obniża to wariancję”. Faraz w odróżnieniu od innych nie wspiera jednak dużych grup pokerzystów. Ma kilka zaufanych osób, w które inwestuje, oferując przy okazji swoją pomoc w zakresie strategii.

W tekście przewija się kwestia możliwego konfliktu interesów, jeżeli inwestor i stakowany gracz spotkają się przy jednym stole. Brian Balsbaugh, agent wielu pokerzystów, uważa, że jest to tylko pozorny problem. W przypadku graczy, którzy wymieniają się udziałami, zwykle są to zbyt małe „cegiełki”, aby jakoś wpływały na samą grę. W sytuacji, gdy któryś ze stakerów chciałby próbować „soft play”, czyli oszukiwania, to pozostali gracze raczej zwróciliby na to uwagę.

Ciekawy przykład podaje również Faraz. Wspomina, że 2 lata temu on i jeden z graczy, których stake'ował, awansowali do finałowego dnia turnieju na Karaibach. Nie myśleli jednak wtedy w ogóle o umowie, którą wcześniej zawarli: – Przycisnęliśmy gaz do dechy – wspomina pokerzysta. Ostatecznie jego znajomy odpadł trochę wcześniej, a Faraz wygrał 700 tysięcy dolarów.

Staking pozostaje ciągle raczej wewnętrzną sprawą pokerowego środowiska, chociaż organizatorzy WSOP (i nie tylko) doskonale zdają sobie sprawę z tego, że funkcjonuje to dzisiaj w ogromnej skali. A.G Burnet z Komisji Gier Stanu Nevada mówi, że przygląda się stakingowi od dłuższego czasu, ale Komisja nie ma żadnych regulacji, które dotyczyłyby stakowania. Seth Palansky ze WSOP podkreśla, że organizator cyklu nie wtrąca się w żadnej finansowe uzgodnienia pomiędzy graczami. Można domyślić się, że WSOP nie chce być w razie czego pociągnięty do odpowiedzialności – właśnie dlatego wszelkie podziały puli przy stołach finałowych robione są nieoficjalnie. Temat inwestycji czy wymiany udziałów rzadko pojawia się też w relacjach telewizji ESPN, co specjalnie nikogo nie dziwi. Widzowie nie będą raczej zainteresowani tym, kto inwestował w danego gracza – takie informacje dyskutowane są prędzej w pokerowym środowisku.

Nie dla wszystkich graczy stakingi okazują się być opłacalne. Balsbaugh uważa wręcz, że pokerowe umiejętności przy stole, nie przekładają się na umiejętności wybierania graczy, których chce się wspierać. Jego zdaniem, wielu graczy zostało przez stakowanych pokerzystów po prostu wykorzystanych. Z tym zdaniem po części zgadza się Negreanu, który zauważa, że nie wszyscy traktują pieniądze tak jakby to były ich własne. On ze wspomnianych dwóch milionów stracił połowę, a dzisiaj wspiera tylko dwóch graczy.

Wspomniany wcześniej Sigsbee odkrył, że niezłe pieniądze zarobić można na wspieraniu graczy online, gdyż mogą grać więcej, za mniejsze pieniądze. Jego strona stakuje dzisiaj 80 pokerzystów, a Sigsbee mówi, że w ciągu ostatnich dwóch lat miał tylko jeden miesiąc na minusie.

Na podstawie: The Hidden Game Behind Professional Poker – Wall Street Journal.

Poprzedni artykułŚwietny pakiet powitalny na Everest Poker
Następny artykułPoker w NBA – Houston Rockets grają w samolocie