Kilka dni temu spacerując sobie po ulicy i delektując się pierwszymi dniami niesamowicie przyjemniej pogody, coś zauważyłem. Otóż, co chwilę mijał mnie, to jakiś biegacz, to jakaś babka z kijkami, aż miałem ochotę przyłączyć się do jednego grubaska i go trochę zdopingować, bo widać było, że ten z pozoru powolny bieg sprawiał mu naprawdę dużo bólu. Od razu przyszła mi do głowy alegoria do pokera. Czasem trzeba się wziąć za siebie, ogarnąć się.