W kolejnej części tekstu Nolan Dalla opisuje napięte stosunki, jakie panowały między właścicielami kasyn i poker roomów online. Przypomina też jak ważny dla pokerowego świata był WSOP w 2003 roku i zwycięstwo Chrisa Moneymakera. Poker online zaczął być wtedy kluczowy.
Pierwsza, druga i trzecia część wspomnień.
Pojawienie się operatorów online miał nie lada wpływ na krajobraz pokera. Gdy kasyna starały się przyciągnąć jakichkolwiek graczy i nawet w takich miejscach jak Horseshoe brakowało pieniędzy na ubezpieczenia zdrowotne pracowników, strony online rozrzucały zarobione pieniądze na lewo i prawo. Jak konfetti na paradzie.
Obie strony rywalizowały ze sobą, chociaż z perspektywy czasu wyraźnie widać, że powinny współpracować. Niestety, właściciele oldschoolowych poker roomów i kasyn w Las Vegas nienawidzili pokera online.
GutshotPoker był operatorem z Londynu, który desperacko chciał nawiązać współpracę z World Series of Poker, czyli najbardziej szanowanej marce w pokerze. Szefowie GutshotPoker polecieli więc do Atlantic City na negocjacje. Wystawne kolacje przebiegały z dialogami żywcem wyciągniętymi z „Ojca chrzestnego”.
I chociaż sam pracowałem wtedy dla Horseshoe, jest to doskonały przykład tego, jak pozbawione wszelkiej wyobraźni były amerykańskie kasyna. Nie potrafiliśmy dostrzec szybko zmieniającej się przyszłości tej gry. Nawet ja, aktywny gracz online od lat, byłem sceptyczny.
W pewnym momencie nasza rozmowa coraz bardziej zaczęła przeradzać się w kłótnię. Barry Martin, jeden z dyrektorów Gutshot, był przekonany, że jeżeli dostaną nasze pozwolenie na korzystanie z marki WSOP i organizowanie satelit, „wyślą” nam 100 graczy.
Powiedziałem mu, że jest szalony. Chyba nawet wyśmiałem go.
Barry przyjął to z największą klasą. Spokojnie wyjaśnił, że Horseshoe siedzi na żyle złota, którą jest marka WSOP. Przekonywał, że pozwalając operatorom online prowadzić satelity i inne turnieje powiązane z WSOP, wszyscy na tym zarobimy kupę pieniędzy. Jednak jego obliczenia wydawały się wręcz absurdalne. Rok wcześniej Main Event przyciągnął 631 graczy. A jego zdaniem mieli dołożyć do tego 100 kolejnych, a więc 1/6 fieldu więcej. Niedorzeczne.
Byliśmy pewni, że żaden operator online nie jest w stanie zapewnić takiego ruchu turniejowi live. Widzieliśmy w nich szaleńców, a oni widzieli przyszłość. Wiedzieli co się święci. A my nie. Wyścig trwał, a my nawet nie ruszyliśmy z linii startu. Niesamowite wydarzenia z 2003 roku podczas WSOP ostatecznie zerwały nam z oczu klapki. Na szczęście nie było jeszcze za późno.
…
W latach 2003 i 2004 nie grałem zbyt dużo w pokera online. Nie miałem czasu.
David Bach przyznał, że żałuje, że w początkach pokera online tak dużo grał. Zamiast tego wolałby być po drugiej stronie, być może posiadając część akcji jakiegoś kasyna. To o tyle zabawne, że my, ludzie pracujący właśnie po stronie kasyna, wielokrotnie zastanawialiśmy się jak potoczyłyby się nasze życia, gdybyśmy wszystkie nasze umiejętności i godziny pracy poświęcili na grę w pokera. Jak widać trawa zawsze jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu…
Moja wspaniała praca, w której mogłem grać i pić, zamieniła się w 70-godzinny tydzień pracy. Bez płatnych nadgodzin, za to z ciągłymi bólami głowy.
Któregoś dnia dowiedziałem się, że zaplanowano spotkanie z przedstawicielami PartyPoker, którzy podobnie jak ci z Gutshot widzieli niesamowity potencjał we współpracy z WSOP. Spotkaliśmy się we czwórkę. Kiedy ja tyrałem w Horseshoe, PartyPoker zamieniło się w prawdziwego giganta. Apple czy General Motors pokerowego świata. I to pomimo nazwy równie poważnej co zabawa w przekłuwanie balonów.
Dzięki współpracy z World Poker Tour, bezustannym i sprytnym reklamom, a także bardzo agresywnemu marketingowi w licznych krajach z całego świata, Ruth Parasol, właścicielka, została jedną z najbogatszych kobiet świata.
PartyPoker chciało być wszędzie i mieć wszystko. Chociaż wyprzedzili Paradise Poker i współpracowało z WPT, wciąż szukali sojuszników przy WSOP, a co za tym szło: ESPN. Określali to mianem strategicznego partnerstwa, co oznaczało, że jeśli my im pomożemy, to oni pomogą nam. W kolejnych latach było to naturalną praktyką między kasynami a operatorami. Ale zanim nastała współpraca, była podejrzliwość i walka.
Spotkanie poszło jednak nadzwyczaj dobrze. Przedstawiciele Party Poker uznali, że uda im się nawiązać z nami współpracę, a my mieliśmy w planach wrócić do Horseshoe, wyjaśnić umowę z nimi, dzięki której zarobilibyśmy sporo pieniędzy, i przyjąć podziękowania od szefostwa. Zamiast tego dowiedzieliśmy się jednak, że nie będzie żadnych więcej negocjacji. W innej części Las Vegas trwały bowiem rozmowy o… sprzedaży Horseshoe.
…
Wiele napisano już o WSOP 2003, a sam dorzuciłem do tego niejedną cegiełkę. Było to przełomowy moment. Była era przed WSOP w 2003 roku i era po nim. Niedługo po zwycięstwie Chrisa Moneymakera, rozmawiałem z reporterem z Associated Press. Określiłem wtedy ten szokujący sukces jako „pokerowy grom dźwiękowy”. Wszyscy to podchwycili. Moje stwierdzenie nie było jednak tylko hiperbolą. Jeśli poker przed Moneymakerem był jak stary samolot, to jego wygrana pokazana na ESPN była jak złamanie bariery dźwięku przez rakietę.
Ruch na stronach pokerowych online po prostu eksplodował. Szczególnie na PokerStars, gdzie księgowy z Nashville zdobył swoją przepustkę na WSOP. PartyPoker wciąż było największe, ale PokerStars zaczął deptać mu po piętach. Niszą, którą udało im się zapełnić, była liczna oferta turniejów MTT. To właśnie ten format stał się popularny po tym, gdy miliony ludzi po raz pierwszy zobaczyli pokera w telewizji.
Wygrana Moneymakera dała również kolejny bodziec do powstawania kolejnych pokerowych start-upów. Te najczęściej jednak nie miały większych szans na sukces.
W kolejnych miesiącach odżyło również Las Vegas. Poker przez wielu właścicieli kasyn uważany był za niechciane dziecko w przemyśle hazardu. W 2003 roku działało już tylko kilka poker roomów. Po Moneymakerze nowe miejsca do gry pojawiły się w takich kasynach jak Bally’s, Flamingo, MGM, Las Vegas Hilton, Golden Nugget, Union PLaza, Hard Rock, Tuscany i kilku mniejszych miejscówkach.
Okazało się, że poker online nie zabierał ruchu fizycznym poker roomom. On tworzył cały pokerowy rynek. Poker online zasiał miliony nasion na całym świecie. W ciągu kilku kolejnych lat duża część nasion zdołała wykiełkować, zamieniając się w 15-20 mln aktywnych graczy online.