W Wenezueli rozkwita podziemna scena pokera

0
Caracas

Pokerowi operatorzy już od dawna dostrzegają potencjał, jaki drzemie w rynkach Ameryki Południowej. Teraz okazuje się, że poker rozwija się nawet w krajach, gdzie wydawałoby się to mało prawdopodobne.

Alex Vasquez pisze dla Bloomberga o pokerowej scenie w Wenezueli, gdzie coraz większe sukcesy święcą podziemne gry pokerowe.

– Policjanci pojawili się jednej nocy przy jednym z najgorętszych pokerowych podziemnych klubów w Caracas. Nie po to oczywiście, aby przerwać imprezę. Chronili po prostu wysokiej rangi polityka, który bawił się przy stole Omahy – czytamy w tekście.

Przy pokerowym stole siedzi kilku graczy. Rozmawiają, krzyczą i stawiają ogromne kwoty. Wejściowa stawka w rozdaniu to 50$, czyli 30 razy więcej niż minimalna pensja w Wenezueli. Tymczasem podczas gier pule sięgają kilku tysięcy dolarów.

Autor zauważył, że przed klubem czekała spora kolejka. Część graczy zgromadziła się przy grillu, trwała impreza. Właściciel przybytku wspomniał, że przed pandemią koronawirusa nigdy nie było tylu chętnych. Teraz chce dodać kolejny stół do gry, chociaż zdaje sobie sprawę, że jego poker room jest właściwie nielegalny.

Pokerowe podziemne kluby nigdy nie były jeszcze tak popularne w Caracas, jak teraz. W mieście nigdy nie było zbyt wiele rozrywki, a więc gracze lgną do nich, aby zakosztować pokera. Reszta świata gra w sieci, ale w Wenezueli dostęp do sieci jest za słaby – stąd popularność gier live.

Poker przyciąga graczy w różnym wieku, a kluby znaleźć można nawet w gorszych częściach miasta. Przy stole siedzi 19-latek w bluzie i okularach przeciwsłonecznych. Jest też 85-letni staruszek w maseczce, którzy mówi, że chociaż przegrywa, to doskonale się bawi.

Środki ostrożności zachowane, ale… nie do końca

Początkowo do klubu można było wejść bez maseczki. Pandemia koronawirusa dotknęła jednak Wenezuelę na tyle mocno, że organizator gier wprowadził obowiązek ich zakładania. W klubie większość osób ściąga je. Trudno też o odpowiednią odległość między graczami.

Vasquez pisze, że organizator gry zarabia 5% z każdej puli. To standardowa prowizja. Po kilku tygodniach od odwiedzin dziennikarza poinformował, że nie zdecydował się jednak na dołożenie drugiego stołu. Przeniósł się do całkowicie nowego miejsca – starego klubu nocnego z profesjonalną obsługą i kelnerkami. Chociaż klub jest właściwie dalej nielegalny, to jednak stoi przed nim radiowóz, a dwóch policjantów pilnuje porządku. Tutaj przeczytacie cały tekst.

Polk i Negreanu spierają się na Twitterze – czy tabelki preflop to „oszustwo”?

ŹRÓDŁOBloomberg
Poprzedni artykułPolk i Negreanu spierają się na Twitterze – czy tabelki preflop to „oszustwo”?
Następny artykułGra na deep stacku – kiedy potrzeba presji, a kiedy jej unikać?