Toby Lewis o turniejach re-entry i radzie reprezentującej pokerzystów

0

Kolejny głos o tym, że event re-entry faworyzują profesjonalistów.

Podczas trwającego właśnie festiwalu Merit North Cyprus Classic przy stołach spotkać można było sporą grupę graczy z Wielkiej Brytanii. Był wśród nich Toby Lewis, pokerzysta znany z European Poker Tour (wygrał kilka lat temu w Vilamourze), a także świetnej gry online jako 810of clubs (znakomite wyniki w turniejach PokerStars i Full Tilt Poker).

Toby podczas WPT (w którym grał na stole finałowym) rozmawiał z Lee Davym z portalu Calvin Ayre. Panowie podjęli temat re-entry, które stały się już powszechne w eventach tego cyklu. Lewis stanął tutaj zdecydowanie po stronie amatorów i powiedział jasno – nie jest fanem turniejów tego typu, bo zwiększają one szanse profesjonalistów. Tymczasem to dzięki amatorom poker ciągle się rozwija i funkcjonuje. – Ludzie grają turnieje kwalifikacyjne do EPT albo WPT, gdzie wpisowe to 2 do 5 tysięcy. Możesz tam spotkać graczy, którzy dostali się za 10 czy 100 funtów. Oni nie wyłożą kolejnych 4 tysięcy dolarów.

Anglikowi podoba się praca, którą wykonuje w tym względzie EPT. Organizatorzy zapewniają więcej satelit, festiwale są wydłużane, a miejsca rozgrywania coraz ciekawsze. To pomysł lepszy niż re-entry. Lewis stwierdza, że taka formuła turniejowa nadaje się do eventów high roller, bo tam uczestnicy i tak mają odpowiednie środki, aby zagrać raz czy więcej i nie ma znaczenia czy są profesjonalistami czy amatorami.

Pytany o uczestnictwo w turnieju Global Poker Master, odpowiada, że nie miałby nic przeciwko, aby zostać wybranym jako reprezentant kraju, ale mówi, iż nie ma pewności czy pokerzyści, którzy grają więcej nie zasługują bardzo od niego. Anglik nie przywiązuje wagi do rankingów i klasyfikacji: – To za dużo ciężkiej pracy, w szczególności te rankingi online; które tak zależą od liczby turniejów. One nie świadczą o tym, że dobrze sobie radzisz; możesz po prostu grać wiele turniejów. Klasyfikacje live znaczą więcej, ale to nie one przyciągają mniej do gry.

W rozmowie przewija się jeszcze temat stworzenia rady czy komisji złożonej z przedstawicieli środowiska która miałaby decydować o przyznawaniu nagród pokerzystom czy też pilnować, aby poszczególne turnieje nie były rozgrywane w tym samym czasie (ostatni przykład to event Winstar, który odbywał się prawie w tym samym czasie co turnieje Seminole i EPT Barcelona). Lewis otrzymał w zeszłym roku nagrodę dla Najlepszego Gracza Online (przyznaną podczas GPI European Poker Awards), ale mówi dość szczerze, że nie wyobraża sobie, aby jury konkursu miało odpowiednią wiedzę o tym, kto gra najlepiej w sieci. Podobnie z turniejami. Nie wystarczy, aby organizatorzy eventów sięgali po opinie graczy, którzy grają część eventów czy promują dany cykl. Pytać o opinie należy tych, którzy grają wszystkie turnieje i mają zróżnicowane zdanie.

Nie tylko Lewis uważa, że należałoby stworzyć reprezentację graczy. Podobne zdanie mają m.in. Phil Hellmuth (chociaż on mówił o tym w kontekście WSOP), a także Daniel Negreanu. Kanadyjczyk zarzucał dyrektorom turniejowym to, że często nie liczą się z pokerzystami. Podobnie uważa Toby, który podkreśla, że organizatorzy turniejów i osoby, które je nadzorują, powinni częściej zwracać uwagę na opinie pokerzystów w sprawie struktur turniejów i ich harmonogramów.

Źródło: CalvinAyre.com

Zdjęcie: PokerStars Blog.

Poprzedni artykułGramy z PokerTexas o WCOOP – „texasmazo” i „IamGrouchy!” z ticketami
Następny artykułWCOOP 2014 – Polak w finale Eventu 10