Scotty Nguyen – Poker daje szansę każdemu

0
Scotty Nguyen

Scotty Nguyen, żywa legenda światowego pokera, przypomniał ostatnio o swoim istnieniu, podpisując kontrakt z Cryptonia Poker. W przeprowadzonym niedawno wywiadzie, 5-krotny zdobywca bransoletki WSOP opowiada o swoich karcianych początkach, pracy w kasynie, Las Vegas oraz planach na zbliżające się World Series of Poker.

– Jak wyglądało Las Vegas w latach osiemdziesiątych?

– Teraz to miasto jest szalone, ale kiedy tu przyjechałem, w Vegas nie było prawie nic, oprócz kasyn oczywiście. Teraz wszędzie są neony, palmy… Zawsze reprezentowałem Las Vegas, to miasto, w którym się dzieje, baby.

Scotty Nguyen

– Zaczynałeś jako krupier. Opowiedz trochę o tym.

– Na samym początku byłem tak naprawdę pomocnikiem kelnera, zbierałem brudne naczynia ze stołów. Pracowałem bardzo ciężko. Pewnego razu poznałem menedżera jednej z sal pokerowych. Byłem już wówczas pełnoletni, miałem 21 lat, zapytałem więc, czy nie znalazłby dla mnie jakiejś pracy. Odpowiedział: „nawet nie musisz pytać, praca już czeka”. Zawsze potrafiłem złapać dobry kontakt z innymi. Ludzie mnie uwielbiają, często powtarzają: „Scotty, o nic się nie musisz martwić, wszystko załatwione”.

Najpierw musiałem jednak pójść do szkoły dla krupierów. Kosztowała 350 dolarów. Lata temu to były spore pieniądze, szczególnie dla pomocnika kelnera. Odłożenie takiej kwoty zajęłoby mi mnóstwo czasu. Na szczęście, menedżer powiedział, że wyłoży za mnie potrzebną kwotę. Kurs trwał dziewięć tygodni, ale ja już po dwóch tygodniach osiągnąłem taki poziom wtajemniczenia, że zaproponowano mi pracę – miałem uczyć innych krupierów…

Przepracowałem tam jednak ledwie kilka dni, bo zgłosił się do mnie wspomniany menedżer. Chciał, żebym rozdawał karty w jego pokerroomie. Tak się zaczęło.

– Jak twoim zdaniem poker zmienił się na przestrzeni ostatnich 20-30 lat?

– Mówiąc krótko – stały rozwój. Poker się nie zatrzymuje. Poker każdemu daje szansę. Nieważne, ile masz lat, jak wyglądasz… Jeśli masz coś w głowie, dzięki pokerowi możesz zostać kimś.

Kiedy przyjechałem do Stanów Zjednoczonych, nie znałem choćby słowa po angielsku. Nie miałem żadnej szkoły. Miałem za to samozaparcie. Jeśli chcesz do czegoś dojść, musisz tego naprawdę chcieć. Każdego dnia wracałem z pracy przez Las Vegas Boulevard. Widziałem piękne kobiety z całego świata, widziałem limuzyny, z których wysiadali bogacze i jeszcze więcej pięknych kobiet… Myślałem sobie wówczas, że pewnego dnia i ja do tego dojdę.

Scotty Nguyen
Scotty Nguyen podczas gry w Main Evencie WSOP w 1998 roku

– Pracując jako krupier, jak udało ci się zebrać bankroll potrzebny do rozpoczęcia pokerowej przygody?

– Opowiem pewną historię. Pracowałem od drugiej w nocy do dziesiątej rano. Menedżer sali, mój szef, traktował mnie jak syna. Bywało, że musiał mnie błagać, żebym tylko przyszedł do pracy [śmiech].

To były dobre czasy, byłem szczęśliwy. Nie miałem telefonu, samochodu, niczego… Nie miałem nawet łóżka – musiałem spać na podłodze. Ale czułem się wolny. Wolny od Wietnamu, od sponsorujących mnie amerykańskich opiekunów, którzy co tydzień dawali mi pięć dolarów kieszonkowego. Mogłem robić wszystko, na co miałem ochotę. No, miałem może ochotę na samochód, ale na to akurat nie było mnie stać. Byłem nikim, ale wszyscy mnie kochali.

Pewnego razu podsłuchałem mojego szefa, który mówił do kogoś: „Wiesz co, ten chłopak, Scotty… Pracuje dla mnie, ale czuję, jakbym to ja pracował dla niego. Mówię ci, pewnego dnia osiągnie coś wielkiego…”. Robiłem wszystko, żeby rzeczywiście tak było. Pracowałem, uczyłem się, pracowałem, uczyłem się, grałem w pokera, przegrywałem – i tak w kółko. Analizowałem każdą rękę, którą rozdałem, każdą rękę, którą rozegrałem. Wszystkie pamiętałem. Rozdawałem karty, ale tak naprawdę chciałem siedzieć po drugiej stronie stołu.

Pewnego dnia poszedłem do kasyna Golden Nugget, gdzie po raz pierwszy zobaczyłem w akcji pokerowe legendy: Doyle’a Brunsona, Johnniego Chana i – przede wszystkim – Stu Ungara, mojego idola. W swoich myślach prowadziłem z nim rozmowy: „Stu, pewnego dnia rozegramy pojedynek heads-up i cię pokonam…”. Jak już mówiłem – jeśli bardzo czegoś chcesz, wszystko jest możliwe.

– Dwa lata temu zwycięzcą Main Eventu został Qui Nguyen, pokerzysta pochodzący z Wietnamu. Co wtedy czułeś?

– Cieszyłem się jego szczęściem – w końcu pochodzi z tych samych stron, co ja, nosi takie samo nazwisko. Ale nie powiem więcej na jego temat. Wyznaję pewną zasadę – albo mówię o kimś dobrze, albo wcale.

Scotty Nguyen

– Jak obecnie wygląda twoje życie? Jak wygląda dzień z życia Scottiego Nguyena?

– Przez ostatnie dwa, trzy lata zdecydowanie więcej czasu poświęcam rodzinie. Wielu ludzi zapomina o codziennej radości wynikającej z posiadania żony czy dzieci. Widzisz ich każdego dnia, ale tak naprawdę ich nie dostrzegasz, rozumiecie, o czym mówię? Sam taki byłem. Teraz próbuję nadrobić ten stracony czas. Wyeliminowałem ze swojego życia wszystkie negatywne rzeczy. Codziennie staram się relaksować. Poker jest moją niekończącą się miłością. Podobnie małżeństwo. Nie chcę, żeby kiedykolwiek się skończyło.

– Niedawno podpisałeś kontrakt z Cryptonia Poker. Możesz opowiedzieć o tym trochę więcej? Jak z twojej perspektywy wygląda świat kryptowalut?

– Mówiąc szczerze, póki co nie wiem zbyt dużo na temat Cryptonia Poker, ponieważ to nowa rzecz. Dopiero uczę się o świecie kryptowalut i jego związku z pokerem. To, co wiem teraz, wiecie i wy. Kiedy dowiem się czegoś nowego, na pewno się tym z wami podzielę.

Mogę powiedzieć jedno – na pewno warto próbować tych wszystkich nowinek, ponieważ kto wie, co może z nich wyniknąć w przyszłości.

– Czy wiesz już w jakich eventach zagrasz podczas zbliżającego się World Series of Poker?

– W ostatnich latach co roku grałem w tych samych eventach, co roku przegrywałem. To był błąd. Poker musi być dla ciebie dobrą zabawą, a ja o tym zapomniałem. Dlatego w tym roku zmienię kilka rzeczy. Zagram w turniejach, w których nie grałem w zeszłym roku. Na początku zagram na pewno w No-Limit Hold’em Super Turbo Bounty z wpisowym 10.000$. Wiem, że mogę go wygrać, wciąż jestem do tego zdolny. Dlatego to mój cel numer jeden – zdobyć kolejną bransoletkę. Wszyscy pokerzyści chcą coś osiągnąć. Nie chodzi o samo zarabianie pieniędzy, chcą czegoś więcej. Chcą być jak Scotty Nguyen.

Latem chcę się dobrze bawić. Ostatnio na WSOP nie byłem sobą, nie byłem prawdziwym Scottym Nguyenem. Wszystko mnie denerwowało. Ale teraz będzie inaczej. Lubię dawać, nie lubię brać. To będzie powrót prawdziwego Scottiego Nguyena.

Ludzie wciąż chcą oglądać graczy takich jak ja czy Mike Matusow. „The Mouth” może i jest głośny, ale jednocześnie sprawia, że poker to rozrywka. Nieustannie rozśmiesza innych. Ludzie go kochają. Podobnie jest ze mną. Ludzie kochają Scottiego Nguyena, baby!

Dyrektor turniejowy PokerStars wyjaśnia zawiłości związane z big blind ante

baner powerfest 40mln

ŹRÓDŁOPokerNews
Poprzedni artykułSlow roll – wszystko, co musisz o nim wiedzieć
Następny artykułW lipcu Poker Fever Series powróci do Ołomuńca!