Sąd Najwyższy masakruje ustawę hazardową

W najnowszym numerze „Uważam Rze” możemy przeczytać ciekawy artykuł dotyczący ustawy hazardowej oraz niedawnego wyroku Sądu Najwyższego.

Sprawa, o której mowa w artykule „Sąd Najwyższy: hazardowa to bubel” dotyczy gry na automatach. Natomiast wyrok oraz uzasadnienie dotyczyć może całej ustawy hazardowej. Sprawa dotyczyła drobnych przedsiębiorców, którzy oskarżeni zostali o prowadzenie gier na automatach poza kasynem. Sądy pierwszy instancji wydały wyroki „niewinni”, które jednak zostały zaskarżone przez Izbę Celną i sprawa trafiła do Sądu Najwyższego.

Jednak i w tym wypadku wyrok był miażdżący dla rządu i całej ustawy hazardowej. W uzasadnieniu wyroku sędzia prof. Jacek Sobczak mówił m.in.: „Europejski Trybunał powiada jednoznacznie, że jest to norma techniczna. A jeżeli jest to norma techniczna, to obowiązkiem naszych władz była notyfikacja tych przepisów. Tego obowiązku nie spełniono… Trzeba powiedzieć w ten sposób: konsekwencją naruszenia przepisów o notyfikacji jest niestosowanie nienotyfikowanej regulacji prawnej”. Dodatkowo w swoim uzasadnieniu sędzia Jacek Sobczak zwrócił się do sędziów sądów niższych instancji oraz do urzędników mówiąc: „Jeżeli, sądzie lub urzędniku, stwierdzasz, że norma prawna, która ma zostać zastosowana, nie jest normą, która była notyfikowana, a jest to norma techniczna, to tobie – sądzie najniższej instancji, i tobie – urzędniku na samym dole hierarchii, nie wolno tego stosować„.

Co ciekawe w artykule czytamy również, że zaczynają się w końcu pojawiać głosy posłów, którzy dostrzegają, że mamy do czynienia z bublem prawnym. Pod koniec listopada 2014 roku do Ministerstwa Finansów trafiła interpelacja posła Ryszarda Kalisza, który zwracał uwagę, że „Sądy niemal powszechnie uznają konkretne przepisy ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych za regulacje techniczne, a także uwzględniają zarzuty jednostek prywatnych branży hazardowej i odmawiają stosowania nienotyfikowanych przepisów technicznych”.

Autor artykułu Krzysztof Galimski zwraca też uwagę na interesujący fakt, że już sami celnicy zaczynają się buntować i nie chcą podejmować działań związanych z ustawą hazardową bojąc się o zarzuty bezprawnego działania. W artykule możemy przeczytać: „Już nawet podwładni wiceministra Kapicy nie chcą uczestniczyć w jego krucjacie. Wiedzą, że każe się im działać niezgodnie z prawem. Obawiają się konsekwencji, które spadną na nich, a nie na ich wszechwładnego przełożonego”.

Te informacje są optymistyczne dla branży hazardowej, z punktu widzenia całego społeczeństwa nie ma w tym jednak nic dobrego, bowiem już niebawem skarb państwa, a więc my wszyscy może być narażony na gigantyczne odszkodowania. W końcowej części artykułu możemy więc przeczytać:

„Jest wyłącznie kwestią czasu to, że skarb państwa dosłownie zapłaci za krucjatę swojego ministra. Niestety, zapłaci pieniędzmi naszymi – podatników. Przedsiębiorcy sektora hazardowego systematycznie składają pozwy odszkodowawcze do sądów. A te już teraz zasądzają odszkodowania za straty poniesione na skutek zastosowania nienotyfikowanego zakazu urządzania gier poza kasynami. Pełna suma roszczeń może sięgnąć nawet 8 mld zł. Co wtedy? Pewnie rząd znów podwyższy podatki, a Jacek Kapica przejdzie na zasłużoną, generalską emeryturę”.

Źródło: Uważam Rze oraz izbagospodarcza.pl