Trzeci turniej z cyklu Strefa Life Grand Prix, który odbył się w ostatnią sobotę, w pełni potwierdza wszystkie zaistniałe wcześniej tendencje: tak oto do gry o 14-tej stawiło się zwyczajowo 51 w głównej mierze świetnie nam znanych graczy (przy okazji nie zabrakło oczywiście kilku spóźnialskich), przez pierwszych kilka levelów gra toczyła się leniwie i z wyraźnymi przejawami niewyspania na twarzy zawodników, cała zabawa natomiast potrwała do godziny 3-ej. De facto na tym można by już relację po uprzednim podaniu listy finalistów oraz wysokości poszczególnych nagród dla zachowania należytego porządku zakończyć, że jednak turniej w ciekawy sposób pokazuje nam, jak różne są metody na dotarcie do finałowej trójki, prześledzimy z uwagą losy kilku kluczowych dla całej opowieści bohaterów.