Poznajcie October Nine 2012 – część druga

27

Do rozpoczęcia rozgrywki na stole finałowym October Nine pozostało już tylko kilka godzin. Oto informacje o pozostałej piątce.

Steve Gee – Najstarszy i doświadczony

Stack: 16 800 000

Wiek: 57 lat

Steve Gee nie przypomina innych graczy ze stołu finałowego. Nie jest studentem jak Jake Balsiger, nie wygrywał turniejów online jak Greg Merson i nie trenował jak Russel Thomas. Gee jest najstarszym graczem na stole finałowym i najstarszym od czasu, gdy wprowadzono koncepcję November Nine. Daleko mu jednak do nieznanego amatora. W 2010 roku Gee był najlepszy spośród 3042 osób i zwyciężył w turniej $1000 no-limit holdem. Oprócz Grega Mersona, tylko on na tym stole finałowym wie, jak smakuje zwycięstwo w evencie WSOP.

Gee powraca do 2010 roku i mówi, że tamto zwycięstwo dało mu pewność siebie, która jest tak potrzebna przy ogromnej liczbie graczy w Main Evencie. Steven zaczął grać w pokera mając nieco więcej niż dwadzieścia lat. Gry nauczył się na studiach. Pod pewnym względem przypomina wielu dzisiejszych młodych graczy – rzucił studia ze względu na zbyt dużo imprez i pokera, aby rozpocząć karierę jako gracz. Jego rodzicom bardzo nie podobał się taki wybór. On jednak postanowił grać i szkolił się przede wszystkim w zakresie draw low ball na niskich limitach.

Gee wspomina, że były to czasy, w których miał ogromną motywację do gry. Grał 60 godzin tygodniowo, a pewnie mógłby i więcej, gdyby kasyno było otwarte w niedzielę. Wspinał się na coraz wyższe stawki i w pewnym momencie grał w jednych z najwyższych gier w Kalifornii. Był wtedy bardzo młodym graczem, ale były to inne czasy niż teraz. Wtedy konkurował głównie z pokerzystami sporo starszymi od niego, chociaż mówi, że na wiek nigdy specjalnie nie zwracał uwagi. Podobnie nie przejmował się stanem bankrolla, który wkrótce wyparował. Gee mówi, że w młodości wygrał dużo, ale wszystko stracił: – Myślę, że powód był taki, iż robiłem to samo co robi wiele młodych strzelb. Balangowaliśmy. Piliśmy. Paliliśmy i uganialiśmy się za kobietami. Nie byłem tak naprawdę skoncentrowany na zarządzaniu pieniędzmi i nie grałem cały czas mojej A-game. Nie myślałem po prostu, że kiedykolwiek mogę przegrać bądź zbankrutować, ale jednak tak się stało.

W wieku 27 lat zdecydował się powrócić na studia. Skończył rachunkowość na California State University. Później rozpoczął normalną pracę od 9 do 17.  Rozpoczynał jako zwykły księgowy, a później wspinał się po kolejnych szczeblach kariery. W 2008 roku zarządzał grupą więcej niż 30 osób i konsultantów, zarabiając prawie 100 tysięcy dolarów.

Wtedy poczuł, że znów chce grać. Porzucił więc pracę, ku zdziwieniu współpracowników i menadżerów. Rodzice znów nie byli zadowoleni i pytali, czy jedna lekcja z przeszłości nie wystarczy. Mówi, że zobaczył jak wielką popularność zdobywa poker. Były turnieje i telewizja i on też znów zapragnął powrócić do stolików. Opowiada: – Cóż, zacząłem od gier cash i osiągałem sukcesy, ale marzeniem było wygrać turniej, bo tam była cała chwała. Wygrywasz turniej i media chcą z tobą rozmawiać. Marzeniem było wygranie bransoletki.

Jego sen spełnił się już w 2010 roku. Gdy zwyciężył jego rodzina i przyjaciele z innej strony spojrzeli na pokera. Zaczęli myśleć, że jego decyzja nie była wcale zła. Steven uważa, że to ogromne osiągnięcie, ale oczywiście nie da się go porównywać do stołu finałowego WSOP Main Event. Tamten sukces, to było wspaniałe i magiczne uczucie. Nie myślał, że coś będzie jeszcze lepsze.

Przed nadchodzącym finałem nie koncentrował się na jakimś konkretnym treningu: – Po takim czasie, jesteś tym kim jesteś. Poziom na którym jestem, to poziom na którym jestem. Z dnia na dzień nie stanę się Ivey'em, ale też nie stanę się donkiem. Steve dodaje, że wiek nie ma też specjalnego znaczenia: – To po prostu jest gra w pokera.

Russell Thomas – Trening, o którym było głośno

Stack: 24 800 000

Wiek: 24 lata

Dwa lata temu Russell Thomas skończył studia i stanął przed wcale niełatwym wyborem. Mógł podążyć śladami brata i zostać pokerzystą. Russel wiedział jakie korzyści przynosi poker – grywał całkiem wysokie stawki, a na WSOP zaliczył jeden stolik finałowy w evencie 6-handed. Zdecydował się rozpocząć pracę. Został rachmistrzem w firmie ubezpieczeniowej w Hartford w stanie Connecticut.

Poker był teraz na boku, ale Russell nigdy nie przestał grać. Szkolił swoje umiejętności online aż do „Czarnego Piątku”, który diametralnie zmienił sytuację. Po wydarzeniach z zeszłego roku, pokerzysta poświęcał pokerowi mniej czasu, bardziej koncentrując się na pracy.

Poker online zastąpił pokerem live. Thomas wybrał się do Las Vegas, aby grać tam w najlepszych grach cashowych. Eventy WSOP nie były jego priorytetem, ale kilka z nich postanowił wybrać. Zagrał oczywiście Main Event, który ukończył na dobrym 248. miejscu. Sytuacja podobnie wyglądała w tym roku – wybrał kilka ciekawszych turniejów i wybrał się do Vegas na dwa tygodnie. Main Event rozpoczął się dla niego z problemami, bo swoją grę rozpoczął na kacu, a w drugim dniu spóźnił się, bo pomylił godziny rozpoczęcia. Później było już tylko lepiej. Tym razem piąty dzień WSOP nie był dla niego przeszkodą jak rok temu i Thomas już dzisiaj stanie przed szansą na życiowy sukces.

Analiza jego szans doprowadziła go do jasnej konkluzji – musi zatrudnić pokerowego trenera. Oczywiście nie oznaczało to, że Russell nagle zapomniał jak się gra, ale chodziło raczej o doświadczenie z turniejów, którego mu jako graczowi cash jednak brakowało. Stolik finałowy WSOP to tymczasem sit and go. Jak pomyślał, tak zrobił. Od sierpnia jego trenerem jest świetny pokerzysta Jason Somerville. Gracze rozpoczęli wspólny trening w sierpniu.

Russell tak mówi o swoim wyborze: – Wybrałem Jasona, bo wiedziałem, że ma wiele dobrych pomysłów jak przygotować się do stołu finałowego. Jest dobrym graczem i ma dobre wyniki. Po rozmowie z nim wiedziałem, że się zrozumiemy. Wiedziałem, że potrzebuję trenera, bo w poprzednim roku zbyt wiele nie grałem. Nie jestem turniejowcem, a stoły finałowe gra się inaczej niż cashe, a więc potrzebowałem trzech miesięcy treningu na przygotowanie.

Somerville grał z Thomasem podczas czwartego dnia tegorocznego Main Eventu. Jason zajął zresztą 69. miejsce. Przygotował dla Thomasa cały spersonalizowany obóz treningowy, gdzie wspólnie z innymi profesjonalistami mieli szkolić umiejętności techniczne i mentalne finalisty. Somerville mówi, że przeznaczył 100 procent swojego czasu na pokery trening z Thomasem, bo tego wymaga cel, do którego ten dąży. Russel zgodził się na jego plan, a trening nie był łatwy.

Pierwszy miesiąc gracze spędzili na ogólnym treningu. Russell miał trochę do nadrobienia. We wrześniu skoncentrowali się na pokerze turniejowym, a październik to miesiąc treningu związanego z grą na stole finałowym. Oprócz Somerville'a w grupie, która pomagała byli m.in Matt Berkley, Leo Volperts, Alex Venowski oraz Jeff Forest. Podczas treningowej rozgrywki każdy z nich wcielał się w innego z rywali Thomasa. Miało to na celu zbadanie strategii rywali i tego jak miał na nie zareagować Thomas. Podczas symulacji kończył rozgrywkę na różnych miejscach, ale nie to było najważniejsze. Chodziło o symulowanie pewnych sytuacji, w których może się znaleźć.

Grupa podeszła do treningu bardzo poważnie. Russell stwierdził wręcz, że grający Jake'a Balsigera Anthony Lombard podobnie jak sam Balsiger absolutnie nad nim dominował. W całości projektu pomagał również reporter BJ Nemeth, który zapisywał rozdania, aby grupa mogła je potem analizować. Pokerzyści spotykali się codziennie i za każdym razem symulowali inne sytuacje.

Somerville postanowił nagrać przygotowania i opublikować je pod postacią krótkich filmów dokumentalnych. Powiedział, że w sytuacji, w której znajduje się Thomas, takie filmy to świetny sposób na rozpoczęcie pokerowej kariery. Ludzie bowiem są zainteresowani nieco głębszym spojrzeniem na przygotowanie gracza do takiego eventu. Można więc wnioskować, że „The Final Table”, bo tak nazywa się krótki serial, będzie jeszcze popularniejszy, gdy Thomas osiągnie sukces na stole finałowym.

Thomas mówi, że trening sporo go kosztował. Nie podaje jednak konkretnych sum. Czuje teraz, że jest lepiej przygotowany. Wielka sława jest bardzo blisko.

Greg Merson – Pokonał uzależnienie, jest na stole finałowym

 

Stack: 28 725 000

Wiek: 24

Greg Merson to prawdopodobnie najbardziej znany z graczy na tym stole finałowym. Dużo już zostało o nim powiedziane: gra online, wygrał z uzależnieniem, zdobył bransoletkę. Dla wielu jest jednym z faworytów. Jeżeli wygra, to właśnie on otrzyma tytuł WSOP 2012 Player ot The Year.

Merson mówi, że sprawa jego uzależnienia wróciła podczas 6 dnia Main Eventu. Stacja ESPN przygotowywała o nim materiał i Greg postanowił podzielić się przed całym światem informacjami o tym, że był uzależniony od narkotyków i jak udało mu się z tym wygrać. Cieszył się, że mógł w jakiś sposób wyrzucić to z siebie i to również mu pomogło. To kolejny krok do zdrowia.

Merson dzieli swój czas pomiędzy Laurel w stanie Maryland, a Toronto w Kanadzie, gdzie może grać online. Mówi, że od dzieciństwa miał skłonność do uzależniania się. Jako dziecko uwielbiał cukier, następnie zbierał karty baseballowe, a później pojawiło się uzależnienie od narkotyków. Przestał zwracać uwagę na szkołę. Mówi, że to właśnie poker wyciągnął go z tych problemów. Zastąpił pustkę po narkotykach. Greg zaczął chodzić na spotkania, grał w pokera i omijał problemy.

Poker dał też Mersonowi nowe możliwości. Koło 2007 roku poznał świetnych turniejowców – Anthonego Gregga oraz Christiana Hardera. Ten drugi wspomina, że w okresie gdy wspólnie mieszkali Merson przez większość czasu był czysty. Harder mówi też, że w okresie trzech następnych lat Merson pracował naprawdę ciężko przy stolikach i zagrał chyba rekordową liczbę rozdań. Gdy sam nie grał, to oglądał grę innych. Uzależnienie zastąpiła ciężka praca.

Merson mówi dzisiaj, że tamten okres bardzo mu pomógł. Gdy mieszkał z Greggiem wspinali się wspólnie w pokerowych rankingach. Po roku ich drogi się rozeszły, ale Merson nie rezygnował z ciężkiej pracy. Spędzał przy stolikach 80 godzin tygodniowo, grając 24 równocześnie. Kilka razy osiągnął na PokerStars status SuperNova. Wydawało się, że nic nie może go powstrzymać.

W 2011 roku znów czekał go epizod z narkotykami. Ponownie jednak się oczyścił, chociaż wiedział, że problem ten nie zniknął i pewnie już nigdy nie zniknie. Anthony Gregg znów pomógł mu stanąć na nogi, oferując wsparcie w turniejach. Efektem tego był świetny występ na tegorocznym WSOP, bransoletka, a potem stół finałowy. Christian Harder mówi, że Greg miał świetnego WSOPA, ale nie jest zaskoczony, iż tak dobrze szło mu w turniejach shorthanded. Merson jest w końcu specjalistą od gry na krótkich stołach. Pewność, którą zdobył w eventach poprzedzających ten główny, później zaowocowała w najważniejszym.

Merson mówi, że sam nigdy nie był stake'owany, oprócz 2007 roku, zanim zdecydował się grać zawodowo. Z kolei on sam wspomagał wielu graczy. Mówi jednak, że zeszły rok i ponowne problemy spowodowały, że stracił wiele pieniędzy. Zaznacza zresztą, że pieniądze z miesięcznego grindu mogą wyparować podczas jednej sesji live. Dlatego skorzystał z pomocy Gregga. Wygrał event #57 na stake'u, a później skorzystał z oferty na Main Event. Gregg mówi, że zrobił świetny interes, a sam specjalnie nie wspiera nikogo oprócz najbliższych przyjaciół.

Od czasu WSOP Merson zmienił dużo w swoim życiu. Gra już mniej, bo 30 do 50 godzin tygodniowo. Ćwiczy jogę, ma osobistego trenera. Nie chce się nudzić, bo pojawiają się w wtedy różne myśli. Mówi, że jego mózg jest wytrenowany przez terapie, spotkania i leczenie. Gdy ma zły humor, woli wskoczyć do wanny czy jeść słodycze. Stracił sporo kilogramów, ale pizzy sobie nie odmówi.

Oczywiście stół finałowy to presja, nerwy i spory stres. Ciągle pojawia się więc obawa, że Merson wróci do nałogu. On sam mówi tak: – Dobrze funkcjonuję będąc pod taką presją. To, o co się najbardziej martwię w związku z moim powrotem do zdrowia, to sytuacja, w której osiągnę w pokerze konkretny społecznościowy lub finansowy status i wtedy moje myśli obsuną się tam gdzie moja koncentracja i pewność będą osłabione, a ja znów zrobię sobie okienko na ten „jeden raz”. Merson dodaje, że za pierwszym razem w wyjściu z nałogu pomogło mu zbudowanie relacji z osobami, które są dla niego ważne. Za drugim razem pomogło doświadczenie. Teraz nie boi się iść naprzód „czysty” i to jest jego priorytet.

Merson to doświadczony pokerzysta. Wie, że w pokerze trzeba podejmować najlepsze decyzje. Nie zawsze się mu to udawało w życiu. Ciągle jednak nad tym pracuje. Wszyscy trzymają za niego kciuki, a przyjaciele wierzą w sukces. Już dzisiaj i jutro dowiemy się, czy doświadczenie i pewność, którą zdobył grając w sieci, będą procentować w najważniejszym momencie Main Eventu.

Andras Koroknai – To nie jest zły charakter tego stołu finałowego

Stack: 29 375 000

Wiek: 30 lat

Chyba dość łatwo jest być negatywnie nastawionym do Andrasa Koroknaia, po tym co wydarzyło się podczas jednego z dni poprzedzających finał Main Eventu. Dodatkowo, to przecież on wyeliminował na 11. miejscu Elisabeth Hille, a później Gaelle Baumann. Z drugiej jednak strony, jest jedynym zagranicznym graczem pośród Amerykanów i na pewno wie, jak należy grać w pokera.

Wróćmy jednak do sytuacji wspomnianej na samym wstępie. Gaelle Baumann zrobiła min-raise na pozycji UTG. Koroknai nie zauważył tego i myśląc, że ma przed sobą tylko gracza na shorcie, zagrał all-ina. Rywal zrzucił, a Andras wyrzucił swoje karty, nie wiedząc, że Baumann nie zdążyła zareagować. Koroknai twierdzi, że Baumann siedziała w cieniu krupiera i nie zauważył jej zagrania. Sama Gaelle sytuację tę przedstawia w podobny sposób, dodając, że wszystko działo się bardzo szybko i nie miała nawet czasu na podjęcie decyzji. Nie uważa jednak, aby zagranie Koroknaia było celowe.

Czemu więc Koroknai nie jest złym charakterem? Bo sama Baumann tak go nie określa: – Nie sądzę, aby on był tym złym. To po prostu była sytuacja, która spowodowała takie odczucia. Nie zrobił niczego celowo. To naprawdę sprawa okoliczności. Słyszałam, że wyeliminował rywala i podarował mu 1 procent swojej akcji. To naprawdę miłe. On wydaje się być miłym facetem. Nic do niego nie mam. Rozumiem, czemu ludzie uważają go za negatywnego bohatera, ale nie sądzę, aby on nim był.

Andras Koroknai pochodzi z Debreczyna na Węgrzech. Pokera odkrył podczas studiów. Po tym jak zerwała z nim dziewczyna, postanowił wybrać się na wycieczkę do Grecji. Podczas jazdy na motocyklu uległ wypadkowi, który spowodował, że musiał dużo czasu spędzić w domu. Mówi: – Zacząłem grać więcej. W tamtym czasie jeden z kolegów powiedział mi, że gra w pokera na pieniądze…małe, ale całkiem niezłe. Na Węgrzech była to całkiem dobra wypłata. To spowodowało, że bardziej zainteresowałem się grą, bo mogłem zarobić więcej niż pracując w firmie komputerowej czy coś takiego. To był przygnębiający okres. Zostałem ranny w wypadku, rzuciła mnie dziewczyna, nie chciałem przez jakiś czas wychodzić. Zacząłem bardzo ostro grać i tak to się zaczęło.

Ostra gra to nieco przesadne określenie, bo Koroknai zaczął budować bankrolla od turniejów darmowych. Jego tłumacz i przyjaciel, Arnold Magori odwiedził go parę miesięcy później. Koroknai przedstawił mu wizję profesjonalnej gry, a przez następne cztery lata walczył przy stołach.

Kilka lat doświadczeń przyniosło sukcesy. Andras w pewnym momencie zaczął grać cashe na żywo, jeździł po świecie, aż w końcu odniósł ogromny sukces. Podczas WPT L.A Poker Classic wygrał ponad 1.7 miliona dolarów. Turniej WPT był dopiero jego drugim miejscem w kasie. Był to 2010 rok. Później nie osiągał już takich sukcesów aż do 2012 roku i Main Eventu WSOP. Koroknai mówi, że LAPC pozwoliło mu w zrozumieniu presji finałowych dni Main Eventu. Podczas WSOP grał głównie gry cash, ale gdy postanowił zagrać najważniejszy turniej, to już podczas pierwszego poziomu stracił połowę stacka. Później walczył cztery dni, a po wspomnianym na początku rozdaniu dołączył do średnich stacków.

Nie jest chyba zaskoczeniem, że na Węgrzech pokerzysta stał się osobą publiczną: – To, co osiągnąłem na WSOP, pojawiło się w newsach, w telewizji, gazetach, a więc większość osób rozpoznaje to, co zdarzyło się w Vegas. Tak właściwie to ludzie zrozumieli to jak coś w rodzaju mistrzostwa olimpijskiego. To było tuż przed olimpiadą, a więc robiono takie porównania. Mówili, że jestem jak olimpijczyk. Jeden z najlepszych.

Magori mówi, że pomimo zwycięstwa na LAPC i tegorocznego sukcesu, Andras pozostaje tym samym człowiekiem. Nic się nie zmieniło i jego zdaniem – nic nie zmieni. Koroknai ciężko pracował na swój sukces. Nie wygląda na negatywnego bohatera, a z jego historii nie da się wywnioskować nic, co mogłoby go takim czynić. Czy więc dzisiaj naprawdę nikt nie będzie mu kibicował?

Jesse Sylvia – „Czarny Piątek” mu…pomógł.

Stack: 43 875 000

Wiek: 26 lat

„Czarny Piątek” to dzień, który zmienił życie wielu graczy. Amerykanie właściwie stracili możliwość gry w pokera onlina. Wielu z nich miało swoje bankrolle zablokowane na Full Tilt Poker. Część przeszła na pokera live. Inni przeprowadzili się, aby dalej grać. Niektórzy zrobili sobie przerwę od pokera. Jesse Sylvia był jednym z graczy, na którego feralne wydarzenia też wpłynęły, ale w pozytywny sposób. W ich efekcie jest na stole finałowym WSOP Main Event.

Sylvia pochodzi z rodziny, w której gra w karty i rywalizacja nie były niczym dziwnym. Pokerem zainteresował się w momencie, gdy zobaczył film Rounders. Później był pokerowy boom, a Sylvia określa siebie mianem „dziecka ery Moneymakera”. To właśnie wtedy zaczął ze znajomym grać w pokera. Kochał grę i uwielbiał rywalizację.

Gdy rozpoczął studia w Kalifornii zapoznał się z pokerem online. To zmieniło jego życie. Po wzlotach i upadkach bankrolla, w końcu udało mu się zaliczyć 6-cyfrowy wynik. Wtedy pomyślał, że mógłby w pokera grać już całkiem poważnie. Ku jego zaskoczeniu, rodzice nie mieli nic przeciwko. Jesse mówi, że od zawsze go wspierali. Tata bez problemu zaakceptował decyzję, a mamie przyszło to trochę trudniej. Teraz, gdy jej syn jest na stole finałowym WSOP, będzie już inaczej.

Po ukończeniu szkoły Jesse zdecydował się rozpocząć profesjonalną grę. Taki wybór ułatwiła mu pasja do podróżowania, a poker dawał możliwość odwiedzenia wielu miejsc. Po paru latach podnoszenia umiejętności w grze online, zdecydował się przeprowadzić do Las Vegas, aby być bliżej pokerowej akcji. Było to tuż przed 15 kwietnia 2011 roku. Początkowo Sylvia był w szoku, podobnie jak wielu innych graczy. Wydarzenia te pomogły mu jednak stać się lepszym graczem live. Miał to szczęście, że większość środków trzymał na PokerStars. Mógł więc wypłacić pieniądze i rozpocząć grę live. Mówi, że gra live zdecydowanie poprawiła jego ready, ale co ważniejsze, poznał grupę pokerowych przyjaciół, z którymi mógł rozmawiać o strategii.

Sylvia jest dobrym znajomym innego finalisty WSOP – Russella Thomasa. Gracze ci wcześniej wspólnie mieszkali, a podczas tegorocznego Main Eventu, żartowali na przerwach o spotkaniu się na stole finałowym. Żarty przerodziły się w niesamowity scenariusz. Sylvia mówi dzisiaj żartobliwie, że Thomas nauczył go jak nie być donkiem: Russel spojrzał na niektóre z moich rozdań i po prostu się śmiał. Potrzebowałem tego. Nie miałem żadnych przyjaciół, którzy grają w pokera i potrzebowałem kogoś, kto da mi kopa w tyłek, aby powiedzieć, że to rozdanie zagrałem słabo.

Thomas wspomina, że w czasie gdy się poznali, Sylvia grał stawki 1/2$, a on uczył go trochę czytania rąk i zakresów. Pod paru miesiącach Sylvia wskoczył na stawki 5/10$ i dawał sobie na nich znakomicie radę. Uważa, że teraz obaj mają jednak style gry, które trochę się różnią.

Sylvia podobnie jak inni, przeszedł ciężką drogą w Main Evencie. Gdy podczas siódmego dnia, w grze pozostawały 22 osoby, rozegrał rozdanie, które było jednym z kluczowych. Gdy na stole były J 8 3 , Sylvia miał parę asów, a rywal, czyli Greg Merson, ogromnego drawa z damą i dziesiątką trefl. Obaj gracze zderzyli się na flopie. Na turnie spadła treflowa trójka i Sylvia myślał, że to koniec gry. River to jednak następna trójka i pokerzysta zaliczył podwojenie.

Podobne sytuacje jeszcze czekały go tego dnia. Najpierw Sylvia wygrał ogromnego flipa w starciu z Robertem Salaburu, a następnie w rozdaniu z Scottem Abramsem trafił seta siódemek. Rywal miał drawa do koloru, a w puli było ponad 40 milionów w żetonach. Ręka Sylvii się utrzymała i ten był na prowadzeniu.

Jesse Sylvia rozpocznie dzisiejszy stół finałowy na prowadzeniu. Mówi, że chciałby w finałowym heads-upie zmierzyć się z Russellem, bo bardzo ceni jego grę. Trzeba jednak powiedzieć, że bez względu na wynik tego stołu finałowego, Sylvia pokazał, że koszmar „Czarnego Piątku” można zamienić w idealną szansę na wielki sukces.

Źródło: ESPN

Poprzedni artykułPrague Poker Festiwal 2012 – Już za miesiąc
Następny artykułWeekendowy raport – TryToExploit zgarnia $59.144

27 KOMENTARZE

  1. myslicie, ze fakt, iz u nas juz byla zmiana czasu a w usa jeszcze nie, bedzie mial wplyw na godzine rozpoczecia?

  2. Piotrunnio pisze:skąd ta informacja, że będzie na poker italia 24?

    WSOP podaje, że we Włoszech będzie relacjonować właśnie ten kanał. Na twitterze jest link do rozpiski z listą krajów i telewizji.

    • jeszcze z tego co pamietam, na espn player mozna obejrzec powtorke nastepnego dnia, jezeli ktos nie da rady usiedziec do wylonienia top 3.

      komentuje lon mceachern, norman chad, antonio i chyba olivier, czasami jakis gosc w stylu hellmutha

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.