Postwpis: moje rekomendacje

26

Przez granie przydługich nocnych sesji porozjeżdżała mi się doba i zafundowałem sobie jet-laga bez jakiegokolwiek zmieniania stref czasowych 😛 Pozytywną stroną tego okazało się to, że któregoś dnia obudziłem się o 4:00 rano z weną do pisania i chęcią wykorzystania tego bloga do podzielenia się jeszcze jedną rzeczą.

Poniżej przedstawiam listą rekomendowanych przeze mnie książek i filmów – takich które miały na mnie największy wpływ lub takich, które sprawiły mi największą przyjemność 🙂

Książki (fikcja)

Moja biblia:

Robert A. Heinlein „Stranger in a Strange Land” – Książka nazywana biblią hipisów albo biblią kontr-kultury. Wymieniona jako jedno z najważniejszych zdarzeń roku 1961 w piosence Billy’ego Joela „We didn’t start the fire”. Udaje powieść sci-fi, ale tak naprawdę jest niesamowitą analizą tego, jak zupełnie inaczej można spojrzeć na życie w naszym społeczeństwie i jego moralność, jeżeli zostało się wychowanym poza tym systemem. Jeden przykład, który bardzo mi się podoba – główny bohater nie widzi nic złego w zabijaniu innych (które nazywa odcieleśnieniem), ale za to nie może pojąć, jak kogokolwiek można krzywdzić bądź więzić. Absolutnie obowiązkowa pozycja.

Obyczajowa:

Ernest Hemingway “For whom the bell tolls” – „Nie pytaj komu bije dzwon, bije on Tobie”. Opisy przyrody miejscami przydługie, ale opisy stanów emocjonalnych i mentalnych bohaterów nieziemskie.

Fantasy:

Robert M. Wegner – cykl „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” – Dlaczego ten człowiek nie jest popularniejszy od Tolkiena i R.R.Martina razem wziętych to ja nie wiem. Czytałem duuużo fantasy, ale to jak on pisze to jest wzniesienie się na nowy poziom. Polecam niesamowicie.

Brandon Sanderson – tyrlogia „Mistborn” – I wszystko inne jego. Sposoby tworzenia magii (opartej na metalach szlachetnych, kolorach, oddechach, itd.) wyjątkowo kreatywne, ciekawe światy, świetne opisy struktur społecznych.

George R.R. Martin „A Song of Ice and Fire” („Game of Thrones”) – Brag: czytałem kilka lat przed serialem i już wtedy ostro polecałem znajomym 🙂

Terry Pratchett – cały „Discworld” – Chyba nie ma na świecie człowieka piszącego lepsze satyry. Do tego pozornie opowiadające o świecie dysku, a nie o naszym. Dawka humoru taka, że czasem trzeba przestać czytać, żeby poturlać się ze śmiechu 🙂

Sci-fi:

Orson Scott Card „Ender’s Game” – Niby powieść dla nastolatków, a mnie pozytywnie zniszczyła już jak byłem dorosły. Koniecznie do przeczytania przed obejrzeniem średniawego filmu.

Greg Egan „Permutation City” – Dla chętnych na trochę cięższe, bardziej filozoficzne science-fiction. Jeżeli zaczniemy symulować inny wszechświat, to po pewnym czasie w jaki sposób stwierdzimy, że to nie on symuluje nas?

Książki (niefikcja)

Leonard Mlodinow „Drunkard’s Walk: How randomness rules our lives” – Polecona przez FCProspekta na jego blogu książka, która opisuje jak nie tylko w pokerze, ale też w pracy, relacjach międzyludzkich, medycynie, sądownictwie, prawodawstwie i wszędzie indziej istnieje niesamowita wariancja. A my niestety mamy tendencję do oceniania po wynikach. We wstępie do tej książki jest napisane, że rzeczy w niej opisanych nie rozumie żadna grupa społeczna poza jedną. Tym wyjątkiem nie są nawet profesorowie statystyki, ale… profesjonalni hazardziści 🙂 Fajna opcja na prezent dla rodziny/znajomych.

Stephen Hawking, Leonard Mlodinow „A briefER history of time” – O aktualnym stanie wiedzy z fizyki. Zagięcia czasoprzestrzeni, równoległe wszechświaty, dziesiąte wymiary, te sprawy… ale językiem zrozumiałym nawet dla humanistów (podobno 🙂

Ven. Henepola Guaratana „Mindfulness in plain English” – O medytacji. Nie o tym czym ona jest, nie o tym jaka jest jej filozofia, ale po prostu podręcznik „jak to robić”. Świetna pierwsza pozycja dla każdego, kto chce zacząć przygodę z tą wdzięczną dyscypliną.

Timothy Ferris „4-hour workweek”, „4-hour body” – Książki te trzeba przyjmować ze sporą dozą sceptycyzmu. Nie zmienia to faktu, że można w nich znaleźć ciekawe informacje, o tym jak kształtować swoje życie i swoje ciało. Pierwsza jest wyidealizowaną wizją tego, jak żyć jak milioner, bez zarabiania milionów i pracując tylko cztery godziny w tygodniu. Druga jest o tym, jak optymalnie małym nakładem pracy przebudować swój organizm (żeby schudnąć, nabrać mięśni, przebiec maraton, poprawić sen, etc.).

The Książka (nie z tej ziemi)

Douglas R. Hofstadter „Gödel, Escher, Bach: an Eternal Golden Braid” – Ta książka powinna być na pierwszej pozycji w niefikcji, ale stwierdziłem, że może przyda się ją położyć osobno, bo.. tak jak z substancjami radioaktywnymi, bezpieczniej ją odizolować. Żeby cokolwiek więcej o niej powiedzieć potrzebny byłby nie tylko osobny wpis, ale i osobny blog. Książka jest o matematyce, sztuce, muzyce, znaczeniu, językach, inteligencji, biologii, komputerach, fizyce, świadomości… Napisana jest w tak inteligentny, przenikliwy i zarazem humorystyczny sposób, że ciężko mi wyobrazić sobie jak pracuje mózg jej autora. On sam opisał ją dla swojego wydawcy jako „Metaforyczną fugę na umysły i maszyny w klimacie Lewisa Carrolla”. Jeżeli komuś niestraszne jest to, że czasem potrzebna będzie parodniowa przerwa, żeby mózg przetrawił ostatnie przeczytane parę stron, to polecam skonsumowanie tej książki jako paromiesięczny projekt 🙂

Filmy

„Almost Famous” – Od mojego wewnętrznego hipisa. Jakbym mógł wybrać gdzie i kiedy miałbym się urodzić, to prawdopodobnie wybrałbym, żeby załapać się na erę rock’n’rolla w Stanach. Scena, w której śpiewają Tiny Dancer w autobusie zawsze miażdży mi wszechświat.

„Master and Commander: The Far Side of the World” – Od mojego marynistycznego odłamu. Wojenne fregaty ściagjące się przez Ocean Spokojny na początku 19-stego wieku. Czego chcieć więcej?

„American Beauty” – Od tej części mnie, która ma ochotę to wszystko rzucić i zająć się flipowaniem burgerów. No i Kevin Spacey jest jednym z dwóch moich ulubionych aktorów.

„Adaptation” – Od tej części mnie, która uwielbia wszelkie parodie, metaopowieści i inne rzeczy w klimacie grupy Lonely Island. No i Nicholas Cage jest tym drugim 🙂

„(500) Days of Summer” – Od mojej animy, film „nie o miłości”.

„Battle Royale” – Od mojego animusa, film o mordujących się japońskich gimnazjalistach.

„Primer” – Od mojego wewnętrznego geeka. Tylko dla ludzi lubiących ostre sci-fi i ciężkie rozkminy. Podobno przeciętna osoba zaczyna rozumieć ten film około 10 obejrzenia 🙂

„The Matrix” – I am the one

Filmiki motywacyjne

Fazę na Tonniego Robbinsa i podobne samo-rozwojowe rzeczy już mam dawno za sobą, ale ciągle lubię sobie od czasu do czasu obejrzeć:

Will Smith „I had a great time with my life, and I want to share it”link

Michael Jordan’s Wisdomlink (7:20 mówi o mental game 🙂

Hip Hop Preacher „How bad do you want it?”link

Seriale

No i na koniec moje femme fatale. Bez bicia przyznaję się, że jestem AS (Anonimowym Serialowcem), więc tylko w skrócie wymienię co oglądałem, co by nie namawiać za bardzo do tego nałogu. Uszeregowanie jest oczywiście subiektywne 😛

Tier 0 [Brown Coats Unite!] – Firefly – Mało która rzecz na tym świecie brzmi tak źle jak „western w kosmosie” i mało która jest tak dobra jak Firefly. Przedwczesne zakończenie tego serialu było niewybaczalnym błędem, Rupert Murdoch niech umiera.

Tier 1 [świetne] – Sherlock, House of Cards, Game of Thrones, Californication, Coupling, Homeland (pierwszy sezon), Whose line is it anyway?, Boardwalk Empire, Shield

Tier 2 [bardzo dobre] – Friends*, Ally McBeal*, How I Met Your Mother (pierwsze sezony), Big Bang Theory, House, Heroes (pierwsze sezony), CSI: Las Vegas, The Wire, Weeds, Mad Men, That ‘70s Show, Breaking Bad

Tier 3 [dobre] – X Files*, Sons of Anarchy, Lost, Flash Forward, Prison Break (pierwsze sezony), Greek

Tier 4 [meh..] – Dexter, Grey’s Anatomy, Arrested Development, IT Crowd, Castle, Burn Notice

Taa, wydaje się, że mogę mieć problem. Podobno przyznanie się to pierwszy etap.. ale mi chyba to i tak nic nie pomoże 🙂 Seriale z gwiazdką to klasyki, które widziałem tak dawno temu, że ich przyporządkowanie jest trochę losowe.

Notable mention

Zdecydowałem się dodać jeszcze jedną rzecz link do strony, która miała na mnie bardzo duży wpływ. Jest ona prowadzona przez Marka Mansona, tzw. cyfrowego nomada, podróżującego po świecie byłego dating coacha. Pisuje on głównie o psychologii w odniesieniu do współczesnego świata i kultury. Polecam prawie wszystkie z jego artykułów. Przykładowe warte przeczytania: Measure Your Life, How We Judge, Question.

To tyle. Jeżeli skonsumujecie coś z tej listy to zapraszam do podzielenia się wrażeniami.

Live long and profit

Grasiu

Poprzedni artykułPoker z Grubym
Następny artykułUKIPT ogłasza harmonogram na 2014 rok

26 KOMENTARZE

  1. Heh, wróciłem z sylwestrowego wyjazdu (pływałem na Pogorii 🙂 i widzę, że większość komentarzy o serialach i w klimacie dyskusji o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy 😛

    Seriale były jako gratis na koniec wpisu, bardziej miałem na celu polecenie książek. Optymistycznie założę, że po prostu o serialach łatwiej dyskutować i mimo wszystko większe oddziaływanie ma pierwsza połowa wpisu, choć tego nie widać 🙂

    Udanego 2014tego.

  2. „Dorzucając inne czynniki twierdzisz, że stawiając obok siebie francuza i anglika o takim samym poziomie IQ będzie ich bawiło dokładnie to samo” – wtf, gdzie ja tak napisałem? Twierdzę tylko, że większość ludzi bawi prostacki humor i tyle.

  3. dypek pisze:Nie wiem co jest gorsze : głupota czy to, kiedy ktoś na siłę stara się pokazać że jest mądry 🙂

    Merytoryczność, a nie chęć pokazania się jeśli już.

    • odpuść już sobie te teorie, bo to na prawdę nie ma sensu…trochę wyluzuj. Ludzi śmieszą różne rzeczy, bo sa śmieszne, albo nie śmieszą bo nie są…a zastanawianiem sie czy to oznaka inteligencji to już robienie krzywdy samemu sobie…Kiedyś oglądałem naga broń i na napisach końcowych były typy różnych baków(uczennica, kierowca ciężarówki itd…) i kładłem sie ze śmiechu bardziej niż na samym filmie… prostackie, żenujące może jeszcze inne, ale śmieszne i już…

  4. Ktoś wie gdzie można dostać Leonard Mlodinow „Drunkard’s Walk: How randomness rules our lives” (Matematyka niepewności)? Rozglądam się z nią już od 3 miesięcy i wszędzie brak.

    • Moim zdaniem poczucie humoru i inteligencja są ze sobą nierozerwalnie związane. Prosty przykład – żarty abstrakcyjne. Ludzie „głupsi” 🙂 nie są w stanie zrozumieć w ogóle o co chodzi w takim żarcie bo nie mają na tyle rozwiniętych połączeń między neuronowych. Lub żarty, które odnoszą się do jakiś wydarzeń, sytuacji, praw, o których człowiek zaczytany w programie TV nie ma pojęcia. PS pierwsze minusy w historii moich wpisów na PT – dziękuję 😉 PS 2 Warto jeszcze dodać obecny poziom większości polskich kabaretów. Wystarczy słowo kurwa i 90% widzów pokłada się ze śmiechu…

    • Nie wiem co jest gorsze : głupota czy to, kiedy ktoś na siłę stara się pokazać że jest mądry 🙂

    • Pieprzenie. Na poczucie humoru wpływ ma zbyt wiele czynników aby móc na podstawie jednego z nich wyciągać jakiekolwiek wnioski. O ile stwierdzenie iż dana osoba jest głupia i tępa będzie implikowało upodobanie do pewnej grupy żartów, to tego nie równoważy. Dorzucając inne czynniki twierdzisz, że stawiając obok siebie francuza i anglika o takim samym poziomie IQ będzie ich bawiło dokładnie to samo. W serialach jest jeszcze jedna fajna sprawa do wzięcia pod uwagę – dwie zupełnie inne osoby mogą tak samo lubić dany serial, ale mogę je śmieszyć zupełnie inne rzeczy.

  5. „Big bang…” i „How i met…” próbowałem kiedyś oglądać z ciekawości i zachwytów nad nimi, które słyszałem. Bardziej nieśmiesznych filmów, które próbują być na siłę zabawne nie widziałem… (każdy ma prawo do własnego osądu, ale żeby inteligentny człowiek lubił takie… takie… coś… ;/ to po prostu przykre :/ )

    • Czemu wszyscy odnosza sie od razu do inteligencji? Przeciez tutaj kwestią jest raczej poczucie humoru i tylko to! Mnie osobiscie bawi do lez postac Sheldona i generalnie caly serial. Nie trawie np angielskiego humoru z The Office nad ktorym zachwycali sie moi znajomi.

  6. Najbardziej zaciekawiły mnie książki fantasy…na pewno kupie, bo niestety brak mi rozeznania a fantasy lubię…Firefly rzeczywiście serial rewelacyjny. Nie wiem czemu nakręcili tylko jeden sezon…no ale jest podobno szansa na wznowienie. Ja bym jeszcze z seriali „Carnivale dorzucił”…zdjęli po 2 sezonach bo był za dobry:)…

  7. Dzięki za wpis! Czas wybrać się do empik, póki jestem w Polsce 😀

    Sam tytułów, które czytałem nie pamiętam, ale tak:

    -Ostatni Wykład – książka gości, który umierał na nowotwór,

    -Siła Nawyku – żółta okładka, możliwe, że miała inny tytuł, ale na pewno coś z „Nawyku”,

    -Johny Bunko na drodze do kariery,

    -ostatnio podobała mi się seria Jo Nesbo i to też polecam.

    Seriale:

    -Entourage – pomimo tego, że na początku mi nie podchodził i zrobiłem minimum 3 podejścia, jeden z najlepszych seriali jakie widziałem,

    -Rectify – albo będzie nudził, albo będzie niesamowity. Dla mnie jest on perfekcyjny,

    -Lie to me – imo ściągnięcie serialu w samym środku sezonu było czystym złem,

    Filmy:

    -Django,

    -I am Sam – raczej nisko budżetowy, możliwe, że telewizyjny, ale zajebisty i niedoceniony film,

    -Into the Wild,

    – On the Road,

  8. Jak dla mnie z sitcom’ów nie do przebicia jest „Two and a Half Man” do momentu kiedy grał Charlie Sheen. Jakieś „How I Met Your Mother” czy „”Big Bang Theory” to sie nawet nie umywa do tego wg mnie 😀

  9. z seriali polecam Shameless (us) gdzie rola Franka miazdzy , i niby dla mlodzierzy , ale mnie mega wciagnal Skins (uk) szczegolnie odcinki z Cookiem , Cassi i Effy, no i Ray Donovan tez git

  10. Z seriali entourage, z książek jest cała lista które można polecić. Choćby the name of the wind rofthussa, albo trylogię marie lu.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.