Redakcja PokerTexas.pl ogłosiła niedawno konkurs na ciekawy tekst o pokerze. Ja dzisiaj
chciałbym przedstawić opowieść, którą usłyszałem od jednego z graczy pokerowej ligi w
Opolu ? Małego. Historia ta jest niesamowita. Niech każdy z Was czytając ją postara się
wczuć się w przedstawioną w niej sytuację? Ja sam w konkursie nie startuję, ale chciałbym
tym tekstem wystawić w konkursie kandydaturę autora i bohatera tej opowieści ? Małego.
Myślę, że mu się należy? 🙂 A więc do rzeczy?
Pamiętam jedno zdarzenie z samego początku istnienia ligi w naszym mieście – Opolu.
Graliśmy już ostatni stolik, gdy nagle ktoś poczuł dym. Nie przejęliśmy się tym na początku,
jak większość ludzi w lokalu, więc graliśmy dalej. Nagle od strony drzwi wyjściowych zrobiło
się dosłownie czarno i zaczęła się panika, bo do wyjścia nie można było się dostać i ludzie
rzucili się do okien, gdzie okazało się, że nie ma klamek!!
Po chwili jednak barmanka znalazła
jedną i otworzyła okno. Ludzie zaczęli wyskakiwać przez nie po kolei z wysokości ponad
pierwszego piętra, my zaś nie mogliśmy dołączyć będąc właśnie w grubej trzyosobowej partii,
ponadto po niej trzeba było przeliczyć stacki, choć jak teraz o tym myślę, to wiem że to trochę
wariactwo było?
Okazało się, że pożar był piętro niżej, wiec sam ogień nam nie groził, lecz
paliły się stare gąbkowe ocieplenia, a toksyczny dym był naprawdę niebezpieczny. Jakieś trzy
minuty później staliśmy już w kolejce do skoku i choć był to niecodzienny rodzaj wyjścia z
pubu wszystko szło dość szybko i sprawnie. Dosłownie w chwili kiedy przyszła moja kolej i
stanąłem w oknie, zamek w walizce, którą trzymałem pękł i cała zawartość (500 sztuk żetonów)
wysypała się na ziemię. I teraz stojąc tam myślę – co mam zrobić?! To była moja nowiutka
walizka i – co najważniejsze – jedyna wtedy w Opolu, a my graliśmy codziennie? Trwało to
dosłownie moment, bo jak się obróciłem i spojrzałem na te następne kilka osób czekających na
swoją kolejkę do skoku to oprzytomniałem i zostawiając żetony skoczyłem jak wszyscy.
Nikomu nic się nie stało i po parogodzinnym gaszeniu pożaru przez straż pożarną wróciliśmy z
powrotem i – choć na miejscu policja nie wpuszczała nikogo – mieliśmy tak wielką determinację
do odzyskania żetonów, że udało nam się przekonać policjantów, weszliśmy do środka i
zebraliśmy je! Zgubił się dosłownie jeden żeton i jeden był pęknięty, reszta całkowicie osmolona,
ale się znalazła!!
"Mały"
buhaha 🙂 a to dobre! Pokerowy straznik żetonów! Brawo panowie niema to jak w determinacji i z dreszczykiem emocji czekac na turna i rivera 😀 Zapewne serduchy biły jak za dawnych czasów.
Dobrze ze wszyscy z tego wyszli cało.
tez tam wtedy byłem:d akcja nie na żarty:D
No comments… Wszystko mi opada po takich komentarzach…
kogut o co Ci chodzi? uwielbiam te nic nie wnoszące komentarze “nie pij więcej” itp. chcecie wyrażać swoje opinie róbcie to na poziomie <zdegustowany>
To chyba na konkurs “O dzielnym strażaku”? To Ty to wybrałeś Jack? Weź już nie pij więcej.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.