Piątkowy EPT Side Event – Relacja

4

Po iście błyskawicznych emocjach jakie zapewnili nam pokerzyści w drodze do finałowego stołu, przyszedł czas na Side Event. Atrakcyjne wpisowe-5 tysięcy złotych-skusiło do udziału całą polską czołówkę graczy. Zagrało 80 pokerzystów, 9 doszło dzięki formule late BI. Z czego 25% stanowili nasi zawodnicy. Mieliśmy więc kupę roboty, na większości stolików siedziało minimum 3 Polaków!

Niemal punktualnie o 17 usłyszeliśmy magiczną formułkę: ?dealers! Shuffle up and deal!? i można było grać. Nie minęło 5 min, a z turnieju odpadł pierwszy gracz set dam okazał się lepszy od seta 10. Jak trafnie skomentował Sejo, turniej przypominał trochę rozgrywki Warszawskiej Ligi Pokera. Jak się potem okazało formuła turnieju, a nie umiejętności graczy miały decydujący wpływ na rozgrywkę, ale po kolei.

Szybko rosnące blindy(30 min) i małe stacki początkowe zmusiły graczy do agresywnej gry. W swoim żywiole był więc Jack Daniels. Niestety przy jego stole gracz z Włoch (późniejszy tryumfator), któremu wszystko siadało i niestety nie było na niego rady i JD oddał niemal 1/3 swojego stacka. Choć trzeba przyznać, że zdarzały się wyjątki. Karelli, który siedział z Jackiem przy stoliku, w krótkim okresie dwa razy trafił KK. Za pierwszy razem trafił flopa Q9K(więc seta), na którym doszło do allina, przeciwnik, zastanawiał się nawet nad zrzuceniem swojej ręki, czego ostatecznie nie zrobił, pokazując AK. Karelli double up 🙂. W między czasie odpadli między innymi Żelik, Jacek Ładny, czy Obywatel G. Karta niesamowicie wręcz sprzyjała Sejo, który co i rusz dostawał premium hands do tego sowicie opłacane. Góral, który siedział na stoliku z Sc zaliczał duże wahania stacka, by w końcu również odpaść z pechowego krzesła. Pechowego bo co i rusz siadali na nie Polacy? i kolejno odpadali! Ofiarą ?krzesła? padł Memfis. Walety Sc połamały jego asy – J na flopie od razu rozwiał wątpliwości. W między czasie Killer na swoje Q J dostał na river royal flusha – dzięki czemu gracze siedzący przy stoliku otrzymali od kasyna po lamce szampana. Niestety tutaj wstyd, że zachować nie potrafiła się obsługa – w zasadzie była to lampka wyproszona: ?If so u want so u can buy one? usłyszeliśmy w pierwszej chwili od tournament directora.

Sc miał na stole wesołego Duńczyka, którego bety i sprawdzenia w ciemno wywoływały ogólną radość, gdyż posiadał całkiem spory stack, z którym w końcu się rozstał – częściowo sponsorując naszego gracza. Sejo natomiast czuł się jak na huśtawce, z chiplidera spadł w pewnym momencie do poziomu shorta. Jednak w ciągu pięciu rozdań(!) miał już niemal 4 krotności poprzedniej kwoty dostając miedzy innymi asy i króle!. Co do samej gry nie ma za bardzo o czym pisać, gdyż gry w zasadzie nie było.. Pule raisowane przed flopem, na flopie były już allinami. Struktura turnieju wymusiła na graczach decyzje all in or fold Na co dość głośno narzekali.

Dochodziła godzina 2 w nocy, w grze pozostały już dwa stoły(co przy 14 godzinie spisywania relacji było sporym ułatwieniem w prowadzeniu relacji) i 3 Polaków- Staszek, Sejo i Sc. Staszek dzielnie walczył z festiwalem all inów, który niestety zazwyczaj odbywał się przy jego raisach, albo na jego blindach. W końcu skrócił swój stack coraz bardziej by odpaść na 12 miejscu. Chwilę przed przerwą i uformowanie stołu finałowego Sejo rozegrał ?jedno z najgorszych rozdań życia? (cytat za nim samym). Sprawdził allin przed flopem mają KJ i nadział się na KK. Nie dość, że samo zagranie było problematyczne, to jeszcze Bartek miał wówczas stack w okolicy pierwszej trójki turnieju, co przy rozsądnej grze mogło dać naprawdę dobry wynik na koniec. Sejo długo nie mógł tego odżałować.

Formowanie FT również okazało się problemem. Obsługa kasyna nie za bardzo wiedziała, czy stolik ma być 9 czy 8 osobowy, skoro płatne jest 8 miejsc. Ostatecznie zdecydowano się grać 9handed. Gracze standardowo zaproponowali bubble deal – na co nie zgodził się tylko jeden z nich. Honorowo zachował się Francuz, który stwierdził, że jeśli wygra zapłaci bubble boyowi. Niestety Polacy zasiedli na FT będąc shortami, raczej z myślą walki o przetrwanie. W dramatycznej sytuacji był Sc, którego M wynosiło ledwo 2. W trakcie gry doszło do kolejnej próby dogadania bubble deal (tym razem 1 tysiąc od głowy), znów nie zgodził Duńczyk i znów poniosło Francuza Michaela, tym razem jednak w drugą stronę. Wstał i rzucił 300 EUR Duńczykowi przed nos, który nie odzywał się już do końca swojej gry w turnieju.

Gracze byli już bardzo zmęczeni, a gra była festiwalem allinów przed flopem. Nie zawsze wygrywała jednak lepsza ręka. Wspomniany wcześniej Micheal był już shortem kiedy doszło do 3 allinów pre flop! A8 vs AK vs JJ… 8 na flopie i riverze – wygrało A8 Francuza! Straszy pan wspierany przez swojego równie wesołego kolegę odtańczył dziki taniec radości! Zawodnik, który odpadł na bubblu z JJ wyszeptał tylko ?nice hand??. Sc, który co i rusz walczył o być albo nie być. Jego 66 połamało nawet QQ kiedy to dostał pomocną 6 na river. W końcu jednak musiał zallinować się z marginalną ręka. Polak odpada na 8 miejscu (w kasie). Niestety kolejny do odstrzału był Sejo, który stwierdził, że zagrywa all w ciemno. Uprzedził go jednak jeden z graczy, Sejo stwierdził, że obejrzy, zatem jedynie jedną kartę. Sądząc po komentarzu i pustym śmiechu była ona nie najlepsza, rozbawiony Bartek zdecydował się więc obejrzeć również druga kartę i dopiero dać call. Niestety jego A9 okazało się gorsze od QJ za sprawą damy na flopie. Kolejny odpadł Duńczyk, który tak wzbraniał się przed dealem oraz jeden z młodszych graczy, który zwyczajnie się wyblindował.

W grze zostało zatem 4 graczy- Aleksandr, zaledwie 18 letni Duńczyk Martin, wspomniany wcześniej Francuz Michael oraz Włoch Andrea, który tak niemiłosiernie dawał się we znaki Jackowi na pierwszym stole. Jako, że była już 4 gracze zaczęli pracować nad podziałem nagród. Nie było to łatwe, Aleksandr stwierdził, że ktoś opłacił mu turniej i nie może się zgodzić na podział. W końcu jednak zadzwonił do kolegi, którego udało się przekonać. Powstał kolejny problem – jak podzielić kasę. Narada trwała dobre 40 min, nie obyło się bez burzliwych acz życzliwych dyskusji i kalkulatora. W końcu doszło do ugody, jakiej? Wśród ok. 30 osób na sali, chyba tylko sami gracze wiedzieli w jaki sposób się dzielą, choć i co do tego mam wątpliwości? Wznowiono zatem grę (ktoś przecież musi wygrać puchar!). Jako, że dochodził świt zawodnicy postawili rozstrzygnąć sprawę w kliku allinach i dosłownie po 5 minutach szczęśliwym posiadaczem pucharu został Włoch Andrea.

Co do samego turnieju, w przeciwieństwie do Main Eventu, organizacja pozostawiała trochę do życzenia. W przyszłym roku należy chyba popracować nad inną formułą rozgrywek szybko rosnące blindy sprawił, że gra przypominała trochę loterię. Niemniej jednak wszyscy gracze doskonale się bawili (może poza jednym sztywnym Duńczykiem, który odmówił bubble dealu). Cieszy również sukces Polaków, trzeba powiedzieć, że z przebiegu gry zasłużyli na lepsze miejsce. GG i good luck next time!

Poprzedni artykułLiga PokerTexas – Marzec – Po dwóch turniejach
Następny artykułPoker w kłębach dymu

4 KOMENTARZE

  1. Sorry Sc musiałem coś źle zapisać. ledwo już na oczy widziałem 🙁

    swoją drogą jeden z Polaków przysypiał z głową na taśmie odgradzającej stoły 😉

  2. To ten śmierdzący gruby Makaroniarz to wygrał? Ło matko! Co mu żarła karta to ja czegoś takiego dawno nie widziałem! Przez pierwsze 20 minut brał prawie każdą pulę na stole!! Jak ktoś miał dobrze to on na pewno miał lepiej!!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.