Pięć lekcji, których nie wyciągnęliście z filmu „Rounders”

0
Rounders telle

Film Rounders, czyli absolutny klasyk z pokerem w roli głównej, niepodważalnie rozpoczął pokerowy boom. Niedługo później na świecznik wybił się przecież Chris Moneymaker, którego do dziś wymienia się w gronie osób z największymi zasługami dla światowego pokera. 

Jeśli byliście jednymi z tych, którzy w okolicach roku 2000 próbowali swoich sił w pokerowych rozgrywkach, to z pewnością pamiętacie, że „Rounders” był filmem typu „must watch” dla każdego aspirującego do wielkiej kariery gracza. Ba, wielu wielkich pokerzystów otwarcie przyznaje, że to właśnie postać Mike'a McDermotta skłoniła ich do skierowania swoich kroków w stronę wirtualnych i/lub prawdziwych stolików.

Jeśli do tej pory nie mieliście okazji zapoznać się z fabułą „Rounders”, to zamknijcie kartę z tym artykułem i czym prędzej nadróbcie zaległości. Lektura pięciu lekcji płynących z tego dzieła Wam nie ucieknie. Wszystkich pozostałych zapraszamy do lektury!

Rounders – lekcja #1: Okłamywanie partnera nigdy nie jest właściwe

Gretchen Mo w roli „Jo” – partnerki Mike'a McDermotta

Na wstępie filmu Mike dochodzi do wniosku, że „nadszedł właściwy czas, aby położyć wszystko na szali” w podziemnej cashówce, po czym traci wszystkie fundusze grając zdecydowanie wbrew zasadom rozsądnego banrkoll managementu. Po tym przystaje na umowę ze swoją partnerką Jo, która zakłada skupienie się w pełni na studiach prawniczych i porzucenie zainteresowania pokerem.

Jak pewnie wiecie, umowa ta zerwana została po zaledwie kilku miesiącach. Mike doszedł do wniosku, że „wolno mu” przeżywać swoje życie wedle uznania. Pierwsza lekcja, z jaką stykamy się już na wstępie filmu, dotyczy tego, że brak otwartości wobec drugiej osoby (przy jednoczesnym czerpaniu korzyści z jej obecności) jest niczym innym, jak kolejną formą lichwiarstwa. Jeśli prowadzenie określonego stylu życia jest dla Was tak ważne – jak było z pewnością dla wielu uczestników pokerowego boomu – to okłamywanie partnera z pewnością nie jest optymalnym wyjściem z tej sytuacji.

Tego typu podejście z założenia oddala proces podejmowania decyzji od bliskich osób, nie dając im szansy na podzielanie Waszego punktu widzenia lub chociaż jego tolerowanie. Jo nie otrzymała takowej możliwości i odeszła z życia Mike'a tak szybko, jak okazało się, że szacunek do jej zdania został utracony. I tym lepiej dla niej.

Rounders – lekcja #2: Trzeba wykorzystywać okazje, które daje los

„Masz jeszcze ciężarówkę?”

Gdy Mike na rogu obskurnej ulicy dzielnicy przemysłowej intensywnie zastanawia się nad swoją przyszłością, obeznany w „branży” Joey Knish ma już przygotowany plan awaryjny. Przekazywanie funduszy na grę w większości przypadków dopada osoby, które nie przestrzegają złotej zasady, czyli rzetelnego bankroll managementu, jednak nie można liczyć, że „boczne drzwi” będą otwarte w nieskończoność.

Prędzej czy później Mike musiałby zapewnić swojemu sponsorowi zysk, nawet gdyby miało się to nie wiązać z grą w karty. Problemy z adaptowaniem się do zmieniających warunków i brak chęci rozwoju to idealna sytuacja do tego, aby zostać prześcigniętym przez resztę stawki – niezależnie od tego, do jakiej dziedziny życia się odniesiemy. Podejmując wyzwania i stale dążąc do doskonałości można liczyć na znacznie większe profity.

Rounders – lekcja #3: Krętacze nie są dobrym materiałem na przyjaciół

Edward Norton w roli „Worma”

Kiedy „Worm” „złapał haczyk” w słynnej Sheriff's Game, Mike nagle znalazł się poza opcją naprawienia bardzo naglącego kłopotliwego położenia (co stało się głównie z winy Worma). Sytuacja ta jest łudząco podobna do tej, w jakiej znalazło się wielu pokerzystów, którzy zostali wykiwani nieuczciwych, towarzyskich kumpli w czasie pokerowego boomu. Również i tym razem, jeszcze przed rozdaniem z fullem na siódemkach, można było dostrzec mnóstwo znaków, że Lester to niezbyt jasna postać.

A jednak Mike poczuł się w towarzystwie Worma dobrze – co zadziałało zresztą na jego niekorzyść. Nie od dziś wiadomo, że nędzne istoty lubią towarzystwo, to dla głównego bohatera filmu dużo lepiej byłoby, gdyby trzymał się od dawnego znajomego z daleka. Czasem lepiej przełknąć gorycz trudniejszego okresu, niż szukać pocieszenia w ramionach osób o mocno wątpliwej reputacji.

Rounders – lekcja #4: Przeznaczenie (czasami) nas dopada

Martin Landau (1928-2017)

W tym roku zmarł legendarny hollywoodzki aktor Martin Landau. Był kochany przez fanów na całym świecie i pełnił rolę ikony wśród profesjonalnych pokerzystów z połowy lat 2000. Słynna linia „Destiny Chooses Us”, którą dostarczył Mike'owi, stanowiła uzasadnienie dla dużej liczby pokerzystów, którzy „podążali za swoimi sercami”.

A kto może kłócić się z mądrościami profesora Abe'a Pietrowskiego? Mike McDermott wybrał swoje przeznaczenie, gdy podporządkował się poglądowi Worma na temat przejmowania prowadzenia w pokerowym świecie. Pomimo młodego wieku, wigoru i chęci uniknięcia rezultatów własnych decyzji, prośba Mike'a o „szybkie rozwiązanie” prawdopodobnie przepadłaby w erze pokera po boomie.

Niezależnie od tego, czy wierzycie w przeznaczenie czy też nie, istnieje ważna lekcja, którą należy wyciągnąć – branie odpowiedzialności za własne czyny. Czyli coś, czego nasz bohater nie zrobił w całym filmie.

Rounders – lekcja #5: Spełnianie marzeń nie opiera się na cudach

John Malkovich w roli „Teddy'ego KGB”

Jak każdy zwycięzca turnieju z dużym fieldem, Mike McDermott zaliczył wielki run i epicką noc przy stolikach. W rzeczywistości można powiedzieć, że pojedynek heads-up Mike'a z Teddy'm KGB był – biorąc pod uwagę okoliczności – mocno szczęśliwy.

Oto sedno sprawy – marzenia nie są budowane na cudach… One niekoniecznie przepowiadają lub gwarantują spełnienie pokerowego marzenia, a jedynie (oby!) przybywają na próg drzwi do kariery, gdy zawodnicy są gotowi wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za nadchodzące życie, w którym zawierać się będzie ogromna dawka zarówno nagród, jak i konsekwencji.

Zostało to utracone w przypadku wielu profesjonalistów, którzy znaleźli „pokerową sławę” w pewnym momencie swojej kariery, ale nie zdawali sobie sprawy, że „granie jako sposób na życie” rządzi się swoimi prawami. To zestaw wzlotów i upadków, które towarzyszą każdemu zawodowi.

Niezależnie od tego, czy jesteście zwykłymi pasjonatami czy współczesnymi profesjonalistami, pracujcie nad swoimi leakami. Bądźcie zorientowani. Analizujcie wyniki i sprawdzajcie, czy opierają się one głównie na umiejętnościach czy szczęściu. Zróbcie to, a być może znajdziecie się na czele peletonu i będziecie zdolni rozwijać swoje unikalne cechy w wyścigu za marzeniami, które sobie wyznaczycie.

pokerowe książki

ŹRÓDŁOPartTimePoker
Poprzedni artykułKomisja Europejska zamyka postępowania, EGBA protestuje
Następny artykułEli Elezra – Arabski szejk przegrał w Bobby’s Room 1,7 miliona dolarów