Niech następny będzie jeszcze lepszy…

22

LECH ? MÓJ PRYWATNY PRZEŚLADOWCA!

Do kasyna Olympic w piątek stawiło się kilkanaście głodnych gry osób, w tym i oczywiście

ja. Miałem już taką chęć pograć, że aż mnie skręcało! Jako, że nie gram w sieci nie miałem

już kart w ręku od jakiegoś tygodnia. Dramat! W związku z tym postanowiłem czerpać jak

najwięcej radości z samej gry i przy okazji postarać się o dobry występ (czytaj ? dojść do

miejsc płatnych). Już w pierwszym rozdaniu zagrałem radosnego all ina z 7 3 w treflach, bo

przecież stara zasada mówi, że ?małe drzewka rządzą?. Poza tym to ulubiona ręka mojego

serdecznego przyjaciela Clippera, więc musiałem na nią zagrać, bo by miał potem do mnie

pretensje. Nie wiem dlaczego nie wygrałem? No cóż, rebuy! I znowu petarda! 4 3 kier! Nie

namyślając się zbyt długo zagrałem po raz drugi ?olelajnen?. Kurde, znowu nic! Hmmm?

Nie tak miało być! No dobra, rebuy! W czwartym rozdaniu podnoszę karty i widzę dwa króle.

Może teraz? Jakiś raise, ktoś tam call, ktoś tam all in? Skończyło się tym, że jeszcze przed

flopem pięciu graczy miało swoje żetoniki pośrodku stołu. Po rozdaniu stały już przede mną.

No dobra, można zacząć swoją grę, czyli oglądalność flopa na poziomie 93%, sprawdzanie do

końca z byle parą czy drawem i atakowanie, gdy mam choćby cień szansy na wygraną. Po to

w końcu jest faza rebuy, nie? Plan powiódł się znakomicie i gdy uformował się stół finałowy

miałem niezły stack w wysokości około 17 tysięcy i na stole najbardziej ?nagranu?. Już za

chwilę wywaliłem z gry short stacka i było jeszcze lepiej. Od tej pory zaczął się mój zjazd po

równi pochyłej ku upadkowi?

Teraz troszkę historii. Przez ostatni okres miałem dość pechowe występy w turniejach w

kasynie. Odpadałem w różny sposób, w różnych fazach turniejów, na różne karty. Za to

zawsze byłem ogrywany przez tego samego gracza!! Ostatnich sześć występów to sześć moich

porażek z kolegą Lechem. Nieważne, że przeważnie miałem lepszą kartę. Nieważne, że jak

był coin flip to albo on trafiał, albo ja nie. Nieważne, że jak ja miałem np. dwie pary po flopie

to Lech łapał brakującą kartę do koloru czy strita. Ważne, że zawsze byłem all in! Lech to taki

dziwny gracz (co zresztą powiedziałem mu w piątek jeszcze przed turniejem). Gra niezłego

pokera, miksuje fajnie grę, robi niewiele błędów, wie kiedy zablefować. I nagle jak przychodzi

jakieś rozdanie ze mną to robi najgłupszą rzecz jaką można sobie wyobrazić i zamiast zapłacić

za swój błąd to wygrywa. No żesz w mordę!

 Wracamy do piątkowego turnieju. Po serii nieudanych rozdań mój stack spadł do wysokości

około 7500. Na małym blindzie dostaję 85 off i po kilku limpach dokładam i ja. W puli było

około 1600 (blindy 150/300, ante 25), a na flopie pokazuje się 8 6 2. Czekam co się będzie

działo, następnych dwóch graczy za mną również. Gracz z późnej pozycji, totalny amator,

grający beznadziejnie i bez żadnej koncepcji zagrywa za 500, Lech za nim po dłuższym

namyśle sprawdza. No za mocno to oni nie mają, myślę sobie i zagrywam za 2000. Dziadek,

który pierwszy podbijał tak jak myślałem wyrzucił karty. Na to Lech popadł w zadumę i po

chwili? stawia mnie na all inie! Tego się raczej nie spodziewałem, bo to było zagranie za

większą część jego stacka. Czyżby miał aż tak dobrze? Ale czemu tylko sprawdził dziadka?

Ech, będzie, co ma być! Sprawdzam! Lech najwyraźniej zły, że sprawdziłem pokazuje mi asa

i szóstkę mówiąc, że myślał, że kradnę pulę. Ja tam zmartwiony nie byłem. Aż do turna?

Szóstka dała mu tripsa i nawet piątka na riverze już mnie nie uratowała. Siódmy turniej z rzędu Lech wywala mnie z turnieju. Do miejsc płatnych zabrakło dwóch pozycji? Jak to mam w zwyczaju poinformowałem o swoim nieszczęściu pół kasyna, mówiąc mojemu pogromcy co myślę o nim, jego grze i pokerowej przyszłości? Na moje szczęście stali

bywalcy kasyna są już do tego przyzwyczajeni, turyści mają to gdzieś, a ochrona mnie nie

wyprowadza, bo wkurzony sam wychodzę? 🙂

Tak sobie myślę, że mój ?najwierniejszy fan? ? mowa o Danizie oczywiście – powinien

wysłać Lechowi jakąś butelkę dobrej whiskey za powodowanie u mnie stanów lękowych?

WESOŁY ROM(EK)

Niezrażony niepowodzeniem z piątku, w sobotę stawiłem się tuż przed 19 w kasynie. Pierwsza

informacja znakomita ? nie ma Lecha! W dziesięć osób zasiedliśmy więc do stołu. A wśród

nas między innymi jeden ze stałych bywalców kasyna, nudzący się chyba trochę Cygan.

Romowie to duża grupa klientów kasyna Olympic, grają grubo (głównie na ?wiatraku?), ale

ostatnio kilku z nich zainteresowało się holdemem. Problem z nimi polega na tym, że szybko

gra im się nudzi i zaczynają się przy stole dziać cuda. Nie inaczej było i tym razem. Ale o tym

za moment?

Ja od początku zacząłem swoją radosną pokerową twórczość i już po kilku pierwszych

rozdaniach byłem uboższy o 3500 z 10000 startowych żetonów. Ale jako, że to u mnie norma

grałem sobie dalej wesołą grę, aż potroiłem się trafiając z moim J 10 strita opłaconego przez

dwóch graczy na stole, w tym Cygana. Potem jeszcze kilka fajnych pul i nagle stało przede

mną 25 tysięcy! Nice! I tu wracamy do wątku kolegi Roma. Ogłosił on bowiem przy stoliku,

że jemu się już nie chce grać i chce już odpaść. Taka informacja, rzucona przy stole pełnym

głodnych na żetony sępów, działa mniej więcej tak, jak w stanie wojennym pojawienie się

papieru toaletowego w osiedlowym sklepie ? każdy chce wyrwać z tego jak najwięcej dla

siebie! A że nasz kolega miał jeszcze przed sobą jakieś 4-5 tysięcy to pokusa była wielka.

Problem polegał jednak na tym, że nasz kolega chciał się pozbyć wszystkich żetonów

jednorazowo, więc po prostu grał za wszystko w każdym rozdaniu nie patrząc nawet w karty.

Nie wiem sam, kto był w tej sytuacji bardziej sfrustrowany ? on, bo nie mógł odpaść, czy

reszta graczy, bo nie miała go z czym sprawdzić?

MARIO, PRZEPRASZAM!

Jedno z kolejnych rozdań i Cygan na dużym blindzie. Już podczas tasowania kart przez

krupiera postanowił postawić wszystkie swoje żetony, ale upomniany, że jeszcze nie może

cofnął je i położył samego blinda. Prawie cały stół wyrzucił w tej sytuacji karty, aż przede mną

Kuba robi raise do 700. Widzę, że Cygan już wrzuca swoje wszystkie żetony na środek stołu,

ale podnoszę karty i widzę? magiczne 5 3! Rany Julek, i co teraz? Przecież ja tej karty nie

wyrzucam preflop! Ale przede mną raise, tam zaraz będzie all in? No cóż, miejmy nadzieję,

że Kuba ma dobra kartę na walkę z dwoma losowymi kartami naszego radosnego kolegi. Fold,

choć serce mi krwawiło. Cygan all in, Kuba call i flop? A 4 2!! Aaaaaaaaaaa!!!!! Mario, jak

mogłem nie dać?? Przecież już tysiąc razy mi powtarzałeś ? zamknij oczy i uwierz w moc tej

ręki popychając swoje wszystkie żetony na środek stołu! Co za brak wiary! Oczywiście w

dwóch swoich kartach Cygan znajduje asa, którego nie ma Kuba i nasz ?allinator? gra z nami

dalej bogatszy o 4 tysiące?

 Już za chwilę, bo w następnym rozdaniu, dostaję AJ. Robię raise i dostaję uderzenie za ponad

8 tysięcy od Roma. I tu mała dygresja ? w ostatnim numerze Card Playera czytałem artykuł,

w którym Mike Sexton pisał o ?wielkim niwelatorze?. W skrócie chodziło o to, że najlepszym

zagraniem słabego gracza w walce z dużo lepszym od siebie przeciwnikiem jest zagranie all in.

Dlaczego? Bo potem już nie ma znaczenia kto jak gra, kto jakie zagranie zrobi czy też kto ma

większe ?cohones?. Po prostu decydują karty i ślepy los. Przypominając sobie ten artykuł

myślałem o tym, jakie są szanse, że jego karty (których nawet nie widział grając za wszystko)

mogą być lepsze od mojego asa i waleta. Chcąc nie chcąc sprawdziłem. Nie wiem czy to jakaś

?czutka?, ale jak zobaczyłem jego 8 6 w piku to pomyślałem sobie, że wolałbym tą jego kartę

niż swoją. I myślałem tak nawet wtedy, gdy pojawił się przyjazny dla mnie flop J 10 7. A już

byłem tego pewien, gdy na turnie pokazała się dziewiątka? To kara, pomyślałem sobie. Kara

za brak wiary w 5 3! Gdybym wtedy go sprawdził już by go nie było w turnieju. Teraz siedział

z nami dalej, a przed nim sterta żetonów, w większości moich?

SŁODKA ZEMSTA

Taka zabawa trwała dalej. Cygan co prawda trochę się uspokoił, ale nadal grał irracjonalnie.

Wysokie raisy, grube bety z niczym? Ktoś powie ? czym tu się przejmować, przecież to

klasyczny przykład ?dead money?! Zgadza się! Tylko kto odważy się postawić na szali swój

udział w turnieju sprawdzając ?Wesołego Romka? ze średnią kartą? Tym bardziej, że oprócz

mnie każdy miał od niego zdecydowanie mniej żetonów! W końcu nadeszło rozdanie, w

którym Cygan okazał łaskę i podbił w miarę normalnie, sprawdził go Losadamos i trafił z

flopa karetę dziewiątek. Zabrał w ten sposób dużą część stacka radosnemu graczowi, bo ten

atakował go bez pary aż do końca. Chwilę potem znowu się jednak na kimś podwoił i zabawa

zaczęła się od początku.

Szczerze mówiąc miałem już dość takiej gry, męczył mnie ten koleś.

Po co tacy ludzie w ogóle zapisują się na turniej? Żeby innym napsuć krwi? Nie kumam tego,

choć oczywiście wiem, że to takich graczy nam trzeba, żeby robili nam pule w turniejach.

W końcu zaglądam w karty i widzę dwa piękne asiory! Zrobiłem zwykły raise, a Cygan nagle

zamiast wpychać wszystko na środek tylko sprawdza, a z nim jeszcze dwie osoby. Co jest?

Miał zagrać all in, ja miałem sprawdzić i modlić się, żeby nie trafił jakiegoś chorego układu!

A on tylko call? No cóż, czekamy na flopa. Pojawia się K Q 9. Nie najlepiej, ale zagrywam za

pulę. Cygan zgodnie z moimi przypuszczeniami natychmiast wrzuca na środek wszystko co

posiada, czyli około 15 tysięcy. Niech się dzieje wola nieba, sprawdzam i natychmiast zaczynam

modły do wszystkich bożków pokera o litość i wsparcie. A nasz kolega pokazuje? gutshota!

Walet z szóstką to dość dobra dla mnie informacja, ale istnieją dokładnie cztery karty dające mu

wygraną. Na moje szczęście dziesiątka nie spada na stół i wygrywam potężną pulę. Na pierwszą

przerwę schodzę podbudowany psychicznie, a mój stack to całe olbrzymie 42 tysiące. Wow!

ZNOWU SIĘ NIE UDAŁO

Jednak jak się okazuje nawet z takim stackiem można nie wejść do kasy. Jako, że byłem

zdecydowanym liderem na stoliku miałem za zadanie dobijać shortów i wyrzucać ich z turnieju.

Jednak za każdym razem jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności przegrywałem takie rozdania.

Potem oddałem 15 tysięcy trafiając dwie pary z flopa na strita Pawcia i nagle mój stack stopniał

do 20 tysięcy. Niedobrze? Jak wygrywałem to małe pule, jak przegrywałem to od razu parę

tysięcy. W końcu gdy zostało nas w grze pięciu zagrałem all in z AQ w treflu, zostałem zaraz

sprawdzony przez Adama i jego dwa ?bałwanki?, które oczywiście utrzymały się do końca i

odpadłem z turnieju. Do płatnych oczywiście dwie pozycje?

W związku z takim obrotem ostatnich turniejów chcę już zakończyć ten rok i wejść z nowymi

nadziejami w następny. Wiem, że przez ostatnie 12 miesięcy zrobiłem znaczne postępy w grze,

wiem też jednak, że jeszcze dużo muszę się uczyć. Moje główne braki ? teoria pokera (co ciągle

wypomina mi Warsaw). Główne zalety ? nieobliczalność i odwaga w podejmowaniu decyzji,

opanowanie gry loose w stopniu ponadpodstawowym. Cel na Nowy Rok ? wyeliminować braki,

jeszcze bardziej popracować nad mocnymi stronami. Poza tym chcę rozwijać moje akcje

dziennikarskie i pisać dużo o pokerze i jego okolicach. Czy moje postanowienia noworoczne

się spełnią? Czy w 2008 roku będę miał więcej szczęścia w grze? Czy będę grał lepiej? Czy będę

pisał dużo i ciekawie? O tym oczywiście poczytacie w moim blogu od stycznia! Życzę każdemu

wszystkiego dobrego, ale sobie najlepszego w Nowym Roku!

Poprzedni artykułIrish Poker Championship
Następny artykułPoker After Dark – Nowy Sezon

22 KOMENTARZE

  1. zostawcie moją rękę w spokoju. Znajdźcie sobie własne. 2 lata badań i obserwacji poszło na marne, bo JD nie potrafi trzymać gęby na kłódkę!!

  2. Hehehehe! Widzisz Wiśnia, ile to się człowiek ciekawych rzeczy nauczy z mojego bloga 🙂

  3. A ja napisze tak. Jack Napisales o magicznej rece 53. Siedze dzisiaj przy stole, wczesna pozycja, mowie sobie w glowie- w dupe sobie moge te karte wsadzic. Ale zaczalem sie smiac w duchu i mowie dobra qwa, uwierz w te reke i zrobilem call, a na flopie 246. Potroilem swojego alla, chyba naprawde cos w tym jest:P

  4. hmm nie chcę się tu wtrącaćza bardzo, ale wygląda mi na to, iż właściciele stronki nie wiedzą co to równouprawnienie. Wybrali sobie niebieskie ładne tło do komentarzy, a nam zwykłym osobnikom zostawili zwykłe szarobure…. Oj panowie nie podoba mi się to

  5. Oczywiście, że nie. Każdy ma prawo do własnego zdania, ja chciałem tylko wyrazić swoje i w dalsze Wasze spory się nie mieszam.

  6. 1. Boli Cię że ta niesamowita aura człowieka wyjątkowego, którą zbudowałeś wokół własnej postaci ? gaśnie

    2. ?Serwując wczoraj w sieci wpadłem przypadkowo na ogłoszenie na portalu onet.pl?

    Buhahahaaa z twoim samouwielniebniem i mioscia do kreowania siebie ? PRZYPADEK jak ch.

    3. a dlaczego obwieszacie jedną stronę choinki?

    Żal Ci kuźwa na bombki dla dziecka?

    Nie moją sprawą jest jak wychwujesz dzieci ? ALE PAMIĘTAJ że kiedyś jak będzie wspominała domowę świeta to będzie tak : ? tata sknera co roku żydziłna bombki, klął zawsze gdy wdepnął w drzewko i wogóle chodził zapity bo nie trawił siąt??Proszę bardzo Daniz 3 na szybko wybrane.

    Ad.1 – Co to ma wspólnego z Jacka blogiem i tym co pisze? Typowy komentarz po to żeby być złośliwym.

    Ad.2 – Ten cytat pochodzi z Twojej dłuższej wypowiedzi, która całą była absurdalna. Zarzucasz JD samouwielbienie i kreowanie się na kogoś kim nie jest tylko z tego powodu, że napisał, że lubi czytać książki i oglądać filmy. Nie wiem jak do tych wniosków doszedłeś ale to jest ewidentny przykład tego, że się po prostu czepiasz i chyba z nudów jedziesz po JD.

    Ad.3 – Podobnie jak w punkcie drugim. Gdzie JD napisał, że żałuje na bombki?:P Ale ty zaślepiony swoją niechęcią do Jego osoby musisz nie wpadłeś na to, że dzieci nie pomyślą, żeby obwiesić dwie strony choinki tylko wieszają tam gdzie im wygodnie – liczba bombek nie ma z tym nic wspólnego.I na koniec moja opinia – Jack jest zajebistym gościem i super kumplem jak się go bliżej pozna, ma swoje wady jak każdy. Tylko Twój problem polega na tym, że nawet tych jego prawdziwych wad nie potrafisz dostrzec a przypieprzasz się do byle czego – chyba na zasadzie “a dopieprzę się do Jacka hmmmm nic nie napisał kontrowersyjnego no to teraz mu dowalę za to, że czyta książki.”

    Nie wiem czemu to robisz, nie wiem jak Wam się układają wzajemne stosunki w Waszych prywatnych rozmowach ale to co obaj robicie od paru dni na blogu jest beznadziejne i przypomina szczeniackie kłótnie w przedszkolu.

    Sorry, że piszę Tobie to publicznie a JD pisałem prywatnie ale nie mam do Ciebie innego kontaktu.

    Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku.

  7. Ponieważ temat nie widnieje długo, a jest już tyle odpowiedzi, stanie się on pewnie najczęściej “wpisowym” na tej stronie, toteż zamierzam dołożyć swoje 3 grosze, aby uczestniczyć w tej wiekopomnej chwili. Owe 3 grosze oddam na najbliższym spotkaniu live.

  8. Ja mam jedną prośbę. Obaj się uspokójcie. Daniz jak masz pisać pierdoły i bzdury daruj sobie. Masz ochotę wnieść coś ciekawego do dyskusji super ale większość Twoich tekstów jest nie na miejscu. JD Tobie już coś powiedziałem widzę, że dalej jesteś mądrzejszy.

    PS. Daniz co do Wrocławia i nawalonych na 2 promile gości. Nie wiem jak ty patrzyłęs bo o ile ja się orientuje to i owszem byli podpici i weseli ale jakoś nawalonych jak stodołą to ja nie widziałem. A już na pewno nie wtedy jak ty wychodziłeś po godzinie czy dwóch od rozpoczęcia turnieju.

  9. I żeby zamknąć twój temat w moim blogu poświęcę ci cały odcienek bloga. Może to połechta twoje sfrustrowane ego i dasz wreszcie ludziom spokój…

  10. Nie karmić trolla, skupmy sie może na merytorycznej części:)

    Co do gry Jacka… niewątpliwie ma on swój specyficzny styl. Dla przeciwników jest nieprzewidywalny, bo jak może być skoro sam chyba czasem nie wie jak co za chwilę zagra !

  11. Daniz mi sie wydaje ze zagubiłeś się gdzieś w swoim własnym świecie i jeszcze na siłe probujesz wciągnąć w to innych. Przecież miałeś tu już nie zaglądać, nie trolić, nie psuć nerwów innym, ale Ty oczywiście jak stonka ogrodowa zawsze wracasz.

    Polecam Ci zająć się więcej grą niż trucia dupy innym użytkownikom, wtedy wszystkie ze stron będą usadysfakcjonowane.

  12. Daniz, ty skończony głąbie, grałeś kiedyś turniej z rebuyami? Wiesz jak się gra takie turnieje? Czy ty naprawdę jesteś takim kretynem? Ty jesteś bardziej pieprznięty w banię teraz, niż byłeś na forum! Skończ już pisać te bzdety, bo naprawdę poproszę Pawcia, żeby kasował te twoje durne wpisy pod moimi blogami. Ty jesteś nienormalny, czytasz to co chcesz czytać i wyciągasz wnioski z urywków zdań. Taki jesteś kozak to zagram z toba zawsze i wszędzie, będziesz mógł mi pokazać jaki jesteś “miszczu”, ale z tego co pamiętam to jak miałeś okazję to uciekłeś w popłochu (przypominam – PPT Wrocław). Więc się przestań kozaczyć na odległość kretynie, tylko jak masz jaja to wpadnij pograć do Wawy, ze mną czy kimkolwiek innym. Jak nas wszystkich wygolisz z kasy to sam na swoim blogu napiszę, że jesteś wielki pokerzysta. Ale z tego co wiem to ostatnio spuściłeś większość swojego bankrolla razem z wodą w klozecie, więc mi tu swoich frustracji i kompleksów nie musisz wylewać. Poza tym masz chyba swojego bloga, tam możesz się uzewnętrzniać. Bez odbioru głąbie!

  13. Po pierwsze to nie chce mi się komentować twoich “fachowych” uwag, bo i tak do ciebie nic nie trafia. Po drugie nie gram w sieci i już to dawno powinieneś wiedzieć, więc twoje komentarze o jakiś tam levelach mnie nie dotyczą. Po trzecie to jest moja ocena, a ty ze mną nie zagrałeś nawet ćwierć rozdania, więc jak możesz oceniać moją grę w jakikolwiek sposób? I wreszcie po czwarte – jaki znowu wątek o WSOP???

  14. Jack nie wiem jak Ty, ale ja mam tak, ze siedze wieczorem przed kompem, rozmawiam ze znajomymii mowie sobie, dobra ide sie pobwic na ktorys z serwerow, czy to PS, czy Everest, czy Paradise, wkladajac sobie z 10 dolcow byle sie pobawic. Gdy nadchodzi juz ta godzina, co bym spac z checia poszedl to sobie mowie dobra, gram do zera, bo wychodzic z taka aksa ze stolu nie bede. No i zaczyna sie all in, all in, all in i nie wyobrazasz sobie ilu zdenerwowanych graczy juz wyrzucilem od stolu, kladac sie spac bogatszy i naprawde fajne sumki:) oczywiscie nie jest to ciagle, ale jakby podliczyc to ile przegralem, mowiac ok gram do zera, a ile wygralem to wciaz jestem na plusie:)Ty sie denerwujesz, a po co on gra w pokera? Bo moze dla niego to zabawa, a dla Ciebie sport:) On ma w dupie, ze Ty tu sie skupisz na jakiej pozycji jestes, czy powinienes wejsc, obliczasz prawdopodobienswo dojscia kart, a on sobie wesolo smieje sie w twarz. Nie mozna mowic po co on gra, gra jak gra, ma wszystkich wkolo w dupie i tego nie zmienimy:) A Ty, jako osoba, ktora podhcodzi do tego w inny sposob, w sposob inteligentny, myslac co sie dzieje przy stole musisz wytrzymac to cisnienie:)Zycze wszystkim szczesliwego nowego roku:)

  15. hehehhehe 🙂

    najlepszy twoj pokerowy wpis do tej poryja slyszalem ze gra loose nie za bardzo oplacalna jest 😉 najlepsi mowia ze jedynie agresja cos zdzialac mozna…

    zdrowia i duuzo szczescia w nowym roku

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.