Hazardowy bubel do kwadratu – czy można opodatkować przegrane?

0
ustawa hazardowa bubel

Specjaliści nie mają wątpliwości. Ministerstwo Finansów przygotowało hazardowy bubel. Okazuje się, że według zapisów pakietu podatkowego należałoby daninę pobierać od… przegranych w kasynie.

Niecałe dwa miesiące temu pisaliśmy o tym, że rząd postanowił wprowadzić jeszcze jeden podatek hazardowy. Od 1 stycznia 2018 roku obowiązywać zacznie 10-procentowy podatek na wygrane powyżej 2.280 złotych na automatach i w kasynach gier. Chociaż przedstawiciele branży argumentowali, że kasyna i tak płacą już wysokie daniny (na poziomie 50%), to Ministerstwo pozostało niewzruszone. Nowe obciążenia uderzają nie tylko w prywatne kasyna, ale także salony gier, które uruchomić zamierza Totalizator Sportowy.

Podatek wchodzi w życie już za parę dni i tutaj pojawia się kolejny problem. Puls Biznesu napisał wczoraj, że zapis wprowadzający podatek sformułowano tak niejasno, że należałoby go pobierać od ujemnych kwot!

Dla Ministerstwa Finansów wszystko wydaje się być jasne i oczywiste. Podatek ma być pobierany od jednorazowych wygranych zdefiniowanych jako „różnica między sumą wpłaconych stawek a sumą wypłaconych wygranych w trakcie jednorazowego pobytu w kasynie gier lub salonie gier na automatach”. Ministerstwo zapis ten przeniosło z definicji podstawy opodatkowania podatkiem od gier.

Specjaliści mówią jednak, że właśnie tutaj pojawia zagwozdka. Idąc dosłownym tokiem rozumowania zapisów, trzeba ten podatek pobierać nie od wygranych gracza, ale jego… przegranych! Dodatnia wartość różnicy zaistnieje bowiem tylko wtedy, kiedy suma wpłaconych stawek (odjemna) będzie wyższa od sumy wypłaconych wygranych (odjemnik). Kiedy jednak gracz wygra np. na automacie różnica ta będzie miała wartość ujemną, a tej oczywiście opodatkować się nie da.

Ministerstwo Finansów problemu nie widzi. Nie dostrzega również błędu i argumentuje, że różnica to nie jest po prostu „wynik odejmowania”, ale „to, czym się ktoś lub coś różni od kogoś lub czegoś”. W efekcie mamy interpretację definicji, która pozwala odejmowanie właśnie w drugą stroną.

Dla kasyn to kolejne kłopoty

Zdaje się, że swoją własną argumentację rozumieją tylko i wyłącznie urzędnicy z ministerstwa. Przed świętami wysłali bowiem swoją interpretację do firm z branży. Prawnicy i specjaliści od gier nie mają jednak wątpliwości – coś z zapisami jest nie w porządku.

Bartosz Andruszaniec mówi, że przepis jest źle zredagowany, ale w ewentualnych sporach graczy z fiskusem sądy mogą kierować się interpretacją Ministerstwa Finansów. Z kolei Zbigniew Kruger uważa, że definicja jest „co najmniej niefortunna” i zwraca uwagę, iż nowy podatek może utrudnić funkcjonowanie kasyn.

Firmy hazardowe mogą mieć spore trudności z naliczaniem podatku. Gry takie jak automaty czy ruletka do dynamiczne rozgrywki, które nie są zapisywane w sposób podobny do kuponów zakładów bukmacherskich – gracz może w dowolnym momencie wyjść z kasyna z z żetonami. To właśnie dlatego takich rozwiązań nie znajdziemy w Unii Europejskiej oraz Stanach Zjednoczonych. W USA podatek uwzględnia się w rocznych zeznaniach, co daje możliwość odliczenia przegranych.

ŹRÓDŁOPuls Biznesu
Poprzedni artykułPartyPoker przenosi turnieje z Sylwestra na Nowy Rok!
Następny artykułJean-Robert Bellande – Jak w kilkanaście minut przegrałem 600.000$