Level 2 completed

1

Życie to jedna wielka wariancja. Dosyć mocne słowa jak na początek wpisu, lecz w końcu każdy człowiek, co dzień na swojej drodze napotyka wzloty i upadki. W sumie gdy wszystko idzie ku złemu, nagle w niespodziewany sposób, los potrafi się odwrócić. Oczywiście tak samo jest i w drugą stronę, kiedy jesteśmy tak zafascynowani pewnymi sprawami, że gdy coś pójdzie nie tak, nie potrafimy zrozumieć czemu tak się stało. Mam nadzieję, że macie przy sobie ciastka i herbatę, ponieważ jak zwykle stawiam na jakość i będziecie mieli co czytać :).

Sport czy rekreacja? Oto jest pytanie

Odkąd zimowe problemy ze zdrowiem minęły, od razu wziąłem się do pracy aby powrócić do przyzwoitego wyglądu i samopoczucia. Coraz więcej czasu spędzałem na siłowni a bieganie sprawiało frajdę jak nigdy wcześniej. Ciężka praca zaowocowała zrzuceniem 3kg i chyba 4-5cm w pasie, dzięki czemu efekty były już bardzo widoczne. To wszystko pozwoliło mi na wystąpienie w dwóch turniejach rugby 7.

Pierwszy z nich można było potraktować bardzo spokojnie, ponieważ był to turniej towarzyski. Miałem jednak trochę obaw, bo moja przerwa w grze wyniosła aż 7 miesięcy. Na szczęście przeciwnicy nie byli zbyt wymagający, dzięki czemu mogłem sobie pograć jak za dawnych czasów, a ponowne oddawanie mocnych szarż było czymś za czym mocno tęskniłem.

Kiedy było już po wszystkim, lędźwia dały o sobie znać, lecz porządne rozciąganie ukoiło ból. W następnym tygodniu wyjechałem na półfinał Mistrzostw Polski, gdzie jak się później okazało, nasza drużyna rozniosła wszystkich przeciwników, wygrywając każde spotkanie różnicą 50 oczek! Dzięki temu, że posiadaliśmy bardzo wyrównany skład, w każdym meczu następowała maksymalna ilość zmian. Tym oto sposobem rozegrałem jedynie 5 połówek, podczas których zaliczyłem kilka udanych akcji i na dobrą sprawę nic złego nie powinno mi się przytrafić. Niestety z plecami było coś nie tak i każda kolejna rozgrzewka była coraz cięższa.

Żarty się skończyły kiedy to podczas zwykłych treningów biegowych, byłem kilkukrotnie zmuszony do przerwania zajęć, z powodu ogromnego ucisku w kręgosłupie. W chwili obecnej bieganie zamieniłem na rower, lecz niestety na 99% nie dam rady przygotować się do lipcowych finałów MP i już chyba pogodziłem się z tym na dobre.

Dodatkowo mój plan solidnego przygotowania się do półmaratonu również legł w gruzach, przez co złamanie bariery 90 minut będzie dla mnie nieosiągalne. Po raz kolejny doświadczyłem sytuacji, w której mając wielkie ambicje, z przyczyn nie ode mnie zależnych muszę wcisnąć przycisk FOLD. Wiem, że zaniedbałem nie tak dawno ćwiczenia rehabilitacyjne i ich brak może być przyczyną moich problemów. Dlatego teraz ponownie będę się do nich przykładać a oprócz zestawu ćwiczeń , pomaga mi wałek do masażu, który jest wręcz niesamowicie skuteczny!! Wystarczy, że po ciężkim dniu, położę się na nim, a już po chwili czuję dużą ulgę.

Nightlife!

Każdy posiada swoje ulubione miejsca, do których zawsze wraca z uśmiechem na twarzy. Nie od dziś, moi bliscy znajomi wiedzą, że oddalona o niecałe 30km pizzeria Oaza, jest dla mnie czymś ważnym. W sumie odkąd zacząłem tworzyć w radiu swoje pierwsze sety, zawsze marzyłem, żeby zagrać w tym miejscu. To tak jak by kibic reprezentacji miał okazję zagrać na stadionie Narodowym.

Ale czemu ja o tym mówię… A no dlatego, że podczas najbliższej imprezy będę miał przyjemność wystąpienia w tym magicznym miejscu!!! Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo byłem zaskoczony tą sytuacją. Zobaczcie w jak prosty sposób można złapać sporą ilość wiatru w swoje żagle, który na dodatek jest wiatrem bardzo ale to bardzo niespodziewanym. Mam tylko nadzieję, że wypadnę na miarę swoich możliwości i po imprezie, nie będę czuł się zniesmaczony jak po ostatnim występie w „Piwnicy”. Każdy kto może się tam zjawić, niech się nie zastanawia, naprawdę wartooooooooo.

Brit Floyd

Wielokrotnie w swoich wpisach informowałem już, jak bardzo pochłonęli mnie artyści z grupy „Pink Floyd”. Za sobą mam już event „The Australian Pink Floyd Show”, a już w listopadzie wybieram się z rodziną na ich brytyjskich odpowiedników. Zapowiada się wielkie show, tym bardziej, iż ma to być podróż po wszystkich dotychczasowych albumach. Koncert odbędzie się w Poznaniu w mieszczącej 2000 osób – Sali Ziemi, co też moim zdaniem będzie mieć zupełnie inny wydźwięk niż impreza w Spodku. To wszystko utwierdza mnie, że po tym występie ciężko będzie się pozbierać :).

Noc Muzeów

Akcja ta trwa już bardzo długo, a ja nie skorzystałem z niej do tej pory ani razu. Postanowiłem to zmienić i wyruszyłem do Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą. Jako, iż trochę interesuję się okresem II wojny, był to strzał w „10”, ponieważ miałem między innymi okazję dotknąć różnych pojazdów z tamtych czasów. Trzymałem też w rękach chociażby BARa – który jak się okazało był bardzo ciężką bronią.

Przeglądając wystawy od razu rzucały mi się w oczy wszystkie elementy, z którymi miałem do czynienia podczas młodzieńczego grania w Call of Duty (np. MP40, Mosin, Sten, granaty). Przy wejściu na uczestników czekały książki ze szczegółowo opisanymi najważniejszymi bitwami, dzięki którym, krok po kroku można było zapoznać się z historią. Oczywiście jako pierwszą do ręki wziąłem Normandię i co nie co poczytałem na temat D-Day.

Nie zdążyłem niestety dotrzeć do Muzeum Kolei Wąskotorowej, ale obiecałem sobie, że nadrobię to przy pierwszej nadarzającej się okazji.

Pokerowe zmiany mniejsze i większe czyli 1.5$ 3.5$ turbo 🙂

Jakiś czas temu postanowiłem zmienić wystrój moich stolików i zacząłem testować temat „Nova”, do którego początkowo nie mogłem się przyzwyczaić. Czułem się dosyć dziwnie kiedy spoglądałem w monitor i dlatego dwukrotnie powracałem do starego ustawienia. Jednak gdy wznowiłem przygodę z 1.5$ turbo, postanowiłem spróbować jeszcze raz, ponieważ początkowo grałem na małej ilości stołów. Taktyka okazała się skuteczna i tym oto sposobem mała zmiana została zaakceptowana.
Inną rzeczą, do której musiałem przywyknąć, była nowa struktura blindów jaką napotkałem. Otóż nie miałem pojęcia, że PokerStars wprowadził poziom 40/80, a tuż za nim 60/120 i 80/160. Na pierwszy rzut oka była to dla mnie niewielka różnica, ale w praktyce wydłużyła ona tą wcześniejszą fazę turnieju.
Najważniejszą rzeczą, z której jestem zadowolony jest to, że obecnie grając push/fold, jestem pewny swoich poczynań. Po każdej sesji odpalam sobie HRC i na bieżąco sprawdzam poprawność swoich zagrań i rozwiewam ewentualne wątpliwości. Potworzyłem sobie tabelki podczas fazy Bubble a także kilka innych, na temat których nie będę się rozpisywać. Kolejnym etapem w celu poprawienia swojej gry, było tworzenie Tipsów, które pomagają mi podejmować dedyzje w różnych sytuacjach, dostosowując je do aktualnej sytuacji na stoliku (rodzaj graczy, pozycja, stak, faza turnieju). To tylko nieliczne pomoce naukowe, które mają doprowadzić mnie na szczyt 😛
A jak to wychodzi w praktyce? Pierwszą sesję zaliczyłem na -. Po niej odbijałem od dna i w bardzo krótkim czasie, byłem już bliski wyznaczonego celu, tzn. zarobienia 100$. Pewnego dnia zorientowałem się, że założenia został zrealizowane, lecz niestety sesja trwała, a jej wyniki oddaliły mnie od wejścia na wyższy limit. Z drugiej strony, dysponowałem już wówczas 250BI, lecz jako, że lubię realizować swoje cele, poprzysiągłem, że nie odpalę droższych turków, dopóki nie zdobędę drugiej bazy. I tak gdy w dniu wczorajszym, moja sesja trwała w najlepsze, ustaliłem chyba swój rekord jeśli chodzi o wpadanie na top top top range u przeciwników. Gdy tylko wchodziłem na semi FT albo FT to moje QQ, AK wpadały pod AA itp. Także, nie sądziłem, że tego wieczoru uda się zarobić chociaż kilkanaście $. Na moje szczęście, wygrałem kilka gier i po wszystkim ujrzałem profit 104$!! ROI na niewielkiej próbce wyniosło 14.2%, więc też jestem z tego faktu zadowolony. Jeśli miałbym porównać swoją obecną grę, do tej sprzed roku, to od razu rzuca mi się w oczy zdecydowanie większa ilość stolików finałowych, na których siadam z wyższym stakiem. Co więcej, najrzadziej zajmuję pozycję 8, a najczęściej 1. Niech tylko taka tendencja utrzymuje się przez następne 10000k gier hihi.
Przede mną nowy limit, na którym z tego co słyszałem, jest już dużo więcej ogarniętych graczy. Jakie mam wobec tego cele? Na pewno w dalszym ciągu chcę optymalizować swoje zagrania, bo niekiedy przydarzają mi się niesamowicie głupie błędy (spowodowane zazwyczaj rozmową z inna osobą). Muszę też posegregować stałych bywalców, abym wiedział czego mogę się po nich spodziewać podczas gry. Okres gry break-even lub pod kreską nie będzie dla mnie straszny, ponieważ posiadam spory bankroll, a jeśli chodzi o grę wyżej, to mam w planach mixowanie gier 3.5$ i 7$ lecz jeszcze nie myślałem, w którym momencie się na to skuszę. Najpierw trzeba się skupić na tworzeniu jakiegokolwiek profitu a co będzie dalej, to już czas pokaże.
APAT Edynburg

Co prawda na dobre zrezygnowałem ze startów w rodzimym tourze (o powodach pisałem w poprzednim wpisie) ale to nie oznacza, że w tym roku nie pojadę już na żaden festiwal. Z kalendarza wypadły niestety Pardubice i zmuszony zostałem do poszukiwania czegoś innego. Po zapoznaniu się z terminarzem cyklu APAT, od razu podjąłem decyzję, że w lipcu wybiorę się do Szkocji. A dokładniej będzie to Edynburg :). Co do miasta, to nie muszę nikomu mówić, że jest tam na co popatrzeć. Jeśli chodzi o sam turniej, to chyba najniższe z możliwych wpisowe w połączeniu z 45min poziomami blindów, daje bardzo dużo miejsca na grę.
Na koniec mam prośbę do wszystkich, którzy czytają ten wpis i mają doświadczenie w podróżach lotniczych. Mianowicie gdzie zamawiacie bilety i jak duże opłaty dochodzą obok podanych w internecie cen. Za wszelkie rady będę wdzięczny. Do poczytania.
Poprzedni artykułwhiplash
Następny artykułSCOOP 2015 – Ostatki bez polskiego sukcesu

1 KOMENTARZ

  1. zerknij na skyscanner.com Oplaty dochodza tylko wtedy, kiedy wybierasz tanie linie, w pozostalych przypadkach sa to ceny koncowe.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.