Kiedy byłem donkiem – Matt Stout

0

Matt Stout opowiada z jakimi problemami zmagał się na początku swojej pokerowej kariery.

Matt Stout to prawdziwy grinder. W swojej karierze aż 214 razy zajmował miejsca płatne w turniejach, zdołał wygrać 13 z nich. Jego łączne wygrane w turniejach wynoszą już 2,8 mln dolarów. Stout jest profesjonalistą Lock Poker i niedawno wyjechał do Kostaryki. W tegorocznym WSOP osiągnął świetne wyniki – 5 razy był w kasie, a w turnieju Limit Holdem zaliczył stół finałowy. Dobry występ zakończył 186. miejscem w Main Evencie, za które otrzymał 47 tysięcy dolarów.

Stout postanowił podzielić się z czytelnikami CardPlayer przemyśleniami o problemach z początków jego kariery. Pierwszym z nich było słabe zarządzenie bankrollem.

„Gdy rozpoczynałem studia, nie wiedziałem w ogóle czym jest bankroll management” – mówi Stout. Zdecydował się zagrać turniej za $26, który wygrał. Jego łączny kapitał wynosił $5,000, a on postanowił pograć no limit holdem na stawkach $5/10. Po godzinie gry na dwóch stołach jego bankroll był mniejszy o $3,000. Stout mówi, że jego humor nagle diametralnie zmienił się, a on poczuł się jakby ktoś go kopnął. Postanowił więc pójść spać, mając nadzieje, że rano będzie czuł się lepiej. Było jednak zupełnie odwrotnie: „Zamiast tego, poczułem wstyd i zażenowanie, widząc, że 60% mojego kapitału wyparowało, a ja wcześniej w życiu nie miałem nigdy takiej sumy pieniędzy”.

Od tego momentu Stout zaczął poprawnie zarządzać swoim bankrollem – jego zdaniem do gry turniejowej należy mieć 200 buy-inów, bo w pokerze turniejowym potencjalne downswingi mogą być ogromne.

Kolejnym problemem stała się kontrola tiltu. Zdaniem Stouta, to bardzo ważny aspekt pokerowego rozwoju i większość graczy o tym wie, ale „łatwiej jest to powiedzieć, niż zrobić”. Pokerzysta mówi, że początkowo cechowało go negatywne nastawienie i wpadał w złość, ale później zrozumiał, że to od słabych graczy wygrywa pieniądze, a nie da się tego robić inaczej niż z pozytywnym nastawieniem do ludzi i gry.

Kolejnym problemem, którego nie pokonał od razu było szczere ewaluowanie swojej gry. Jego zdaniem, trzeba próbować nowych rzeczy i nie bać się zmiany stylu gry. On sam grał na początku bardzo loose, ale gdy poprawił błędy to zaczął z kolei grać zbyt tight. Miał jednak szczęście, bo oba style przynosiły mu zyski, ale wynikało to z ówczesnego poziomu graczy. „Miałem obawy dotyczące zmiany stylu gry, bo bałem się, że jak to zrobię to przestaną wygrywać” – mówi Stout. Dodaje, że gracz, który nie zmienia stylu gry w końcu przestanie wygrywać, szczególnie jeżeli ciągle grywa z tymi samymi oponentami.

Na koniec Stout dodaje, że gdyby zapytać jego przeciwników o to, jaki stylem gra, to zapewne odpowiedzi znacznie by się od siebie różniły. Jemu właśnie to się podoba, bo zdaje sobie sprawę z faktu, że jest bardziej nieprzewidywalny dla przeciwników i może dodatkowo stosować większą gamę zagrań.

Na podstawie: CardPlayer – When I Was A Donk With Matt Stout

Poprzedni artykułGlobal Poker Index – spory awans Tricketta, spadek Merciera
Następny artykułKonferencja prasowa na temat wydarzeń w Szczecinie