J.P. Kelly porzucił turnieje na rzecz gier w Makau

0

Pokerzysta opowiada o zmianie turniejów na gry cashowe i zarysie swoich dalszych planów.

John Paul Kelly, znany jako J.P. Kelly to kolejny z brytyjskich pokerzystów, o którym już od jakiegoś czas jest dość cicho. Anglik, który ma na swoim koncie dwie bransoletki WSOP i ponad 2,6 mln dolarów w wygranych, znacznie rzadziej gra w turniejach. W styczniu tego roku był blisko stołu finałowego EPT Deauville, ale przez następne kilka miesięcy nie notował cashów. Mówi o tym w wywiadzie przeprowadzonym przez Lee Davye'go dla strony CalvinAyre.com.

Anglik nie jest pierwszym graczem, który zniknął nam z pola widzenia, aby odnaleźć się w… Makau, gdzie gra cashe na wysokie stawki. – Już właściwie nie gram turniejów. W tym roku grałem mniej niż 10. Grałem dwa podczas World Series, grałem na EPT i tutaj (WPT UK)…może pięć? Turnieje mnie już tak nie ekscytują. Wolę raczej przeznaczyć swój czas na duże gry cashowe.

Kelly mówi, że jego aktywność w turniejach wynikała z kontraktu, który podpisany miał z PokerStars. Często musiał uczestniczyć w turniejach z dość niskim wpisowym, co niespecjalnie mu się podobało przed samą grą, chociaż same przeżycia wspomina pozytywnie. Dodaje jednak, że życie turniejowca nie jest usłane różami, bo jest to często wielogodzinny grind bez miejsca w kasie, a gracze mają wydatki. Także dlatego woli gry cashowe.

Podobnie jak John Juanda, Phil Ivey czy Brian Rast, Kelly jest teraz stałym bywalcem gier w Makau. Nie mówi jednak, że zbyt wiele o samych grach, argumentując, że odpowiada mu przede wszystkim ich organizacja: – Podoba mi się jak tam wszystko jest prowadzone. Wstaję i gra jest właściwie o każdej porze. Kiedy jestem w Londynie; jest więcej planowania, trzeba czekać na konkretnych graczy, ludzie są bardziej wybredni. Lubię tamten styl życia. Jest trochę nudny. To zdecydowanie nie jest najbardziej ekscytujące miejsce na świecie. Mi to jednak pasuje. Imprezuję za bardzo, kiedy jestem w domu, a więc kiedy przebywam tam, po prostu uspokajam się i gram.

Gry cashowe muszą przyciągać pokerzystę, chociaż ten nie zdradza jak sobie w nich radzi. Przyznaje jednak, że i tak czasem woli odpocząć, zamiast podróżować przez pół świata. Poker nie cieszy go tak jak wcześniej i chociaż ciągle lubi rywalizację na wysokim poziomie, decyduje się na inne sposoby spędzania czasu.

Dzisiaj jego życia wygląda inaczej niż jeszcze parę lat temu. Wtedy zwykle grindował po kilka godzin dziennie na PokerStars i nie zdarzyła się sytuacja, że nie grał przez parę tygodni. Teraz zastanawia się jaki kierunek obrać. Na razie nie zamierza rezygnować z pokera, ale będzie myślał o przyszłości: – W planie mam solidną grę przez rok lub dwa lata. Spróbuję zarobić, ile będzie możliwe i w tym samym czasie może wymyślę, co chcę robić? Właściwie to czuję się trochę tułaczem. Zawsze nim byłem, ale to lubię.

Na podstawie: JP Kelly: The Drifter – CalvinAyre.com

Poprzedni artykułEureka Poker Tour: Pierwsze informacje o nowym sezonie
Następny artykułRozpoczął się Main Event EPT Praga 2014