John Hesp – Jestem dla pokera tym, czym dla polityki jest Trump

0
John Hesp

Brytyjczyk John Hesp to jedna z najciekawszych osób, które pozostają w Main Evencie. Pokerzysta amator mówi, że głównym powodem, dla którego gra w pokera, są wspaniali ludzie, których poznaje przy stołach.

Pośród pokerzystów, którym udało się wczoraj ukończyć piąty dzień Main Eventu WSOP, był jeden, który szczególnie się wyróżniał. Anglik John Hesp ubrany był w kolorową marynarkę we wzory i kwiaty. Dodajmy do tego kapelusz niczym z Panamy i mamy zestaw, obok którego nie można przejść obojętnie.

Pokerzysta wyjaśnia, że ubranie, które miał na sobie, pożyczył od jednego ze znajomych, z którym był już w Mieście Grzechu. Spodobał mu się kolorowy styl kolegi, a więc zestaw wziął do Las Vegas ponownie. Mówi, że na razie te krzykliwe kolory są dla niego szczęśliwe.

Anglik mieszka w Bridlington, mieście niedaleko Yorkshire. Jest właścicielem firmy, która wypożycza przyczepy kempingowe. Nadzoruje ją już jednak z emerytury, bo od jej prowadzenia ma cały zespół zarządzający. W pokera gra od dwudziestu lat, ale przyznaje, że przed Main Eventem bywał przy stołach częściej.

Jestem dla pokera tym, czy Donald Trump jest dla polityki – amatorem – mówi szczerze.

John w pokera wygrał tylko nieco ponad 2.000 dolarów. Jego jedyny wygrany turniej odbył się w Napoleon Casino & Restaurant w Hull. To właśnie w tym miejscu amator grywa cashówki i małe turnieje. Podobnie jak dla wielu graczy, również dla Hespa gra w Main Evencie była długoletnim celem. W tym roku postanowił spełnić swoje marzenia.

Na razie radzi sobie znakomicie. Najpierw awansował do kasy w turnieju. Potem w grze zostało trzystu graczy. Teraz jest już ich mniej niż setka:

Nigdy nie grałem w takim3 wielkim turnieju jak ten, ale on znajdował się już od jakiegoś czasu na mojej liście. Zapytałem żony trzy miesiące temu, „miałabyś coś przeciwko, gdybym zagrał?” i przyleciałem tutaj z moim znajomym z Bradlington.

To moja czwarta wizyta w Las Vegas, ale w czymś podobnym nie grałem. W listopadzie zeszłego roku przyleciałem z grupą znajomych, grałem trochę pokera w małych turniejach w kasynach, ale nic nie udało się wygrać, pomyślałem jednak teraz, że spróbuję swoich sił w Main Evencie World Series of Poker i oto jestem.

John Hesp
John Hesp (foto: Pokernews.com)

Nie ma kibiców na miejscu

Hesp mówi, że jego znajomy wrócił już do Anglii, bo odpadł w trzecim dniu rozgrywki. Teraz jednak dostaje wiadomości, że koledzy kibicują mu i trzymają kciuki za jak najlepszy wynik.

John ma 64 lata. Jest jednym ze starszych graczy, którzy walczą jeszcze w Main Evencie i mówi, że gra ze znacznie młodszymi rywalami to duże wyzwanie, ale uwielbia również społeczne aspekty pokera i poznawanie ludzi:

Kocham to. To główny powód, dla którego gram w pokera. Lubię ludzi, każdy to indywidualność. Lubię grać szczególnie z miłymi ludźmi, a tutaj takich jest dużo.

Anglik ma już zagwarantowane 72.514$ wypłaty i szansę nawet na miliony dolarów. Mówi, że pieniądze nie są najważniejsze, chociaż na pewno za wygrane kupi coś rodzinie:

Nie chodzi tutaj o kasę, ale o wyzwanie. Jasne, że pieniądze się przydadzą, kupię coś pewnie żonie i rodzinie, jak wrócę do domu. Może wezmę żonę na wakacje, skoro była na tyle miła, że mnie tutaj puściła.

Hesp przyznaje, że trochę tęskni już za domem. Chciałby wrócić, ale jednocześnie chce grać i zrobić jak najlepszy wynik. Wiemy, że w Stanach Zjednoczonych spędzi jeszcze co najmniej jeden dzień. Wczoraj awansował do szóstego dnia rozgrywki i ze stackiem 4.000.000 zajmuje 40. miejsce (na 85 graczy).

Mega freeroll

ŹRÓDŁOPokernews.com
Poprzedni artykułVivian Saliba – gry uczyła się w brazylijskich klubach pokerowych
Następny artykułPokerowa kartka z kalendarza – Phil Hellmuth kończy 53 lata (16 lipca)