Jen Harman – Poker to niekończąca się walka cz. 2

0
Jen Harman

Jest członkinią Poker Hall of Fame. Wygrywała bransoletki, ale w świecie pokera znana jest z gier na wysokich stawkach. Jest jedyną kobietą, która rywalizuje z legendarnymi pokerzystami w Bobby's Room. Jak wygląda funkcjonowanie pokerzystki grającej tak wysoko? Jak zaczynała karierę? Zobaczcie drugą część wywiadu z Jen Harman.

W pierwszej części wywiadu Jen Harman opowiadała o tym jak radzi sobie jako matka i grinderka, co sądzi o członkostwie w Hall of Fame i tym z czego jest dumna. Mówiła także o kontrolowaniu emocji.

Kobieta w kasynie

Zaczęłaś grać w pokera, kiedy nie była to jeszcze tak popularna gra. Byłaś też jedyną kobietą, która gra na wysokich stawkach. Czy wtedy ciężej było sobie wyrobić renomę? Co sądzisz o ewolucji świata pokera?

– Już mając szesnaście lat zakradałam się do kasyn. Zawsze byłam tam mile widziana. Nigdy nie czułam żadnego dyskomfortu albo zachowania przekraczającego granicę, chociaż byłam bardzo młoda. Później, kiedy przeprowadziłam się do Los Angeles i po raz pierwszy zasiadłam przy stole pokerowym, pomyślałam „wow, czuję się jak w domu!”. Szybko się przyzwyczaiłam i nie miałam problemu z wejściem do tego świata jako kobieta. Nigdy nie mówiłam tego, że muszę się zachowywać inaczej jako kobieta, nie musiałam też walczyć o akceptację. Zawsze byłam sobą i wszystko naturalnie się układało. Przykładowo, nigdy nie grałam agresywnie. Grałam po swojemu, a jak ktoś udawał macho, nie interesowało mnie to. Byłam tam, aby grać i zarabiać pieniądze. Nie martwiło mnie, co ktoś może sobie pomyśleć. Ogólnie dość ciężko jest mnie zdenerwować i pewnie dlatego tak dobrze się zintegrowałam.

Jakie są twoje najlepsze wspomnienia?

– Dzięki pokerowi znalazłam prawdziwych przyjaciół. Niektórzy z nich są teraz częścią mojego życia – razem ewoluowaliśmy. Mam na myśli Daniela Negreanu, który jest jak brat, Phila Ivey'a, którego bardzo kocham, Matta Glanza, Nicka Schulmana… jesteśmy jak rodzina.

Jen Harman
Jen Harman na WSOP 2014 roku (foto: WSOP.com)

Jakie były najtrudniejsze momenty twojej kariery? Wyobrażam sobie, że grając tak długo najwyższe stawki, jest sporo wzlotów i upadków?

– Było bardzo dużo ciężkich momentów! Poker to niekończąca się walka. Któregoś dnia rozmawiałam z innymi graczami o pokerzystce, która chce zostać profesjonalistką. Zgodziliśmy się: to jest bardzo ciężki kawałek chleba. Czasem przegrywasz, a wtedy ciężko utrzymać motywację. Czasem trzeba spojrzeć głęboko w siebie aż po „wnętrzności”, aby wyciągnąć stamtąd pozytywne podejście. To coś bardzo wyczerpującego. Wszyscy mają gorsze okresy, momenty, w których masz depresję i ciężko ci powrócić do gry.

Bransoletka przy pierwszym podejściu

Wygrałaś dwie bransoletki WSOP. W 2000 roku zwyciężyłaś w turnieju 5.000$ No Limit Deuce to Seven Draw. Dwa lata później wygrałaś event 5.000$ Limit Holdem. Istnieje anegdota mówiąca o tym, że wygrywając pierwszą z nich, nigdy nie grałaś tego wariantu pokera. Howard Lederer miał wyjaśnić ci zasady na pięć minut przed turniejem. Czy to legenda, czy prawdziwa historia?

– To prawdziwa historia. Wygrałam bransoletkę grając pierwszy raz w ten wariant pokera. Howard nabazgrał mi instrukcję tuż przed turniejem, na której były ręce i pozycje z jakich mam grać. Odmiana 2-7 Single Draw to jednak gra, w której nie znamy kart. Jest pewien nieprzewidywalny element i trzeba mieć przeczucie. Musimy wiedzieć, jak ocenić siłę rywala, a nawet jeżeli nie znamy dobrze gry, możemy opierać się właśnie na przeczuciu. Ja jestem w tym dobra. Oczywiście trzeba też trochę szczęścia! Zawsze go potrzebujesz, jeżeli chcesz wygrać turniej.

Czy są jakieś różnice pomiędzy nową generacją pokerzystów i tymi ze starej szkoły, z którymi kiedyś grałaś?

– W pokerze jest wiele wygrywających stylów gry. Młodsza generacja naprawdę zmieniła sposób na granie No Limit Holdem i innych wariantów. To jednak nie zawsze jest dobry podejście. Stara generacja musi cały czas nadążać za nowymi trendami, ale to nie oznacza, że ich styl już przegrywa. Jestem grinderką gier mieszanych i uważam, że potrzeba co najmniej pięciu lat, aby zostać wygrywających graczem na moich stawkach.

Wszyscy muszą pracować nad swoją grą. Dobrzy gracze będą bez wątpienia wygrywali i nie ma znaczenia, czy są młodzi, czy też starzy. Dzisiaj w turniejach Holdema wszyscy zachowują się podobnie i grają podobnie. Szczerze mówiąc, dla mnie jest to nudne. Lubię żywe i mocne osobowości.

Specyficzny świat gier wysokich stawek

Trzy lata temu robiłam wywiad z Johnem Monnette i powiedział mi, że świat gier cashowych tutaj w Las Vegas jest dość specyficzny, różni się od światowej sceny. On przykładowo nie miał pojęcia, co dzieje się w świecie pokera albo kim są nowi gracze. Czy możesz potwierdzić te obserwacje o dość zamkniętej społeczności?

– Tak, świat gier cashowych jest tutaj dość „intymny”. Wszyscy siebie znamy. W świecie turniejów są różne grupy dość mocno od siebie oddzielone: gracze super high rollerów, ci z mniejszych turniejów… nie jestem tak właściwie na bieżąco z newsami ze sceny pokera online, ale kiedy gracz, którego znam siada obok mnie, będą wiedziała o nim wszystko. To prawda, że w Bobby's Room żyjemy, jak taka mała społeczność.

Przed wywiadem z tobą rozmawiałam z wieloma osobami i często pojawiało się w twoim kontekście określenie „kozak”. To konkretny komplement! Co sądzisz o tym, że wiele osób uznaje cię za osobę, którą ciężko zdenerwować? Prowadzisz życie grinderki i trzymasz się go z wielką determinacją…

– Po pierwsze, nie uznaję siebie za kozaka. Ważę 43 kilogramy, mam 152 centymetry wzrostu.

Kiedyś, dawno temu, wyzwałam jednego gościa na pojedynek: dobrze, że odmówił! Jestem kimś, kto nie ma chłodu w oczach i bardzo angażuję się w to, co robię. Nie pozwolę niczemu ani nikomu na zatrzymanie mnie, mam mocną psychikę. Kocham grę, kocha pokera. Czemu nie miałabym robić czegoś, do czego czuję pasję? Nie pozwalam, aby zewnętrzne sprawy mi przeszkadzały. Jestem tutaj, aby grać, uczyć się i być najlepszą, jak to tylko możliwe, to wszystko. Jeżeli muszę mierzyć się z najlepszymi graczami na świecie, to niech tak będzie.

Nie wiem czy można nazwać mnie „kozakiem”, po prostu żyję cała swoją pasją. To prawda, że trzeba swoim własnym przyjaciołom zabierać pieniądze i oni też muszą się czuć okropnie, kiedy to robią, ale taka jest natura gry i nikt nie powinien czuć się winny. Ten aspekt pokera może nam codziennie sprawiać problemy, kiedy grasz z ludźmi, których lubisz, ale wszyscy jesteśmy na tej samej łajbie.

Jen Harman
Jen Harman (foto: Pokernews.com)

Nie chce, aby jej dzieci grały w pokera

Co zrobisz, jeżeli za dziesięć lat twoje dzieci zechcą zacząć grać zawodowo w pokera? Co będziesz czuła?

– Nie chciałabym, aby moje dzieci grały w pokera. Musisz stać się robotem, aby grać prawidłowo, a nikt nim nie jest. To ta prawdziwie ciemna strona pokera. Kiedy powiedziałam wcześniej, że musimy zajrzeć bardzo mocno w głąb siebie, aby sięgnąć po pozytywną energię i dobre samopoczucie, mówiłam prawdę.

Poker jest ciężki i jest w nim wiele negatywnych aspektów. Przegranie sporej sumy pieniędzy nie jest miłą sytuacją, a ja nie chcę, aby oni przez to przechodzili. Wolałabym, aby zdecydowali się na bardziej normalne zajęcie, mniej stresujące niż bycie graczem, ale będę ich wspomagała w czymkolwiek, co zdecydują się zrobić.

– Co jest dzisiaj twoim głównym celem?

– Chciałabym wyprodukować film dokumentalny. Nie o grze, ale czymś innym. Zawsze interesowała mnie tematyka urody i skóry. Chciałbym też napisać książkę. Mam tak naprawdę wiele pomysłów. Nawet stworzenie bloga, takiego jaki prowadzi Daniel Negreanu, jest dla mnie interesujące, aby pisać tam o życiu matki i grinderki. Czuję, że to dotyczy wielu kobiet i jest to rzecz bliska mojemu sercu. Chciałabym powiedzieć innym kobietom, że nikt nie jest perfekcyjnym rodzicem i musimy przestać stawiać ich pod ciągłą presją. Chciałabym budować o tym świadomość społeczną. Oczywiście chcę też kontynuować grę i ciągle ją poprawiać. To całe moje życie.

Pokerowe książki

ŹRÓDŁOClub Poker
Poprzedni artykułUnibet Poker – wakacyjny wyścig na oglądanie flopów
Następny artykułMatka Polka przy pokerowym stole #2