Fedor, przestań ściemniać!

0

Przed nami ostatni akcent tegorocznego World Series of Poker – stół finałowy najdroższego turnieju świata Big One for One Drop z wpisowym w wysokości miliona dolarów. Dodajmy również od razu – turnieju ewidentnie nieudanego. Dlaczego?

Pomysł, aby tegoroczny WSOP nie kończył się Main Eventem, co ma miejsce po raz pierwszy w historii tego festiwalu, wydawał mi się bardzo trafiony. Setki graczy, którzy odpadli z turnieju głównego w pierwszych dniach mieli jeszcze „eventy pocieszenia” w postaci tanich turniejów w harmonogramie, a największe gwiazdy mogły się jeszcze wykazać podczas „deseru” (bo Main Event to jednak wciąż „danie główne” w Las Vegas w lipcu). Na papierze wyglądało to więc super, jednak rzeczywistość szybko skorygowała wszelkie dywagacje. One Drop okazał się organizacyjną wpadką, bo frekwencja okazała się zdecydowanie niższa niż podczas poprzednich tego typu imprez w latach 2012 i 2014.

Dziś na łamach Pokertexas pojawił się news, w którym niską frekwencję próbuje wyjaśniać Fedor Holz, jeden z tych graczy, którzy w Vegas pojawili się specjalnie na tę okazję. Przyjechał wydać milion dolców na wpisowe do jednego turnieju i chyba mu się to (po raz kolejny!) opłaciło, bo ma drugi stack i raczej powinien się dostać do miejsc płatnych (jest ich pięć, zostało sześciu zawodników). No i spoko, Niemiec jest znany z tego, że we wszelkiej maści high rollerach wymiata i nic tu nie zmienia fakt, że jest ponoć na pokerowej emeryturze (co jest zwykłą marketingową bzdurą, ale to temat na inny artykuł).

Fedor Holz

Poczytałem jednak te jego wypowiedzi i mówiąc szczerze trochę mi się krew w żyłach zagotowała. Takiego steku bzdur nie czytałem już dawno! Co mnie tak rozjuszyło? Ano argumenty, jakie podaje Holz w temacie drastycznego spadku frekwencji na tegorocznym One Dropie! Przypomnijmy może od razu – w 2012 zagrało w tym turnieju 48 pokerzystów, a dwa lata później 42. Nawet w 2016 roku, gdy impreza rozgrywana była w Monte Carlo i zagrali w niej tylko specjalnie zaproszeni gracze, to było ich w stawce 28. Teraz? 27!

Fedor Holz próbuje na różne sposoby usprawiedliwiać brak graczy w turnieju, ale co jeden, to bardziej zabawny. Spójrzmy na jego argumenty – jako te główne podaje on „brak komunikacji z graczami i słabą lokalizację”. Słynny Niemiec twierdzi, że gracze nie wiedzieli o turnieju. Nie wiedzieli!! O One Dropie! Czy może być w ogóle głupszy argument? A co z tymi, którzy wiedzieli doskonale i się po prostu na turniej nie stawili, choć nawet zapowiadali swoją obecność? Gdzie są ci, którzy grali w latach poprzednich, a teraz ich nie ma? Chciałbym tu zauważyć, że w tegorocznym One Dropie nie zagrał nawet Guy Laliberté, założyciel fundacji, na którą „zarabia” ten turniej. On też nie wiedział? Nie wiedzieli Patrik Antonius, Gus Hansen, Leon Tsoukernik, Phil Hellmuth, Tom Dwan czy Victor Blom (a większość z nich zapowiadała swój udział)? Nie dotarła do nich informacja? Być może nie wiedziało o turnieju kilku biznesmenów bawiących się w pokera, ale nie popadajmy w paranoję – kto chciał zagrać, ten zagrał. Po prostu chciało niewielu.

Guy Laliberte
Guy Laliberté

Ale dalej jest jeszcze lepiej. Fedor twierdzi, że Las Vegas jest… słabą lokalizacją dla turnieju One Drop! Las Vegas, legendarna stolica hazardu, podczas trwania World Series of Poker, jest słabą lokalizacją! Ludzie, po przeczytaniu tego tekstu prawie spadłem z fotela! Niemiec twierdzi, że lepszym rozwiązaniem byłoby zagranie w Monte Carlo (bardziej neutralnej lokalizacji podobno), bo on rozmawiał z kilkoma graczami (przede wszystkim Rosjanami), którzy nie dostali wizy. Poziom absurdu tej wypowiedzi jest tak wielki, że nie mogę się przestać śmiać. Tak, wizę do USA ciężko dostać, pewnie gdybym poszedł do ambasady to musiałbym się gęsto tłumaczyć, zanim by poważnie rozważyli moją kandydaturę na wizę. Ale teraz wyobraźcie sobie Rosjanina, który ma akurat luźny milion dolarów na zabawę w pokera. Idzie taki do ambasady USA i mu odmawiają?? Bogatego Rosjaninowi z milionami (a może miliardami) dolarów na koncie odmawiają wizy? On by sobie kupił taką ambasadę, a wizę by dostał, gdyby tylko chciał! Mówienie o tym, że miasto X jest lepsze/gorsze od miasta Y, to w tym przypadku argument totalnie wyssany z palca. Tym bardziej, że wcale nie jestem przekonany, że Monte Carlo jest lepszym miejscem na ten turniej, bo nie ma choćby bransoletki WSOP do wygrania. Aha, i żeby być dokładnym – sprawdziłem dotychczasowych uczestników One Dropów pochodzących z Rosji. W 2012 zagrało ich dwóch (biznesmeni), dwa lata później jeden (Ivan Kurganov).

Na koniec Fedor wspomina delikatnie o sprzedaży udziałów. I tu wreszcie dochodzimy do prawdziwego sedna tego tematu. Każdy, kto obserwuje scenę high rollerów w ostatnich kilku latach wie, że niemiecki kartel trzyma wszystkie te turnieje za mordę i nie chce puścić. Jedynie Justinowi Bonomo udaje się ostatnio skutecznie walczyć z tą germańską dominacją. Jasne, zdarza się, że Niemiec akurat nie wygrywa, ale per saldo są oni najbardziej zarobioną nacją w grach na najwyższe możliwe stawki. I tu zabrakło mi jednego argumentu od Fedora – aby powiedział on wprost, że gracze nie chcą już po prostu z nimi grać. Gdy field turnieju za bańkę jest niewielki, a w stawce brakuje graczy amatorskich, na których jest szansa zarobić kilka żetonów, skutecznie odstrasza to wielu profesjonalnych graczy przez wejściem do gry. Wciąż niejasne układy i układziki w niemieckiej spółdzielni, brak jasnych i klarownych informacji na temat posiadanych i wymienianych udziałów, podejrzenia o delikatniejsze traktowanie „swoich” przy stołach – te tematy ciągną się smrodem za graczami z czarno-czerwono-żółtą flagą przy nazwiskach.

Justin Bonomo
Justin Bonomo

Jasne, nikt nigdy nic nie udowodnił, nikt nikogo za rękę nie złapał, ale każdy, kto ma ciut oleju w głowie wie, że tego typu układy mogą (i z pewnością mają) ogromny wpływ na grę przy stole. Mówiąc wprost – dają Niemcom nieuczciwą przewagę nad resztą stawki. Możemy sobie mówić, że tak nie jest, że gra jest czysta, ale żeby daleko nie szukać wyobraźcie sobie sytuację, w której siadacie do stołu cashowego na Poker Fever i razem z Wami siedzi czterech Polaków i dwóch Czechów – na kogo polujecie na stole w pierwszej kolejności? Nawet podświadomie?

Fedor znajduje w swojej wypowiedzi wiele tłumaczeń, ale moim zdaniem ten One Drop to pierwszy, historyczny moment, w którym pozostali gracze wyrazili swój cichy sprzeciw przeciwko tego typu praktykom. Oczywiście, kilku z nich mogło nie mieć kasy na wpisowe (to w końcu milion dolarów!), kilku mogło się po prostu wystraszyć gry o taką stawkę, a jeszcze komuś innemu mogło się zwyczajnie nie chcieć wstać z łóżka. Nie zmienia to jednak faktu, że według mnie Holz ściemnia i wyraźnie próbuje rozgonić ciemne chmury, które zbierają się od jakiegoś czasu na niemieckim Wunderteamem. Czekam na dzień, w którym do turnieju zapiszą się sami Niemcy i nie będzie kogo ogrywać przy stole…

PS. Chyba nie tylko ja mam podobne zdanie – przeczytajcie tekst Doro na Pokerground!

Polska Galeria Sław – czy ten pomysł w ogóle kiedyś wypali?

Poprzedni artykułPodsumowanie występów Polaków na World Series of Poker 2018
Następny artykułPokerowa kartka z kalendarza – pyszalek czwarty podczas Sunday Million (17 lipca)