Face to face with The Ace: Szaleństwo normalności

4
Face to Face with Ace

Niespełna dwa tygodnie temu JackDaniels opublikował felieton „Jesteś tym, co o sobie myślisz”, traktujący o wizualizacji sukcesu. Rafał stwierdził w nim, że dość długo zbierał się do przelania na wirtualny papier swych przemyśleń w tym temacie. Analiza biegła sama, ale brakowało impulsu. Ja z poniższym tekstem miałem podobnie, a iskrą okazał się być właśnie tekst naczelnego.

Nie zamierzam toczyć tu żelaznych kontrargumentów dla podejścia, w którym wmawianie sobie, że osiągnie się sukces, faktycznie zbliża nas do tego sukcesu. Jeśli znajdują się tacy, którzy twierdzą, że lek pomaga, to są dwa wyjścia – albo faktycznie tak jest, albo wystąpił efekt placebo. A że skutecznej terapii placebo nie można dyskredytować – nie ma podstaw, by twierdzić, że wizualizacja sukcesu to bzdura. Nie o tym będzie ten tekst.

Będzie on o tym, co uderzyło mnie w artykule Jacka i co tak naprawdę uderza mnie każdego dnia na niemal każdej z płaszczyzn. Rafał przedstawiając nasz „narodowy stosunek do sukcesu” uwypuklił dwubiegunowość. Z jednej strony pozytywne myślenie i życie sukcesem w drodze do niego – z drugiej negatywne nastawienie do życia i powtarzanie, że „nie ma sensu, bo i tak się nie uda”. To są jak najbardziej dwa końce kija, ale od jednego do drugiego coś przecież prowadzi. To „filozofia środka”, w zamierzchłych czasach zwana normalnością.

Abstrahując już od tekstu JackaDanielsa należy przyznać, że jednym ze skuteczniejszych sposobów na opakowanie danego poglądu jest uwydatnienie jego różnic względem tego, co radykalnie odmienne. Nawet jeśli inny punkt widzenia ma wielu zwolenników, to jego totalna forma zwykle będzie maksymalizować działanie na wyobraźnię niezdecydowanego odbiorcy. Może przekonać go do głoszonych przez autora racji, które już tak radykalnie nakreślone nie będą.

Akcentowanie dwubiegunowości i kreowanie rzeczywistości „nie z nami – przeciwko nam” jest łatwiejsze do przyswojenia przez ograniczonego odbiorcę. Tych jest i więcej, i łatwiej jest nimi manipulować. Mamy więc agresywną politykę w naszym kraju. „Nie popierasz PiS? – Na pewno jesteś za PO ty lemingu, ubeku, niemiecki pachołku”. „Nie popierasz PO? – Na pewno jesteś pisiorem głupku, totalitarny katolu, stara babo”. Mamy to samo w stosunku do wartości materialnych. „Jestem bogaty – osiągnąłem sukces ciężką pracą, a biedni to nieudacznicy i leniwa patologia”. „Jestem biedny – los mnie nie oszczędza i mam pecha, a bogaci to bananowcy, cwaniaki i złodzieje”.

Mamy całe rzesze pokerzystów, którzy myślą, że karciane decyzje w zakresie danego rozdania zawsze będą dwie: dobra i zła. Wreszcie mamy tych, którzy wizualizacją sukcesu dochodzą do rzeczy wielkich i tych, którzy potrafią tylko narzekać i czekać na szóstkę w totka.

Ale przecież musi być coś pośrodku! Po latach zalewania oczu betonem dziś może trudno sobie wyobrazić, że są leniwi, patologiczni bogacze i sumiennie pracujący, wyjątkowo ogarnięci ludzie biedni, bo istnieją setki czynników warunkujących taki stan rzeczy. Są gorliwi przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości, którzy nie sympatyzują z Platformą Obywatelską, i odwrotnie. Ba – są i tacy, którzy zgadzają się z konkretną częścią postulatów obu ugrupowań.

Czy człowiek, który nie narzeka, nie leni się, nie jest pesymistą, ale też nie wypisuje sobie czeku na dziesięć baniek rozpoczynając pierwszą w życiu pracę i nie kupuje sobie stojaków na bransoletki przez startem WSOP, istnieje naprawdę? Czy w tak malowanym świecie jesteśmy w stanie wyłącznie tkwić w głębi i sile wyrazu czerni i bieli?

Wydaje mi się, że dziś wielu boi się normalnie żyć, bo w normalności jest się osamotnionym. Bo jest się zwykłym i nijakim, bo wówczas się nie istnieje. Dziś nie biega się dla siebie – dziś można albo chwalić się wykresami z Endomondo i kolekcją biegowych medali kupionych z wpisowego, albo chlać piwsko, żreć schabowe i zamieniać się w nosacza zawsze wtedy, gdy sąsiad wyprowadza z garażu swojego Passata. A ten, który w zaciszu poranka myknie sobie pięć kilometrów, a wieczorem zrobi ze szwagrem pół litra, musi być już chyba głupi. Dla takich nie ma miejsca – albo degenisz i januszujesz 24/7, albo robisz crossfit pod hummus z cukinii i falafel z bobu czy innej ciecierzycy nawet we śnie.

To tylko przykład, który można mnożyć przez kolejne życiowe aktywności (lub ich brak). Kto by pomyślał, że synonimem „zrobić coś głupiego’ będzie próba pozostania zwykłym człowiekiem. Człowiekiem, który bywa optymistą lub pesymistą w zależności od sytuacji i problemu, a nie ze względu na podejście, jakie a priori obierze. Człowiekiem, który nie mieści się w radykalnych normach, bo potrafi ciężko pracować, by potem się polenić. Potrafi okazać wielkie serce i zagrać fair, by potem przycwaniakować, gdy nadarzy się okazja. Potrafi powstrzymać się od gonienia za stadem. Potrafi rzetelnie czerpać informacje bez względu na metki, jakimi mogą być oblepione. Który potrafi przyznać się do błędu, wybaczyć, nie wiedzieć wszystkiego, a czasem wiedzieć wszystko. Poprosić, podziękować i oczekiwać podziękowań. A potem jeszcze przyznać się do takiego życia i nie wstydzić się go.

Poprzedni artykułWCOOP 2017 – Chester20o zgarnia ponad 90.000$!
Następny artykułPoker Masters – Brian Rast liderem turnieju finałowego

4 KOMENTARZE

  1. Jakiś czas się nie wypowiadałem, ale ten tekst tak mnie poruszył, że nie mogłem się powstrzymać. Napisać wspaniały to mało, napisać mądry to jak nie napisać nic. Poruszający w swojej prostocie i w prawdzie o czasach, i ludziach, z którymi żyjemy, którymi jesteśmy.
    Czy jednak powinniśmy z pesymizmem patrzeć w przyszłość jak robi to @art.? IMO świat nie jest na ścieżce liniowej. Historia ludzkości to sinusoida, kolejne epoki zdają się swoim przeciwieństwami. Nowe pokolenia zmienią przyzwyczajenia, zachowania i światopogląd. Nasze dzieci i wnuki niejednokrotnie nas zaskoczą.

    • napisałem że na razie nie będzie(więc nie aż taki pesymizm ), nie pisałem o przyszłości tylko o teraźniejszości,

  2. Ace, pisałem już Ci kiedyś(inny portal), że takich ludzi już nie ma i na razie nie będzie. Rocznik 70/80 się starzeje a dzieci teraz w dobie internetu , korporacji itd to już nie bieganie za piłką na podwórku 24h.
    Teraz niestety albo jesteś na FB albo nie istniejesz.
    pozdr
    ps jak zawsze wielki!
    a ja muszę komentować jako gość bo nie wiem jak korzystać z tych odnośników, jeśli muszę mieć konto na jednym z tych 4 to niestety nie mam 🙁

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.