Face to face with The Ace: Po makale?

2
Face to Face with Ace

Kilka lat temu w środowisku pokerowym popularne stało się określenie „ignoranci” na tych, którzy zabrali się za pokerowe regulacje prawne, nie mając w temacie pojęcia. Wkrótce jednak okazało się, że niektórzy pokerzyści rozpoczęli wątpliwą grę kontrastów, wskazując, że to tylko Five Card Draw jest „be”, a już Texas Hold’em – cacy. W temacie ignorancji dłubali więc belką w oczach ustawodawców, podczas gdy źdźbła w ich źrenicach dojrzewały do wstydliwych zbiorów.

Wielokrotnie toczyłem pianę na tak dalekie prawdzie podejście, ale to już przeszłość. Wciąż jednak zdarza się, że w kieszeni otwiera mi się klawiatura. Tak też stało się wczoraj, gdy po raz kolejny jedna z bardziej skillowych gier w karty nazwana została „głupkowatą”.

Niemal cyklicznie na łamach PokerTexas ukazują się artykuły zachęcające czytelników do sięgnięcia po mniej popularne pokerowe odmiany. Niekiedy opisywane są gry, których próżno szukać w softach operatorów – stanowią one jednak miód na dusze amatorów zakrapianych domówek. Dziś napiszę o grze, która preferuje trzeźwe umysły. I która niesłuszne stawiana jest w towarzystwie „wojny” i innych dziecięcych wspomnień.

Makao też większości kojarzy się z dzieciństwem, co pewnie stanowi główny powód wrzucania go do pudła z zabawkami. I ja w makao gram od młokosa. Był taki czas, gdy poświęcałem masterowaniu tej gry każdą chwilę, a towarzycho bywało liczne. Był taki czas, gdy zarabiałem na grze w makao pieniądze. Dziś lwią część spośród moich kurzących się na kredensie trofeów stanowią puchary wygrane w makao. Tylko raz w życiu przegrałem tzw. „długi heads-up”. Brzmi abstrakcyjnie, prawda?

W makao można rozdawać po pięć lub sześć kart, można grać z jokerami lub bez. Można grać w wariancie czteroosobowym (bardziej loteryjnie) lub jeden na jednego. Niektórzy łączą funkcyjność trójek i dwójek bez względu na suit wierzchniej karty, niektórzy zwiększają uniwersalność użycia króli lub nadają określone znaczenie damom (w szczególności tej pikowej). Jedni dopuszczają blefowanie podczas żądań, inni nie. Widziałem różne kary dobierania za różne przewinienia. Grałem HU na tenisowe i siatkarskie sety, na „minimecze”, na „słupki” i na „szachownicę”. Bez względu na ustalone zasady, makao pozostaje grą umiejętności. Pozostaje tylko kwestia ich znaczenia względem szczęścia, ale to już skądś znamy.

Makao bardzo przypomina pokera w zakresie strategii i mnogości niuansów, stanowiących języczki u wagi. Żeby zbudować przewagę nad rywalem, musimy odczytać jego preferencje. Jednym z  kluczy do dobrej gry jest utrzymywanie poprawnego balansu pomiędzy pozbywaniem się nadmiaru kart, a pozostawianiem sobie maksymalnych opcji odpowiedzi na zagrania rywala i maskowaniem potencjału posiadanych przez siebie kart jednocześnie.

Momenty, w których trudno jest znaleźć optymalne zagranie lub istnieje więcej niż jeden dobry ruch, są rzadkie. Ale to one stanowią sól tej gry. I błędy przeciwników oczywiście. Może to wam się wydać nieprawdopodobne, ale na przestrzeni mej przygody z makao spotykałem na swej drodze graczy rodem z „Koloru pieniędzy” z Paulem Newmanem. Byli goście, którzy zaczynali grę podkładając się, by wciągnąć oponenta w wyższe stawki. Od niemal dekady nie spotkałem jednak żadnego „prosa” tego sortu. Może to właśnie wzrost popularności pokera przyczynił się do śmierci opisywanej przez ze mnie gry?

Deprecjonowanie makao przypomina opinie miłośników Texas Hold’em, którzy zasiadają np. do Razza. Wielokrotnie słyszałem stwierdzenia, że „to nuda, bo w tej grze wszystko zależy od kart, które się dostaje”. Ktoś jednak już używał tej argumentacji w kontekście odmian z kartami wspólnymi, a potem poker lądował w jednym worku z ruletą i automatami. Tyle wiesz o danej grze, ile rozdań w nią rozegrałeś.

Największym minusem gry paradoksalnie jest jej zaawansowane opanowanie. Liczenie kart przychodzi samo, zaczyna się od naturalnego zapamiętywania ilości kart funkcyjnych, które weszły do użycia do czasu przetasowania talii. Wtedy jest jeszcze fun, bo człowiek czuje, że jest w tym coraz lepszy. Ale kiedy opanuje się liczenie wszystkich kart ze suitami, gra staje się beznamiętna. A rywalizacja dwóch graczy na tym poziomie właściwie przestaje mieć sens. Droga do tego jednak długa, wypełniona dziesiątkami tysięcy emocjonujących rozdań.

Jeśli szukacie prawdziwej odskoczni od pokera, a chcecie pozostać przy kartach – najlepszym rozwiązaniem bez wątpienia będzie remik ze wszystkimi swymi wariantami. Ale gdzieś obok znajduje się to śmieszne, głupkowate makao, z całym bagażem stereotypów. A jeśli bywało tak, że od „po makale” chrypło ci gardło niczym Krzysztofowi Jarzynie ze Szczecina – odezwij się w komentarzu. Lub w wiadomości prywatnej.

Poprzedni artykułCztery pokerowe frazesy, które nie zawsze się sprawdzają
Następny artykułRyan Fee radzi – kontrola nad emocjami

2 KOMENTARZE

  1. W pierwszym akapicie pijesz ewidentnie do górala, wiem że ciężko go krytykować ale 100% popieram, to że wyjechał z tymi argumentami że 5card draw hazard a texas nie to od początku było wiadomo że to kolanem dopychanie starsa na rynek polski… nie wyszło.

    • Góral nie był jedyny, ale jego głos był najbardziej słyszalny, bo wówczas był zdecydowanie najbardziej popularnym polskim graczem. Przerabiałem to już kiedyś we wcześniejszych tekstach: rozumiałem powody, dla których tak to przedstawiał (bo taka argumentacja mogła być najbardziej przekonująca dla tych, którzy nie mieli o pokerze zielonego pojęcia), ale byłem temu bardzo przeciwny, bo to zwyczajnie było nieprawdą i Góral jako pokerzysta wszechstronny i mający duże pojęcie o grach niszowych doskonale o tym wiedział.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.