Droga na Main Event, czyli najdziwniejszy pokerowy turniej w moim życiu

16

Ledwo co ogłosiliśmy wczoraj konkurs, a już po kilku godzinach dostaliśmy ciekawy pokerowy tekst autorstwa Ludwika Popiela. Bardzo interesująca historia o drodze naszego Czytelnika do Las Vegas, a trzeba dodać, że nie była to łatwa droga. Zapraszam do lektury…

Na wstępie do tego tekstu, muszę wspomnieć o początkach mojej przygody z pokerem. Otóż zacząłem grać ?na poważnie? 4 lata temu. Nie znaczy to, że przeznaczałem tysiące złotych na grę ? wręcz przeciwnie. Chciałem z gry czerpać przyjemność, ale grając przy minimalnych stawkach, żeby nie wciągać się w hazard. To ?na poważnie? znaczyło tylko tyle, że kiedy inni grali ?czucie karty? i niesamowite ready i blefy, ja kształciłem się, czytając wszelakie dostępne książki i fora.

Stawki oczywiście stopniowo wzrastały (ciągle na miarę możliwości niepracujących studentów), a ja czułem się coraz pewniej. W Internecie grałem tylko za pieniądze wygrane we Freerollach, a kiedy mój bankroll przekraczał $100, wypłacałem pieniądze i wracałem do darmowych turniejów.

W końcu nastąpił przełom w moim myśleniu. Przyczyniły się do tego głównie dwie rzeczy. Pierwsza z nich, była moja wygrana w lidze pokera, którą zorganizowaliśmy sobie z kolegami ? zagrało w niej łącznie 28 osób. Wiedziałem, że moje umiejętności są większe niż przeciętnego gracza na mikro-stawkach. Drugą był? Chris Ferguson 🙂 Jego akcja ?From zero to Hero? uświadomiła mi, że istnieje coś tak prostego i oczywistego jak Bankroll Management . Wciąż jednak nie chciałem wpłacać własnych pieniędzy, ale już liczyłem się z tym, że taki moment przyjść może?

No i przyszedł. W grudniu 2007 w pokerroomie, w którym zaczynałem moją przygodę z pokerem ? poker.com (teraz carbonpoker) ? zobaczyłem coś, co mnie skusiło. Był to 200% First Deposit Bonus. Okoliczności jednak nie były sprzyjające. Najpierw pieniądze włożone do wpłatomatu nie chciały pojawić się na moim koncie, a przez kolejne długie dni nie pojawiały się na Netellerze. Rezultat był taki, że 31 grudnia ? w ostatni dzień promocji ? ja wciąż nie miałem pieniędzy na portfelu internetowym. Sprawdzałem co chwilę i nic? W końcu przyszedł moment, kiedy musiałem wyjść na zabawę Sylwestrową. Już ubrany postanowiłem ostatni raz zalogować się na Netellera i? pieniądze doszły. Natychmiast zacząłem przelewać je na pokerroom ? doszły w minutę, a razem z nimi, zaczęły wyskakiwać okienka informujące o uaktualnionych przeze mnie promocjach. Pierwsze okienko ? oczywiście mój 200% bonus do odblokowania. Drugie ? dostałem instant 10% w nagrodę za użycie Netellera. W końcu tajemniczy kupon CHOOSEYOUROWNSEAT Freeroll. Wiedząc, jakie fajne freerolle ma poker.com, od razu zdecydowałem, że poczekam na comiesięczny darmowy turniej dla stałych graczy – $50.000FR. No i szczęśliwy poszedłem na Sylwestra.

Dwa dni później ? w międzyczasie podwajając bankroll?a we freerollu dla tych, którzy dokonali w przeciągu ostatnich dwóch tygodni pierwszej wpłaty ? postanowiłem sprawdzić warunki tajemniczego kuponu. Czytam, czytam i? SZOK. Trzy dni później miałem grać o wyjazd na dowolny wybrany turniej na świecie o wartości nie większej niż $12,5k. Byłem przekonany, że będę musiał stawić czoła tysiącom graczy, więc nie nastawiałem się na nic szczególnego.

Dzień turnieju

Dzień turnieju nie zaczął się dla mnie najgorzej. Z kolegami, z którymi zaczynaliśmy naszą przygodę z pokerem, postanowiliśmy zagrać noworoczny turniej high stakes. Po prawie sześciogodzinnej grze, mój studencki budżet sporo się poprawił ? winner takes it all.

Wychodząc, powiedziałem, że chętnie zamieniłbym to zwycięstwo na wygraną w turnieju, który miał się zacząć dwie godziny później. Koledzy poszli na piwo, a ja do domu.

Godzina 21 ? The tournament has started. The seat has been reserved for you. Oczom moim ukazuje się stół inny niż zwykle ? jego blat pokryty jest wielką mapą świata. No i kolejne wielkie zaskoczenie ? graczy w turnieju: 102. Moja strategia ? super tight na początek, dowiedzieć się czegoś o przeciwnikach, a potem ? we will see.

Niestety bardzo szybko zostałem pozbawiony złudzeń. Moje startowe 2000 żetonów już po 15 minutach spadło do 365. Najpierw musiałem zrzucić KK po Asie na turnie, a potem? Trafiłem z moją overparą na donka, który w podbicie 5BB wszedł z 25off? Flop 355, który wyglądał bardzo bezpiecznie, doprowadził mnie na 98 miejsce z 98 pozostających w grze. Czy byłem na tilcie? Wtedy jeszcze nie. Coś, co doprowadziło mnie do największego tilta w życiu miało dopiero nadejść. Mając bardzo małego stacka, wiedziałem, że pozostaje mi tylko all in or fold ? wszystko albo nic. Dlatego czekałem. W końcu ktoś mnie o coś zapytał ? moja odpowiedź była pierwszym, co napisałem w tym turnieju. Chmurka z tekstem, który napisałem zasłoniła mi moją rękę, a ja ? już chyba z przyzwyczajenia ? dałem fold. Od razu zorientowałem się, że przecież nie wiedziałem, jaką mam ręke. Sprawdzam co spasowałem ? KK. Myślałem, że gorzej być nie może ? stack 365, a ja pasuje KK preflop. Szybko dowiedziałem się, że zawsze może być gorzej. Flop: KKT. Możecie sobie wyobrazić, co wtedy myślałem (?!@#$%^&*?). Jeśli ktoś przeżył większego tilta, to powinien zgłosić się do konkursu o nagrodę Darwina. Już wiedziałem, że nie będę mógł w takim stanie grać na moim normalnym poziomie, więc odszedłem na 5 minut od komputera. Trochę ochłonąłem i wróciłem do gry. Dwa wygrane all iny dały mi 1800 żetonów jeszcze przed pierwszą przerwą. Podczas przerwy dostałem telefon od podchmielonych kolegów z pytaniem jak mi idzie. Już wtedy czułem się trochę pewniej, ale możliwość zwierzenia się z bad beatów przywróciła mi wyjściową pewność siebie.

Po przerwie zacząłem grać dobrego, solidnego pokera, usadowiłem się wygodnie w środku stawki i czas do drugiej przerwy minął jak z bicza strzelił. Kolejne telefony z życzeniami lepszych kart i już lepsze wiadomości do przekazania.

Trzecia godzina znowu negatywnie podniosła mi tętno. Gram o wyjazd za kilkadziesiąt tysięcy złotych, a tu Internet ? normalnie niezawodny ? dołącza się do zaplanowanego z góry, paskudnego spisku i dostaję sit out na 10 minut. Podczas całej godziny, net padał mi jeszcze kilka razy, ale udało mi się utrzymać w połowie, wąskiej już stawki. Podczas trzeciej przerwy koledzy zaczęli już przeżywać podobne do moich emocje ? pytali nawet czy przestać dzwonić, żebym mógł się lepiej skupić. Oczywiście nie tylko mi nie przeszkadzali, ale jeszcze dodatkowo mnie motywowali.

Chwilę po rozpoczęciu czwartej godziny gry, odpadło kilka osób (do czego sam się mocno przyczyniłem) i? jestem chipleaderem na Final Table! Grało mi się coraz łatwiej, aż tu nagle kojeny bad beat i wylądowałem tam gdzie znajdowałem się przez większość turnieju ? w połowie stawki. Ja grałem swoje, a ludzie odpadali. Kiedy zostały 3 osoby, zaczęło do mnie docierać, że coś o czym nawet nie marzyłem, może się naprawdę spełnić i to już w wieku 21 lat. Jak się tak rozmarzyłem, to siłą rzeczy, znowu musiałem zostać sprowadzony na ziemię. Trzy osoby, ja miałem ok. 20% żetonów i? INTERNET! TYLKO NIE TO!!! Z odsieczą przyszło to, co doprowadziło mnie wcześniej nad przepaść. Moi przeciwnicy widząc, że mnie nie ma, co chwilę kradli mi blindy i nadziali się na moją pierwszą rękę po odzyskaniu połączenia ? KK. Bilans utraty połączenia i otrzymania KK wyszedł na 0.

Kolejny telefon od kolegów ? tym razem powiedzieli, żebym zadzwonił co i jak – byle nie prędko, bo to znaczyłoby pewnie, że zakończyłem udział w turnieju tak blisko wygranej. Chwilę później, po kilku przegranych przeze mnie pulach, monster stack wyeliminował trzeciego z graczy i nagle znalazłem się w Heads-up?ie o wyjazd na WSOP?a. Niby tak blisko, ale? jak już napisałem ? miałem do czynienia z monster stackiem. Przy blindach 2000/4000 ja miałem 18000, a przeciwnik 186000. Na szczęście szybko się podwoiłem i zaczęła się gra. Kilka razy ukradłem blindy raisując do 12000 i nie zostając sprawdzonym. Wiedząc, że w całym turnieju mój przeciwnik zawsze podbijał na BB mając do czynienia tylko z callem z SB, postanowiłem postawić wszystko na moje TT. Dałem call, przeciwnik jak zawsze w takiej sytuacji dał raise, na co ja oczywiście odwinąłem się all inem. Ponieważ już sporo zainwestował, musiał sprawdzić. Moje TT utrzymało się przeciwko jakimś śmieciom. Chwilę później ? znowu TT! Uznałem, że skoro ani razu nie sprawdził mojego beta wynoszącego 3 blindy, to może na minraisa zareaguje reraisem. Przebiłem do 12000 (blindy wzrosły do 3000/6000) co oczywiście spotkało się z reraisem przeciwnika. Wszystko szło według planu, więc dlaczego miałbym zagrać inaczej niż planowałem ? all in. I znowu dostaje call ? tym razem moje TT wygrało z J7. Tym samym wysunąłem się na prowadzenie. Po kilku rozdaniach typowych dla HU zapasów, przyszła TA ręka. Przeciwnik tylko call z SB. Mój bet z K7off został sprawdzony. Flop KQ6 rainbow, więc oczywiście podbijam ? 20000. Minęło kilka sekund i musiałem zdecydować, czy sprawdzić all ina mogącego zakończyć cały turniej. Jak nie teraz to nigdy ? call i modlitwa, żeby tylko nie zobaczyć jakiegoś Q6 czy K6 (raczej nie spodziewałem się innych bijących mnie rąk, ponieważ przeciwnik nie podbijał przed flopem). Na szczęście, moje K7 utrzymało się przeciwko jego QT i tym sposobem? prawie zemdlałem :p Przez kilkadziesiąt sekund nic do mnie nie docierało, a ja siedziałem jakbym w HU spotkał się z Gołotą.

Kiedy tylko moje IQ wróciło z poziomu 5 do swojego normalnego stanu, zadzwoniłem do kolegów. Od razu usłyszałem jęk zawodu ? od ostatniego telefonu minęło może 15 minut, więc wniosek nasuwał się im jeden. Ze względu na to, iż nie bardzo byłem w stanie coś powiedzieć, na pytanie, które w końcu padło odpowiedziałem tylko ?JADĘ DO VEGAS!?.

Ludwik ?Josek? Popiel

Więcej o konkursie na ciekawy pokerowy tekst możecie przeczytać na stronie głównej.  

Poprzedni artykułPhil Ivey charytatywnie
Następny artykułDwa dni – dwa heads upy!!!

16 KOMENTARZE

  1. tak jak napisalem – zwykle wszystko jest w porządku z internetem… nie liczac sytuacji podczas tamtego turnieju, to przerywal mi tylko po ostatnich wichurach 🙂

  2. A tak swoją drogą Josek – z jakiego ty internetu korzystasz, że tak ci ciągle przerywało? 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.