Kilka dni temu popularny „Jungleman” był gościem podcastu „The Rake”. Amerykanin mówił między innymi o rywalizacji z Philem Galfondem, stakowaniu graczy, najgorszej inwestycji i nie tylko. Opowiadał także o tym, co sądzi o sprzedaż udziałów.
Daniel Cates znany jako „Jungleman” będzie jednym z rywali Phila Galfonda w jego pokerowym wyzwaniu wysokich stawek. Niedawno było gościem podcastu „The Rake”, który prowadzą Jamie Kerstetter oraz Marle Cordeiro. Podczas rozmowy poruszone zostało sporo ciekawych tematów. Wybraliśmy dla Was najciekawsze wypowiedzi.
Z humorem o Galfond Challenge
– Ludzie potrzebują złoczyńcy, który rozprawi się z Philem Galfondem. Nawet super złoczyńcy. To ja nim jestem.
– Grałem z nim trochę Mixed Games. Nie mówi mi to jednak wiele o tym, jak on gra Pot Limit Omahę. To jeden z jego skrzętnie skrywanych sekretów. Takie sztuczki zna ten facet. Musisz twardo stać na ziemi, jeżeli z nim walczysz. Na początku zamierzam grać w szalony sposób, aby uśpić jego czujność. Będę używał spolaryzowanej strategii. Muszę mu pokazać, że jestem kompletnie szalony, ale też nic nie zdradzić, dopóki nie dowiem się tego, co zamierza zrobić.
O doświadczeniu w grze Pot Limit Omaha
– Zagrałem może milion rozdań w PLO, a więc czuję się dość dobrze. Nie jestem jednak nerdem, który siedzi w piwnicy przed monitorem. Taki byłem mając dziewiętnaście lat. To oczywiście żart, bo właśnie taki byłem w przeszłości.
O nauce PLO przed wyzwaniem
– Nie jestem internetowym nerdem. Dobra, może trochę jestem. Jestem dziwakiem, który analizuje symulacje rozdań. Może będę to robił. To jak iść do siłowni, ale w wersji pokerowej, gdyby ktoś nie wiedział.
O Durrrr Challenge
– Wygrałem z Tomem Dwanem jeszcze przed wyzwaniem 35 buy-inów. Wtedy on ogłosił wyzwanie. Poczułem się, jakbym dostał w twarz. W tym wyzwaniu na pewno nie byłem super złoczyńcą. To bardziej wyglądało jak walka Dawida z Goliatem.
– Próbujemy jakoś się teraz dogadać. Chciałbym powiedzieć, że wszystko wygląda uczciwie. Tak to widzę. Próbujemy dojść do porozumienia i mam nadzieję, że będzie to sprawiedliwe. tom robi to, co uważa za dobre. Jest pewne światełko w tunelu, że uda się to załatwić.
O odwrotnej selekcji gier
– Odwrotna selekcja gier to sytuacja, w której idziesz rywalizować z najlepszymi i starasz się od nich uczyć gry. Kiedy byłem młody, byłem też niesamowicie uparty. Wydawało mi się, że mogę każdego pokonać. Robiłem to jednak, aby poprawić umiejętności. Dzisiaj tego bym nie polecał i sam nie robił. Musisz bowiem odpowiednio dużo wygrywać, aby móc to robić. Nigdy w pełni sam tego nie stosowałem. Chyba, że wygrywałem. Robiłem to jednak dla chwały. Chodziło o to, aby powiedzieć, że pokonało się najlepszych.
O bum huntingu w pokerze
– Cóż, tacy ludzie pokera traktują po prostu jak pracę. Nie jest to może godne pochwały, ale w pewnym sensie należy to szanować, bo to dość praktyczne podejście do gry.
Historia najgorszej inwestycji
– Kupiłem dom w Los Angeles. Plan był taki, aby go szybko sprzedać i zarobić 150% na inwestycji. Wziąłem normalny kredyt na to i to była zdecydowanie najgorsza inwestycja. Chcieliśmy dobudować piętro, ale się nie dało. Dom więc stał i tracił na wartości. Próbowaliśmy go wynająć. To się częściowo udało. Musiałem znów odnowić kredyt. Chcieliśmy go sprzedać, ale było za późno i to wcale nie jest takie łatwe. To była kompletna katastrofa, na której straciłem minimalnie 1.000.000$
O stakingu w pokerze
– Jest na to miejsce w pokerze. Uważam, że może on być dobry. Trzeba jednak spełnić kilka kryteriów, o czym sam się boleśnie przekonałem. Po pierwsze, ludzie muszą grać bardzo dużo rozdań. Muszą również być godni zaufania. Powinni też traktować twoje pieniądze, jak swoje. Albo nawet lepiej, co niektórzy robią. Gry muszą być dość proste i dodatkowo się nie zmieniać. Liczba gier i regularność jest bardzo ważna. Gier (rozdań) musi być bardzo dużo.
O stakingach w turniejach wysokich stawek
– To nie jest aż takie częste w tych największych turniejach. Nie w taki sposób ludzie działają, chociaż to pewnie ma swój efekt. Wydaje mi się, że ludzie robią to raczej na niższych stawkach.
– Oczywiście, że ludzie sprzedają udziały. Sprzedają je pomiędzy sobą! Jest kilka grup, które wymieniają się całymi udziałami. Takich grup jest trochę, a w każdej pięć do dziesięciu ludzi. Nie zaskoczyłoby mnie, gdyby ktoś wymienił się udziałami z dziesięcioma osobami.
Całą rozmowę z Junglemanem możecie zobaczyć poniżej: