Bojkot palcem robiony

0

W ostatnią niedzielę miał miejsce zorganizowany bojkot jednego z grubszych eventów festiwalu Turbo Series na PokerStars. Jak wyszła cała akcja? O tym dzisiaj słów kilka.

Całą akcję opisywaliśmy dokładnie w naszych newsach na Pokertexas. Najpierw ze swoim wpisem na Twitterze wystrzelił Dietrich Fast, który jako pierwszy postanowił olać event #108 5.200$ 8-Max Progressive High Roller kończący festiwal Turbo Series na PokerStars. Zaapelował jednocześnie o nie wspieranie PS. Zaraz potem dołączył do niego znany grinder wysokich stawek Giraf Ganger, który zdołał do swej akcji zmobilizować około 250 graczy high stakes. Wszyscy oni postanowili nie grać tego turnieju. Miało to oczywiście związek z zapowiedzianym kilka dni temu nowym „programem lojalnościowym” na PS (można to w ogóle jeszcze tak nazywać?) i kolejnymi oszczędnościami operatora kosztem zawodowych i regularnych graczy.

A miało być tak pięknie…

Wszystko wyglądało pięknie jeszcze na kilka godzin przed zaplanowanym turniejem. Około trzech godzin przed rozpoczęciem gry w lobby nie było praktycznie żadnego gracza, a gdy tylko ktoś się do turnieju zapisał, to zaraz się wypisywał. Jednak im bliżej było startu, tym więcej nicków można było zaobserwować w lobby. Spora grupa graczy weszła też do turnieju z satelit online, które się właśnie pokończyły.

Ostatecznie w High Rollerze zanotowano aż (???) 187 wpisowych (160+27 re-entry), co dało w sumie pulę nagród w wysokości 935.000$. Biorąc pod uwagę, że gwarancja w tym turnieju wynosiła 750.000$, to można powiedzieć, że akcja z bojkotem High Rollera sukcesu nie przyniosła raczej żadnego.

Jeszcze gorzej to wygląda, gdy spojrzy się na bardzo podobny turniej (event #54) na tym festiwalu, który rozegrano kilka dni wcześniej. Wówczas przy identycznym wpisowym 5.200$ zagrało 152 zawodników i zrobiono 42 re-entry, co dało 194 wpisowe. Różnice? Praktycznie minimalne. A nawet w ostatnią niedzielę zagrało więcej unikalnych graczy, którzy jednak najwidoczniej nie mieli tak zasobnych portfeli, aby brać dużo re-entry.

Przepuklina ze śmiechu

Co bojkot graczy zmienił dla PokerStars? Można powiedzieć, że szefowie PS mogą się śmiać do rozpuku z działań całej grupy najlepszych pokerzystów. Może i duża część światowej czołówki olała ten jeden event, ale na ich miejsce znalazło się wielu innych, którzy zwyczajnie zwietrzyli swoją szanse na łatwiejsze niż zwykle pieniądze. „Psy” nie zagrały, poziom był więc na pewno niższy niż zazwyczaj, można było powalczyć o duże wypłaty. I zapewne ktoś na tym skorzystał.

A kto stracił? Hmmm, prawdę mówiąc na pewno nie PokerStars. Bo co zmienił bojkot? Było mniej graczy? Na pewno. Ilu by było, gdyby nie ta akcja? 300? 400? Stawiam, że można było osiągnąć poziom 400 wpisowych w tym turnieju. Powiedzmy więc, że 200 wpisowych gdzieś Starsom uciekło, na czym stracili (czytaj: nie zarobili) 40.000$. Ale do turnieju nie dołożyli, a była taka szansa, gdyby nie znalazło się tylu łamistrajków chętnych do gry. Gdyby mieli do czynienia z overlayem na pół miliona dolarów, to może ktoś by się przynajmniej zastanowił co dalej. W tej sytuacji życie toczy się dalej, a PS nadal ma regularnych grinderów z najwyższych stawek w dupie.

Czy stracili coś gracze? Oprócz szansy na spore wygrane stracili chyba przede wszystkim nadzieję. Nadzieję na zmiany na lepsze na PS. Nadzieję na to, że ktoś w tej firmie zacznie ich traktować poważnie. Co prawda Giraf Ganger na forum 2+2 próbuje obrócić całą akcję w choćby częściowy sukces i pisze, że są pozytywy tego bojkotu (choćby fakt, że nikt się nie wyłamał i ci, którzy mieli nie zagrać rzeczywiście nie zagrali), ale moim zdaniem trochę to marne pocieszenie. Zadaniem bojkotu miał być gruby overlay, a tego nie było w ogóle. I choć Ganger mówi, że to dopiero początek całej akcji i będą kolejne, również z graczami niższych stawek, to już chyba mało kto wierzy w to, że ktoś złamie szefostwo PS i ich chore decyzje.

Czy istnieje rozwiązanie?

Oczywiście istnieje proste rozwiązanie tego problemu i opcje bojkotu, które z całą pewnością odniosłyby skutek. Bojkot niedzielnych majorsów na PS. Bojkot festiwali WCOOP czy SCOOP. Masowe odejście od gier cashowych. Bojkot turniejów spin&go, które są kopalnią kasy dla Starsów. Problem jednak w tym, że nikt nie jest w stanie zorganizować takiego protestu na naprawdę potężną skalę. Zawsze znajdą się ci, którzy będą chcieli skorzystać z okazji i załapać się na łatwe (lub łatwiejsze) wypłaty. Zawsze czekać tam będzie cała chmara anonimowych, amatorskich i rekreacyjnych graczy, którzy o istnieniu forum 2+2 nawet nie wie lub nie rozumie języka, w którym tam pisane są posty. A nawet gdyby jakiś post o kolejnym bojkocie znaleźli, to i tak niewiele by im to powiedziało. Dla nich PS to wciąż przecież miejsce, w którym „przyjemnie się gra”.

Póki co wychodzi na to, że każda próba walki z decyzjami PokerStars i polityką prowadzoną przez nich od kilku lat, jest jak ta scena z filmu „Chłopaki nie płaczą”. Póki nikt nie cwaniakuje, to „płaci piątaka”, ale gdy ktoś stara się tym cwaniakiem być, to od razu dostaje w tubę i płaci o wiele więcej… Jak długo jeszcze?

Poprzedni artykułUS Poker Open – Stephen Chidwick wygrywa po raz kolejny!
Następny artykułMarcowy Poker Fever Series – ranking zdobywców wejściówek #4