W drugiej części wywiadu dla Pokertexas Dominik Pańka wspomina wyjazd na Poker Fever, opowiada o tym, dlaczego zdecydował się na dołączenie do Smart Backingu, a także zastanawia się, który. z Polaków ma największe szanse na zdobycie bransoletki WSOP.
W marcu wybrałeś się na pierwszy przystanek Poker Fever. Popularność dała Ci się tam we znaki?
Byłem tam przy okazji inauguracji Smart Backing, rzadko bywam na takich mniejszych turniejach. Miło spotkać się ze znajomymi, z którymi często widziałem się na początku kariery, a potem nasze drogi się rozeszły. Czasami popularność jest przyjemna, czasami wolałoby się wejść do sali niezauważonym. Generalnie popularność mocno mi nie przeszkadza, a zazwyczaj sprawia przyjemność.
Po PCA mówiłeś, że masz swoje pięć minut. Wygląda na to, że to pięć minut trwa całkiem długo.
Po PCA były wywiady w telewizjach i gazetach, teraz nie zdarza się to już tak często. Jestem na scenie pokerowej od dłuższego czasu, staram się przypomnieć o sobie raz na jakiś czas dobrym wynikiem.
Podczas tych wszystkich wywiadów czułeś się ambasadorem pokera w Polsce? Myślisz, że mogłeś coś zrobić lepiej?
Poker jest tylko niewielką częścią całej ustawy hazardowej. Nasza siła przebicia jest bardzo niewielka, a ja raczej nie jestem działaczem społecznym. Robiłem to, co sprawiało mi przyjemność. Jeżeli mogę gdzieś przedstawić swoje zdanie, to po prostu to robię. Wolę odnajdywać się w każdej sytuacji, a nie wojować. Jeżeli silne lobby hazardowe nie jest w stanie uzyskać takich przepisów, jakie by chciało, to co dopiero nasz mały poker. Jeżeli Polak wygra Main Event WSOP, to może coś z tego wyniknie. Politycy są podatni na najnowsze informacje, właśnie wtedy się czymś zajmują. Raczej trzeba zaakceptować to jak jest i czekać na lepszy moment.
Myślisz, że w najbliższych latach doczekamy się w końcu bransoletki WSOP?
Liczę na to, że sukcesów nie będzie i ja będę pierwszym Polakiem z bransoletką (śmiech). Będzie super, jeśli uda się to innemu Polakowi. Grzegorz Grochulski był już blisko w Berlinie. Wydaje mi się, że największe szanse ma Bartłomiej Machoń. To nasza największa gwiazda turniejowa. Pozostali mogą liczyć na łut szczęścia w kilku turniejach, które gramy na WSOP. Szansa na bransoletkę będzie też za dwa lata w Rozvadovie, bo WSOP Europe znów będzie blisko Polski. Tak długo, jak gra w USA jest dla Polaków niezbyt opłacalna, bransoletki nadal może nie być. Nie jeździ nas tam wielu, zagramy tylko kilka turniejów, a fieldy są spore. Łotrzyk musi pomóc.
Bartłomiej Machoń, Dima Urbanowicz i Ty to w tej chwili zdecydowanie najlepsza trójka Polaków we wszystkich pokerowych zestawieniach. Jest między Wami jakaś rywalizacja?
Ja raczej nie gram turniejów z wpisowym powyżej 5.000$. Bartek staje się specjalistą od high rollerów, dlatego to on ma większe szanse. Dotarł na ten poziom i jest w stanie się na nim utrzymywać razem z najlepszymi. Dima również radzi sobie zupełnie przyzwoicie, ale też nie gra już tak wysoko jak kiedyś. Trzeba mieć dużego bankrolla albo sprzedawać udziały. Rywalizacji na pewno nie ma, bardziej sympatia. Każdy z nas życzy innym bardzo dobrze.
Jak często grywasz obecnie online?
Rzadko coś planuję. Jeżeli nie ma żadnego dużego festiwalu, to priorytetem jest dla mnie spędzenie czasu w domu, z rodziną lub znajomymi. Podczas dużych festiwali online mam większą motywację do gry. Na co dzień, w tygodniu, raczej mi się to nie zdarza.
Od blisko roku jesteś jednym z głównych trenerów Smart Backingu. Co skłoniło Cię do zaangażowania właśnie w ten projekt?
Przede wszystkim bardzo dobra ekipa, na której bazuje Smart Backing – silne podstawy organizacyjne, dbanie o graczy. Nie da się ukryć, że jest to też powiązane ze Smart Spinem. Ta grupa jest bardzo dobrze zorganizowana, a gracze odnoszą sukces za sukcesem. Gdy została mi przedstawiona inicjatywa Smart Backingu, wydawało mi się, że jest to bardzo dobry pomysł, w którym mogę się sprawdzić w roli trenera. Mam nadzieję, że jestem w stanie przekazywać wiedzę naszym graczom i godnie reprezentować barwy Smart Backingu na turniejach zagranicznych.
Szkolenie innych graczy to dla Ciebie coś nowego, wyzwanie?
To na pewno coś, co pozytywnie wpływa na moją grę. Częściej mogę prześledzić grę innych, porównać ją ze swoją, odbyć wiele interesujących dyskusji i współpracować z innymi trenerami. Jeżeli jednocześnie jestem w stanie bez przeszkód nadal grać w turniejach, to bycie częścią Smart Backingu przynosi same pozytywy.
Myślisz, że w przyszłości będzie to największa tego typu stajnia na świecie?
Bardzo możliwe. Organizacja tego typu stajni jest trudna. Gdy zabierają się za to osoby pełne zaangażowania i dobrzy gracze ze sporym kapitałem, to mogą mimo wszystko napotkać sporo problemów. Jest to bowiem coś zupełnie innego od gry na własny rachunek. Tutaj, z racji dobrych fundamentów Smart Spina, wszystko było łatwiejsze. Mieliśmy doświadczonych trenerów z Grind Clubu, którzy też mieli już wiedzę na ten temat. Dzięki temu jesteśmy w stanie dawać szansę graczom z każdego poziomu wpisowego i tych graczy mamy już dość sporo. Może być ich jeszcze więcej, więc perspektywy rozwoju wydają się naprawdę duże. Myślę, że bez problemu możemy walczyć z innymi dużymi stajniami z całego świata, a zaczęliśmy dopiero kilka miesięcy temu. Rok 2018 będzie jeszcze konkretniejszy, a przed Smart Backingiem może być wiele sukcesów.
Jest jakiś gracz, z którego jesteś szczególnie dumny?
Nie pracuję raczej indywidualnie z graczami, skupiam się na ogólnych rzeczach. P0k3rbluff3r, pur3decided czy N1nus to pokerzyści, którzy odnoszą regularnie sukcesy na średnich i wysokich stawkach, a ja też dołożyłem do tego swoją cegiełkę. Wydaje mi się, że w kolejnych miesiącach zawodnicy Smart Backingu zdominują wiele zestawień.
Turnieje MTT w internecie to wciąż odmiana, w której można regularnie wygrywać duże pieniądze?
Na pewno wciąż jest to najprostsza odmiana pokera w porównaniu do gier cash czy Pot Limit Omaha. Turnieje zawsze będą przyciągały najwięcej graczy rekreacyjnych. Ja nie pracuję wiele nad swoją grą i wciąż brakuje mi przygotowania teoretycznego, a mimo to radzę sobie przyzwoicie. Gdybym próbował sił na cashach, to żeby dojść do wysokich limitów, musiałbym pracować 10 razy więcej niż dotychczas. Turnieje cały czas są najprostszą odmianą pokera. Jeżeli ma się dobrze dopracowany harmonogram i dobrze wybiera się turnieje, można wciąż osiągać bardzo dobre wyniki. Nie widzę powodu, dla którego w najbliższym czasie miałoby to się mocno zmienić.
Jak wyglądają Twoje plany na najbliższe miesiące?
Po Rozvadovie skoczę na tydzień na Cypr. Kwiecień będzie dość intensywny, bo polecę do Barcelony na PartyPoker Millions Grand Final, a później do Montrealu na PartyPoker Millions North America. Mam już wygrany ticket. Jeszcze nigdy nie byłem w Kanadzie, a zawsze chciałem chociaż raz zobaczyć ten kraj. Gra tam jest też w miarę korzystna, jeśli chodzi o podatki. Na dalsze miesiące jeszcze nie mam planów – aż tak daleko w przyszłość nie wybiegam.