Na czym polega największa różnica w podejściu do pokera i jego strategii? Carlos Welch pisze, że gracze rekreacyjni za bardzo koncentrują się na wygrywaniu rozdań – profesjonaliści podchodzą do tego inaczej. Strategia pokera dwóch typów graczy ma zupełnie inne cele!
Carlos Welch, pokerzysta i trener, który od lat wyjaśnia strategiczne niuanse pokera, był niedawno świadkiem ciekawego rozdania turniejowego. Jeden z graczy w pierwszym rozdaniu, będąc na UTG, podbił do 10.000. Był to pierwszy poziom turnieju i blindy wynosiły zaledwie 25/50!
Jaki jest sens podbijania za połowę stacka na pierwszym poziomie? Wszyscy zakładali, że to zwykły ludzki błąd, a pokerzysta wrzucił na środek żetony złej wartości. Prawda była jednak nieco inna. Gracz ten wyjaśnił po rozdaniu, że zrobił to całkiem świadomie. Pokazał asy, bo nie chciał zaliczyć bad beata w pierwszym rozdaniu!
Welch pisze, że takie zachowanie nie jest aż tak rzadkie. Gracze amatorscy chcą w turniejach wygrywać pule, a nie iść po value. Profesjonaliści robią zupełnie odwrotnie.
Jak odejść od tego mindsetu gracza amatorskiego i wprowadzić grę na poziom bliższy profesjonalistom? Jak zwiększyć zyski? Oto dwie rady Welcha:
Nie róbcie dużych betów, które mają zmusić rywala do spasowania, jeżeli macie mocną rękę z value
Asy to świetny przykład ręki, z którą amatorzy popełniają ten błąd. W zasadzie nazywanie takich graczy „radosnymi” jest błędne, bo ci gracze są „przestraszeni”. Potencjalny ból porażki z najlepszą ręką przewyższa u nich dążenie do tego, aby ktoś sprawdził ich z gorszą ręką.
Takie obawy może mieć właściwie każdy rekreacyjny pokerzysta. Mając rękę typu AK offsuit możemy przeszarżować z nią przed flopem, bo boimy się rozgrywania jej po flopie. Zdaje się, że jest to standardowa ręka, na którą obstawi nas wielu rywali.
To oczywiście nieprawidłowe myślenie. Jeżeli nasi rywale chcą sprawdzić normalny raise z rękami z królem i asem, wtedy zagrywając większy bet, zmuszamy takie ręce do spasowania.
Profesjonaliści nie popełniają takiego błędu. Kiedy wydaje im się, że mają najlepszą rękę, betują dokładnie tyle, aby oponent sprawdził z czymś gorszym. To powoduje osiągnięcie większego zysku przed flopem i daje im także więcej opłacalnych opcji po flopie – nawet, jeżeli czasem przegrają pulę.
Nie zawsze taki sposób gry jest „radosny”, bo oznacza cięższe decyzje po flopie – także trudniejsze foldy.
Przykładem jest rozdanie, które Welch zagrał w jednym z turniejów. Miał siedemnaście blindów i był na hijacku. Wszyscy spasowali do niego. Miał parę dziesiątek. W przeszłości wszedłby po prostu all-in, bo bałby się, że dostanie dwa albo trzy calle i overkarta pojawi się na flopie. Teraz jednak rozumie, że tracił na tym value z mocną ręką.
Trener otworzył, a starszy gracz na big blindzie sprawdził. Na flopie pojawiły się Q73. Betował, a rywal sprawdził. Turn to 9 offsuit. Znów betował, ale rywal zdecydował się tam na przebicie. Spasował, bo nie sądził, aby oponent tam blefował. Zostało mu dziesięć blindów.
Wrzucenie na środek i spasowanie, kiedy w rozdanie zainwestowaliśmy część stacka nigdy nie jest przyjemne. Można zrozumieć, czemu amatorzy nie grają w ten sposób. Profesjonaliści jednak żałują bardziej, kiedy stracą value niż w sytuacji, kiedy przegrywają pulę. Dążenie do takiego mindsetu ma sens.
Kiedy macie marginalne ręce z value, róbcie małe bety, aby rywale Was sprawdzili
Dla graczy rekreacyjnych cała ta koncepcja gry profesjonalistów może być niezrozumiała. Mało kto ma przecież doświadczenie w betowaniu z bottom parą, aby sprawdziło nas ace high. Jeżeli jednak możemy usunąć z zamkniętego zakresu (który ma w sobie ręce, które pokonujecie) lepsze układy, to taki bet ma sens.
Profesjonaliści zagrywają czasem za 1/3 puli z marginalnymi rękami przeciwko zamkniętemu zakresowi. Rywal musi kontynuować z trzema pośród czterech rąk ze swojego zakresu, aby uniknąć sytuacji, w której ten bet automatycznie zamienia się w zysk. Kiedy ich zakres sprawdzania przed flopem jest za zbyt szeroki, a zakres postflop ograniczony, ciężko będzie kontynuować z 75 procentami rąk.
Dodatkowo, betując 1/3 puli, musicie tylko wygrać w 25% przypadków, aby osiągnąć tutaj zysk. Oznacza to, że w większości przypadków możecie przegrywać pule, ale i tak zarobicie. Aby poprawić się, rekreacyjni gracze muszą zrozumieć ten koncept i zdecydować się na robienie małych betów. Wtedy też zrozumieją, że przegrana puli nie oznacza porażki w grze.
Welch pisze, że zagrał rozdanie, którzy potwierdziło to zagadnienie. Nowy gracz limpował na UTG. Gracz na small blindzie dołożył, a Welch podbił z big blinda z TT. Limper sprawdził.
Na stole J33 tęcza, Welch betował i został sprawdzony. Turn to A. Trener zakładał w tym momencie, że zakres rywala to jakieś Ax i Jx, a także inne układy z kartami broadway i małe pary. Przeciwko takiemu zakresowi miał około 30% equity. Zagrał więc beta za 1/3 puli, aby zostać sprawdzonym przez najsłabszą część zakresu rywala. Wierzył, że jego sizing na turnie pomoże także jeszcze bardziej zawęzić zakres rywala, bo większość osób raisowałaby turna dla value z górną częścią zakresu, mając przed sobą małego beta.
Rywal sprawdził, a na riverze pojawiła się 7 offsuit.
Welch pisze, że w tym momencie mógł wyrzucić z zakresu rywala wszystkie ręce lepsze niż jedna para. Nawet AK by do tego momentu przebiło. Zakres rywala zamyka się na rękach takich, jak AQ i KJ. Na riverze zagrał więc za 40% puli, aby dostać hero calla od par, które pokonuje albo zmusić do hero folda rękę Jx, w zależności od tego, jaki błąd zrobił rywal.
Value na riverze
Wielu amatorów raczej czekałoby na riverze. To jednak pewnego rodzaju chęć zobaczenia, czy wygrywamy pulę. Tutaj jednak pojawiła się szansa na jeszcze trochę value przeciwko nieznanemu rywalowi, który sprawdza trochę za często. Rywal postanowił tutaj przebić. Welch spasował i zobaczył u oponenta 64 suited, kompletny blef bez pary, a nawet drawa.
Oczywiście ten wynik rozdania nie był idealny. Podobne sytuacje zdarzają się jednak rzadko. Większość graczy w fieldzie sprawdzi beta Welcha z gorszą ręką, a tylko mała część obierze tutaj linię czystego blefu, jak zrobił to ten oponent.
Gdyby celem było wygrywanie pul, zadziałałoby to demotywująco. Celem jest jednak szukanie value, a więc wszystko poszło z planem. Trener pisze tutaj, że gdyby rywal nie pokazał tego blefu, to pomyślałby, że miał lepszą rękę. W efekcie Welch grałby przeciwko niemu w ten sam sposób. Okazało się jednak, że dostał darmową informację, dzięki której parę rozdań później podwoił się na tym rywalu.
Wniosek jest dość prosty. Należy dążyć do tego, aby szukać value, a nie krótkoterminowych wyników i zwycięstw. Właśnie w ten sposób w dłuższym okresie będzie można wygrywać.