Zła karma

5

WIŚNIEWSKI OPEN CZYLI SZAŁU NIE BYŁO

Do Ślesina wybrałem się w piątek po południu. Plan miałem ambitny ? pojechać pociągiem

o 14:18 do Konina i stamtąd taksówką dojechać na miejsce. Problem w tym, że do 8 rano

grałem na Unibecie turniej, w którym doszedłem do FT i trochę mi się opóźniło pójście spać.

Wstałem więc o? 14:15! No nic, trudno, wsiadam więc w samochód i jadę. Strasznie nie

lubię trasy z Warszawy do Poznania, a właśnie tą drogą trzeba było się przebijać. Na dodatek

miałem jechać sam, czyli śmierdziało nudą. Na szczęście okazało się, że Lukro i Karelli też

jeszcze nie wyjechali i czekają na Kilera, więc zabrałem ich ze sobą i miałem towarzystwo.

A że z tymi dwoma miejscowymi głupkami jest zawsze wesoło to podróż w mega korkach

jakoś nam leciała. Gdy byliśmy już w Koninie i dojeżdżaliśmy spóźnieni na miejsce nagle

z remizy wyjechała na sygnale straż pożarna. Po chwili ciszy Lukro skwitował to krótkim

tekstem: ?Komuś się chyba low spaliło??. Mało nie wypadłem z samochodu!!

Dojechaliśmy do hotelu Wityng już po rozpoczęciu turnieju i od razu usiedliśmy przy stołach.

Pierwsza ręka, podnoszę karty i widzę AQ. Raise, as na flopie i moje bety do końca sprawdza

Artur Wasek ze swoim A6, więc od razu jestem bogatszy o jakieś 2000 żetonów. Potem po

kolei wyrzucam kilka rąk, podwajam Artura na shorcie (moje 33 kontra jego 44!!) i w siódmej

czy ósmej ręce przeze mnie rozgrywanej dostaję AA. Jestem na późnej pozycji, do mnie chyba

6 limpów, więc sytuacja dla mnie wymarzona. Podbijam do 700, dokłada mi Artur, a na to

wszystko nagle Prawiczek gra swój all in za prawie 7000!! Genialnie, stało się dokładnie tak

jak chciałem! Miało wyglądać na perfidny steal i ktoś się miał na to kupić i się kupił!! Ja easy

call, Prawiczek pokazuje parę dziesiątek, flop T44 i jestem już wolny?

Następnego dnia poszło już trochę lepiej. Po ciężkiej walce doszedłem nawet do FT, ale tam

zaraz wpakowałem się na asy i odpadłem na dziewiątym miejscu. Po drodze jednak miałem

kilka fajnych pokerowych ?przygód?. Choćby ręka AQ, którą kilkanaście razy w krótkim

czasie zobaczył Janusz i ANI RAZU nie wygrał, mało tego z tą ręką również odpadł przeciwko

mojej damie z dziesiątką. Wyjątkowy peszek! Później miała miejsce fajna sytuacja z Polusem.

Gracz ten lekko się ?zmęczył? na początku turnieju i gdy nagle w turnieju zabrakło prądu to

poszedł sobie spać. Po przymusowej przerwie nie stawił się na grę i wpadł do sali po jakimś

czasie ? spóźniony i zaspany. No i dochodzi do sytuacji, w której zostajemy we dwóch na

wojnie blindów. Ja mam A9, więc podbijam, na co Polus pcha przed siebie żetony i deklaruje

all in. Pytam go więc ?Ile??, a ten mi odwija tekstem ?Wszystko!?. Cały stół ryknął śmiechem!!

W niedzielę zagrałem jakąś bzdurę, odpadłem jako pierwszy, bo mi odbiło chyba. Nie wiem

dlaczego, ale zobaczyłem top parę na stole i się za mocno do niej przywiązałem pomimo

trzeciego trefla na turnie i po raisie do Lukra uznałem, że blefuje, a on mi pokazał nutsowy

kolor. Ale nawet jakoś się tym mocno nie przejąłem, bo przynajmniej mogłem obejrzeć w TV

mecz Legii z Lechem, o czym poniżej.

Przez cały wyjazd trwała mała ?wojenka? pomiędzy mną i Pawciem a Łukaszem Waskiem i

jego żoną Anetą. Zaczęło się niewinnie, bo po prostu za każdym razem, gdy przechodziłem

obok Anety to ją straszyłem, bo mi się spodobało jak fajnie podskakuje na stołku. W zemście

za to Łukasz z Anetą wysmarowali nam klamkę od pokoju pastą do zębów, na którą wpadłem

oczywiście jako pierwszy. Ta zniewaga wymagała bardziej wysublimowanego rewanżu niż

stary kolonijny numer. Po całej nocy balangi, około 8 rano, wpadłem więc na genialny pomysł

i razem z moim wiernym druhem Pawciem, który zawsze chętnie uczestniczy w tego typu

akcjach, zakleiliśmy caluteńkie drzwi do hotelowego pokoju państwa Wasek gazetami. Jak to

wyszło możecie zobaczyć na zdjęciu. Nie będzie nam nikt bezkarnie fikał!! Swoją drogą

bardzo bym chciał zobaczyć ich miny jak otwierali drzwi?

Gazetowa robota

DWA TURNIEJE, OBA SŁABO?

Zaraz po powrocie zameldowałem się na Terminatorze, ale poszło słabiutko. Stack straciłem

już na początku turnieju w dwóch rozdaniach. Najpierw po podbiciu od Lukra i callu od gracza

z buttona dołożyłem z BB z moim K7. Flop KJ7, więc mam dwie pary. Zaczekałem na bet od

któregoś z rywali, ale obaj również przeczekali. Po damie na turnie zawetowałem i dostałem

call od gracza na buttonie. Pomimo dziewiątki na river zagrałem blocking beta, dostałem call,

a mój rywal pokazał mi? T4. OMG!! Potem sprawdziłem podbicie od innego gracza z moim

AQ na ręku i na flopie Q high wpakowałem się na KK u rywala oddając mu kilka tysięcy ze

stacka. Walka na shorcie trwała i tak wyjątkowo długo, udało mi się odbudować z 1900 do

prawie 6000, ale było to mało i odpadłem przed stołem finałowym.

Za to prawdziwą falę nieszczęść przeżyłem wczoraj na Strefie w Hyatcie. Jak pisałem ostatnio

nie mogę się jakoś przekonać do tego kasyna, bo ciągle mi tam nie idzie. Podobnie było i teraz.

Po wielu różnych akcjach po drodze i wahaniach stacka ma miejsce taka sytuacja. Jestem na

BB, na SB siedzi Wronka, który dopiero co podwoił się z shorta i mamy podobne stacki. Do

nas same foldy, a ja na BB podnoszę dwa króle. Wronka dokłada z małego blinda, ja podbijam

o 1000 (blindy 200/400), a Wronka gra natychmiast all in. Insta call i już się cieszę, że mam

kupca na moje króle. Wronka pokazuje A9 off, ja mówię do krupierki ?Tylko bez asa teraz!?,

pierwszy as na flopie, drugi na turnie, król oczywiście nie spada i zostaje mi? 200!! Mało

tego, muszę z tego zapłacić 50 ante i 150 zostaje mi na niecałego małego blinda. A ja robię z

tego jeszcze ponad 5000!! Zazwyczaj po takim come backu idzie już tylko lepiej. Ale nie mi

i nie w tym kasynie. Widus, który chwilę wcześniej przegrał prawie cały stack w starciu AK

kontra 99, był na BB i oczywiście prosi wszystkich o same foldy. A ja podnoszę nagle AA!

Gram więc all in za te moje 5000, Widus decyduje się na call z 75 w piku, a flop oczywiście

875? Brak mi słów? Zaraz oddałem resztę na przymusowym all inie i odpadłem z turnieju.

Ponownie tuż przed stołem finałowym?

PIŁKARSKIE EMOCJE W POLSCE I W ANGLII

Moje dwie ukochane drużyny ? Legia i Manchester United ? po małym załamaniu ponownie

walczą o tytuły mistrzów w swoich ligach prowadząc w tabelach. Legia po kilku zwycięstwach

zwycięstwach, stracie punktów przez Lecha mogła zapewnić sobie świetną pozycję przed

ostatnimi meczami w lidze, ale w meczu na szczycie tylko zremisowała z ?Kolejorzem? na

Łazienkowskiej. Pierwsza połowa zdecydowanie dla Legii, jednak w drugiej Lech wziął się do

roboty i odrobił straty. Sprawa tytułu jest więc nadal sprawą otwartą. W następny weekend kolejny

mecz pomiędzy wielkimi drużynami ? w Krakowie Wisła zagra z Legią!!

Dzięki fantastycznej pogoni w meczu z Tottenhamem Manchester United jest coraz bliżej

tytułu w angielskiej Premiership. Pomimo stracie dwóch bramek gracze Czerwonych Diabłów

nie dali się zastraszyć piłkarzom z Londynu i w drugiej połowie wbili im aż pięć goli! Nadal

mają więc trzy punkty przewagi na d Liverpoolem i jeden mecz zaległy. Tytuł jest tuż tuż!!

Ostatnio zresztą Premiership obfituje w mecze ? horrory, choćby niesamowite spotkanie

Liverpoolu z Arsenalem. I kto powie, że to nie jest najlepsza liga na świecie?? A już dziś

kolejny mecz dwóch odwiecznych rywali – Manchester zagra z Arsenalem w półfinale Ligi

Mistrzów. Szykują się kolejne emocje!!

CIEKAWOSTKA

Co wspólnego mają polscy emigranci, zespół Van Halen i Jack Daniels?? Okazuje się, że wiele!

Przypadkowo wpadłem na tę ciekawostkę w internecie i bardzo mi się spodobała. Otóż w roku

1954 w Chicago przyszedł na świat Michael Anthony Sobolewski, syn polskich emigrantów.

20 lat później został on basistą jednego z najbardziej znanych zespołów hardrockowych, czyli

wspomnianego wcześniej Van Halen, z którym nagrał wszystkie albumy studyjne przez ponad

30 lat istnienia zespołu. Cała ta sytuacja pewnie by mnie mało zainteresowała, bo akurat tej

kapeli nigdy namiętnie nie słuchałem, ale za to zainteresowała mnie gitara, na której Michael

Anthony grał przez długi okres podczas koncertów. Zresztą zobaczcie sami na zdjęciu?

Gitara JackDaniels

MÓJ PIERWSZY WYWIAD

Udzieliłem ostatnio mojego pierwszego wywiadu dla portalu pokerowego! Wow! Przyjemnie

jest być zauważonym i móc coś o sobie opowiedzieć. Co innego pisać bloga, a co innego dać

komuś możliwość ?przemaglowania? różnymi pytaniami. Nie mogę niestety na Pokertexas

podać adresu portalu (ze zrozumiałych względów), ale jeśli ktoś będzie chciał poczytać to

pewnie bez problemu ten wywiad znajdzie w sieci. Nawet podobno się ludziom podobał?

Poprzedni artykułSpot zapowiadający „Casino Royale” w TVP1
Następny artykułEPT Monte Carlo Day 1A

5 KOMENTARZE

  1. Tez mam w Hyacie same bad beaty. Ostatnio nie wiem jakim cudem moje KQ/QQ/AK sie nie utrzymalo i byl tylko split. NIesamowite rzeczy 😀

  2. juz my z Łukaszkiem szykujemy dla Was niespodziankę,mnie nie bedzie na USOPie,(bede was ogladac,)ale Łukasz zrobi to w moim imieniu,,pilnujcie się,gagatki!!!a czy mój przedmówca ,to nie ten od “koszulki”? on wie o co chodzi!!!pozdrawiam ,żart był naprawdę super,,

  3. +2Rano otwieramy z Pepone drzwi idąc na śniadanie i widzimy, że… pokój na przeciwko jest cały obklejony gazetą hahahahahahahahahahha powiedziałbym że znowu nie mogłem ze śmiechu, problem polega na tym że cały turniej u wiśni polegał na tym że nie można było przestawać się z czegoś ostro śmiać 😉 świetna impreza!Warszawa-Poznań również jej nienawidzę, kolumny tirów na drodze! Niech szybciej robią autostradęNajlepsza akcja była jednak na koniec Ślesina w pokoju u amazonita/grabsona ;D

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.