EPT Monte Carlo Day 1A

W dniu 1A zagrało niecałe 400 graczy, ale łącznie z ponad 500 w dniu 1B liczba ta przekroczy 900. Dzień 1A zakończyłem z 65 tysięcy przy średniej nieco ponad 50k. Jestem zadowolony z większości zagrań z wyjątkiem jednego gdy nieźle przyfishowałem i się podwoiłem. Trafiłem bardzo mocny i strasznie agresywny stolik. Paru graczy high stakes online (25/50 do 200/400) i turniejowych prosów. Generalnie chłopaki 3 i 4betowali się przed flopem z niczym, pełna agresja jak w cash game online. Jak wiadomo taka strategia jest dobra żeby się albo ładnie nabudować albo szybko odpaść. Ja przyjąłem swoją strategie small ball, co przy bardzo agresywnych przeciwnikach sprowadzało się w większości do callowania ich betów. Nie jest to optymalna strategia na zwykłych stołach, ale przeciwko takim świrom ładnie wyłapuje ich blefy.

Najpierw nie szło nic i po paru nietrafionych rękach spadłem do 13k (przy stacku startowym 30k). Potem nagle się odwróciło (a dalej grałem tak samo) i się ładnie nabudowałem do 45k, bezpiecznie, bez ani jednej sporej puli. Potem trafiłem niestety coolera. Najgorszy gracz na stole dał się wciągnąć w pulę, gdzie na turn zainwestował wszystko z gołym flush drawem przeciw mojej najwyższej parze. Niestety kolor oczywiście mu się wykrył i znów spadłem do 30k. W 7 godzinie gry mając 27k przyszła decydująca ręka. Z góry mówię, że nie jestem zadowolony z jej rozegrania i wcale nie jestem dumny :).

UTG podbija do 1600 (blindy 300/600) a ja sprawdzam z T7 (w drzewkach 🙂 ) z UTG +1. Oczywiście jest to easy fold z tej pozycji ale nie szło mi parę ostatnich rundek i coś mi powiedziało, żeby teraz zagrać. Niestety Button przebija do 5300 i wiem, że muszę spasować. UTG poddaje się a ja wtedy myślę sobie, że skoro Button 3betował to ma AA, KK lub AK i jak trafie super flopa to go zestackuję. Dorzucam i flop przychodzi Q74 w tym Q7 pik i 4 trefl. Check a przeciwnik długo myśli i zagrywa za 6500 (ma o 15k więcej ode mnie). Jakiś taki dziwny wydaje mi się ten bet, trochę mały za pół pota. Sprawdzam licząc na dwie rzeczy: albo trafię tripsa (7) lub drugą parę (T), albo przeciwnik odpuści z AK i przeczeka. Planuję, że jeśli nie poprawię ręki a przeciwnik spushuje turn to ja bez ewidentnego reada na blefa spasuję. Turn to magiczna dziesiątka karo. Mam 15k i postanawiam poczekać, jeśli ma AK albo dobrą rękę ale przeczeka to zawsze mogę wrzucić allina na river przy bezpiecznej karcie (bez Q i bez 4). Jeśli zagra to oczywiście sprawdzam. Przeciwnik jednak wrzuca allina i rozkłada ręce po moim insta callu więc mam nadzieję, że jednak ma AK i drawuje dead. Okazuje się, że ma.. AQ! Na szczęście nie trafia swoich 8 outów na river (3xA, 2xQi 3×4) i dzięki teamu podwajam się w okolicę 60k.

Do końca dnia zabieram jeszcze 15k od Arnauda Matterna gdy sprawdzam jego raise UTG z JJ z Cutoffa a potem sprawdzam bet na flopie 952, kolejny duży bet na turnie 9. Na szczęście po 5 na river dającej runner runner kolor przeciwnik w końcu czeka (miałbym duży kłopot sprawdzić kolejny bet). Moje JJ okazują się lepsze niż jego 2x… Potem spadam na 65 gdy nie trafiam żadnych rąk i zjadają mnie blindy i okazjonalne CBety.

Ogólnie mogę być zadowolony z gry. Pewnie gdybym wygrał wcześniejszą rękę przeciw flush draw to i tak skończyłbym z podobnym stackciem bo nie rozegrałbym tego T7 w ten sposób… a może bym rozegrał? :).

Anyway, jutro kolejne 6 poziomów (z 75 minutowymi blindami), które pewnie jeszcze nie dadzą nam dojść do kasy. Mam nadzieję na dobrą grę, przyjazne flopy i przejście do dnia 3. 65k to 65 BB bo teraz gramy 500/1000.

Pozdrawiam,

Goral