Z każdym przeciwnikiem trzeba grać inaczej – wywiad z Kajtkiem Masiewiczem

15

Kajetan Masiewicz to jeden z najlepszych turniejowych graczy w naszym kraju. O swojej przygodzie i z pokerem, planach na przyszłość i niedawnym EPT Deauville zgodził się opowiedzieć w wywiadzie dla Poker Texas.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z pokerem?

To było jeszcze w gimnazjum, kiedy dwóch o rok starszych ode mnie kumpli grało cashówki na jakichś krzakach. Zawsze dziwiło mnie, skąd mają pieniądze. Pamiętam, że jeden z nich kupił sobie iPhone’a i stwierdziłem, że fajnie byłoby mieć taki sprzęt. Wtedy nie miałem jeszcze pojęcia o pokerze. Policzyłem, że gdybym odkładał wszelkie otrzymane pieniądze, uzbieranie ich zajęłoby jakieś cztery lata. Wtedy kumpel zachęcił mnie do gry w pokera, podesłał link o pokerromu, gdzie dawali 50 darmowych dolarów, wartych tak naprawdę 50 centów. Trochę poklikałem tam, trochę pograłem na Playmoney na Pokerstars.

Z tego co widziałem, to gra na Playmoney dalej Ci została…

To był tylko jednorazowy eksces (śmiech). Było już późno, został mi tylko jeden stolik i żeby nie spiłować, to odpaliłem sobie jeden stolik Playmoney, na którym grałem zresztą dziesięć razy solidniej niż w turnieju głównym.

Wracając do poprzedniemu tematu – koledzy opowiadali Ci o cashówkach, a w chwili obecnej jesteś graczem turniejowym.

Generalne zaczynałem właśnie od casha, grając NL 5 i NL 10 za jakieś darmowe kapitały. Generalnie dość szybko się zbustowałem i nie grałem przez prawie rok, a może nawet dłużej. Po tym czasie kumpel z osiedla powiedział mi, że w Lublinie są organizowane turnieje na żywo. To był piątkowy wieczór i akurat nie miałem co robić – wyprosiłem rodziców o pieniądze na kino. Miałem wtedy chyba 16 lat. Poszedłem na ten turniej, grało tam 25-30 osób, cztery miejsca były płatne, a ja odpadłem jako piąty. Powiedziałem sobie, że w tym sporcie trzeba zagrać push or fold – albo zacząć regularnie chodzić, albo nigdy nie wracać. W drugim turnieju jakimś cudem byłem drugi – wpadło sto czy dwieście zł i zacząłem regularnie chodzić. W całym sezonie byłem drugi w generalce, a także wygrałem Mastersa. Z dwudziestu złotych zrobił się całkiem spory bankroll. Wiadomo, że szybko się kurczył, bo nie miałem podzielonych środków na grę i na życie, więc profity były na kartce, ale nie w portfelu.

Rodzice się zorientowali, że to wcale nie jest kino?

Dosyć szybko im o tym powiedziałem. Generalnie od początku miałem aspiracje, aby zostać jakimś pro. Grindując micro, gdzie najpierw byłem break even, zarobiłem punkty, aby móc sobie zamówić misia ze Starsów. Pamiętam, że przyszedł miś i mówiłem rodzicom, że najpierw mam misia, bo jestem jeszcze nisko, a niedługo przyjdzie pora na monitory czy iPady, a nie muszę nawet wygrywać. Wystarczy, żebym grał, a punkty same będą wpadać. Dosyć szybko się zbustowałem i z tego planu nic nie wyszło.

Temat pokera przewijał się nawet wtedy, gdy nie grałem online. Miałem 15-16 lat i w wakacje jeździliśmy z kolegami do pracy, aby zbierać czereśnie. Często robiliśmy sobie przerwy, ja brałem karty i graliśmy w pokera. Zawsze kończyło się to tak, że nic nie robiąc, miałem cztery razy więcej czereśni od kumpli. Siedziałem, sączyłem sobie piwo, a czereśnie i pieniądze same wpadały.

W którym momencie stwierdziłeś, że sama gra to nie wszystko i wiele daje również nauka teorii? W jaki sposób zacząłeś rozwijać się jako pokerzysta?

Dosyć szybko założyłem konto na PokerStrategy. Mając 15 lat zostałem tam Supermoderatorem. Dzięki temu miałem dostęp do wszystkich artykułów. Wydrukowałem sobie wszystkie i czytałem, czytałem, czytałem, mimo że połowy nawet nie rozumiałem. Filmików wówczas nie prawie wcale – był chyba jeden, który dotyczył fixed limit. Zaczynałem wówczas od tej odmiany, bo grał ją mój najlepszy kolega. Gdy u niego grindowaliśmy, okazało się, że piętro niżej w pokera gra jego sąsiad, który zajmował się turniejami i Sit & Go. Zacząłem przyglądać się jego grze, coraz więcej się uczyć, pożyczyłem od kogoś z ligi 50 dolarów i zacząłem grać sitki za 3,30$ na FTP.  Nawet nie myślałem o profesjonalnej grze i dość szybko byłem bliski zbustowania się. Za jedne z ostatnich dolarów wygrałem jednak sita, jakiś czas później kolejnego i pierwszy miesiąc zamknąłem z profitem 800-900$. Wchodziłem po kolejnych stawkach i powoli budowałem bankroll.

Jak na Twoją karierę wpłynął Czarny Piątek? Wszystkie środki na grę miałeś na FTP?

Wszystko przyjąłem bardzo spokojnie. Nie wiem dlaczego, ale ufałem, że wszystko szybko wróci do normy, bo to niemożliwe, aby ot tak zniknęły realne pieniądze. Tak naprawdę w ogóle się tym nie przejmowałem.

Byłeś wówczas przez kogoś stake’owany?

Stakował mnie kolega. Pamiętam, że w piątek się dogadaliśmy, w sobotę wygrałem dwa małe turnieje. W niedzielę odpaliłem grubą sesję, wygrałem Biga 109 i Rebuya, dzięki czemu wpadło ponad 50 tysięcy. Oddałem część i wróciłem na swoje, co prawda nie na długo…

Widziałem, że wciąż korzystasz ze stakingu.

Kilka razy wystawiałem oferty na niedzielę, ale wszystko przemyślałem i już nie będę wystawiał udziałów. Na razie ominę po prostu najbardziej wariacyjne, najtrudniejsze i najbardziej nieopłacalne turnieje i będę grał w stu procentach za swoje. Jak roll zrobi się na tyle duży, abym mógł grać wszystkie stawki, to po prostu będę odpalał to, co chcę.

Sporo powiedziałeś już o grze online, przejdźmy więc do turniejów live. Masz w związku z nimi jakieś plany na przyszłość?

Cała przyszłość turniejowego pokerzysty, zwłaszcza w Polsce, jest związana z turniejami live. Wiadomo, że zaczyna się od małych lig w Polsce, przez mniejsze turnieje w Czechach czy Austrii, WPT Regional, w końcu Side i Main Eventy na EPT. Gdy roll będzie już bardzo duży można jeździć na WSOP, Aussie Millions czy PCA. Wiadomo, taki jest mój plan, bardzo bym chciał, żeby to się udało. Dążę do tego, aby mieć rolla i możliwości, by jeździć po świecie i grać w tych wszystkich turniejach, także po to, aby zalegalizować pieniądze wygrane online.

Niedawno na EPT Deauville szło Ci bardzo dobrze w Main Evencie, ale w krótkim czasie przegrałeś dwa coin flipy i pechowo odpadłeś z turnieju…

W ogóle mnie to nie dotknęło i nie zabolało. Po prostu grałem o zwycięstwo. Akurat na to EPT miałem sprzedane 40% udziałów, więc jakiś minicash w ogóle mnie nie urządzał. Uznałem, że wolę chociaż o kilka procent zwiększyć szanse na finałowy stół, bo te kilka tysięcy euro nie zmieni sytuacji, w której teraz jestem, nie podniesie limitów, na których gram, czy nie pozwoli grać za każdym razem za swoje na większych turniejach. Grałem o wygraną, liczyłem na to, że pomoże mi to w shortrunie.

Czy według Ciebie jest możliwe, aby poker w Polsce niedługo został zalegalizowany?

Szczerze mówiąc nie jestem w temacie i średnio się tym interesuję. Góral parę razy opowiadał mi o Wolnym Pokerze. Brzmi to sensownie. Nie znam się na polityce i tego typu sprawach, ale jak ktoś, kto ma na ten temat dużo większą wiedzę ode mnie, prosi mnie o pomoc i nie robi tego w sposób inwazyjny, to staram się pomóc i działać.

Udzielając ostatnio wywiadu dla Pocket Fives, mocno skrytykowałeś podejście do pokera w naszym kraju.

Człowiek stamtąd odezwał się do mnie około piątej rano. Od razu zgodziłem się na wywiad, bo na Pocket Fives dyskutują ze sobą najlepsi gracze na świecie. Gdy zapytał o sytuację pokera w Polsce, to po prostu powiedziałem parę zdań na ten temat. Nie jestem do końca pewny, czy to wszystko trzymało się kupy, ale myślę, że wszystko wypadło nie najgorzej.

Zdarza Ci się nagrywać filmy szkoleniowe. A w jaki sposób podchodzisz do kwestii udzielania prywatnych treningów innym graczom?

Myślałem o tym. Pracowałem kiedyś z ludźmi i bardzo ciężka jest praca z kimś, kto jest na dużo niższym poziomie. Jeżeli ktoś, kto byłby niewiele niżej ode mnie, byłby chętny, to mógłbym z nim popracować, ale jeżeli zgłasza się to mnie ktoś z low stakes, kto ma wielkie braki w podstawach, to zawsze odmawiam. Jeżeli miałbym z kimś pracować, to musiałby być to ktoś, kto ma niezłe wyniki, jest ambitny i zauważyłbym, że coś może z niego być. Jeżeli chodzi o graczy z dużo mniejszych stawek, to ceny jakie bym im narzucił, przekraczałyby też ich możliwości finansowe. Jeśli ktoś jest już średniozaawansowany, to robiąc coachingi mogę też podłapać parę rzeczy od niego. Tak naprawdę gra rozwija się w bardzo szybkim tempie i to, że komuś coś podpowiem, nie zmieni na pewno dynamiki rozwoju pokera. Obecnie przy braku Amerykanów, Hiszpanów czy Włochów bardzo ważna jest umiejętność szybkiej adaptacji i umiejętności gry z regami. Tego nie da się szybko nauczyć. Trzeba mieć duże doświadczenie, a dodatkowo inaczej grać pod każdego przeciwnika. Jeżeli sam nie pracujesz i sam nie dojdziesz do wielu rzeczy, to nikt Cię tego nie nauczy.

Dziękuję bardzo za rozmowę

Poprzedni artykułNowa Ekonomia Pokerowa czyli NEP
Następny artykułEureka Poker Tour Rozvadov – Bez sukcesu Polaków

15 KOMENTARZE

  1. Słowa gracza z Polski, które brzmią jak jednego z graczy high stakes, który ma ponad 1 mln $ w wygranych. Mega wywiad, a niektóre stwierdzenia bez podawania przykładów przekonują mnie jak niewiele wiem o tej grze. Podziwiam i zazdroszczę umiejętności i podejścia do tematu. Pozdro

  2. Podoba mi się jego podejście. Co do EPT, fajnie uzasadnił to AK, ja bym pewnie na bubblu to zrzucił (no ale ja nie gram na EPT) 🙂

  3. HansKloss pisze:uuuu minusy … ach, jak wszyscy się ostatnio poważni zrobili 😉

    Oczywiste że go stać. Zobacz na fotkę, a tam w tle komis samochodowy z wypasionymi furkami, pewnie przynosi spore dochody 🙂

  4. Tam chyba jeszcze był bardzo ciekawy epizod online na linii Kajtek – Liv zanim doszło do wspólnej foty 😀

  5. A Liv Boeree, to daje Ci może jakieś coachingi, czy może jeszcze Ciebie nie stać na nią 😉 ?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.