Wywiad z Marcinem Ruzikiem – zwycięzcą USOP Warszawa

11

Kilka dni po tym, jak Marcinowi udało się w kasynie Olympic pokonać ponad 170 najprzedniejszej maści polskich pokerzystów , umówiliśmy się na krótki wywiad w…Hiltonie (a jakże), aby ten niewątpliwy sukces omówić. Marcin okazał się być nad wyraz rozmowny i skory do odpowiadania na wszelkie pytania, rozmowa zatem potoczyła gładko. Poniżej zamieszczam jej efekty.

– Jak się czujesz jako pierwszy zwycięzca USOP?

– Chyba oczywiste jest, że czuję się wspaniale! Do tego bardzo zaskoczony, a to dlatego, że nie należę do graczy turniejowych i na co dzień gram przede wszystkim gry cashowe. Do turnieju wkupiłem się przypadkiem i już jako jeden z ostatnich: przyszedłem w czwartek wieczorem do kasyna i gdy okazało się, że jest jeszcze wolne miejsce, w dodatku stół telewizyjny bardzo mi się akurat spodobał, postanowiłem spróbować. Nikt z graczy warszawskich nie powinien zmarnować takiej okazji!

– Zaskoczenie zaskoczeniem, jednak zaważyły chyba umiejętności?

– No cóż, uważam, że gracz cashowy zawsze sobie w turnieju jakoś tam poradzi, natomiast odwrotnie może być już ciężko. Mnie turniej ten grało się naprawdę fajnie, starałem się zachować luźne podejście, ale myślę, że duże znaczenie miał tutaj przede wszystkim fakt, że pierwszy stół, na który trafiłem, okazał się wyjątkowo trudny: musiałem grać przeciwko Amazonitowi, Warsawowi, Pawciowi, Mipiemu, podszedłem więc do moich przeciwników z dużym respektem. Grało mi się dobrze i to pomimo tego, że nie dostawałem nadzwyczajnych rąk… Pamiętam, że bodaj na drugim poziomie blindów udało mi się wygrać większą pulę od Warsawa dzięki asom, jednak następne dostałem dopiero w ostatniej ręce podczas heads-upa, w efekcie więc większość pul, które zgarnąłem, udało mi się zabrać słabszym od siebie graczom. Najciekawsze rozdanie, którego doświadczyłem, miało miejsce z Panamem, gdy udało mi się go wyrzucić z turnieju: miałem wtedy walety, on z kolei próbował mnie squeezować z dużego blinda z 72 i nie udało mu się mnie oszukać. Ogólnie pierwszego dnia miałem niezły stack, z kolei w drugim totalne bezkarcie doprowadziło do tego, że na stół finałowy wszedłem ze stackiem poniżej średniego, jednak wtedy gra rządziła się już swoimi prawami i zagrań postflop trudno było uświadczyć.

Marcin– Wspomniałeś wcześniej o trudnym stole, jak oceniłbyś wobec tego poziom ogólny graczy w turnieju?

– Jeszcze przed turniejem można się było spodziewać, że konkurencja będzie prezentować wysoki poziom – w końcu udział w nim wzięła cała polska czołówka.

– A jak w swoim mniemaniu wypadasz na ich tle Ty?

– Nie porównujmy teraz, bo przecież jeden turniej jeszcze o niczym nie świadczy? Zagram w następnych USOPach, wtedy dopiero będzie można ewentualnie zestawić nasze umiejętności na podstawie większej próbki.

– Jednym słowem zamierzasz zagrać we wszystkich przystankach cyklu?

– Teraz to chyba oczywiste! Zamierzałem zresztą wystąpić możliwie we wszystkich USOPach już wcześniej, jeśli tylko bankroll by się nie zbuntował, teraz jednak sprawa nie podlega już żadnej dalszej dyskusji.

– No właśnie? Wyobrażam sobie, że ta wygrana była niezłym zastrzykiem dla Twojego bankrolla, co zatem zamierzasz zrobić z pieniędzmi? Jakieś konkretne plany?

– Nie, nie mam żadnego planu. W końcu są to tylko i wyłącznie pieniądze, rzecz nabyta? W każdym razie na pewno nadal będę uczestniczył w grach cashowych, choć teraz z pewnością z większym luzem.

– A jak Twój sukces przyjęli Twoi bliscy?

Większość moich bliskich nie wie nawet, że gram w pokera! Nie ukrywam tego przed nimi, ale też nijak się tym nie chwalę. Zaskoczyła mnie moja dziewczyna, która do tej pory była do pokera raczej negatywnie nastawiona, natomiast w tym przypadku szczerze się z mojego sukcesu ucieszyła.

– No dobrze, wróćmy zatem do tematu turniejów. Nie odczuwasz apetytu na kolejne sukcesy?

– Oczywiście zamierzam trochę w turniejach grać, ale mimo wszystko nadal uważam, że cashówki są bardziej opłacalne i to na nich wciąż będę się skupiał.

– Bierzesz pod uwagę możliwość przejścia na wyższe stawki, skoro teraz już Cię chyba na to stać?

– Akurat tutaj w Hiltonie na stawkach 5/5 można zagrać jedynie w dealer?s choice, gdzie znajdziesz wszystkie najdziwniejsze odmiany i przestaje to być pojedynek skilla, całość zaś zamienia się w zwyczajną grą w karty z czekaniem na dobry układ, więc raczej mnie tam nie ciągnie. Skill to Holdem i Omaha.

– Wspomniałeś wcześniej, że spodobał Ci się stół telewizyjny, czy jednak obecność kamer nie wpłynęła jakoś na Twoją grę?

– Szczerze mówiąc – nie. Zestresowany czułem się jedynie w czasie pierwszych 5-6 rozdań turnieju, potem natomiast stres minął i już mogłem zacząć grać agresywnie i na luzie.

– I nie deprymowały Cię nawet komentarze Pawcia i JD?

– Pierwszego dnia nie docierało do mnie nic z tego, co mówili, z kolei przy stole finałowym komentatorzy znaleźli się tuż za moimi plecami, byłem więc chyba najbardziej rozśmieszanym graczem w czasie końcówki turnieju.

Marcin– A jak oceniłbyś poziom turnieju pod kątem organizacyjnym?

– Nie mam co prawda porównania z turniejami zachodnimi, bo niestety jeszcze w żadnym nie wziąłem do tej pory udziału, myślę natomiast, że jak na polskie standardy turniej ten został świetnie zorganizowany pod każdym możliwym względem. Oby częściej!

– Wspomniałeś wcześniej o ciekawym rozdaniu z Panamem, a czy zapamiętałeś jeszcze jakieś inne kluczowe ręce?

– Jednym z takich rozdań było z pewnością sprawdzenie all-ina Jerome?a przed flopem z dużego blinda z KT w kolorze za prawie cały mój stack. Powiedziałem wtedy, że przyszedłem, żeby turniej wygrać, a nie tylko doczłapać się do kasy, z kolei stiltowany po przegraniu AA vs QQ Jerome pokazał 42. Innym ważnym rozdaniem okazała się pewna ręka w heads-upie, gdy na boardzie KQQ7 zraisowałem bet Grabsona z T7, on natomiast spasował tracąc w ten sposób sporo żetonów. W sumie wielu rozdań już teraz dokładnie nie pamiętam, w końcu to 22 godziny gry,w każdym razie w pierwszym dniu nie miałem żadnych przesadnie trudnych sytuacji, gdzie mogłem się obawiać odpadnięcia z turnieju, nie zdarzyło mi się też pokazać przy showdownie gorszej ręki. Drugi dzień to z kolei bezkarcie, w wyniku którego na stół finałowy ledwie się doczłapałem.

– Przyznam szczerze, że gdy opłaciłeś Grabsonowi jego dwie pary (KQ), w wyniku czego straciłeś sporo żetonów, on natomiast zyskał niesamowitą przewagę na stole, nie spodziewałam się już, żeby nagle ktoś inny miał przejąć prowadzenie?

– Myślę, że to rozdanie miało tak naprawdę także i skutek pozytywny, bo wtedy jako jedyny spróbowałem mu przynajmniej z moim słabym królem (miałem wtedy K9 w kolorze) stawić czoła, podczas gdy wszyscy inni ustępowali. Grabson przez bitych 5 godzin mógł robić przy tym stole, co tylko chciał! Koniec końców więc może i dobrze się stało?

– Jednym słowem tamto nieudane rozdanie stanowiło swoisty zwiastun późniejszego sukcesu?

– Nie, zwiastun był zupełnie inny! Przy 3 lub 4 poziomie blindów podszedł do mnie kolega, chwilę pogadaliśmy, zapaliliśmy papierosa i gdy wróciłem do stołu, usiadłem przypadkiem na swoich słuchawkach, które się połamały. Wtedy powiedziałem, że to znak. Nie mogłem słuchać muzyki, słuchałem więc przeciwników.

– Skupmy się teraz na Twoich pokerowych doświadczeniach: jak zaczęła się Twoja przygoda z pokerem?

– Moja przygoda z pokerem zaczęła się z pewnością inaczej niż w przypadku większości innych graczy: nigdy nie grałem w internecie?

– Nigdy?!

– Owszem, w późniejszym etapie zdarzyło mi się tam kilka razy zagrać, ale początki sięgają gier kasynowych: gdy otwarto kasyno Olympic i pojawiła się nowa gra ? turnieje Texas Holdem – oczywiście się zainteresowałem, było to jednak podyktowane chęcią czystej zabawy. Dopiero z czasem, gdy zacząłem zgłębiać tajniki gry i zdobywać doświadczenie, przeniosłem się na stoły cashowe, które wydawały mi się dużo bardziej opłacalne i rzeczywiście takimi właśnie okazały się być.

– Jak rozumiem, zgłębianie tajników odbywało się poprzez zdobywanie doświadczenia, nie korzystałeś natomiast z żadnych pomocy naukowych?

– Pomogły mi doświadczenie oraz przeczytane w internecie artykuły, nigdy jednak nie przeczytałem żadnej pokerowej książki.

– Dlaczego?

– Nie mam na to czasu! To zresztą powód, dla którego nie gram w internecie, w końcu mam normalną pracę?

– No właśnie, a czym się zajmujesz?

– Pracuję w branży nieruchomości, ale muszę w tym miejscu przyznać, że w tym momencie poker przynosi mi większe profity.

Marcin– A zatem poker to źródło zarobku, czy jednak mimo wszystko hobby?

– Do tej pory zawsze traktowałem pokera jako hobby i nie przywiązywałem do niego większej wagi, w ciągu ostatniego pół roku jednak zarobiłem dużo więcej dzięki pokerowi niż własnej pracy, będę się więc musiał poważnie nad tym wszystkim zastanowić?

– Czy taka imponująca wygrana nie kusi, aby chcieć zająć się pokerem na pełen etat?

– Na pewno zmusza do zastanowienia i motywuje, aby chcieć jeszcze swoje umiejętności poprawiać.

– Jak często i na jakich stawkach grasz?

Jak najczęściej się da! Akurat mamy w Warszawie możliwość gry niemalże codziennie, więc staram się bywać w kasynie kilka razy w tygodniu. Co do stawek, najczęściej są to 1/2 Texas i Omaha, gdzie można spotkać naprawdę ?dobrych? przeciwników i trafić na duże pule. Oczywiście zdarzały mi się skoki na 5/5, ale te stawki rządzą się w Hiltonie swoimi prawami i trzeba przyznać, że nie jest to gra skilla ? wszystko zależy tam przede wszystkim od kart.

– Nie masz ochoty, aby spróbować szczęścia w internecie?

– Wszyscy namawiają mnie, żeby zacząć grać online, ale ja nie czuję się przygotowany ani dostatecznie dobry: dużą rolę odgrywa dla mnie możliwość obserwacji zachowań przeciwników, a tego akurat w internecie nie ma. Wyszło to zresztą na jaw w turnieju USOP, gdzie zdecydowana większość graczy zachowywała się bardzo czytelnie, często się mylili, bo nie są po prostu przyzwyczajeni do gry live. Dawało mi to znaczącą przewagę.

– Texas czy Omaha?

– Omaha; nie chcę tutaj zabrzmieć nieskromnie, ale sądzę, że na stawkach 1/2 mam w tej odmianie w Hiltonie nad większością tam obecnych przeciwników przewagę. W Holdemie pule są niższe, a w dodatku gracze grają lepiej i bardziej tight.

– Co jest wobec tego Twoim największym atutem?

– Agresja!

– No dobrze, podsumujmy zatem: grasz w pokera odkąd otwarto kasyno Olympic, najpierw były turnieje, potem cashówki i dopiero w ostatnim półroczu zacząłeś to traktować bardziej na poważnie. Co się zatem nagle zmieniło?

– Tak, najpierw była to zabawa: przychodzenie na turnieje z założeniem, że raz się uda, a raz nie, a potem, gdy cashówki pojawiły się już na stałe, zacząłem brać w nich regularnie udział i z czasem umiejętności mi się poprawiły.

– A powiedz mi, jak ma się sprawa z bankrollem? Czy takie luźne podejście nigdy nie przysporzyło Ci problemów?

– Problemy z bankrollem miałem oczywiście nie raz, ale u mnie wygląda to trochę inaczej, bo ja nie oddzielam pieniędzy na życie od pieniędzy na pokera, traktuję to po prostu jako całość. W każdym razie jeszcze nigdy nie było tak źle, żeby miało mi zabraknąć na buy-ina i póki co nie mam powodów do narzekań.

– I pytanie na zakończenie: czy któryś z graczy dał Ci się jakoś wyjątkowo we znaki?

– Już wcześniej słyszałem, że Amazonit i Panam są świetnymi graczami i teraz mogę to w pełni potwierdzić. Panam zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie: nie znam drugiego takiego gracza, który potrafiłby w tak psychologiczny sposób podejść do przeciwnika!

– Dziękuję za rozmowę i gratuluję wygranej!

Poprzedni artykułPokerStars chce udowodnić, że poker to gra umiejętności
Następny artykułGorący okres

11 KOMENTARZE

  1. chyba niepotrzebnie powiedzialem, ze jak wygrasz turniej to kupisz sobie nowe sluchawki ;Pgratulacje, bardzo podobala mi sie twoja gra – respect!PS. mozesz zdradzic co miales w rozdaniu, kiedy to na jednokolorowym flopie callnales donk beta od SB i potem myslales chyba z 5 min. nad decyzja?

  2. Panowie mam pytanie troche nie na temat 😀 , bo chce wpłacic hajs na Pokerstars i musze wpisac numer wewnętrzny i lokalny z kierunkowym. Niewiem o co biega ? 😀 Jakie to numery? help 😀

  3. Gratuluje sukcesu, ale jednak gdy ktos nie odziela ‘pieniedzy pokerowych’ od pieniedzy na zycie, to w dlugim terminie daleko nie zajdzie. obym sie mylil w tym przypadku…

  4. Hehe, jest taki gracz o nicku AArtino, który na koniec dnia 1A powiedział Marcionowi “stary to twó turniej, nie spie*** tego” ;D Ja to chyba wrócę do zakładów sportowych …

  5. Dobrze gadasz! 🙂 Jeszcze raz gratki!Chce tylko zdementować pogłoski – Pawcio i ja wcale Cię nie rozśmieszaliśmy. To Ty podsłuchiwałes nasz komentarz! Przez te połamane słychawki… 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.