Wywiad z Kacprem Rucińskim: Mój poziom to „retarded regular”

2

Kacpra Rucińskiego nie trzeba raczej przedstawiać nikomu, chyba, że ktoś jest wyjątkowym ponurakiem i kompletnie nie interesuje się polską sceną stand upu oraz nigdy w życiu nie oglądał w telewizji żadnego kabaretonu. Z jednym z najlepszych i najpopularniejszych stand uperów w Polsce rozmawiał o jego pokerowej pasji Jack Daniels. Zapraszamy!

Jack Daniels: Witam Cię serdecznie i od razu na początku naszej rozmowy serdecznie dziękuję, że zgodziłeś się na rozmowę dla portalu Pokertexas! Stand up i poker to według mnie dwie bardzo odległe od siebie dziedziny życia, co więc spowodowało, że człowiek, który na co dzień żyje z rozbawiania ludzi zainteresował się grą, podczas której wymagany jest raczej spokój, opanowanie i koncentracja?

Kacper Ruciński: Może właśnie dlatego. Lubię wyzwania i rozwój swoich umiejętności. Szukam nowych bodźców, odskoczni, uciekam przed rutyną. Poker sprawia, że odpoczywam od zgiełku, adrenaliny i presji związanej z występami. Dodatkowo uczy mnie tych właśnie cech, o których wspomniałeś.

JD: Porozmawiajmy najpierw o podstawowych tematach. Jakie były Twoje pokerowe początki? Kto wciągnął Cię w pokera? Szybko przekonałeś się, że to jest coś dla Ciebie, czy musiałeś do tej myśli dojrzewać?

KR: Nikt mnie nie wciągnął. Sam stwierdziłem, że chcę spróbować i początki były na tyle udane i obiecujące, że zacząłem się uczyć i grać coraz więcej. Jednak w pewnym momencie przyszedł czas odstawienia pokera, stwierdziłem, że jestem za słaby, a do tego mam pecha i nie chcę grać na pół gwizdka i przegrywać kasę w grze, która nie daje mi takiej satysfakcji, jak na początku. Poker do mojego życia wrócił dopiero przy okazji komentarza z Barcelony, ale za to ze zdwojoną siłą. W tej chwili czuję o wiele większą świadomość tego, co się wokół mnie dzieje. Wiem, co mam zrobić i czemu tak a nie inaczej zagrał rywal. Czarna magia zaczęła przepotwarzać się w całkiem świadomy eksperyment, bardzo nęcący, acz jeszcze na nie do końca znanych i bezpiecznych substancjach.

JD: Preferujesz grę online czy na żywo? Turnieje czy raczej cash games? Czy w natłoku codziennych obowiązków i ciągłych występów znajdujesz w ogóle czas na grę?

KR: Mam go niestety bardzo mało, często jest to trudny wybór między grą, a byciem z żoną. Zdecydowanie wolę grać na żywo, sprawia mi to większą radość niż gra online. Gram tylko turnieje, cashówki nie przemawiają do mnie, nie umiem i nie chce się ich uczyć.

JD: Twój największy pokerowy sukces osiągnięty do tej pory to…

KR: Ewidentnie jest to 22 miejsce w Sunday Million, a na żywo czwarte miejsce w jednym z turniejów warszawskich.

JD: Grałem z Tobą kilka razy w kasynie w Warszawie oraz byłem wiele razy na Twych występach i mogę śmiało stwierdzić, że Twoje zachowanie przy stole dalekie jest od tego, które prezentujesz na scenie. Masz jednak może czasem ochotę zrobić sobie z kogoś jaja przy pokerowym stole, czy podczas gry jesteś raczej skupiony na kartach i żetonach?

KR: Zawsze mam ochotę robić sobie jaja i jak tylko mam okazję, działam. Poker jednak nauczył mnie, że koncentracja i cierpliwa gra przynoszą bardzo dobre rezultaty, a robienie jaj w trakcie już niekoniecznie.

JD: Często spotkałeś się z sytuacją, że ktoś prosił Cię przy stole o rozbawianie graczy?

KR: Na szczęście nie. Nie lubię tych sytuacji. Lubię czuć się jak gracz pokerowy, a nie pajac, który nie wie, co zrobić z pieniędzmi. Dlatego uczę się pokera z trenerem. Nie chcę być fishem, chcę sprawić, że rywalom nie będzie do śmiechu!

JD: Zastanawiam się, dlaczego temat pokera nie przewinął się jeszcze nigdy w Twoich stand upach? Nie ma się z czego śmiać czy ciężko raczej zainteresować tym tematem publiczność? Może wdzięcznym tematem do żartów mogłaby być patologiczna sytuacja prawna pokera w Polsce? Przecież ustawa hazardowa to tak w zasadzie stek bzdur, świetny materiał na komedię, nie tylko stand up…

KR: Ale nawet nie wiesz, jak się mylisz! Mam przygotowany właśnie cały monolog o sytuacji pokera w Polsce, który niebawem wrzucam do netu. Dodatkowo w swoim nowym programie też wspominam o tym, że gram w pokera. Słaby research, kolego! (research doskonały, ale czego nie ma jeszcze w sieci, to nie istnieje! – przyp. JD)

JD: Czy środowisko stand upowe i kabaretowe również zainteresowane jest pokerem? Czy podczas różnego rodzaju festiwali stand upowych i kabaretonów widać czasem grających za kulisami lub w hotelowych pokojach artystów? Zdarza Ci się zagrać z kimś z branży? Czy to jedynie Ty jesteś takim „pokerowym rodzynkiem” w swoim środowisku artystycznym?

KR: Jestem raczej rodzynkiem, jeśli chodzi o granie w pokera, przynajmniej nic mi nie wiadomo, żeby było inaczej.

JD: Wielu pokerzystów twierdzi, że ich drugie połowy nie rozumieją ich fascynacji pokerem. Krótko mówiąc – kobiety nie patrzą zbyt przychylnym okiem na swoich facetów grających w karty na pieniądze. Jak jest w Twoim przypadku? Masz może jakąś radę dla grających, jak przekonać do pokera żonę czy dziewczynę?

KR: Moja żona zajarała się pokerem na naszej podróży poślubnej, gdzie zagrała w turnieju na żywo w kasynie i zajęła czwarte miejsce na 40 graczy. Później zagrała ze mną jeszcze kilka razy w Gdańsku na żywo, ale gdzieś w niej ta pasja się wypaliła. Stwierdziła dokładnie to samo co ja, jak odstawiałem pokera. Ona nie ma problemu z tym, że gram. Ma problem, że mnie wtedy nie ma z nią, bo nasz czas wspólny jest znikomy, szczególnie w okresach wzmożonych występów. Moja rada dla pokerzystów: bądź jak najlepszym mężem, kiedy nie grasz, głupio będzie jej być złą żoną, kiedy grasz.

JD: Zająłeś się ostatnio komentowaniem pokerowych eventów. Razem z Kaczmarolem siedzicie po kilka lub nawet kilkanaście godzin przed mikrofonem i relacjonujecie widzom przebieg turniejów. Jest to dla Ciebie z pewnością nowe wyzwanie, opowiedz mi więc, co Cię skłoniło do takiego zagospodarowania sobie wolnego czasu? Jak się odnajdujesz w tej pracy?

KR: Zawsze marzyłem o byciu komentatorem. Pojawiła się szansa komentowania pokera, więc stwierdziłem – fajnie, nauczę się trochę, wciągnę się w ten świat i zobaczymy co dalej. Mam zacnego partnera, co też nie jest bez znaczenia.

JD: Od dłuższego czasu namawiam Cię na występ w finale Polish Poker Series, ale do Twojego debiutu w tej imprezie jeszcze niestety nie doszło, choćby z powodu napiętego terminarza. Chodzi Ci po głowie występ w jakimś dużym turnieju pokerowym? Czy uważasz, że poradziłbyś sobie np. na takim finale PPS z całą plejadą polskich regularsów czy marzysz wręcz o występie na turnieju większej rangi, za granicą? Chciałbyś się sprawdzić?

KR: Bardzo! Będę miał okazję już w listopadzie. Zagram na Battle of Malta. Wielka przygoda, która mam nadzieję nie skończy się po godzinie. A na PPS z przyjemnością zagram, jak tylko miesiąc będzie miał 45 dni!

JD: Uczysz się jakoś gry w pokera, czytasz pokerowe poradniki, oglądasz filmy szkoleniowe w sieci czy czerpiesz po prostu doświadczenia z rozgrywanych rozdań? Jak w ogóle określiłbyś swój pokerowy poziom?

KR: Mój pokerowy poziom nazwałbym „retarded regular”! Uczy mnie Kaczmarol, który jest moim trenerem.

JD: Którego z najlepszych pokerzystów świata stawiasz sobie za wzór?

KR: Nie znam ich zbyt wielu… Ale myślę, że Dominik Pańka jest osobą, którą warto cenić i podpatrywać. To jest człowiek, który otworzył okno na wyższe cele, marzenia.

JD: A Ty masz jakieś pokerowe marzenia?

KR: Chciałbym, żeby za 10 lat jakiś zagraniczny komentator powiedział: „Co robi Ruciński na MPS Barcelona? Przecież to dla niego zabawa, a nie granie w pokera. No może jest akurat przejazdem czy coś…”.

JD: I na koniec jeszcze jedno pytanie. Gdybyś mógł wybrać absolutnie dowolne trzy osoby do wspólnego wieczora przy pokerze, to kto by się w tej trójce znalazł? I dlaczego właśnie one?

KR: Hitler – mógłbym z nim wygrać, bo miałby dużo tellsów. Beyonce – zawsze to fajnie, jak jest piękna kobieta przy stole, poza tym przyjemnie by było patrzeć, jak wkurwia Hitlera. Eddie Izzard – jest moim ulubionym stand upperem, zawsze to fajna okazja do pogawędki z idolem.

JD: Dziękuję Ci bardzo za rozmowę i do zobaczenia przy stołach!

Poprzedni artykułDziałalność facebookowa i cieżkie poranki
Następny artykułCele, motywacje – po co siadasz do stołu? Część 1

2 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.