Wywiad z Dominikiem Kulickim

2

Dominik Kulicki, chociaż w Polsce zupełnie nieznany, w Holandii okazuje się być jednym z bardziej rozpoznawanych i odnoszących sukcesy turniejowe graczy. Jego umiejętności zostały zresztą docenione do tego stopnia, iż największy portal pokerowy w Holandii – pokernews – zaproponował mu niedawno stałą współpracę opierającą się na pisaniu artykułów strategicznych traktujących o grze w satelitach. Dominika udało mi się ostatnio poznać w San Remo, postanowiłam więc trochę Wam przybliżyć postać naszego "przyszywanego" rodaka…

-Twoi rodzice są Polakami, Ty natomiast urodziłeś się i wychowałeś w Holandii, czy wobec tego uważasz się chociaż w części za Polaka?

– Chociaż myślę o sobie bardziej jak o Holendrze, bo przecież to właśnie tam mieszkałem przez całe życie, w Polsce również czuję się jak u siebie. W końcu mam tam rodzinę, którą lubię odwiedzać mniej więcej raz do roku, sam kraj również mi się podoba, mogę więc powiedzieć, że Polska to mój drugi dom.

– Przejdźmy teraz bezpośrednio do pokera i zacznijmy od pytania klasycznego: jak zaczęła się Twoja przygoda z Texas Holdem?

– Wszystko zaczęło się od ferii zimowych ze snowboardem: miałem 16 lat, pojechałem z grupą kolegów w góry i żeby jakoś sobie ten czas urozmaicić, zajęliśmy się pokerem. Oczywiście nie graliśmy wtedy na prawdziwe pieniądze i po powrocie zdarzało mi się usiąść do gry jedynie raz na kilka miesięcy, kiedy jednak skończyłem w końcu 18 czy 19 lat, wybrałem się po raz pierwszy do kasyna i właśnie wtedy zrozumiałem, że chcę grać w pokera! Niestety okazało się, że mam przy sobie za mało pieniędzy, żeby zagrać chociażby za minimalne wpisowe, obiecałem sobie więc, że jeszcze kiedyś tam wrócę. Minęło kilka miesięcy, przeniosłem się na studia do Amsterdamu i zacząłem grać na wirtualne pieniądze w internecie. Wtedy pomyślałem oczywiście, że to bardzo proste, postanowiłem więc zagrać na prawdziwe: wpłaciłem $50, z których w ciągu 2 dni zrobiłem $600, że jednak nie miałem o grze pojęcia, równie szybko wszystko straciłem. Wpłaciłem ponownie $50 i znowu je przegrałem! Wtedy wreszcie dotarło do mnie, że po prostu nie potrafię grać, że natomiast zbliżały się akurat moje urodziny, wybrałem sobie na prezent od kolegi książkę o pokerze i dostałem jedną autorstwa Sklanskiego. Po przeczytaniu przyszła pora na zmierzenie się z pokerem online raz jeszcze: wpłaciłem $50 i tym razem zacząłem wreszcie budować bankroll na Limit Holdem, wciąż jednak przegrywałem na No Limit…

– No dobrze, czy wobec tego nie zniechęciłeś się, nie zacząłeś mieć wątpliwości, że poker nie jest dla Ciebie?

– No cóż, dookoła widziałem mnóstwo osób wygrywających pieniądze, miałem więc motywację finansową, a poza tym jeśli czegoś bardzo chcesz i wkładasz w to odpowiedni wysiłek, musi ci się udać. Momentem przełomowym okazała się lektura książek Harringtona, dzięki którym skupiłem się na turniejach i zacząłem w nich wygrywać, w efekcie czego ostatnie 2,5 roku to zdecydowanie sukcesy.

– Co w takim razie jest tym największym osiągnięciem?

– Siódme miejsce w jednym z turniejów No Limit Holdem z cyklu World Series of Poker w zeszłe wakacje. Oczywiście wygrałem sporo mniejszych turniejów, ale tych nie traktuję w kategoriach prawdziwego sukcesu. Każdy gracz turniejowy marzy o wygraniu w którymś z dużych eventów, nie ma lepszego uczucia.

– No dobrze, a co z grami cashowymi? Zupełnie je porzuciłeś?

– Nie, ale przyznaję, że w turniejach radzę sobie ostatnio dużo lepiej i to dla nich właśnie zaniedbałem ostatnio gry typu ring. Jeśli nie grasz cashówek online regularnie, szybko wypadasz z obiegu i zaczynasz mieć braki, co zaś tyczy się gier live, osiągam w nich całkiem niezłe rezultaty, bo nadrabiam umiejętnością wyłapywania tellów przeciwników.

– Powiedziałeś, że do wygrywania turniejów w znacznym stopniu przyczyniły się książki Harringtona, na ile więc wzorujesz się na proponowanej przez niego strategii?

Dominik Kulicki– Harrington był jedynie punktem wyjścia, choć muszę przyznać, że i tak

gram dosyć tight. Oczywiście gdy turniej ma strukturę deepstackową,

pozwalam sobie na grę bardziej loose, jednak nigdy nie gram zbyt

pochopnie, kiedy przyjdzie mi się znaleźć już na short stacku. Sporo

osób nie rozumie, że wcale nie chodzi o to, aby jak najszybciej zagrać

all-in, trzeba przecież wyczekać właściwego momentu, nie tracić

cierpliwości ani dyscypliny.

– Czy w takich momentach wyznacznikiem jest dla Ciebie harringtonowskie M czy też liczba dużych blindów?

– Do tej pory zawsze kierowałem się zasadą M, ostatnio jednak wolę liczbę pozostałych blindów.

– Dlaczego?

– Wyobraźmy sobie, że przy blindach 100/200 ante 25 mamy stack 3000: daje nam to 15 BB, a zarazem M=5, Harrington radziłby więc push, ja jednak uważam, że trzeba naprawdę solidnej ręki, aby zdecydować się na all-in z wczesnej pozycji z 15 dużymi blindami. Nie możemy działać ślepo jak automat.

– Przejdźmy teraz do kwestii predyspozycji do pokera: część Polaków uważa, że nie potrafimy dobrze grać w dużych turniejach jako nacja, z kolei Skandynawowie zawsze radzą sobie w nich świetnie. Czy uważasz, że istnieje wobec tego coś takiego narodowy styl gry w pokera, narodowe predyspozycje? Ty odnosisz sukcesy, pytanie jednak, czy odnotowałbyś podobne, gdybyś wychował się w Polsce?

– Poker jest międzynarodowy i informacje na jego temat można znaleźć wszędzie, jednak myślę, że istnieją konkretne tendencje w danych kulturach: Włosi na przykład grają bardziej sercem niż głową.

– Na czym w takim razie polega tajemnica Skandynawów czy Holendrów?

– No cóż, na północy zima trwa długo, ludzie nie mogą chodzić na plażę czy bawić się na ulicy, muszą więc znaleźć sobie inne zajęcie i w efekcie poświęcają pokerowi o wiele więcej czasu niż tacy na przykład Hiszpanie.

– No dobrze, a czy odnosiłbyś podobne sukcesy, gdybyś wychował się jednak w Polsce?

– Oczywiście potencjał pozostaje ten sam, warunki jednak są już inne…

Otoczenie, w którym się wychowujemy, ma znaczenie, bo jeśli obracamy się w kręgach innych odnoszących sukcesy w pokerze graczy, możemy się wiele od nich nauczyć poprzez dyskusje i wspólne analizy. W Polsce poker wciąż nie jest jeszcze tak popularny, nie ma tylu graczy z wieloletnim doświadczeniem, Polacy muszą więc dopiero nadrobić swoje ?zaległości?.

– Czyli uważasz, że do rozwoju naszej gry najbardziej przyczyniają się wspólne analizy, nie zaś na przykład czytanie książek?

– Tak, pod warunkiem jednak, że mamy już opanowane podstawy gry.

– Na jakich stawkach grasz?

– Zazwyczaj wpisowe do turniejów nie przekracza 2000 euro, gdy z kolei grałem w EPT (do tej pory 4 razy), sprzedawałem część udziałów.

– Dlaczego tak niewiele razy?

– Bo pojawia się tam spora liczba dobrych graczy, przez co nie ma to większego sensu. Wolę turnieje, gdzie mam przewagę nad większą liczbą przeciwników.

– Czy uważasz się za zawodowego pokerzystę?

– Do niedawna byłem jeszcze studentem i to właśnie studiowanie było moim głównym zajęciem. Obecnie zarabiam dzięki pokerowi pieniądze, ale nie myślę o sobie w kategoriach zawodowca.

– Czy zamierzasz wobec tego grać w pokera przez resztę swojego życia, czy też raczej w którymś momencie spodziewasz się to porzucić?

– To trudne pytanie, na które nie znam jeszcze odpowiedzi. Zapewne za jakiś czas spróbuję rozkręcić własny biznes, pewnie jednak nie zrezygnuję całkowicie z pokera.

– Wspomniałeś, że niedawno skończyłeś studia, czy jednak poker nigdy Ci nie przeszkadzał w nauce? Ostatecznie wielu jest takich graczy, którzy w imię domniemanej kariery w pokerze rezygnują ze swojego wykształcenia.

– Nigdy nie miałem z tym problemów, co więcej, uważam, że to świetne połączenie, bo jako student zawsze miałem dużo wolnego czasu, który mogłem poświęcić na grę.

– A co myślisz o tych, którzy rzucają studia, żeby grać?

– Jeśli ktoś zarabia miesięcznie co najmniej 50 tysięcy euro, to przerwanie nauki na jakiś czas jest oczywiście dobrym pomysłem: gromadzisz spore oszczędności, grasz, dopóki w pokerze będzie można jeszcze wygrywać bez większego problemu, a potem zawsze możesz odnowić swoją karierę naukową, gdy masz już dużo pieniędzy na koncie. Jeśli jednak ktoś wygrywa 2-3 tysiące euro miesięcznie, nie warto rezygnować ze studiów! W Holandii to zupełnie zwyczajna pensja, lepiej więc nie myśleć krótkoterminowo i nie zamykać sobie innych możliwości zarobku które umożliwia nam wyższe wykształcenie.

Czy na koniec mógłbyś opowiedzieć coś o swoich artykułach dla pokernews? Czy jesteś w stanie streścić pokrótce, na czym polega istota strategii gry w satelitach?

– To bardzo rozległy temat i trudno go podsumować w kilku zdaniach… Ogólnie gracze mają tendencję do rozgrywania satelit na podobieństwo zwyczajnych turniejów, a to poważny błąd. Bardzo przeceniają na przykład rękę AK.

– Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na kolejnych EPT.

Poprzedni artykuł?75.000 Sit&Go Wyścig na ParadisePoker
Następny artykułWSOP 2009 – Przewidywana frekwencja

2 KOMENTARZE

  1. “Jeśli jednak ktoś wygrywa 2-3 euro miesięcznie, nie warto rezygnować ze studiów! W Holandii to zupełnie zwyczajna pensja”xD

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.