Wpis numer 11

11

Witam, tym razem po półrocznej przerwie.

Do tego wpisu zabieram się już od czerwca. Ilekroć zabierałem się za to, towarzyszył mi brak weny. Nie jestem pewien czy tak ciężko jest mi opisać taki przedział czasowy, czy po prostu wyszedłem z wprawy. Proszę więc o wyrozumiałość 😉

W ostatnim czasie zmagałem się z wypaleniem zawodowym. Skutkowało to ponad dwumiesięcznym odcięciem się od środowiska pokerowego oraz brakiem gry.

W tym czasie skupiłem się głównie na grindowaniu badoo/tindera i piciu. W sumie nie był to aż taki zły okres, przynajmniej dużo ćwiczyłem. O jezu, jak ja pokochałem w tym czasie lepsze piwa. Zły pomysł. Nie będę się o tym rozpisywał, bo właśnie zamarzyło mi się zimne piwko. Jestem w trakcie wyzwania miesiąc bez picia. Jest to dość łatwe, biorąc pod uwagę że od tygodnia stacjonuję w Szwecji, ale mimo wszystko ochotę mam niesamowitą.

Dobra, wracając do tematu. W dużym skrócie wypalenie było związane z przemęczeniem, niepewnością przyszłości pokera w Polsce i przede wszystkim zmianami wprowadzonymi przez Amayę. Zmiany te praktycznie zabiły gry, w których się specjalizowałem, czyli satelity. Wiąże się to również z tym, że będę teraz musiał wrócić do MTT, w których nie rozwijałem się od roku a więc zrobiłem spory krok wstecz. Będę więc zaczynał teraz od poziomu słabego rega. Do tego doszła masa czynników mindsetowych (tutaj podziękowanie dla Tombo z pomoc). Ach, no i jeszcze przymus zejścia do micro stawek i budowanie rolla od $5k.

To by było na tyle jeśli chodzi o moją przerwę. Przy okazji nuta z dedykacją dla Amaya :

I podsumowanie pana Douga Polka, jeśli ktoś jeszcze nie widział:

Skoro nie mam nic ciekawego do opisania, przejdę do podsumowania wyjazdów na festiwale pokerowe. Od czasu powrotu z Pragi zaliczyłem jeszcze UKIPT Dublin, Eureka Rozvadov, UKIPT Londyn i Estrellas Marbella.

UKIPT Dublin

Do Dublina poleciałem z Cezar6666. Pierwotnie planowałem spać w hostelu, ale po tym gdy Czarek wygrał pakiet wyjazdowy, zaproponował mi abym wbił do niego do pokoju. Snap. Tak wyglądał hotel:

Wyjazd był całkiem przyjemny. Jednak sam festiwal był znacznie gorzej zorganizowany niż w Pradze. Przylecieliśmy wieczorem i z plecakami poszliśmy prosto na festiwal, tak aby jeszcze zdążyć na satelitę do ME UKIPTu. A tu okazuje się, że nie zorganizowali szatni. Hotel był na szczęście 10 minut od festiwalu, choć i tak biorąc pod uwagę porę roku, brak szatni był ogromnym niedopatrzeniem.

Z ME wyleciałem pierwszego dnia. Poza tym zagrałem chyba tylko €550 Turbo i €330 Cup. W €330 zrobiłem day 2 i ITM, poza tym nic ciekawego.

A, właśnie w tym cupie pod koniec dnia pierwszego przesadzili mnie do mega stolika. Może nie był to świetny stół do gry, ale za to sporo się pośmiałem:

Eureka Rozvadov

Podróż na ten festiwal była dość zabawna. W przeddzień wyjazdu (tzn około 15, wyjeżdżałem o świcie dnia następnego) zorientowałem się, że ponad miesiąc wcześniej miałem termin przeglądu technicznego. Pojechałem więc do stacji kontroli pojazdów. Na miejscu gość złapał się za głowę i mówi: dobrze, że przyjechał pan na zwykły przegląd a nie wpis do dowodu, inaczej musiałbym panu dowód zabrać 😀 Podziękowałem i zadzwoniłem do wypożyczalni samochodów.

Sama podróż też nie mogła być spokojna. W skrócie pojechałem dookoła autostradą przez Niemcy, jakieś 60-80km od Rozvadova: jadę, jadę, łyk kawy, nie czuję żadnego zmęczenia, jadę, otwieram oczy, prawy bok samochodu na pasie awaryjnym a lewy już prawie przy ciągłej, szarpnięcie kierownicą w lewo. Podsumowując większego pobudzenia już nie potrzebowałem.

Samo kasyno w Rozvadovie wywołało we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony świetne BI do turniejów jak dla mnie, najniższy poziom live cashy z jakim miałem styczność do tej pory, darmowy szwedzki stół/bufet i drinki/napoje/kawa, masa ludzi. Z drugiej dużo kiczu, tandety i wielu zdegenerowanych hazardzistów. Tu tutaj byłem w szoku widząc grindera slotów – siedział taki i grał na chyba 3 maszynach na raz. Najlepsze było gdy poszedłem się odlać. Przez chwilę nie wierzyłem, ale jednak.

A to i tak nic, następnego dnia mieli całą kompozycję cytrusów: na samej górze plasterki limonki, pod nimi plasterki cytryn a na dole piramidki plasterki pomarańczy. Brakowało tylko deski klozetowej usłanej różami.

Mimo wszystko gorąco polecam to miejsce. Jest idealne dla osób z małym budżetem. Bufet był naprawdę przyzwoitej jakości, z rozróżnieniem na śniadania, obiady i kolacje. Nawet ciasto mieli za darmo (przynamniej mam taką nadzieję, bo nie zapłaciłem za nie). Jeśli chodzi o nocleg, ja spałem w oddalonym o jakieś 20-50km ośrodku (zaprzyjaźniony z nimi, bo oni to załatwili – jeśli ktoś będzie zainteresowany, to niech pisze na priv, postaram się znaleźć to miejsce), który wyglądał jak pałacyk z polem golfowym i za pokój dwu-osobowy płaciłem 40€/doba.

Przy okazji pozdrawiam Polaków, których tam spotkałem.

UKIPT Londyn

Tutaj nie mam wiele do opowiadania. Pojechałem tam, bo i tak miałem wygraną satelitę do ME i szkoda mi było to odpuścić. Sam wyjazd wyglądał tak: rano z domu na lotnisko, z lotniska pociągiem na stację metra, metro, pieszo z 10 minut i dotarłem do kasyna na 15 minut przed początkiem turnieju. Plecak zostawiłem w szatni, bo planowałem wracać tego samego dnia, gdybym odpadł w ciągu kilku pierwszych godzin. Zrobiłem jednak day 2 i zacząłem martwić się noclegiem. W końcu wypadło na to, że albo przenocuję w pokoju z schocerem i seboraptorem albo wynajmę pokój w tym samym hotelu. Poszedłem więc z chłopakami na piwo i po dotarciu do hotelu okazało się, że schocer jednak wraca porannym samolotem a ja wbiłem się na jego miejsce. Ez game.

Day 2 potrwał u mnie kilka godzin. Okolice bubble ITMu były dość zabawne. Mój stół to sami gracze rekreacyjni, 90% fieldu w sumie tak wyglądało. Tak czy inaczej, dostaję karty, 60 sekund, fold, dostaję karty, 3 minuty fold, itd. Nikt nic nie mówi i w końcu dziadek na kilku BB do mnie mówi, że psuję mu grę. Dealer się obudził i mówi, że zaraz zawoła floora. Oookkkkkk, np, obniżyłem czas foldowania do 15-20 sekund… Dziadek oczywiście chwilę po tym wyleciał, 10-15 minut przed ITMem. Deepnąłem i w końcu wyleciałem w spocie bvb, w pocie na nicałe 40bb ATo<A6s – zagrałem open limp do młodego agro fiszka, gość snap raise do ok 3bb, no to wyjaśniłem go wjazdem, niestety on wyjaśnił mnie boardem: backdoor flush draw na flopie, turn i river do kompletu. GG, piątka z chłopakami, do szatni po plecak i biegiem na metro. Na lotnisku udało się, zostały wolne miejsca na lot. Jestem w domu. GG

Edit: dobrą atrakcją były laski, które w co jakiś czas zaczynały tańczyć czy to pomiędzy stolikami, czy to na barze, czy gdziekolwiek. Wywoływało to we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze było się popatrzyć, choć dziewczyny szczególnie piękne nie były, z drugiej byłem tym jakoś zniesmaczony. Oceńcie sami:

SCOOPy

Co prawda on-line a nie live, lecz poczułem wenę więc opowiem.

Początek był ciekawy, wysiadła mi płyta główna w komputerze (skutkowało to niestabilnością połączenia internetowego) więc przerzuciłem się na laptopa. Setup wyglądał tak:

Jednak już pierwszego dnia pojawił się problem – z niewiadomych przyczyn laptop mi się wieszał. Pomagało odłączenie monitora lub wyłączenie Aero. Na tym setupie poleciałem już do końca.

W ostatnich dniach byłem już tak zajechany, że miałem wyjebane na wszystko. Zacząłem się więc żywić pizzą i przestałem ćwiczyć. Przez ostatnie 4 dni SCOOPa nie wychodziłem z domu. Gdy już wyszedłem, to udekorowany dwoma dużymi workami na śmieci i 8 kartonami po pizzy.

Turniejów prawie nie grałem, skupiałem się tylko na satkach. Zagrałem może jedne/dwa z low, to samo z medium, z high tylko to gdzie wpadły satki bez unrega ($1k 5-stack i chyba jeszcze coś za $1k).

Bez porywu, tyle tylko, że ME deepnąłem.

Po SCOOPach przyszedł czas na złożenie nowego kompa, skoro laptopa wysyłałem do serwisu. W sklepie zawołali 150zł za złożenie komputer, zaśmiałem się więc i powiedziałem, że w takim razie sam go złożę. Szybko tego pożałowałem, bo przypomniałem sobie jaką jestem kaleką. Niemniej jednak piramida cieszyła me oczy:

Zabawne, że gdy włączyłem stary komputer, w dniu składania nowego, aby zgrać na pendrive system operacyjny, spalił mi się zasilacz:

Wracając do bycia kaleką. Nowy komputer składałem 4-5h, gdzie powinno mi to zająć 30minut? W między czasie gdy już miałem zamontowaną płytę główną, wsadzony procesor i montowałem radiator (był przykręcony na jednej śrubie dopiero), poszedłem zapalić. Wracając i przechodząc nad komputerem, kopnąłem w radiator, tak, że ten się obrócił. Z jakiegoś powodu zacząłem odkręcać płytę główną. Przy pierwszej śrubie dziwiłem się, jak ciężko to idzie, dopóki nie usłyszałem lekkiego trzasku. Okazało się, że śrubę odkręcałem razem z nakrętką spod spodu i stworzyłem swego rodzaju wajchę? Gdy świeciłem telefonem nad obudową, telefon spadł mi i uderzył w kartę graficzną.

Komputer niby działa, ale mam ciągłe uczucie, że coś jest nie tak…

Estrellas Marbella

Zdecydowanie najlepszy wyjazd w moim życiu.

Wynajęliśmy w 4 osoby mieszkanie na zamkniętym osiedlu, z 15 minut na pieszo od kasyna. Na osiedlu były nawet 3 baseny. Gdy odwiedziliśmy jeden z nich, Tombo zaczął uczyć się/przypominać sobie (?) skakanie do wody na główkę. Stwierdziłem, że spróbuję i ja. Do tej pory wszyscy sądzili, że ratownik przy basenie to gbur. Jednak gdy tylko ja podjąłem pierwszą próbę, chłopaki ponoć mogli zobaczyć wszystkie jego białe zęby. Otóż rozbiegłem się i przyjąłem prawidłową pozę, jednak gdy jedna noga była w powietrzu a druga na ziemi, ponoć zmieniłem zdanie. Tak czy inaczej trochę bolało.

Przynajmniej w pewnym momencie młode Brytyjki przyszły opalać się toples.

W jaki sposób wyleciałem z ME nie pamiętam, to samo z side eventami oprócz jednego. Ostatni turniej, który zagrałem, €165 turbo coś tam. Ten turniej pamiętam dokładnie. Siedzę na SB, dziadek na BB z 10-11bb w staczku. A, kilka minut wcześniej zrobiłem side beta ze znajomym o last longer. Tak aby było zabawniej. Dochodzi akcja do mnie, wszyscy sfoldowali, sprawdzam karty dla formalności, 84, all-in. Dziadek fold, chcę zgarniać żetony a okazuje się, że UTG był na allinie za 15-20bb. Po prostu ja na chwilę odpłynąłem myślami a dealer nie zainicjował all-ina ani nie rzucił trójkąta na środek. Myślę, jakieś equity mam. UTG odwraca ucieszony 88 i mnie wyjaśnia. Został mi +/- 1bb. Prawie się odbiłem, ale przy 3 flipie nie pykło.

btw dealerzy w Hiszpanii są tragiczni, nawet nie będę opisywał, ale to był po prostu dramat.

I tak najlepsze były wieczory. Gdy kończyło się grać, szło się jeść do jednej z naprawdę dobrych restauracji przy kasynie i później pić do baru przy hotelowym basenie. Jedzenie świetne, alkohol wcale nie tak drogi.

Gdy myślę o tym wypadzie, przychodzą mi namyśl dwie akcje

Flipowanie w kasynie. Zabawa we flipowanie polega na tym, że wybiera się grę (od hold’em po 10-cio kartową+ omaszkę), rozdaje karty i wykłada board, wygrywa osoba z najlepszym układem. 100% losowości, break even dla każdego w long runie. Na wyjazdach flipuje się o wszystko, rachunek w restauracji, taxówkę, czy po prostu o gotówkę.

No więc raz w kasynie usiedliśmy w ok 10 osób do wolnego stołu, graliśmy w 5-6, we flipowanie w omaszkę 4-kartową. Stawka 10-20€. Zabawne było gdy wygrałem 4 czy 5 flipów pod rząd – w 5-6 way potach. No ale wracając do meritum, w pewnym momencie podchodzi do nas kierownik kasyna i mówi, że nie możemy bawić się kartami w kasynie, na wolnym stole. (do tej pory nikt gotówki nie wyjmował, liczyło się w pamięci) Wszyscy grzecznie ok, nie ma sprawy. Gość odchodzi na 3 metry od stołu a chłopaki rzucają kasę na stół, jeszcze pijany Marcinek wyciąga chyba 500€ i pyta się kto ma rozmienić, to ktoś mu rzuca setkami. Mina kierownika bezcenna. Do tej pory dziwię się, że nie wyrzucili nas stamtąd.

Gdy już nie mogliśmy grać w omaszkę, to ktoś wpadł na pomysł aby strollować Tomka, który siedział na Cashach NL1k. Koncepcja polegała na tym aby wkupić się na minimalny BI do gry, usiąść po lewej od niego i na każdy jego open wsuwać all-ina z randomowymi łapami. Skończyło się jednak na tym, że zrzuciliśmy się na 250€ BI do innego stołu. Na reprezentację poszedł wyrzyk. Okulary przeciwsłoneczne, bluza z kapturem, drink. Plan? Patrzy w karty, popija drink i all-in, w każdej ręce. Wygra pierwszego flipa, odchodzi od stołu. Tak aby wkurzyć gości.

Pierwsze rozdane, open, call, wyrzyk all-in, zgarnia pota. Drugie rozdanie, open, wyrzyk all-in, zgarnia pota. Trzecie rozdanie albo czwarte (uzbieranie już 320-330€) open, call, wyrzyk all-in, dziad opener ładuje się z A9, caller snap call QQ. Wyrzyk 29 albo coś takiego, game over.

Marbella była niesamowicie ślicznym miejscem. Nawet poświęciłem jeden dzień na zwiedzanie. Pojechaliśmy do miejscowości Ronda położonej dość niedaleko Marbelli:

Sam się zdziwiłem tym jakie wrażenie zrobiło na mnie Koloseum. A dokładnie muzeum, które w nim się znajdowało i wystawa broni. Naprawdę coś niesamowitego:

Wyjazd był naprawdę świetny, odpocząłem i nabrałem motywacji. Tylko ostatni dzień źle zorganizowałem. Wybyłem z mieszkania późnym popołudniem, już spakowany z walizką. Walizkę zostawiłem w hotelu, mówiąc że byłem gościem hotelowym. Poszliśmy z chłopakami na miasto, szukać drugiej ekipy, która na mieście już się bawiła. Pielgrzymka miała kilka kilometrów, bo koordynaty dawali nam ostro nawaleni ludzie. W końcu doszliśmy na miejsce, tam poszło kilka piwek i do hotelu. W tym momencie, o 3 w nocy, może 4, zdałem sobie sprawę ze swojego błędu. Śmierdziałem alkoholem i potem. Tzn nie wiem czy śmierdziałem, pewnie nie, ale tak się czułem. Niesamowicie potrzebowałem prysznicu. A tutaj trzeba dojechać na lotnisko, czekanie na lotnisku, 4h w samolocie i dopiero po 11-12 mogłem się ogarnąć. Wtedy to już na pewno śmierdziałem i w sumie współczuję ludziom, którzy siedzieli obok mnie w samolocie.

The End.

Z aktualnych spraw, myślę o tym aby od przyszłego tygodnia wrócić do streamowania. Chcę jednak grać teraz dzienne sesje więc jeśli już, to streamował będę w godzinach 12-19.

btw Marski, dzięki za zapytanie o bloga. Gdyby nie to, to zapewne ten wpis by nie powstał. Pozdrawiam i z fartem.

Poprzedni artykułNatalia Breviglieri – nowa twarz w drużynie PartyPoker
Następny artykułPokerowi streamerzy chcą stworzyć pokerchatkę

11 KOMENTARZE

  1. „W dużym skrócie wypalenie było związane z przemęczeniem, niepewnością przyszłości pokera w Polsce…”

    Teraz to jest dopiero niepewna przyszłość pokera w Polsce.

  2. Spoko że napisałeś.Zastanawiałem się gdzie się podziewasz.Na Tiltbooku też Cię dawno nie było.Super wpis jak zwykle,czekamy na regularne wpisy.Pozdro!A i nie pij! Alkohol to zło 🙂

  3. fajne dupy na barze a ty zniesmaczony?? już myślałem że coś nie tego z tobą ale potem już wróciłeś na dobre tory – zadowolenie z angielek toples i zdjęcię dupy w moro, pozdro

  4. Jaki zasilacz do kompa wsadziłeś? Ja teraz sobie potworka za 20k złożyłem+kilka rzeczy do starego dołożyłem:) Czekam na gorszy run pokerowy i będę jechał w gierki 2k;P

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.