Witam!

    0

    Witam serdecznie czytelników PokerTexas.pl. Zostałam zaproszona do blogowania na temat pokera właśnie tutaj, więc z zaproszenia chętnie skorzystałam. Z niektórymi z Was pewnie przyjdzie mi grać w poniedziałki, w turnieju na PartyPoker, gdzie ktoś mi bardzo przychylny wyznaczył dwie stówki nagrody za moją głowę:) Kontakt nie będzie więc tylko teoretyczny, ale i w praktyce sprawdzimy, kto jak radzi sobie za pokerowym stołem. O czym mam zamiar pisać? O wszystkim. Trochę moich dawnych przeżyć pokerowych, trochę podróży, trochę spraw czysto lokalnych, trochę dzielenia się wrażeniami właśnie z tych poniedziałkowych bitew?

    Na początek przedstawię się, tak z uśmiechem. Wiecie jak jest ulubiona ręka Agnieszki Rylik? Prawa oczywiście:) Wpadłam na ten żarcik kiedyś w sieci i bardzo mi się spodobał. Jest to sama prawda, bo po 15 latach boksowania jestem absolutnie pewna, którą rękę mam lepszą, a po dwóch latach grania w pokera wiem tylko, że moja ulubiona ręka to ta, która wygrywa.

    Boksowałam zawodowo, a w pokera gram czysto przyjemnościowo. Wszystko zaczęło się od przypadku. Nagrywając program o kobietach grających w pokera podczas Women World Open w Londynie, dostałam propozycje od PartyPoker by zagrać w podobnym turnieju. Pomysł jak najbardziej się spodobał, był tylko jeden problem, nigdy nie grałam w Texas Holdem. Zaproponowano mi wiec lekcje z doświadczonym graczem i komentatorem pokera, współpracującym z PartyPoker, Mike?em Sextonem. Ruszyłam więc do Vegas po nauki. Oczywiście w pokera można się nauczyć grać od każdego, ale już nie każdy popracuje z Tobą nad strategią na ważny turniej z bardzo doświadczonym graczami. Mike znał większość moich przyszłych przeciwników i przewidział jak powinni zareagować na nasza taktykę ? na nowicjusza.

    Swoja drogą zabawnie było polecieć do Vegas bez rękawic i nadbagażu sprzętu do treningu. Byłam tam parokrotnie by trenować, komentować walki, ale w życiu bym nie pomyślała, że wrócę tam by grać w karty!!! Ale o vegańskich przygodach na WSOP innym razem, teraz trochę wspominek.

    Pierwszy turniej ? Late Night Poker

    Odczucia były podobne jak przed wejściem na ring. Tylko tam wiedziałam, że przy napływie nerwów i adrenaliny zadziałają mechanicznie umiejętności wypracowane latami. A przed wejściem do studia telewizyjnego w Cardiff nie byłam już pewna czy strit jest wyżej od trójki:) Totalne przerażenie, chociaż założenie było takie, że miałam się niczym nie przejmować i dobrze się bawić. Ale atmosfera przy stole nie nastrajała. Pierwszy raz siedziałam przy stoliku z facetami, którzy głównie milczą, ewentualnie brzęczą coś pod nosem i patrzą na mnie jakbym wymordowała im pół rodziny. Chociaż wspominając następne turnieje zauważyłam, że im gracz bardziej doświadczony/zarobiony, tym milszy i ma zdecydowanie większy luz. Więc na tle późniejszych przypadków, okazało się że panowie z Late Night Poker zachowywali się całkiem sympatycznie.

    Agnieszka RylikTurniej rozgrywałam tak jak zaplanowaliśmy z Mike?em. Strategia działała! Przez kilka godzin grałam tylko bardzo wysokie karty, a jak już wchodziłam to zawsze robiłam raise. Po pewnym czasie Dave ?Devilfish? Ulliott poczuł się w obowiązku przypomnieć mi, że istnieje też call. Irytacja Dave?a niestety miała się pogłębić?

    Miałam na reku A6 i zrobiłam raise, Devilfish poszedł all in z AA. Na flopie było 2 4 8, na turnie 5 i pamiętam tylko słowa, że ratuje mnie tylko 7. No i na riverze była 7. Nie wierzyłam w wygraną, dopóki nie zepchnięto żetonów w moją stronę. Cóż można powiedzieć, chyba tylko to, że nie wygrasz ze szczęściem, a tego dnia było wyraźnie po mojej stronie.

    W swoim pierwszym turnieju doszłam do półfinału, w rozgrywce jeden na jeden zdecydowanie zabrakło doświadczenia, tzn. jakiegokolwiek przygotowania na taki dobry rozwój wydarzeń.

    Po takim debiucie poker po prostu nie mógł mi się nie spodobać!

    Aktualności ? ?Poniedziałkowa wymiana ciosów?

    Ostatnio dwa razy fajnie mi się grało w ?Poniedziałkowej wymianie ciosów? na PartyPoker . Tydzień temu w poniedziałek zwyciężyłam, a startowało około 60 osób. Od początku do końca szło dobrze, raz chyba tylko miałam szczęście, gdy moje QQ wygrały z KK (all-iny przed flopem), a poza tym w miarę udawało mi się kontrolować kolejne rozdania. Wtedy więc bounty 200$ nie było ? nikt nie zdołał wywalczyć:)

    W ten poniedziałek scenariusz przez długi czas był podobny. Przez pierwszą godzinę, w fazie re-buy rozgrywałam sobie wesołego pokerka, z dużą liczbą szalonych rąk i bez patrzenia na ewentualne konsekwencje ? zawsze przecież można się wkupić. No i skończyłam tę fazę zdecydowanie na pierwszym miejscu, z 33 tysiącami żetonów (wicelider miał koło 15 tysięcy), głównie na skutek ostatniego rozdania. Ja miałam AT, inna osoba (jak się okazało później) QQ, ktoś inny bodajże JJ (ale nie jestem pewna). Na stole pojawia się flop 2 10 5, poszły all-iny, ja ze swoją parą dziesiątek byłam zdecydowanie z tyłu. I co się wydarzyło? Spada trójka i czwórka, kompletuję strita!

    Później grałam już zdecydowanie spokojniej, wzbiłam się w pewnym momencie na 55 tysięcy i mocno prowadziłam. Niestety, szczęście się odwróciło i jeśli na riverze przeciwnik miał jeszcze chociaż cień szansy na zwycięstwo, to zawsze trafiał! Na przykład bardzo niski flop, ja mam w ręku 88, przeciwnik KJ. Jako że mam dużo żetonów, zagrywam tak, żeby musiał wejść za wszystko. No i on, nie mając nic, a w perspektywie niemal pewne odpadnięcie, wchodzi! Oczywiście na końcu pojawia się J.

    Ale nie narzekam, grało się bardzo miło, ostatecznie skończyłam na dość wysokim, siódmym miejscu. Gratulację dla tego, kto wywalczył bounty, chociaż mam dziwne wrażenie, że gdyby nie te 200, to nigdy by mnie nie sprawdził:)

    Poprzedni artykułEuropean Poker Tour Awards
    Następny artykułIsildur vs. Hastings kolejne starcie