Witajcie w moim świecie! Sylwetki pokerzystów okiem krupierki widziane…

16

Z pierwszym wpisem na blogu podobno jest tak jak z pierwszym dzieckiem – totalny eksperyment. Zatem pora zacząć ów eksperyment od szybkiego zapoznania z pomysłem, jaki urodził się w mojej głowie parę dni temu. 

Pokerzystką na pełen etat nie jestem, w zasadzie tylko bywam, a i to można powiedzieć określenie na wyrost. Na co dzień bowiem param się krupierstwem, czego również będą dotyczyły moje wpisy. Do końca roku pozostało 16 tygodni, postanowiłam więc sobie na każdy z tych tygodni wybrać jedną literę z alfabetu, od której będzie się zaczynało słowo-klucz opisujące jeden typ pokerzysty. A że z tym gatunkiem aktualnie mam najwięcej do czynienia, to już teraz mogę stwierdzić, iż inspiracji do kolejnych wpisów na pewno nie zabraknie 🙂

Zatem do dzieła! Zapraszam do czytania i komentowania.

Jako pierwsza, jak Pan Bóg przykazał, wjeżdża litera…

A jak AGRESOR

Pod pojęciem agresora bynajmniej nie mam na myśli osoby, która wykonuje podbicie. Agresorem bowiem w danym rozdaniu może być każdy, ale tym właściwym trzeba się po prostu urodzić. Osoba ta siada do stołu tylko z jedną myślą – wytypować ofiarę i na nią przelać całą swoją frustrację związaną z niesprawiedliwością rządzącą tym światem. Dla niego nie liczy się czy będzie to inny gracz, który wygrał rozdanie z przeciętną bądź całkowicie niegrywalną ręką, czy krupier, który wyłożył nie takiego flopa jakiego oczekiwał nasz bohater, czy nawet floor, który przydzielił mu wybitnie niefartowne miejsce przy stole. Powodów do frustracji jest multum i każdy z nich jest równie ważny. 

Całkiem niedawno pewna krupierka stała się ofiarą właśnie takiego rasowego agresora. Niczego nieświadoma usiadła do stołu i już na wstępie została napomniana (wróć! przyjęła na klatę dość ostrą wiązankę) za to, że nie jemu pierwszemu przesunęła żetony w zamian za miejscówkę przy stole („Ale przecież ja pierwszy usiadłem, pierwszy zarejestrowałem się do turnieju”). 

Takich przykładów absurdalnych ataków mogłabym wymieniać setki, gdyż widząc ten typ gracza na sali czuć w powietrzu awanturę. Możecie mi wierzyć lub nie, ale praca w kasynie wyrabia w człowieku pewien rodzaj znieczulicy, stajemy się budowniczymi, którzy budują wokół siebie potężny mur do odbijania wszelkich tego typu zachowań. Niestety jednak bardzo często zdarza się, że zachowanie agresora, choć na krupierach i reszcie obsługi nie robi już wrażenia, to skutecznie zatruwa życie innym graczom, psuje atmosferę przy stole i negatywnie wpływa na całe wrażenie związane z danym pokerroomem. 

Już dawno stwierdziłam, że przy wejściu na turniej kelnerki powinny rozdawać każdemu po szklance melisy, tak na wszelki wypadek…

Poprzedni artykułStartujemy!
Następny artykułBattle of Malta 2015 – znamy harmonogram, ruszyły satelity

16 KOMENTARZE

  1. Kobieta i w dodatku krupierka, zapowiada się ciekawy blog 🙂 Czekamy na kolejne literki alfabetu i ciekawe historię 😉

  2. ciekawy poczatek i… nagle cos siie urwalo… mysle, ze jako krupierka moglabys uraczyc nas kilkoma fajnymi przykladami. coz moze next time bedzie dluzej. pozdrawiam

    • Tak jak napisałam we wstępie – pierwszy wpis = pierwszy eksperyment. Ma być dłużej – będzie dłużej i jeszcze ciekawiej 🙂 Pozdrawiam!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.