Videoblog z Tajlandii – cz.6

23

Odcinek 6 – Buddyzm, medytacja i niespodzianka

Z dachu wieżowca w Bangkoku o religii obowiązującej w Tajlandii i medytacji, której powinien spróbować każdy, nieważne czy jest ateistą, chrześcijaninem czy dudeistą. A jako bonus informacja, co niestandardowego (nawet jak na mnie 🙂 będę robił w styczniu oraz rozważania o tym czy pieniądze, seks i kobiety, bądź uznanie są sensem życia 🙂

Uciąłem w tym momencie, bo dalej rozwlokłem się za bardzo, co moim subiektywnym zdaniem generuje sens w życiu. W skrócie będą to: 1. robienie ekscytujących rzeczy (bez strachu, bez przejmowania się opinią innych, bez znaczenia czy osiągamy sukcesy czy porażki), 2. wychodzenie poza swoją perspektywę (życie dla kogoś innego, np. swojego dziecka, pomaganie innym choćby w najmniejszym stopniu – przez działalność charytatywną bądź nie, dążenie do pozbycia się ego i nastawienia na siebie, np. przez medytację, tworzenie sztuki lub muzyki, to tylko niektóre przykłady).

Jak ktoś zna angielski i ma ochotę posłuchać ludzi, których zdanie jest bardzo podobne do mojego aktualnego to polecam:

  • Wykład brytyjskiego dziennikarza publikującego dla The Guardian – Oliver Burkeman „How to Become Slightly Happier”. Spędził on sporo czasu na przeglądzie branży samopomocy i ten wykład podsumowuje jego spostrzeżenia. Dobrze się ogląda, bo przy poważnym traktowaniu tematu jest tam dużo dobrego humoru i słusznego nabijania się z tej dziedziny, m. in. z Tonyego Robbinsa (którego kiedyś sam polecałem, teraz moje zdanie ewoluowało).
  • Stronę, jak sam siebie nazywa „byłego PUA”, Marka Mansona – postmasculine.com. Bardzo dużo, bardzo dobrego materiału. Zacząć najlepiej od „Guide to happiness” i „My life as a pickup artist”.

Zaraz po opublikowaniu tego wpisu zamykam laptopa, tak więc zapraszam do pisania opinii i komentarzy, ale ja odpowiem na nie dopiero za 4 tygodnie… Przyjemna perspektywa 🙂

Medytujcie i osiągajcie profit

Grasiu

Poprzedni artykułNigdy więcej tiltu!!!
Następny artykułPoczątek?

23 KOMENTARZE

  1. Po pierwsze Grasiu wielki szacun za podjęte wyzwanie.

    Jednak żeby rozważać nad sensem życia (moim skromnym zdaniem) najpierw trzeba to życie poznać.

    Trzeba doświadczyć trudów życia codziennego (założenie,utrzymanie rodziny, itp)

    Jeżeli będziesz chciał odpowiedzieć na mój wpis zapewne użyjesz jakiś filozoficznych sentencji że tak nie jest lub tak nie być nie musi.

    Pozdrawiam.

    • Polecam biografie Junga. Jung swój rozwój duchowy przypłacił nie małymi trudnościami (niezamierzonymi). Przez ponad 10 lat pogrążał sie we własnym świecie i uznaje sie że udało mu sie obronić przed schizofrenią. Mówił, że zawdzięcza to tylko swojej silnej stabilnej dojrzałej osobowości. Miał żonę, dzieci obowiązki i to pozwoliło mu „nieodpłynąć” jak to sie stało np:w przypadku Nietzchego, który na stare lata po prostu zdziwaczał i pogrążył sie w chorobie.

      Jung mówił, że rozwój duchowy to zadanie drugiej połowy życia. Po 40 tce.

      Ale to tylko koncept…jednak jak przeczytamy o zmaganiach przeróżnych ludzi to dopiero możemy sobie uświadomić, jakie trudności przeżywali… teraz jednak napiszesz, że sekret to bzdury, albo napisz coś o medytacji to od razu larum. Ludzie z całej zachodniej części świata jeżdzą w takie miejsca, żeby medytować. Nie sa w stanie wytrzymać 3 dni. Niby medytacja, niby rozwój ale jak mają zmienić dietę, nie rozmawiac a innymi itd… to już zupełnie inaczej to wygląda.

  2. Grasiu uległ presji i zmienił miejsce zamieszkania , tylko po to ,żeby mieć o czym mówić na videoblogu.Tak to jest jak się żyje dla kogoś a nie dla siebie.Świetny blog.Pozdrawiam.!

  3. posluchalem wykladu tego dziennikarza i w moim odczuciu jest on.. pusty. Bierze jakies jedno glowne zalozenie z wybranej pozycji i je wysmiewa, nie dajac nic w zamian. To co to za wyklad? Nic nie wnoszaca, nietworcza, niebudujaca gadanina sceptyka.

    Wezmy czesc o bogactwie, nie przeczytalem wielu ksiazek-kluczy zwiazanych z finansami, ale kilka tak (m.in. Bodo Schafer) i tak, mowią one by tworzyc wokol siebie atmosfere sukcesu, bogactwa. Wkladac sobie do łba, ze to juz prawie jest, juz za rogiem. Ale duza ich czesc to takze tworzenie planu finansowego, konkretne przyklady i obliczenia.

    A ten dziennikarz zrozumial (albo tak tylko podsumowal): „wg tych ksiazek kluczem by byc bogatym jest kupowanie biletow w business klasie i od tego sie wzbogacimy. Sprobowalem i ile bylo potem w mojej kieszeni?”.

    W taki sposob mozna podejsc do kazdej ksiazki, kazdego materialu, kazdej religii, kazdej formy jakiejkolwiek aktywnosci. Przeciez gdyby ten dziennikarz zamknal sie tak jak Ty w klasztorze i probowal medytowac to potem zrobilby wyklad o tym, ze jakis koles w sukience, lewitujacy na kiju kazal mu nie uzywac komorki.

    Poza tym, z jednej strony opowiadasz historie szczekajacego psa, slusznie z czym sie zupelnie zgadzam, wskazujac ze wszystko zalezy jak daną sytuacje odbierzemy. Podobny przyklad dajesz z bolem, z czym takze sie zgadzam. Cialo moze bolec, ale to od umyslu zalezy czy cierpimy.

    To teraz ja stawiam teze: czy to nie od umyslu zalezy jak odbierze dana pozycje i co wyniesie z danej ksiazki? Bo czy to wazne czy to jest Robbins, Rowling Mickiewicz czy Byrne, czy wazne jest jaką cześć wezmiemy dla siebie i bedziemy na swojej drodze do 'szczescia’ stosowac.

    Od nas zalezy czy damy sie czemus poniesc czy pozostaniemy septykami negujacymi to co napotkamy.

    (w sumie nie powinienem tego komentarza tutaj pisac tylko na fb, tu zaraz jakis trol piszacy w kazdym temacie podwchyci temat i wykorzysta moje slowe do ataku na Grasia. Jak przyjade do Tajlandii to podyskutujemy 🙂

    • Ja nie rozumiem takiego podejścia. Chodzi o to podejście umysłu i o to co wyniesie z danej pozycji. Jeśli chce zdać na studia i ktoś mi powie, że najlepiej bedzie ciągle grac na kompie, …to od mojego rozumu zależy co z tego wyciągnę i chyba sie zgodzimy że rozum uznaje to za bujdę. Jeśli w to uwierzę, to potem obrażę sie na kogoś kto przyjdzie i powie mi że to nie prawda, bo to nie budujące i nic nie wnoszące, a przecież dobrze mi było jak w to wierzyłem?

      Chyba to jest właśnie najważniejsze jaką część będziemy na swojej drodze stosować. Bo od tego zalezy czy nam sie powiedzie czy nie. Albo coś dział albo nie. Leżenie i wizualizowanie sobie zdania egzaminu nie da absolutnie nic, nic, nic. Nauka da. Jeśli wizualizacja/medytacja motywuje do nauki to ok. Jesli sprawia, że mam zapał, więcej chłonie wiedzy, lepiej sie czuje to ok. Ale sama w sobie nie przekręci rzeczywistości. Niestety wszelakie poradniki bazują właśnie na tym.

  4. Od 6:59 minuty mamy wypowiedz na temat twórcy medytacji transcendentalnej(polecam cały wywiad) http://www.youtube.com/watch?v=-BeQ-XUWYBQ

    http://www.youtube.com/watch?v=rr9A0yzFEvc Tutaj mamy medytacje według Osho. Jest też dokument o jego komunie „Imperium strachu”

    Tutaj jest wątek o medytacji i jej zagrożeniach. Zawsze medytacja była traktowana jako droga, na której możesz spotkać rózne przeciwności…nie cukierkowa papka na walke ze stresem jak to sie nam sprzedaje dziś. http://forum.przebudzenie.net/praktyka/niebezpieczenstwa-medytacji-t1764.html

    Oczywiście medytacja jest czymś pozytywnym. Jest cały szereg badań naukowych potwierdzających, że ma ona na ludzi pozytywny wpływ…ale to chyba tym bardziej warto wykazać minimum zainteresowania tematem…a nie tylko podchodzić życzeniowo i jak do różowej papki na stres, wciskanej przez fajnego kolesia w turbanie.

  5. To chyba byl sobie Grasiu, mnisi kaza mu skasowac fejsa i wszystkie blogi, nie mowiac o trzepaniu w karciochy 😛

  6. kiedys czytalem wyniki badan jakiegos amerykanskiego profesora, ktory badal zaleznosc szczescia od ilosci posiadanych pieniedze. Przeprowadzil badania na sporej probce ludzi i zrobil wykresy.

    Ksztalt wykresu nie byl zaskoczeniem, na poczatku wraz ze wzrostem ilosci posiadanych/zarabianych pieniedzy wzrastal poziom szczescia, ale w momencie przekroczenia granicy podstawowych potrzeb ludzkich wykres przestal rosnac, a utrzymywal sie na stalym poziomie. Wygladal wiec jak krzywa logarytminczna.

    Ma to sens, bo ludzie ktorzy mieli bardzo malo, brakowalo im na jedzenie, czynsz itp czuli sie z tego powodu nieszczesliwi. Ale ludzie srednio zamozni od bogaczy poziomem szczescia sie juz nie roznili. Wtedy znaczenie zaczynaja miec potrzeby drugorzedne. (ma to jakies swoje nazwy, moze jakis student psychologii dopisze).

    • No ja jeśli chodzi o podejście psychologii i badania to słyszałem jednak o czyms troche innym. Mianowicie że ludzie średnio zamożni są szczęśliwsi niż ci bardzo bogaci. W Pl podobno najlepiej jest zarabiać koło 7 tyś miesięcznie. To sie potwierdza w wypowiedziach. Na targach luksusu w moskwie pytano ludzi o te sprawy. Mówili że jak byli biedniejsi byli szczęśliwsi. Jedna kobieta mówiła, że jednak nie chciałaby wracać do tamtego stanu rzeczy, bo teraz ma wygodę itd…

  7. Musze przyznać, że podziwiam za odwagę. To już chyba taka medytacyjna wyższa szkoła jazdy … bo cały miesiąc będziesz sie zagłębiał we własne wnętrze, jednocześnie aktywnie minimalizując bodzce z zewnątrz. Myślę że ów przewodnik poważnie może sie przydać, bo tutaj nie chodzi już tylko o poprawienie samopoczucia, tylko to juz są poważniejsze sprawy. Nie każdy wie, że medytacja to także zagrożenia i warto zdawać sobie z tego sprawę.

  8. znakomity odcinek 🙂 tylko jak osiagnac taki stan, ze to co zlego sie stalo przed chwila juz nas nie interesuje i zyjemy dalej tu i teraz…

    juz nie wspomne o zakladaniu negatywnych spraw, dla mnie unreal zeby sie tego pozbyc…

    i jak nie cierpiec jak boli? 😉

    Tak szerzej jak Ci idzie ta medtycja? potrafisz wejsc w ten odpowiedni stan? i co sądzisz o hipnozie?

    Dlugo Cie teraz nie bedzie ale na pytania pewne odpowiesz po powrocie, wszystkiego dobrego w nowym roku Grasiu.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.