Uzależnienie od pokera

12

Encyklopedia PWN podaje, że za uzależnienie uznać możemy wszystkie nawykowe zachowania z zatraceniem indywidualnej niezależności (np. od seksu, komputera, zakupów). W  Internecie aż roi się od portali wsparcia dla anonimowych -ików, gazety obnażają kolejne kuriozalne uzależnienia (począwszy od plotkowania, poprzez czytanie codziennych wiadomości, a na grze w bierki kończąc), u przeciętnego obywatela zaś strach  rośnie w oczach w postępie niemal geometrycznym: czy  jego własna wychuchana latorośl nie wpadła aby w sidła takiego czy innego nałogu?

W takim kontekście oczywiście ujawnienie swej skądinąd wstydliwej słabości (czytaj: ?wiesz, że jestem w jakimś stopniu od pokera uzależniony??), zazwyczaj nie robi na otoczeniu najlepszego wrażenia (de facto można nawet założyć, że zastosowanie takiego wyznania stanowi jeden z co bardziej skutecznych sposobów na zrażenie do siebie dopiero co poznanych ludzi), czy rzeczywiście jednak musi to zawsze oznaczać koniecznie coś złego?

Oczywiście fenomen uzależnienia charakteryzuje się zróżnicowanym natężeniem w zależności od tego, jak bardzo (nie) radzi sobie z nim jego ?ofiara?. Mamy więc osobników, co by tu nie mówić, zdegenerowanych, którzy nieustannie i konsekwentnie przegrywają wszystkie swoje (i cudze) pieniądze, całe swoje życie podporządkowując konsekwentnie grze, mamy również z kolei i takich, którzy w obrębie własnej słabości podchodzą do zagadnienia gry w pokera rzeczowo i poważnie. I to właśnie o tych ostatnich traktuje niniejszy artykuł.

Przyjrzyjmy się zatem owym ?rozsądnie uzależnionym? z bliska: tak, dzień bez choćby trzech godzin spędzonych przy zielonym stole jest dniem straconym, język codziennego użytku dawno już zdążył przesiąknąć ?bad beatami?, ?tiltem ? czy?donkami? (wraz z innymi wytworami terminologii pokerowej i to nawet w chwili, gdy mowa jedynie o spóźnieniu się na pociąg), jeśli oglądać filmy, to najczęściej te z Philem Hellmuthem i Patrikiem Antoniusem w rolach głównych, zaś pod hasłem ?nauka? rozumiemy oczywiście nagrania, książki oraz artykuły szkoleniowe traktujące o pokerze. Czasem nawet zdarzy się człowiekowi także i o kartach śnić, ale to akurat zjawisko opcjonalne…

Brzmi chociaż trochę i dziwnie niepokojąco znajomo…? Całkiem prawdopodobne, że w opisany powyżej sposób zachowuje się Twój kolega, sąsiad, kuzyn, a może nawet podobne symptomy wykazujesz, o zgrozo (!), także i Ty sam. Tak, spora rzesza pokerzystów jest zwyczajnie od swojej ukochanej gry uzależniona po uszy, wcale jednak nie musi to prowadzić od razu do finansowej i emocjonalnej ruiny ? bardzo często wręcz przeciwnie!

Powszechnie wiadomo, że jeśli chce się odnieść w danej dziedzinie sukces, potrzebny nam jest do tego talent, determinacja, zamiłowanie do tego, co robimy, a przede wszystkim – mnóstwo pracy. Dobry tancerz musi dużo tańczyć, dobry sportowiec – trenować – zaś dobry pokerzysta po prostu dużo grać. Weźmy na przykład takiego durrrra , Ziigmunda czy Davide'a Benyamine'a : panów tych można zastać przy stole codziennie z żelazną konsekwencją, nie będzie zatem chyba zbytnim uproszczeniem założenie, iż są oni w efekcie choć częściowo od pokera uzależnieni?

Tak, uzależniony pokerzysta potrafi przestrzegać zasad bankroll management , trzeźwo oceniać swoje umiejętności, odnosić sukcesy, a do tego mieć dziewczynę i czas na piłkę nożną. De facto, osobnik taki niczym w zasadzie nie różni się od zwykłego Kowalskiego poza tym, że czymś się zawzięcie interesuje. A zresztą gdzie tak naprawdę kończy się pasja, a zaczyna już uzależnienie…?

Poprzedni artykułBrejkają wszystkie rule
Następny artykułMarny debiut na USOP

12 KOMENTARZE

  1. Mysle tak jak Pneumokok, warto zaczac od naukowej definicji uzaleznienia/nalogu. No ale ja akurat nie mialbym argumentu zeby zaprzeczyc ze nie jestem nalogowcem… 🙂

  2. w moim przypadku to uzaleznienie od pokera jest o tyle dobre/zle ze finansuje w pewnym stopniu inne nalogi (mam na mysli kolekcjonowanie przedwojennych fotografii Krakowa zeby nie bylo)

  3. Najbardziej trafna moim zdaniem definicja nałogu którą kiedyś usłyszałem, brzmiała że mamy z nim do czynienia wtedy, kiedy podporządkowujemy jemu podstawowe potrzeby fizjologiczne jak sen, jedzenie, mieszkanie ,higienę, relacje międzyludzkie, stoją w znacznej większości w hierarchii potrzeb podstawowych za nałogiem

  4. Ciekawy artykol. Ale ludzi w pewien sposob uzaleznionych jest cala masa w okol. Wezmy np zawodowych sportowcow – oni tez sa uzaleznieni od sportu, wysilku fizycznego, poczucia zmeczenia czy adrenaliny jaka im dostarcza ich ukochana dyscyplina i czy to jest zle??? Oczywiscie, ze nie. A czy na pewna sa uzaleznieni od tego, oczywiscie, ze tak. Latwy przyklad zawodowy sportowiec(np. siatkarz) ma wakacje. Na poczatku relaksu nie chce nawet slyszec o siatkowce ale juz po tygodniu, paru dniach sam twierdzi ze pogralby troche czy poruszal sie. Tak samo jest z pokerem. Jesli ktos jedzie odpoczac i nie musi grac przez pare dni i wcale sie mu rece nie trzesa to jest ok:)) choc pewnie gdfzies tam w podswiadomosci sobie mysli iz chetnie byc cos zagral. Gorzej m sie sprawa jesli np: zaniedbujesz dom, zone(dziewczyne), masz niepoplacone rachunki bo kase zdazyles juz przegrac, nie wyjdziesz na spacer czy nie spotykasz sie z przyjaciolmi tylko ich “odrzucasz” bo wolisz POGRAC – wtedy wg mnie warto usiasc i pomyslec czy ja sam sobie z tym poradze….

  5. a ja bym chcial wiedziec Moniko, kto jest autorem tego zdjecia? bo tak po pokerze to drugie powazne hobby to fotografia i chetnie obejrzalbym wiecej prac tego autora

  6. jesli ktos codziennie pali trawke – jest uzalezniony od THC

    jesli ktos pije po 4 piwa dziennie – jest uzalezniony od C2H5OH

    jesli ktos pali paczke dziennie – jest uzalezniony od fajek (tak jak ja)

    jak ktos gra np. 4 godz. dziennie w pokera – jest uzalezniony (tak jak ja)

    itd….tylko jedno uzaleznienia prowadza w lewo inne w prawo, takich co chodza tylko prosto raczej ciezko znalezc…pozdrawiam Uzaleznionych! 😉

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.