USOP Gdańsk – Się działo…

9

USOP Gdańsk – Turniej Główny

O turnieju głównym w moim wykonaniu wiele się powiedzieć nie da, grałem krótko, słabo i pechowo. Najpierw udanym blefem wygrałem pulkę, potem jeszcze jedną i wskoczyłem na 14,000. Potem na buttonie jako trzeci zdecydowałem się sprawdzić podbicie z T 7 . Do gry dołączyli także obaj gracze na blindach. Flop, prawie bardzo dobry T-8-7 (dwa piki) i po zagraniu od pierwszego agresora przebijam do 2,600, na co SB robi allin za około 10,000. Myślę, myślę i już mam wyrzucić karty, kiedy przypominam sobie kilka wcześniejszych rozdań i to, że gracz który mnie przebił w czasie pierwszych 2 poziomów blindów już kilkukrotnie przebijał zagrania przeciwników zarówno pre flop jak i na flopie i wygrywał bez showdownów. W tym momencie zaczynam sam siebie przekonywać, że mój rywal ma na pewno drawa, może nawet monster drawa i w końcu decyduję się sprawdzić. Przeciwnik pokazuje oczywiście J-9 (strit) i moje dwie pary potrzebują pomocy, której nie otrzymuję i spadam na jakieś 3,500.

Kilka rozdań później podbicie i jeden call, a ja na big blindzie z Q T również sprawdzam. Flop Q-J-9 (2 piki) i do puli 1,200 gram allin za 3,000. Dostaję natychmiastowy call od agresora i następuje showdown. Pokazuje on 4 8 , pik na river i odpadam z turnieju. Jedyne pocieszenie to fakt, że zarówno w pierwszym rozdaniu jak i w drugim moje żetony trafiły do tego samego gracza, którym okazał się Tuczas, czyli późniejszy zwycięzca USOP Gdańsk. W ogóle okazuje się, że zabranie mi większości żetonów jest przepustką do gry na stole finałowym: w Warszawie przegrałem wszystko do Amazonita, który grał na final table, w Poznaniu większość żetonów oddałem Polusowi, który również znalazł się w gronie finalistów, a teraz Tuczas… Kto następny?

Sit&Go z Ziigmundem

Szybka eliminacja z turnieju i niedosyt jaki pozostał po grze spowodowały, że po namowach Michała Wiśniewskiego zdecydowałem się zagrać specjalnego sita z wpisowym 1,100 EUR. Jednostolikowy turniej, w którym moim przeciwnikiem miał być Ilari Sahamies miał być lekiem na moje rozczarowanie po turnieju głównym. Jako, że wpisowe do turnieju trochę za wysokie jak na moją obecną sytuację to część udziałów odsprzedałem Lukro i Fishuniowi.

Początek turnieju bardzo udany, najpierw sporą pulę zabieram Michałowi Wiśniewskiemu, kiedy mój kolor pokonuje jego set asów (podobno:P), potem kilka mniejszych wygranych pul i od razu dobra sytuacja wyjściowa do gry. Podobny stack do mojego buduje jeden z Finów – Toni i spokojnie gramy w pełnym składzie przez kilka poziomów blindów. Jako pierwszy odpada Wiśnia, potem razem z Tonim potrajamy Ziigmunda i gra robi się coraz ciekawsza.

Ciekawa sytuacja ma miejsce z KILEREM, który najpierw opłaca mi mojego fula i na blindach 200/400 zostaje mu 325. W następnym rozdaniu dostaje KK i się potraja, chwilę potem ponownie KK i kolejne podwojenie i dosłownie parę minut później gra allin z buttona, a ja na big blindzie znajduję JJ. Sprawdzam, a KILER pokazuje ponownie KK i mówi "Teraz to już na pewno przegram". Na flopie spada walet co Nowy komentuje słowami "Nice czutka Kiler" 🙂

W turnieju były 3 miejsca płatne i kiedy zaczęliśmy grać na bubblu klasę pokazał Ziigmund całkowicie dominując grę, w końcu odpada gracz na czwartym miejscu i w grze pozostaliśmy ja, Toni i Ilari. Ja miałem najmniej żetonów, jednak kilka niesprawdzonych allinów, potem wygrana spora pula z Ziigmundem, kiedy po check-callu na river on muckuje karty i zbliżyłem się stackiem do Toniego, a Ilari został shortem. W końcu nadchodzi kluczowe rozdanie, w którym Toni podbija, ja odpowiadam allinem, który zostaje sprawdzony przez Fina. Moje AQ niestety przegrywa w konfrontacji z jego TT i kończę turniej na 3 miejscu. Toni nie marnuje gigantycznej przewagi i wygrywa turniej, a Ziigmund kończy go na 2 miejscu.

Weekend pełen zabaw!

Wiśnia i Ziigmund w Sopocie

Na koniec czas na wspominki dotyczące tego co działo się poza samym pokerem, a działo się wiele. Razem z JD do Gdańska zawitaliśmy już w czwartek i po obiadku w miłym towarzystwie obecnych już na miejscu krupierek i Dominiki wracamy do hotelu, gdzie przed wejściem natykamy się na Ilariego i jego kolegów. Na dobry początek znajomości wizyta w hotelowym barze, gdzie czekaliśmy na przyjazd Michała i Ani Wiśniewskich. Potem większą grupą udaliśmy się do Sopotu do klubu Tropikalna Wyspa, gdzie szybko opanowaliśmy viproom. Po zabawie w klubie udaliśmy się na plaże, gdzie trzech spotkanych po drodze gości postanowiło nam pokazać, że Bałtyk jest już na tyle ciepły, że spokojnie można się w nim kąpać 🙂

Piątek to najpierw relaks przed turniejem na hotelowym basenie, a potem rozpoczęcie turnieju i komentowanie do 4 nad ranem. W związku z późną porą postanowiliśmy się już nigdzie nie wybierać i dzień zakończyliśmy grą w Taja w hotelowym pokoju.

Fińscy goście

Zdecydowanie najciekawszym dniem była sobota, turniej zakończył się 2 godziny wcześniej niż w piątek i można było udać się na wycieczkę Gdańsk by Night. Organizatorem wypadu był Wiśnia, a do centrum Gdańska ruszyliśmy całym konwojem taksówek. Najpierw wizyta w jakimś pub-ie "Muzeum Rocka" czy coś w tym stylu, gdzie ze Slavoyem prawie wkręciliśmy jednego gościa w to, że warto ze mną zrobić sobie zdjęcie i poprosić mnie o autograf. Po rozmowie ze Slavoyem gość już zmierzał w moim kierunku celem zrobienia sobie pamiątkowej fotki z gwiazdą 🙂 ale nagle coś go olśniło i spytał się "A kim ty k…. jesteś?". Niestety nie byłem w stanie zachować powagi i koniec naszego żartu.

Potem wizyta w lokalu naprzeciwko, czyli Kabarecie, fajne i miłe miejsce, ale tylko wtedy jeśli jest się tam większą grupą. W tym samym miejscu byliśmy również w niedzielę i oprócz wysokich cen to nic tam się nie działo i z nudów razem z JD szybciutko stamtąd uciekliśmy. W sobotę zabawa była jednak przednia, a śmiechu co niemiara. Po Kabarecie jeszcze wizyta na jakiejś dyskotece, na którą wparowaliśmy w liczbie pewnie z 50 osób. Zabawa trwała do samego rana, w drodze powrotnej spotkaliśmy jeszcze Wojtka SC. Podczas gdy rozmawiałem z Wojtkiem mądrzy koledzy postanowili na mnie nie czekać i odjechali taksówką. Na szczęście u Wojtka w taxi było wolne miejsce i razem udaliśmy się do hotelu, w którym jeszcze parę minut posiedzieliśmy.

Wschód słońca

W niedzielę po zakończeniu turnieju w zasadzie plan był taki, żeby już się nigdzie nie ruszać i z ekipą realizującą transmisję posiedzieć w hotelowym lobby. Jednak wielkie ciśnienie na ponowną wizytę w Gdańsku mieli Finowie i chcąc nie chcąc razem z JD ruszyliśmy w pogoń za nimi. Najpierw przez telefon próbowałem dowiedzieć się od Ziigmunda gdzie zmierzają, Ilari podał kilka nazw lokali, o których nasz taksówkarz nic nie słyszał. Kolejny telefon i próba wyjaśnienia dokąd zmierzają nasi goście też nie przyniosła rezultatu. W momencie gdy podjechaliśmy jednak pod Kabaret Finowie już stali przy wejściu i na nas czekali 🙂 Jak pisałem powyżej tym razem w klubie wiało nudą i dość szybko się stamtąd ewakuowaliśmy, po drodze do hotelu jeszcze szybkie zakupy i zabawa w lobby do rana. Podczas niedzielno-poniedziałkowej nocy pojawiła się koncepcja występu w programie "Mam Talent" 🙂 – zobaczymy co tego wyjdzie…

Nad ranem jeszcze udaliśmy się na plaże na wschód słońca i po krótkim śnie można było wsiąść do pociągu i wracać do domu. Weekend był świetny i nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejne spotkania pokerowych wariatów z całej Polski.

Poprzedni artykułHigh Stakes Poker V – Rekordowa pula
Następny artykułDlaczego warto pozostać pokerowym amatorem?

9 KOMENTARZE

  1. Z tego co ja wiem, tak to prawda i w maju odbędzie się USOP w Łodzi, niestety również bez mojego udziału bo mam komunię córki.

  2. Szczerze jak napisałeś o tym pierwszym rozdaniu z T,7 to mam jakies deja-vu że około 2 tygodni temu na portalu bylo omawiane bardzo podobne rozdanie chyba z rozgrywek strefy live w Hyattcie?

  3. Widze tu małe przekłamanie faktów, ale nie bede tego prostował 🙂 dzieki za dobra zabawe i do zobaczenia we Wrocławiu 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.