Upadli mistrzowie cz. 3 – Scotty Nguyen

11

Przeciętnemu pokerzyście z pewnością trudno sobie wyobrazić milionową wygraną przy stole, która w ciągu roku lub dwóch mogłaby doprowadzić go na skraj bankructwa. Jednak tego typu historie zdarzają się pokerzystom dużo częściej, niż amatorom innych gier i sportów.

Geniusze pokera oraz ich wysokie wygrane bardzo często owiane są legendą, jednak mają jedną podstawową wadę – dają zawodnikom łatwy dostęp do hazardu, alkoholu, narkotyków oraz przyciągają tak zwanych „przyjaciół”. To wszystko oddala ich od dążenia do doskonalenia swoich umiejętności, a przybliża do świata, w którym za pieniądze można kupić dosłownie wszystko.

Oto trzeci z upadłych mistrzów, którego obiecujący początek kariery znalazł przykry koniec.

Scotty Nguyen

Thuan B. „Scotty” Nguyen jest kolejną niezwykle barwną postacią, która w swojej osobie skupia zarówno zalety najlepszych pokerzystów świata, jak i niechlubne skłonności do popadania w hazard i narkotyki. Jest łącznikiem pomiędzy starą szkołą pokera, a nową.

Podobnie jak pozostali bohaterowie tej serii, Scotty doszedł do wielkich pieniędzy dzięki ciężkiej pracy i niebywałym umiejętnościom. Niestety i w tym przypadku nie udało się uciec od przeznaczenia – majątek, który zdobył, w mgnieniu oka obrócił w pył.

„Byłem naiwny, jakkolwiek to nazwać, może zbyt pewny siebie. Sądziłem, że mogę pokonać w życiu każdego, tak jak robiłem to w pokerze – wygrywałem z każdym. Sztuka ta nie udała się w potyczce z kasynem – ono mnie złamało. Bardzo dawno wszedłem w świat sławnych i bogatych. Sława – to słowo klucz. Drogie limuzyny, piękne dziewczyny, najlepsze narkotyki…. Na pewno wiecie o czym mówię.”

Dla młodego wietnamskiego chłopaka z wielodzietnej rodziny, który zostałby prawdopodobnie zbity na kwaśne jabłko przez własnego ojca, za sam zamiar dotknięcia kart, droga do sławy poprzez tę właśnie aktywność, była z pewnością bardzo trudna. Wiodła ona poprzez różne zajęcia, organizowane przez najróżniejszych pośredników pracy, by ostatecznie doprowadzić go do rozświetlonego blaskiem neonów Las Vegas.

Pierwszy festiwal WSOP z jego udziałem mógł być prawdziwą trampoliną do światowej kariery. Za zwycięstwo w turnieju w Omahę Hi-Lo, zainkasował około 150.000$, które w całości pozostawił na stole do gry w kości, mieszczącym się dokładnie pomiędzy kasą, w której odebrał wypłatę, a wyjściem z obiektu.

„Tamtego wieczora straciłem wszystko przy stole do gry w kości. Musiałem pożyczyć 5$, by opłacić chłopca z obsługi” – wspomina Nguyen. Podobnie jak wielu innych pokerzystów, dawniej i obecnie, Scotty boleśnie przekonał się, że na drodze do pokerowej świetności, na żądnych sławy śmiałków czeka cała masa pułapek.

„Kiedy masz 21 lat i w zasięgu Twojej ręki jest wszystko, czego dusza zapragnie, można zgłupieć. Ładny apartament za 3.000$ lub 4.000$ za noc – właśnie to mnie zgubiło. Takich rzeczy nie zobaczysz w Wietnamie, to wszystko było dla mnie zupełnie nowe, zatraciłem się w tym.”

Nguyen ma na swoim koncie długą listę skandali ze swoim udziałem – od powodowanych upojeniem alkoholowym „występów” przy stołach pokerowych, poprzez niekontrolowane działania pod wpływem narkotyków, na kilku innych, „delikatniejszych” występkach kończąc. Mimo wszystko, jego pozycja w elicie światowego pokera, wydaje się być niezagrożona.

„Niczego w życiu nie żałuję. Dostałem bolesną lekcję od życia. Musisz płacić za to co masz oraz za to, co chciałbyś mieć. Nie idź na skróty, nie wypatruj okazji, by dostać coś za darmo. Jeśli oni (kasyno) dają Ci coś za darmo – weź to, ale nigdy nie oddawaj z nawiązką. Jeśli wiesz co mam na myśli…”

Podczas gdy niektórzy „upadli mistrzowie” wręcz błagają o możliwość powrotu do gry, Scotty nie jest do tego zdolny. Jak sam mówi – „Będąc mistrzem świata, musisz zawsze zachowywać się z klasą. Gdy będę potrzebował pomocy i zadzwonię do Ciebie, jako swojego przyjaciela, a Ty mi odmówisz – to pozostanie między nami. Właśnie dlatego wchodząc do kasyna z 500$ w kieszeni, ludzie patrzą na mnie i myślą, że mam 5.000.000$.”

Niezależnie od tego, ile pieniędzy faktycznie Nguyen posiada w swojej kieszeni, ważne jest to, że udało mu się wyrwać ze szponów alkoholu, narkotyków i hazardu. Niestety nie wszystkim taka sztuka się udała.

Źródło: www.pokertube.com/poker-news/poker-gossip-opinion/top-5-poker-pros-who-went-broke
Poprzedni artykułPokerowe rankingi: Wielki spadek Byrona Kavermana
Następny artykułEPT Monte Carlo: Kornuth wygrywa, Polacy w dniu 2 FPS Monaco, wystartował SHR

11 KOMENTARZE

  1. Hanka, masz jakieś kompleksy, że się ciągle do klarownicy czepiasz? Sama się złap za komputer, napisz coś mądrego i wyślij do redakcji, jeśli taka jesteś cwana i wszystkowiedząca. Porównany wtedy kto lepiej pisze.

    • jak wszyscy co się czepiają zaczną pisać będzie burdel do sześcianu bo teksty będą na tym poziomie labo niższym więc argument „średni”

  2. Upadły? miał swoje wzloty i upadki ale nadal chyba gra…. ostatnie zdanie pokazuje co innego „ważne jest to, że udało mu się wyrwać ze szponów alkoholu, narkotyków i hazardu. Niestety nie wszystkim taka sztuka się udała.” gdzie ta upadłość? równie dobrze opisz górala że był upadły bo skończył z kontuzją na nartach.

  3. Scotty nie za bardzo pasuje do cyklu, w przeciwieństwie do karasa czy Ungara. Równie dobrze za tydzień możecie opisać P. Ivey za sądową sprawę i podejrzenie oszustwa.

    JackDaniels – po Twoim wpisie wnioskuję, że uważasz, że Scotty się skończył, a to zupełna nieprawda. On nadal jest gwiazda wielkiego formatu. Po prostu przeciętny, pryszczaty fan pokera woli trzymać kciuki za swojego równolatka grającego high rollery, niż za gościa zza oceanu, który jest w wieku jego ojca, skupia się na niszowych wariantach i jest nudny jako twittowiec.

    Kolejny raz: klarownico – fajnie piszesz, ale musisz solidniej przygotowywać content.

    • OK, Mądralińska Haniu, widzę, że lubisz sobie pogadać i się poczepiać, więc sprecyzujmy fakty – ostatni turniej Scotty wygrał w 2011 roku, ostatni cash w turniejach (jakikolwiek) miał prawie rok temu. Jeśli dla Ciebie oznacza to, że jest wciąż wielkim graczem (którym niewątpliwie był), to chyba nawet on by w to nie uwierzył. Jak na mistrza świata, pięciokrotnego zdobywcę bransoletki WSOP, to chyba jednak trochę mało, aby być zaliczanym do tych na topie.

    • Ja już się gubię w tym wszystkim – nie wiem, czy atakujesz moje teksty w ogóle (vide Twój poprzedni komentarz pod innym tekstem), czy też tylko treść tych, które Twoim zdaniem są „bez sensu” albo „nie na temat”. Łatwiej mi będzie w sposób konstruktywny odnosić się do Twoich uwag, jeśli odezwiesz się pod tekstem, który Twoim zdaniem „fajnie napisałam”, bo póki co, to ujawniasz się tylko wtedy, gdy chcesz się czepnąć, a to chyba nie jest najlepszy punkt wyjściowy do jakiejkolwiek dyskusji

    • Rafale: Scotty gra częściej cash, coraz mniej Hold’em, rzadziej podróżuje – czy ktoś grający Omahę H/L i siedzący w Vegas musi być od razu upadłym mistrzem, bo nie buja się po europejskich przystankach i nie gra Super High Rollerów? Bycie wielkim graczem i bycie popularnym to dwie różne rzeczy chłopie, on wcale nie musi grać gorzej niż 15 lat temu, zatem twierdzenie, że „niewątpliwie był wielkim graczem, ale już nie jest” nie za bardzo wygląda jak precyzowanie faktów Panie Redaktor.

      Klarownico – podoba mi sie to jak piszesz, ale nie podoba mi sie to, że celujesz w tematy rzutkie, postacie cieplutkie, tak mi się wydaje. Wydaje mi się, że patrzycie na jakieś słupki poczytności i bossowie mówią Ci: weź szczyptę Vanessy Selbst, przypraw Negranu i wyciągiem z Philla Hellmutha i wszyscy będą zachwyceni, bo to na czasie, popularne, każdy zna i kocha.. Nie daj sobie narzucić czegoś takiego.

  4. Widziałem Scottiego w kilku EPT.

    Robił wrażenie. Przy nim inni byli jacyś „mniejsi”.

    Laski, które ciągnęły za nim „zrywały papę z dachu”.

    Chyba za kilka dni jego życia oddałbym połowę swojego:)

  5. Jak można nazwać go upadłym? Swoje wygrał, swoje zaliczył, jeszcze na dodatek rodzice go nie zjedli tylko jego brata…

  6. Ech, a pamiętam, jak jeszcze nie tak dawno jedliśmy w kilka osób razem z nim obiad podczas EPT w Warszawie i był wówczas gwiazdą wielkiego formatu. Do dziś mam od niego czapkę z dedykacją z tamtych czasów.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.