UKIPT Dublin

9

UKIPT Dublin rozgrywany jest w mega molochu jakim jest The Burlington Hotel. Jest to gigantyczny, 7-piętrowy hotel z setką pokoi na każdej kondygnacji! PokerStars wynajął w nim dużą salę konferencyjną, gdzie umieszczonych zostało ponad 60 stołów pokerowych, dzięki czemu nie było potrzeby rozbijania dnia 1 na 1A i 1B. Mieszkanie w hotelu, w którym rozgrywany jest turniej jest na maxa wygodne, a dzięki temu, że nie jest to w żadnym kasynie, to do stolików można było zasiąść sobie w komplecie klapeczki + krótkie spodenki.

Na miejscu stawiło się kilku graczy z Polski, a zdecydowanym liderem naszej grupy został Darek "texaspl" Paszkiewicz, który cały czas starał się integrować wszystkich Polaków oraz już pierwszego dnia poznał cały polski skład pracujący w hotelu, a liczy on sobie naprawdę sporo osób. Oprócz Darka znaleźli się tu jeszcze NegPL, Tadek z Krakowa, TheMakaron oraz N1lmar. W turnieju na pewno udział brało jeszcze kilka osób z naszego kraju, ale niestety nie było mi dane ich spotkać no i co za tym idzie zapoznać. 

Z wymienionej przeze mnie grupy w grze pozostał już tylko Jarek "N1lmar" Lipień, który dzisiejszą rozgrywkę (dzień 3) rozpocznie ze stackiem 253.200, co daje mu ósmą pozycję pośród 72 pozostałych w grze osób! Jarek jest jedynym Polakiem, któremu udało się scashować turniej w Dublinie – POWODZENIA!!!

Po krótkim wstępie czas przejść do krótkiego podsumowania mojego występu na UKIPT Dublin.

Dzień 1     

Cały pierwszy dzień przesiedziałem przy jednym stoliku, co ogólnie jest raczej dobrą opcją, a biorąc pod uwagę moich rywali tego dnia to wręcz wyśmienitą. Za przeciwników miałem kilku irlandzkich ultra murków, bezzębnego Albańczyka o imieniu Hektor, gamblera z Mołdawii oraz hydraulika z Exeter o imieniu Sam, który był jedynym porządnym graczem.

Pech chciał, że przez cały dzień byłem niemalże card dead i moim najlepszym układem tego dnia była para! Ze startowych 15.000 udało mi się na koniec dnia uzbierać zaledwie 17.400 z czego w sumie nawet byłem zadowolony, biorąc pod uwagę to iż karty ze mną kompletnie tego dnia nie współpracowały. W związku z takim przebiegiem dnia 1, przedstawię zaledwie kilka rąk, które miały ciekawszy przebieg.

Początek miałem całkiem dobry, gdyż już na pierwszym levelu podskoczyłem o 3.000 bez jakiegokolwiek showdownu, raise`ując bardzo dużo preflop i zgarniając pule po c-betach. Niestety później moje zagrania zaczęły napotykać opór ze strony rywali i pewnym momencie zleciałem do 9.000, ale generalnie przez większość dnia krążyłem w okolicach stacka startowego.

Wówczas na UTG+2 dostałem A A . Przy blindach 150/300 podbiłem do 700, a siedzący po mojej lewej gracz z Mołdawii oznajmił re-raise do 1.500. Niestety ciężko było w tej sytuacji nie zdradzić siły swojej ręki, bo akurat z tym graczem nie chciałem się bawić w żadne slowplaye. Gram więc 4-bet do 3.500 i dostaje call. Na flopie pojawiły się J T 3 . Pula w tym momencie wynosiła pod 8.000, a ja mam za przeciwnika mega gamblera. Flop był z tych mocno drawowatych, więc od razu zagrywam all ina za 10.700. Przeciwnik popadł w małą zadumę aż w końcu oznajmił call, zostawiając sobie 3.000 i odsłonił K J !!! Na turnie w postaci T dostałem drugą parę, która niestety dała również flush draw gościowi z Mołdawii. Na szczęście river to 4 i wskakuję na 28.000.

Od tego momentu zacząłem tak naprawdę już tylko oddawać żetony. W kilku momentach płaciłem za oglądanie flopa z niskimi suited connectorami, co wydawało mi się mocno opłacalne w starciach z dużymi stackami stojącymi przed dwoma ultra TAG-ami, którzy nie mieli w zwyczaju rozstawać się ze swoimi wysokimi parami. Niestety nawet raz nie zaczepiłem się o karty na flopie, co koniec końców mnie nieco kosztowało. 

Po pewnym czasie doszło do kolejnego ciekawego rozdania, co do którego rozegrania pojawi się zapewne mnóstwo opinii, a ja sam nie wiem, jak należałoby je optymalnie rozegrać. Na blindach 150/300 ante 25, siedząc na buttonie znalazłem u siebie 7 5 . Akcję zapoczątkował gracz na HJ podbiciem do 900. Na call zdecydował się Sam z CO, a ja oznajmiłem raise do 2.600. HJ spasował, ale Sam sprawdził i obejrzeliśmy flopa T 7 6 . Anglik zaczekał, a ja uskuteczniłem 3-bet za 3.500 i zostałem sprawdzony. Turn to A i ponowny check ze strony mojego przeciwnika. Tu właśnie zaczęła się moja rozkminka! Po przebiegu rozdania wydawało się, że jest to idealna karta, żeby wyrzucić rywala z gry, ale z drugiej strony obawiałem się, że mogła i ona i jemu pomóc (w jednym z wcześniejszych rozdań Sam sprawdzał mnie do końca z K-high). Jeśli tak by się właśnie stało, to raczej właśnie check byłby idealnym zagraniem z jego strony. Ostatecznie, w związku z pojawieniem się flush drawa dla mnie i mając parę, zdecydowałem się zaczekać, aby obejrzeć darmowy river, który mógł zdecydowanie poprawić mój układ. Niestety ostatnią kartą na stole jest 2 i po kolejnym checku Anglika poddaję rękę również odstukując check i przegrywam z J J . Pomijając karty przeciwnika, wciąż się zastanawiam, czy nie powinienem był wykorzystać scary karty na turnie i po prostu kontynuować agresję, shove`ując za pozostałe około 18.000. Nawet jeśli byłbym z tyłu, to wciąż pozostawało mi sporo outów. Jednakże gdyby się okazało, że A pomógł drugiemu graczowi, to check i darmowa karta na river wydaje się być również okej, bo po trafieniu drugiej pary/tripsa/koloru mógłbym wyciągnąć maksimum value ze swojej ręki. Tak to już jest z tym pokerem…   

Pod koniec dnia miałem jeszcze jedno ciekawsze rozdanie, które również skończyło się moją porażką. Na w miarę wczesnej pozycji (UTG+3 bodaże) znalazłem u siebie J J i podbiłem do 900 na blindach 200/400 ante 50. Gracz po mojej lewej dosyć szybko zagrał 3-bet do 2.300. Sporym problemem w tym momencie był fakt, iż zawodnik ten pojawił się przy naszym stole dopiero jakieś pięć rozdań wcześniej i była to pierwsza ręka, którą rozgrywał. Nie posiadałem więc żadnych informacji związanych z nim. Decyduję się na call, a po flopie 6 3 2 zagrywam jako pierwszy za 3.100 i zostaję sprawdzony. Na turnie pojawia się A i gram check/fold do grubego betu Irlandczyka. O rozdaniu tym porozmawiałem sobie nieco z NegiemPL i w sumie obaj doszliśmy do wniosku, że tak naprawdę w takiej sytuacji to chyba najlepszym wyjściem jest po prostu te walety wyrzucić preflop nie angażując się w rozdanie z totalnie nieznanym nam graczem. Prawda jest taka, że callując kompletnie nie wiedziałem gdzie jestem i tak naprawdę grałem po prostu set-mining, bo bez kolejnego waleta na stole nigdy nie będziemy się w takiej sytuacji czuli pewnie. Niestety nie dorosłem jeszcze do wyrzucania takich kart preflop w podobnych momentach, ale na pewno w przyszłości już częściej będę rozważał taką opcję!

Tak oto dzień 1 na UKIPT Dublin dobiegł końca, a ja zapakowałem do torby swoich kilka żetonów o łącznej wartości 17.400.

Dzień 2 

Drugi dzień gry rozpoczął się dla mnie od sporego zaskoczenia. Okazało się mianowicie, iż pomimo statusu shortstacka trafiłem na stół, na którym zajmowałem czwartą pozycję ze swoimi 17.400!

Pech chciał, że trzy shortstacki bardzo szybko się podwoiły, ale takowa opcja niestety nie została przewidziana dla mnie. Pierwszy level to walka na krawędzi eliminacji, podczas której zdecydowanie więcej moich podbić preflop spotykało się z oporem w postaci all inów. W taki też sposób zleciałem już do 10.000.

Wtedy też nagle zaczęło coś iść. Dostałem A Q i po podbiciu z HJ do 2.100 odwinąłem się all inem za 10.700 z buttona. Zagranie to wystarczyło do zgarnięcia puli. Później moim łupem padło jeszcze kilka mniejszych rozdań i zaczynałem się powoli czuć komfortowo siedząc z 23.000. W tym momencie miało miejsce podbicie od CO (ten sam co podbijał jak miałem A Q ) do 2.100, a ja na SB znalazłem 7 7 . Stwierdziłem, że nie ma tutaj sensu bawić się w 3-bety i od razu zagrałem all ina za około 23.000, co spotkało się z callem, a rywal odwrócił A Q . Do turna stół wyglądał nadzwyczaj bezpiecznie, bo pokazały się 6 4 4 3 . Niestety ostatnią kartą na stole okazała się być Q , która zakończyła mój udział w UKIPT Dublin.

Niestety pozostał delikatny niedosyt, gdyż po rozdaniu tym wskoczył bym na prawie 50.000 przy blindach 400/800 ante 100 i mógłbym rozpocząć normalną grę. No cóż, jak nie teraz to w Wiedniu na EPT może coinflipy będą spadać na moją korzyść i uda się coś zawalczyć.

Pozdro! 

Poprzedni artykułRaport WCOOP – Dzień 6
Następny artykułDarmowa Liga PokerTexas na TitanPoker – wyniki po szóstym turnieju

9 KOMENTARZE

  1. Zostajemy, ale wylot mamy (przynajmniej dwóch z nas) w nocy z niedzieli na poniedziałek o 7 rano, a potem przed nami dzień pracy, więc raczej w planach mieliśmy jakąś delikatną kimkę.Poza tym jak ten turek zaczyna się o 20-tej to pewnie może potrwać nawet do późnych godzin porannych i nie zdążylibyśmy na samolot

  2. w tej sytuacji z Samem As na turnie to wymarzona karta do second barrel. ten As prawie nigdy mu tu nie pomaga, chyba ze jest donkiem co calluje 3bety z Ax suited.

    powodzenia w wiedniu klapsie

  3. ja bym te walety pushowal niz tylko callowal bez pozycji. On czesto bedzie 3betowal twoj mini reise do 900 z 77-AQo wiec on sprawdzajac twoj All in ma klopot. Napewno nie mial on tam AA-QQ.GL w Wiedniu

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.