Streamowanie pokerowych gier nie należy do łatwych rzeczy. Większość graczy musi nie tylko uważać na to, co dzieje się przy stołach, ale też śledzić komentarze widzów na czacie i odpowiadać na pytania.
Kevin Martin wrócił jakiś czas temu do streamowania. Pokerzysty po serii sukcesów na w ramach festiwalu WSOP dołączył do GGSquad, czyli profesjonalnej drużyny streamerów GGPoker. Podczas jednego z ostatnich streamów miał jednak… moment nieuwagi.
Martin grał akurat w turnieju za 31,5$. W jego ręce były 87, a na flopie pojawiły się 652. Był na small blindzie i zagrał check-calla beta rywala na UTG. Na turnie pojawiła się 9.
– To nie jest karta na którą czekałem. Będę musiał chyba spasować – powiedział, gdy trafił strita.
Początkowo wiele osób myślało zapewne, że pokerzysta żartuje, ale kiedy rywal zagrał beta, Martin spasował nutsowego strita. Pokerzysta wrzucił na Twittera klip z tego momentu. Zobaczcie poniżej.
Playing some really great poker lately! pic.twitter.com/XqgaDqsIB9
— Kevin Martin (@KevinRobMartin) October 16, 2020
Zorientował się, gdy zobaczył czat
Pokerzysta zorientował się, że popełnił błąd, kiedy czat zupełnie zwariował po jego zagraniu – widzowie zauważyli szybko, jaki błąd popełnił gracz. Napisał później na Twitterze:
– Czat całkowicie oszalał, kiedy zobaczyłem opóźnione komentarze. Gdybym nie streamował, nigdy bym się nie dowiedział. Nie mam pojęcia, jak przegapiłem trafienie absolutnego nutsa. To najbardziej zawstydzające zagranie, jakie można zrobić – napisał.
Jak wspominaliśmy, Martin powrócił parę miesięcy temu do streamowania. Wcześniej przez kilka lat grindował między innymi na PartyPoker i PokerStars. We wrześniu zrezygnował ze streamowania, ale powrócił i dołączył do GGPoker.
Oczywiście takie błędy zdarzają się nawet najlepszym. Ponad rok temu Phil Ivey podczas finału 50.000 Poker Players Championship spasował 7-low w rozdaniu Seven Card Stud Hi/Low, kiedy jego rywal nie mógł mieć niskiego układu. Ivey zmuckował też kiedyś wygrywający kolor w drodze do finału Main Eventu WSOP w 2009 roku. Sytuacja ze streamu Martina pokazuje jednak, że pokazywanie własnych gier, multitabling oraz interakcja z widzami wcale nie są takie łatwe.