Ta ostatnia niedziela

18

Jako, że nie jestem żadnym tam full time pro, stąd też częstotliwość większych wydarzeń w mojej pokerowej „karierze” jest zdecydowanie rzadsza niż u innych graczy z naszego podwórka. W ostatnim czasie grałem sobie online, gdzie parę turniejów wygrałem oraz zdecydowanej większości nie wygrałem. Czyli klasyczny marazm! Wtedy też nadeszła „Ta ostatnia niedziela”. Przechodzimy więc w tryb tak zwanego „przechwalando”!

UKIPT DUBLIN

Stali czytelnicy doskonale zapewne pamiętają mój debiut w cyklu UKIPT, podczas którego to udało mi się zająć zacne, szóste miejsce i wygrać trochę grosza. Jest to mój niekwestionowany, największy sukces w grze na żywo. Od tamtej pory walczyłem tylko o jeden pakiet na UKIPT, gdyż reszta zdecydowanie nie zgrywała się terminowo z moimi prywatnymi planami.

Pewnego dnia otrzymałem maila od PokerStars, który to przedstawiał ofertę wakacyjnej Ligi SundayPL, gdzie nagrodą za pierwsze miejsce był pakiet na wrześniowy UKIPT Dublin. Wprowadzając te informacje na stronę, w celu podzielenia się nimi z naszymi czytelnikami, postanowiłem, że zawalczę o tą nagrodę, bo nie wymagało to niesamowitej ilości godzin spędzonych przy komputerze, a nagrody były zachęcające.

I tak się zaczęło. Pierwsze trzy turnieje to miejsca: 54 (chyba), 19 i 19. Takowe wyniki ulokowały mnie nawet w TOP-10, ale wiadomo było, że do zwycięstwa w generalce potrzebny będzie jakiś ligowy triumf. Tak też się stało bodajże w czwartym turnieju, w którym to akurat udział wzięła rekordowa ilość graczy, bo ponad 190 osób, a na koniec na szczycie widniał już tylko jeden gracz – dajbanana! Po tym turnieju znalazłem się na prowadzeniu w ligowej tabeli, którego z resztą już do końca nie oddałem.

Muszę przyznać, że od momentu objęcia pozycji lidera moja gra zdecydowanie się zmieniła. Ważne stało się dla mnie regularne punktowanie. Wiadomo, że takowy styl gry zdecydowanie przekreśla szanse na wysokie miejsca, choć chyba jeszcze raz udało mi się zająć 19 miejsce (chyba jakieś fatum). Do ostatniego turnieju przystępowałem ze sporą przewagą i przed jego rozegraniem wszystko sobie elegancko rozpisałem. Zawodnik z drugiego miejsca (grob4r) musiał być co najmniej 11-ty, trzecie miejsce (gregor7878) co najmniej 4-ty, czwarte miejsce (GrimRipper2) co najmniej 3-ci, gracze z miejsc 5 – 12 musieli wygrać aby mnie wyprzedzić. Moja sytuacja była więc dosyć komfortowa.

Ostatni turniej okazał się być jedynym w całej lidze, w którym to nie udało mi się zapunktować, po tym jak agresywny z reguły Jager podbił z Buttona i dostał call od SB, a ja znalazłem u siebie na BB A J. Instant push i instant call od młodszego z braci Jaguścików, który pokazał A Q. Lepsza ręka się utrzymała i pozostało mi śledzenie poczynań moich rywali. Niesamowitą wręcz przyjemnością było wykreślanie kolejnych nicków z mojej mini-listy! Najdłużej w niepewności trzymał mnie gracz o nicku Pierek87, który to odpadł jakoś około 10-ego miejsca, więc powoli robiło mi się ciepło…

W ten oto sposób udało mi się odnieść zwycięstwo w wakacyjnej Lidze SundayPL na PokerStars i już 8-ego września śmigam do Dublina, aby poprawić swój wynik z Nottingham. Trzymajcie kciuki!!!

EPT WIEDEŃ

Dokładnie!!! To nie jest żadna literówka!!! Tak właśnie miała się nazywać ta część mojego wpisu.

Obserwując ostatni z turniejów Ligi SundayPL chciałem sobie coś zagrać. Byłem jednakże konkretnie ograniczony, gdyż o 5 rano w poniedziałek musiałem się stawić na lotnisku, celem wylotu na tygodniowy urlop (skąd też właśnie powstaje ten blog). Mając w pamięci ostatnią grę w turnieju $3 rebuy, gdzie moje zwycięstwo kosztowało mnie niemalże utracony lot do Sanremo, postanowiłem nie wdawać się w żadne wielotysięczne MTT. Dlatego też mój wybór padł na krótsze turnieje, a pośród nich satelita do EPT Wiedeń, 22 Euro 3xTurbo Rebuy.

Ostatnimi czasy poprzysiągłem sobie odpuścić walkę o EPT, gdyż najzwyczajniej satelity te zwykły mnie zbyt wiele kosztować. Jednakże specjalna sytuacja podczas ostatniej niedzieli sprawiła, że takowy turniej sobie odpaliłem. Normalnie turnieje 3xTurbo Rebuy to istne szaleństwo (przynajmniej tak jest z tymi do UKIPT). Wersja EPT jest nieco łagodniejsza, bo w grze jest więcej żetonów, dzięki czemu niekoniecznie musimy tak popłynąć. Ja osobiście w tej satelicie wydałem jakieś 120 Euro.

W turnieju tym zagrało około 130 osób. Pech chciał, że do wygenerowania drugiego pakietu zabrakło 130 Euro! Tak więc walka rozgrywała się o jeden pakiet oraz o jakąś kaskę za miejsca 2 – 12 bodajże.

Gra układała mi się wyśmienicie i całkiem szybko po fazie rebuy zgromadziłem konkretny stack. Później, na buble`u, nieco przymurowałem, bo miejsca płatne to były jak dla mnie już i tak ciekawe sumy (530 Euro). Owe przymurowanie kosztowało mnie nieco żetonów, ale dalej zaczęło się już normalne szaleństwo all inów. Tak też dotarłem na stół finałowy, gdzie myślałem że już po mnie, gdy moje A 8 nie dało rady A 5 i zostałem mega shortem przy pięciu osobach. Od razu w następnym rozdaniu wsunąłem all Ina z 8 7 w kierach i kolor na turnie zapewnił mi double upa. W momencie gdy było nas już tylko czterech trafiło się rozdanie z trzema all inami (oczywiście beze mnie), a zwycięzcą w nim okazał się największy stack. Tak oto stanąłem do Heads-upa o pakiet na EPT Wiedeń!

Nie muszę chyba nikomu mówić jak byłem wówczas wściekły na brakujące 130 Euro w puli nagród… Szybko prześwietliłem rywala na OPR i wyszło mi, że to jakiś weekendowy gracz! Biorąc pod uwagę osoby, jakie biorą udział w tych satelitach, to naprawdę mi się poszczęściło. Heads-upa zaczynaliśmy ze stackami: Ja – 1.900.000, On – 5.200.000.

Bardzo szybko okazało się, że mój przeciwnik jest po prostu fatalny! Już na początku wyczułem dużą przewagę, dlatego też postanowiłem to rozegrać bardzo spokojnie – nie chciałem wdawać się w żadne all iny preflop bez wiedzy o jego kartach oraz zagraniach. Dlatego też bardzo dużo limpowałem, a następnie na byle jakim flopie betowałem za minimum. Dla kogoś z zewnątrz rozgrywka ta mogła się wydawać ostro fishowata, ale moim zdaniem była idealna pod takiego przeciwnika. W momentach, gdy nic nie miał to po prostu pasował, a gdy tylko stawiał mi opór ja odpuszczałem. Ograniczając czynnik gamblingowy udało mi się odwrócić sytuację na moją korzyść (ja – 5.300.000, on – 1.800.000). Wtedy też z K Q na ręku postawiłem go na all inie, którego to sprawdził z A 4 bodajże. Niestety moje 40% nie weszło…

Dokładnie w ten sam sposób doprowadziłem ponownie do zdecydowanego prowadzenia i tym razem to on na bardzo już wysokich blindach (graliśmy chyba z 1,5 godziny samego HU, a był to turniej 3xturbo) zagrał all in z A 5, co ja, mając niewiele do dorzucenia, sprawdziłem z K J. Ponownie 40% poszło się …., a ja powoli zaczynałem się martwić. Blindy weszły już w pewnym momencie na absurdalnie wysoki poziom i zdecydowałem się na call all ina z A 4 przy w miarę wyrównanych stackach. On pokazał 4 4, a ja sobie myślę że to właśnie te 20% brakujące do 100% z dwóch ostatnich show downów przy all inach! Najwyraźniej statystyka również o tym pamiętała, gdyż już na flopie pojawił się A, a mojemu przeciwnikowi pozostał już tylko jeden out, który na szczęście na stole nie wylądował…

Krzyk, ryk, padnięcie w ramiona ukochanej!!!!!! Coś niesamowitego!!! Właśnie w tym momencie dowiedziałem się, że spełni się jedno z moich największych marzeń – ZAGRAM NA EPT!!! Jak już zagram, to wtedy oczywiście zacznę marzyć o zwycięstwie (no chyba że od razu w debiucie zagarnę walizeczkę i będę się już tylko do końca życia opalał).

Przede mną więc dwa soczyste pokerowo miesiące! A wszystko to wydarzyło się w jeden wieczór, tej pamiętnej ostatniej niedzieli…

Tymczasem byczę się nieco w Turcji, gdzie ładuję baterie przed Dublinem, do którego to lecę dzień po powrocie z wakacji. Oczywiście nie zaszkodzi jak ktoś tam czasem potrzyma za mnie kciuki ; )

P.S. Wylatując do Turcji, spotkałem na lotnisku Okęcie panią w okienku „Informacja” w t-shircie PokerStars : D

Pozdro!

Poprzedni artykułPokerStars EPT Vilamoura 2010 – Brytyjskie imperium
Następny artykułGramy dla Mipiego – Relacja

18 KOMENTARZE

  1. Generalnie już od EPT Londyn wszystko ma wrócić do normy z relacjami, więc wszystko wskazuje na to, że Wiedeń również obskoczymy.

  2. Gartulacje Łysolcu!!PS. Teksty “Nie mam w zwyczaju zarzucać czytelników naszego portalu opowiastkami o tym, co ostatnio zrobiłem tudzież gdzie się udałem na wakacje” na samym początku tekstu i “Tymczasem byczę się nieco w Turcji” jakoś mi do siebie nie pasują… 🙂

  3. Jakby od razu tego samego dnia zaczęło się to EPT, to byś wygrał ;] A takto będzie tylko FT 🙂

  4. OOO sorki, teraz zauważyłem ze “panienka” z informacji. Musze ja przyuważyć. Ja myslałem o panience z biura podrózy…. nie bedę robił kryptoreklamy z jakich biur faceci grają stoliki -:)

  5. Super Gratulacje.

    jestem “chłopczykiem’ z okienka na okeciu i powiem Ci ze znak kilku kumpli, którzy maja kwadrans luzu odpalaja stoliki cashowe…

    Ale ‘panienka” ? ktora? w jakim biurze?

  6. Jak zwykle dobrze napisane .

    Na weekend 10-11.09 wybieram się na wyjazd służbowy do stolicy. Macie tam w tym terminie jakieś ciekawe wydarzenia pokerowe ?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.