Strip rules

23

Hej,

właśnie rozpoczyna się dla mnie trzeci dzień pobytu w Vegas. Niestety zgubiłem kabel do połączenia telefonu z laptopem. Już zaplanowałem, że skoczę gdzieś dzisiaj na poszukiwania, albo ogarnę chociaż bluetooth. Na szczęście mam już taki feler, że nie zabieram się zbyt szybko za wykonywanie zaplanowanych zadań, więc gdy tak siedziałem sobie kontemplując rzeczywistość, przyszła mi do głowy pewna myśl: A może mam wbudowany bluetooth? Myślałem, że mam zbyt starego laptopa, a tu bluetooth jak byk stoi. Trochę długo się zgrywa, ale nie ma tragedii.

Po ukończeniu ostatniego odcinka wyszedłem, na turniej do Golden Nugget. Miałem problem z formatem zdjęć, więc do kasyna dotarłem o 12:10 i to jeszcze głodny. Na szczęście działało late registration, więc jeszcze skoczyłem na szybkie jedzenie. Ogarnąłem hotdoga za 99centów. Parówka 100% wołowa (podobno) i smakowała zupełnie inaczej niż polskie (ale smaczna). Okazało się, że banknot dolarowy to za mało na tego hot doga: „seven more cents please”. No i właśnie amerykanie mają to do siebie, że praktycznie wszędzie wrzucają ceny bez podatku. Niezależnie od tego czy kupujecie puszkę coli, czy rezerwujecie hotel. Jeszcze żeby to był jakiśduży podatek, a to zwykłe 8%…

Wchodzę do poker roomu i okazuje się, że zapełniono już 14 stołów. Na turniej omahy hi/lo i studa hi/lo w limicie LOL. Buy in 240$ i 13000 żetonów na start. 40 minutowe poziomy blindów i duuużo gry. Średnia wieku jakieś 40-50, więc już od początku miałem pozytywne zaskoczenie i panowie (plus dwie panie) robili dużo żeby tego nie zmienić. Dla ludzi choć trochę ogarniających temat. Czteroosobowa pula z podbiciem preflop dociera do rivera (na boardzie są 4 karty do lo) i ostatecznie nikt nie ma lo :D. A dla tych, którzy nawet nic o tej grze nie wiedzą prezentuje najgorsze sprawdzenie jakie widziałem kiedykolwiek w pokerze (bezkonkurencyjnie zajmuje pierwsze miejsce i raczej są małe szanse na to, że spadnie kiedykolwiek z pozycji lidera).

Graliśmy w seven card studa hi/lo. W tej grze rozdaje się każdemu łącznie 7 kart. Najpierw trzy (dwie zakryte i jedna odkryta) i później pojedynczo aż do siedmiu i pomiędzy każdą jest tura licytacji. Przy piątej karcie jeden z graczy dostał drugiego asa i miał coś w stylu xxAA3 i postanowił zaczekać, to samo przy kolejnej karcie i nagle przed popatrzeniem na 7 kartę (która jest zakryta i widzi ją tylko jej właściciel) postanowił zabetować w ciemno (było to jakieś 800 do puli 2500). Już samo to było strasznie głupie, bo pozwalał przeciwnikowi dobierać do lepszego układu, a dopiero postanowił na koniec zagrać i to nawet nie wiedząc dokładnie jaka jest siła jego ręki. Przeciwnik zabrał się za myślenie. Gdyby sufit był niższy to pewnie zobaczyłbym jak się skrapla na nim para. Gracz który zagrał za 800 miał coś w stylu xxAA37Kx. Po jakiejś minucie pan myśliciel postanowił dorzucić pieniądze do puli mówiąc przy tym: „it's probably a bad call” (PROBABLY!).

Gracz, który zagrał za 800 zabrał się za odsłanianie swoich kart i okazało się, że zakryte karty nie poprawiały siły jego ręki i właściwie zagrał za 800 nie mając nic poza dwoma asami, które wszyscy mogli zobaczyć. Najweselej się zrobiło kiedy gracz numer dwa zerknął na odsłonięte karty i zaczął przeglądać swoje, po czym stwierdził: ok you are good. I zmuckował (wyrzucił) swoje karty!

To był mój pierwszy turniej na żywo w limicie i nie miałem świadomości jak długo się to wlecze. Koło 21 były blindy 500/1000 i ciągle 90 zawodników w grze (z początkowych 122). O ile na początku trzymałem się całkiem nieźle, o tyle pod koniec już prawie usypiałem i w sumie zbyt luźno otworzyłem dwie ręce z późnej pozycji i wystarczyło to do odpadnięcia. Nie mniej jednak byłem bardzo dobrej myśli bo poziom był niesamowicie niski. Już nic więcej się nie wydarzyło tego dnia i o jakiejś 22:15, kompletnie wykończony położyłem się już spać.

Ale żeby było wesoło to musiałem się oczywiście obudzić o 6 rano i nie mogłem już zasnąć (Ci co mnie znają wiedzą jak bardzo to jest niesamowite :). Ale pierwsze osiem godzin snu od tygodnia i czułem się jak nowo narodzony. Postanowiłem rozpocząć dzień podobnie do poprzedniego spacerem po ulicach budzącego się do życia Las Vegas. Przy hostelowym stoliku siedziała jeszcze nawet grupka niedobitków dzielnie wypełniających przykazania.

Poza tym niewiele ludzi na ulicach. Trochę żulków i ludzi wstających rano do pracy.

Wróciłem do hostelu wziąłem prysznic i koło 10 ruszyłem do Golden nugget na śniadanie.

Bo zapomniałem wspomnieć, a w przerwie turnieju (studa i omahy) skoczyłem sobie na obiad do ich bufetu, gdzie za 12$ ma się dostęp do szwedzkiego stołu (śniadanie 10$, lunch 12$ i kolacja 19$). Naprawdę bardzo wysokiej jakości jedzenie, duży wybór i przede wszystkim mogłem zjeść wreszcie jakieś warzywa, które generalnie większość osób ma tam w dupie. Widać to na każdym kroku. Np. Jeden koleś ubrany w koszulkę polo był tak olbrzymi, że mógłbym sobie z jego koszulki zrobić poszewkę na kołdrę. Rozbawiło mnie jak zobaczyłem, że było to polo Ralpha Laurena i pomyślałem, że to nie dziwne bo tylko taka firma może wyprodukować coś z takiej ilości materiału i jeszcze na tym zarobić Ciekawe, że mają właściwie te same rzeczy na obiad i kolacje a za to drugie płaci się dużo więcej.

Wspomniane śniadanie było już w godzinach lunchu, więc nadal nie wiem co można u nich dostać z rana, ale podejrzewam, że warto. Po jedzeniu, wybrałem się na krótki spacer po Freeemont street. Jest to taka imprezowa ulica przy której mieści się większość kasyn w downtown (czyli tam gdzie ja jestem). Dzieje się tam naprawdę dużo, ale muszę ogarnąć to w nocy, bo całe zadaszenie ma lampki i pewnie nieźle to wygląda w nocy.

Turniej nie poszedł mi zbyt dobrze. Odpadłem po pierwszym poziomie blindów dosyć pechowo. Miałem AKJT off. Byłem na hijacku i przy blindach 50/100 i jednym limperze, podbiłem do 550 i dostałem 4 calle. Flop AJ6. Pula 2750, checki do mnie. Betuję za 2000. Button call. Reszta fold. Turn 8 nie dająca draw do koloru i zagrałem pot. Przeciwnik po długim namyśle przebił mnie o jakieś 2000 więcej (co za slowroll 🙂 i odsłonił AA29off (dosyć standardowe rozegranie z jego strony). Czyli miałem 4 outy w postaci damy. River mi nie pomógł i pożegnałem się z turniejem. Właściwie od flopa nie mam sobie nic do zarzucenia i chyba nie za bardzo mogłem uciec z tego rozdania. Nie mniej jednak doszedłem później do wniosku, że raise preflop był zły i budowanie tak dużych pul we wczesnej fazie turnieju nie jest optymalnym zagraniem. Było to cashówkowe przyzwyczajenie. Zwłaszcza, że grają tam bardzo słabi przeciwnicy i można ich często ogrywać w mniejszych pulach, niestwarzających ryzyka odpadnięcia.

Była, więc dopiero godzina 13, a przede mną cały dzień i żadnych konkretnych planów. Wróciłem spacerem do hostelu i właściwie pierwszy raz doświadczyłem Las Vegas w środku dnia. Masakra :). Trzeba uważać, bo jest bardzo gorąco (35 stopni), ale przy tym też sucho, przez co pot od razu paruje i wydawało mi się, że skoro się nie pocę to jest spoko. A chyba się trochę przegrzałem i odwodniłem przez te 40 minut spaceru, bo czułem się fatalnie po powrocie. Dużo wody i prysznic i byłem gotów do akcji. Z tym, że nie wiedziałem co robić. Postanowiłem więc udać się do kasyn w okolicach Stripu, (w sumie centrum Vegas) co by móc coś na bloga wrzucić. Na cel wziąłem pokaz fontann w Bellagio. Wsiadłem do autobusu i wysiadłem wcześniej przy Kasynach Wynn, Treasure Island i Venetian. Żeby zerknąć co tam się dzieje. Najpierw skoczyłem do Treasure Island. Fajny motor nie?

A to nad wyjściem z Treasure island:

A tu będzie pokaz syren:

Później zobaczyłem informacje o pokazie syren, zapisałem godziny i udałem się przez kładkę do Venetiana.

Niesamowity hotel. Na razie najładniejszy jaki widziałem. Mają nawet mini Wenecję z gondolierami.

Muszę też dodać, że to niebo to ładnie pomalowany sufit i łatwo się nabrać nawet będąc tam na żywo.

Venetian jest tak duży w porównaniu z Golden nugget, że wielokrotnie się tam gubiłem pomiędzy gąszczem jednorękich bandytów i stołów do różnych gier. Chciałem znaleźć pokerroom żeby się zorientować jakie mają cashówki (słyszałem, że mają trochę hi/lo). Były dwa stoły hi/lo w limicie. Nie koniecznie moja gra, ale przy tak niskim poziomie gry jaki widziałem w GN może być spoko. Zapisałem się na waiting listę i skoczyłem szukać bankomatu i czegoś do jedzenia. Wypłaciłem kasę. Wszystkie bankomaty jakie do tej pory widziałem pobierają swoją dodatkową prowizję. W GN było to 9$ ( nie skorzystałem) na stacji benzynowej 3$, a w Venetianie 5$ co przy wypłacie 900$ nie stanowi już tragedii.

Nie miałem ochoty na fastfoody, więc fajnym rozwiązaniem wydała mi się sałatka cezara z kurczakiem. Jakież było moje zdziwienie gdy dostałem górę sałaty z kawałkiem kurczaka i grzankami posypaną parmezanem. A gdzie jakieś pomidory, czy inne warzywa? Co ciekawe jest to Polska improwizacja i oryginalnie jest to sałata, parmezan grzanki i jajko (tu widocznie zamienili je na kurczaka).

Była niezła ale nie najadłem się za bardzo, bo jakoś nie miałem ochoty zjadać całej sałaty :). Poszedłem do pokerroomu i akurat wołali mnie mr.”Wito”! mr. „Wito”! New table 4/8 omaha hi/lo.

Usiadłem i patrząc po ludziach stwierdziłem, że powinno być nieźle. Okazało się, że gra jest bardzo dobra i spędziłem tam aż 8 godzin. Standardowy buy in to 100. Grałem łącznie z 220 i skończyłem mając jakieś 260$, czyli na plus 40. Myślę jednak, że przy tym poziomie gry, mogę liczyć na coś więcej. Wydaje mi się, że dostawałem karty poniżej średniej, ale zobaczymy. Trochę mnie to frustrowało w paru momentach, gdy jeszcze byłem na minus, ale otuchy dodawało mi patrzenie na stack babki, która grała fatalnie (praktycznie nic nie pasowała), a była nagrana na jakieś 500$. Wiedziałem dzięki temu, że wariancja może działać cuda i na mnie też przyjdzie kolej.

Wyrobiłem sobie też kartę klubową. Wczytują ją jak siada się do stolika i generalnie płacą 2$ za godzinę gry. Jak się zamawia jakieś jedzenie to kelnerka bierze kartę i najpierw z niej kasuje, a resztę trzeba dopłacić. Dosyć szybko zrobiłem się głodny i zamówiłem grilowaną kanapkę z serem i frytkami. Nie wiem, czy macie w pamięci club sandwich z Hiltona? Ja mam i dlatego wydawało mi się to dobrym pomysłem. Tak mniej więcej wyglądała kanapka z Hiltona:

A tak wyglądało to coś co zamówiłem (9$):

Za dużo tego nie zjadłem. Nawet frytki były okropne.

Nie poddałem się jednak i zamówiłem później jeszcze quesadille w podobnej cenie. Okazała się być bardzo smaczna i tak jak normalnie nie przepadam za guacamole, tak tutaj pasowało mi idealnie. Nadal nie mogę zrozumieć jak to jest możliwe, że w jednym miejscu mogłem zamówić dwie potrawy, tak bardzo różniące się jakością, wykonaniem no i różnorodnością. Dodam, że ta kanapka była chyba smażona na głębokim tłuszczu i to jeszcze z chedarrem w środku.

Jak wspomniałem, poziom gry okazał się być niski. Ciekawe jest jednak to, że błędnie oceniłem kto może być dobrym graczem, a kto nie. Poker w Vegas rządzi się innymi prawami.Jeżeli w Hiltonie do gry dosiadał się starszy koleś to na 95% był to dawca., Tutaj jest dużo regularsów w podeszłym wieku. Jest też sporo starszych kobiet grających niezłego pokera i to właśnie je błędnie oceniłem na początku jako potencjalnie słabych przeciwników. Najśmieszniejsza była zasuszona babka w wieku jakichś 60-70, wyglądająca jakby była żywcem wyjęta z Man in Black. Dosyć szybko się zorientowałem, że coś jest nie tak, bo spasowała cztery kolejne ręce prefop, a dawcom się to zbyt często nie zdąża. Po paru „ciekawszych” zapytałem się gracza siedzącego obok, którego na początku oceniłem jako „potencjalnie” dobrego, czy te gry są zawsze takie dobre. On powiedział, że to zależy czy jest dużo lokalnych graczy, a teraz wszystkie sharki siedzą na cashówkach w Rio, w którym odbywa się worldseries i tylko tą jedną panią wskazał jako regularsa. A ona siedziała cichutko, nie odzywała się do nikogo. Kiedy już WIEDZIAŁEM i popatrzyłem na nią z tej innej perspektywy. Zobaczyłem trochę obciachowe sygnety jeden ze znakiem $, a drugi z pikiem :), przypomniałem sobie, poprzednie spostrzeżenie, że starannie wybiera karty z którymi gra i nagle wszystko ułożyło się w jedną, spójną całość. Była to lekcja za darmo, ale bardzo ważna.

Wyszedłem z Venetiana koło 2 i okazało się, że strip wrze. Masa ludzi w imprezowych nastrojach. Wygląda na to, że jeżeli chodzi o zabawę to strip jest duuuuużo lepszym pomysłem, a w downtown siedzą same dziady:).

Tyle na dzisiaj. W Vegas jest teraz 14. Biorę szybki prysznic i lecę coś zjeść, a później do Venetiana na cashówki. Wieczorem zamierzam chyba skoczyć sobie gdzieś na imprezę, ale to jeszcze się okaże.

Pozdrawiam

Loczek

Poprzedni artykułUnibet – Pokerowe Mistrzostwa Europy
Następny artykułSchleswig-Holstein wycofa się z licencji?

23 KOMENTARZE

  1. dobry wpis. mam nadzieję, że w vegas będziesz miał jakieś przygody (oczywiście same pozytywne), o których będziemy mogli wkrótce poczytać. mam nadzieję, że uda ci się zagrać w turnieju omaha hi/low i skeszować. powodzenia i udanych wakacji!

  2. Stary, to najlepszy blog pokerowo-podróżniczy jaki czytałem. Czekam na nst odcinki. Powodzenia.

  3. wygrałem pakiet na betfair (ten o wartości 4k) lecz brak wizy powoduję, że się nie pojawię jest opcja przetransferowania n innego gracza. Czy byłby ktoś chętny odkupić hotel plus buy-in do eventu 59 (1k$) plus siedem nocy w dwójce w palazzo (1,5k$) za powiedzmy 1,7k? wychodzi buy-in bez fee i 100$ za noc w palazzo dzieląc ze lokatorem tylko 50$. Wszystkie żądane screeny jak pamiątkowy po wygraniu turnieju, screen po zalogowaniu się do konta na betfair, zrzuty maili z rozmów z managerką, i co sobie tylko ktoś życzy przed przelaniem środków oczywiście wysyłam. Może ktoś skorzysta.

  4. Wreszcie jakis ciekawy blog sie pojawil:) Z niecierpliwoscia czekam na kolejne wpisy, mam nadzieje ze poprowadzisz go (bloga) przynajmniej do wyjazdu z Vegas. pozdro

    • Na pewno chciałbym zagrać 26 lipca 1500$ pl omaha hi/lo. Zależy to jednak od tego ile kasy wydam do tej pory, bo nie zamierzam się niczym stresować. Po kolejnym dniu limit omahy hi/lo w Venetianie myślę, że pewnie sobie pozwolę na przyjemność wsopa. W razie czego będę musiał pogrindować pare dni na cashówkach. Na 4/8 nie ma wysokich zarobków, ale wydaje mi się, że są dosyć pewne. Możliwe, że niedługo przetestuje 8/16 limit omaha hi/lo. Zwłaszcza, że rake jest taki sam. Na razie muszę jednak opracować jakąś w miarę optymalną strategię na te gry.

    • planuje grac rowniez cashe w venetianie, NL 500 i 1k w zaleznosci od jakosci stolikow. ja jade 24.6 i bede 22 noce w vegas a potem ruszamy na trip coroczny, tym razrem do san francisco 🙂 turnieje czy zagram to nie wiem, zalezy od runa na cashu i moich checi, bo turnieje to pozeracze czasu i czesto odchodzisz z niczym zamiast pogrindowac na cashu pare h i [zazwyczaj] zebrac kokosy 😀 znajdziemy sie, jak cos to pm i kontakt 😀 pozdro

    • poza tym zarazilem sie pomyslem i tez planuje poprowadzic bloga o vegas w koncu i ku pamieci bo ciekawi mnie jak to jest relacjonowac cos co sie dzieje i potem sobie wszytsko przeczytac po powrocie 🙂 jednakze nie wiem, na ktorym portalu to zrobie 😀

  5. powodzenia kolego, odpuść sobie turki bo to strata czasu, na cashach takich złych calli zobaczysz całe mnóstwo, leć do Venetian i koś donków

  6. A ja myślę, że powinieneś w wolny dzień kupić i poczytać sobie książkę kucharską aby ogarnąć co to jest np. Cesar Salad. W przyszłości przynajmniej będziesz wiedział co zamawiasz 😉

    • Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałeś, ale właśnie domyśliłem się, że jeśli dają mi to w Venetianie to pewnie tak powinno być. Dlatego sprawdziłem to na wikipedii i podzieliłem się z Wami moim zdziwieniem, że jak w Polsce zamówimy sałatkę Cezara to zazwyczaj będzie to coś innego, bo kilka razy jadłem tę sałatkę i zawsze dodawali do niej pomidory 🙂

  7. mysle, ze powinienes w wolny dzien udac sie do rio, atmosfera wsopa jest super plus gwiazdy na kazdym kroku 🙂

    • Na pewno tam będę. Na razie powoli zdobywam teren, a że mam cały miesiąc to powinienem mieć czas na większość ciekawych miejsc 🙂

  8. Świetny wpis i bardzo motywujący. Daj znać czy się poprawiło, bo za te 40$ to ledwo wyżywisz się przez cały dzień ;). Powodzenia!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.