Słuchaj, tylko jedno pytanie… odc. 4

2

Dawno dawno temu była sobie w środkowej Europie osada z licznymi stawami, której cała gospodarka oparta była na rybołówstwie. Fishy było pod dostatkiem i nikt nie obawiał się o zaburzenie równowagi w ekosystemie.

W osadzie najbardziej cenioną klasą społeczną byli rybacy – żyli jak celebryci i każdy interesował się ich poczynaniami. Nie brakowało więc mediów, które codziennie zapewniały nową dawkę najświeższych informacji. Treści było mnóstwo, gdyż niemal każdego dnia rybacy rywalizowali w krajowych lub międzynarodowych zawodach.

Urzędnicy nie byli jednak z takiego stanu rzeczy zadowoleni. Wielu z nich próbowało swoich sił w tym prestiżowym zawodzie, ale nie byli wystarczająco zdolni, a potem opozycyjne frakcje rozpowiadały publicznie, że byli widywani nocami jak wracali znad wody. Postanowiono więc zatrzeć ślad i ukrócić cały proceder łowienia ryb. Zdecydowano o wprowadzeniu monopolu i pozostawieniu w okolicy tylko jednego, państwowego stawu. Rybacy zaczęli myśleć o emigracji, lub o przekwalifikowaniu (o tym, co by robili, gdyby nie mogli łowić fishy opowiedzieli TUTAJ), jednak postanowili do końca wykorzystać ostatnie chwile wolnego rynku.

Pewnego dnia w osadzie zawrzało. Pojawiły się liczne doniesienia, że w jednym ze stawów pływa złota rybka, która prosi o wypuszczenie jej z powrotem do wody, zamian za co obiecuje spełnić trzy życzenia tego, kto daruje jej życie. Rybacy i inni mieszkańcy wioski przesiadywali nad wodą dzień i noc, by tylko ją spotkać, ale nie każdemu się poszczęściło. Dziennikarzom udało się jednak dotrzeć do tych, którzy twierdzili, że złowili rybkę.

Pierwszy znad stawu wracał uradowany Sejo, który słowo w słowo powtórzył reporterowi to, co powiedział rybce:

Sejo: Biorąc pod uwagę, że to ja jestem tą złota rybką dla większości graczy, moje trzy  życzenia będą nad wyraz banalne. Chcę mieć motywację, abym mógł osiągnąć to, co chcę. Szczęście, abym nie musiał długo nad tym pracować i zdrowie, abym mógł się cieszyć po osiągnięciu dwóch pierwszych punktów.

Zaraz za nim po udanym połowie wracał PayMyOverbet, który również potwierdził, że rybkę złowił i wypuścił, jak tylko zobowiązała się spełnić jego trzy życzenia:

PayMyOverbet: Chciałbym wygrać ME WSOP. Oprócz tego, że da mi to ogromne pieniądze, to dodatkowo zaistnieję na cały pokerowy świat i nie tylko – to jest jedno z największych marzeń każdego pokerzysty. Chciałbym również mieć moc teleportacji. Po prostu gdybym powiedział, że chcę się gdzieś znaleźć, to bym mógł tam być w każdej chwili i nie martwiłbym się, ile czasu zajmie podróż lub czy ktoś będzie chętny się wybrać. Oprócz tego życzyłbym sobie legalnego i nieopodatkowanego pokera na całym świecie. Dałoby to wielkie możliwości wszystkim i przywróciłoby wszystkich graczy do stołów wirtualnych jak i prawdziwych. Nastałaby nowa złota era pokera jak kiedyś.

Kilka dni później o złowieniu złotej rybki zapewniał zwany przez rybaków Cyganem organizator licznych łowieckich zawodów i festiwali. Być może jednak majaczył, bo wciąż wspominał o jakiejś gorączce.

Marcin Jabłoński: Chciałbym cofnąć się w czasie do roku powiedzmy 2008-2009. Chciałbym zobaczyć, jak wyglądałyby takie HESOPy z wiedzą, którą mam teraz. Jednym z moich największych zawodowych pragnień byłoby zorganizowanie turnieju pokerowego nie tyle w Polsce, co w moim rodzinnym mieście Łodzi. Sentymentalny jestem po tylu latach na emigracji. A jako lokalny patriota chciałbym ekstraklasy dla ŁKS Łódź. Bo tam jest nasze miejsce!

Najlepszy w osadzie rybak, który na rybołówstwie dorobił się milionów, nie zamierzał rozmieniać się na drobne i poprosił o coś, czego rybka spełnić nie mogła. Zapewnił jednak, że się nie pogniewał i wypuścił zwierzątko z powrotem.

Dima Urbanowicz: Starczy mi jedno życzenie: żeby tych życzeń była nieskończoność!

W wiosce szybko pojawiły się plotki, że lekko już wymęczoną rybkę spotkał także DaWarsaw. On jednak stanowczo zaprzeczył tym doniesieniom. Dziennikarz zapytał go więc, o co ją poprosi, jeśli kiedyś wpadnie ona w jego sieci:

Grzegorz Mikielewicz: Nie jestem fanem takich pytań, bo wiadomo, że takie sytuacje nigdy się nie zdarzą. Poza tym, co powie rybka, jak pierwszym życzeniem będzie spełnienie tysiąca życzeń? Albo żeby każdy na świecie miał sto życzeń? Co jeżeli dwa życzenia będą całkowicie przeciwstawne? Generalnie nie lubię w życiu za dużo gdybać i dywagować, wolę szybko podejmować decyzje i brać za nie odpowiedzialność, niż liczyć na innych czy też pojawienie się magicznych rybek.

Coraz liczniejsze doniesienia o złotym wodnym kręgowcu spowodowały, że nad staw zaczęli się udawać nawet sami przedstawiciele mediów. I rzeczywiście, niektórym przytrafiła się sposobność krótkiej z nim rozmowy:

Jakub Suszka: Żeby ułatwić sobie sprawę, ograniczę się tylko do życzeń pokerowych. Pierwsze: wygrywam Main Event WSOP. Dzięki takiemu sukcesowi, temat pokera trafiłby w Polsce na czołówki najważniejszych mediów. Dałoby to nam możliwość skuteczniejszej walki o dobrą regulację pokera, a politykom byłoby trudniej nas ignorować. Drugie: własny poker room live. Zyskałbym możliwość stworzenia idealnego miejsca do gry. Na szeroką skalę wprowadziłbym tak zwane shot clocki i czterokolorowe talie. W swoim poker roomie postawiłbym także na mocną promocję znakomitej, choć mało popularnej odmiany Badugi. Trzecie: hipermnezja. W serialu ,,Unforgettable” główna bohaterka, którą jest nowojorska detektyw Carrie Wells, posiada dar hipermnezji. Szczegółowo pamięta wszystko, czego była świadkiem. W jej pracy to doskonała przypadłość. W przypadku pokerzystów także sprawdziłoby się to znakomicie.

Rybka oczywiście nie miała zielonego pojęcia co to są te shot clocki, badugi i hipermnezja, ale cmoknęła dwa razy, zrobiła dziubek i odpłynęła szczęśliwa, że kolejny rybak się nad nią zlitował.

Nad wodę powędrował wtedy szef lokalnej gazety, Jack Daniels, o którym rybacy często wspominali, że to gruba ryba na mieście. Jak na dziennikarza przystało, rozgadał się przy rybce tak, że ta – pozbawiona wody – mało nie padła.

JackDaniels: Pierwszym moim życzeniem jest znać siedem najważniejszych języków na świecie: angielski, hiszpański, włoski, francuski, niemiecki, rosyjski i chiński. Zawsze chciałem znać języki obce, a znam ledwo dwa, na dodatek kiepsko – rosyjski ze szkoły, bo się trzeba było uczyć oraz angielski, którego nauczyłem się sam i jestem w szoku, że i tak jakoś się z ludźmi dogaduję. Jednak w pracy dziennikarskiej przydałaby się taka wszechstronność językowa jak nic innego – zrobiłbym wywiady ze wszystkimi najlepszymi graczami na świecie! Po drugie (pojadę teraz lekko starym dziadem) chciałbym być zdrowy. Żeby mnie nic nie bolało, nic nie strzykało jak wstaję z wyra, żebym nie musiał brać wszystkich pigułek, które mi mój miły lekarz zapisał i kazał łykać. Zdrowie docenia się jednak dopiero po czterdziestce. Głównie wówczas, jak po 2-3 dniach robienia relacji czuję się, jakbym przebiegł maraton z plecakiem wypełnionym kamieniami na plecach… Z trzecim życzeniem nie będę oryginalny – chciałbym być obrzydliwie bogaty! Tak bogaty, żeby szejkowie z Dubaju dzwonili do mnie i pytali, czy mogę im parę groszy pożyczyć na jakiś jacht czy kopalnię diamentów… Tak bogaty, żebym mógł usiąść do heads upa z Bilzerianem albo Perkinsem i ogolić tych donków do zera! Tak bogaty, żebym mógł założyć nowy polski team pokerowy złożony z samych dawców, którzy by grali „for fun” wszystkie najgrubsze high rollery na świecie tylko po to, żeby robić sobie bekę z największych gwiazd pokera przy stole!

Dzień później wszyscy mieli naczelnemu za złe, że przez niego rybka już zapewne pływa na boku, ale wtem pojawił się Fenekzgavry, który obwieścił wszystkim, że stworzonko żyje, ma się dobrze i jest gotowe wysłuchać kolejnych życzeń, zanim zacznie je wszystkie wreszcie spełniać. Opowiedział również o swoich trzech życzeniach.

Fenekzgavry: Oczywiście na pierwszym miejscu chciałbym, żeby moje ulubione pokarmy były pozbawione glutenu. Gluten jest gorszy nawet niż brak dialogu. Potem życzę sobie, żeby wszędzie na świecie były respektowane prawa kobiet, szczególnie tych wszystkich mądrych, alternatywnych, które chodzą na wszystkie protesty i manifestacje. Po uczynieniu takiego dobra dla świata chętnie opie***liłbym coś na ciepło. Na przykład sojowe latte.

Tego wieczora do swojej codziennej sesji zasiadł też Kapustary, który braci rybackiej znany był z tego, że często streamował swoje połowy. Spotkanie z rybką nie zostało jednak uwiecznione.

Kapustary: Tradycyjnie w pierwszym życzeniu poproszę o nieskończoną ilość życzeń. Może zabrzmi to naiwnie, ale w drugim chciałbym, żeby ludzie na całym świecie zaczęli się słuchać i szanować. Przy trzecim życzeniu przewrotnie proszę Cię rybko żebyś zawinęła się w folię z dodatkiem masła, soku z cytryny, czosnku i soli. Wstaw się do piekarnika na 180 stopni na 20 min. Jestem głodny.

Wtedy rybka przystąpiła do realizacji wszystkich życzeń. Jako, że nie posiadała zdolności hipermnezji, zaczęła od końca. Tym sposobem Kapustary zakończył jej żywot, a rybacy wrócili do szarej rzeczywistości.

Poprzedni artykułWPT za obiad, czyli jak okazuje się wdzięczność w pokerowym świecie
Następny artykułPokerowe rankingi – zmiana lidera wśród Polaków!

2 KOMENTARZE

  1. Wszyscy oni złapali złotą rybkę, ich złotą rybką było to że Stanko ma w pokerze pecha. Inaczej wysłałby ich wszystkich na playmoney.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.