Sir Dajbanana Trzeci

19

Jak już zdążyliście zauważyć, moje blogi nie są zbyt często aktualizowane. Wynika to z bardzo prostej przyczyny. Nie jestem żadnym prosem, a w pokera grywam dla zabicia wolnego czasu oraz po prostu dlatego, że uwielbiam to robić. Większość wygranych, jeśli takowe się pojawiają, pożytkuje na uciechy życia codziennego i nie bawię się w jakieś mega rozbudowywanie mojego bankrolla. 

Tym razem jest nieco inaczej. Od mojego ostatniego sukcesu (wygrany turniej $3 Rebuy na PokerStars) minęło już niemalże 10 miesięcy i nareszcie zaczęło się coś dziać! Ostatnie dwa tygodnie były dla mnie bardzo aktywne i udane!

Sukcesy online

W ostatnim czasie, większość mojego wolnego czasu pochłaniały wyjazdy na relację z turniejów European Poker Tour. Kiedy tylko znajdowałem chwilę, zasiadałem do kompa i odpalałem turki na PokerStars, żeby może kiedyś w końcu samemu w takim turnieju wziąć udział.

Nie inaczej było we wtorek, 13 kwietnia. Przesądny nie jestem, a 13 to numer, z którymResults na plecach spędziłem całą swoją karierę koszykarską i ciężko mi powiedzieć, żebym nad tym ubolewał. Dlatego też postanowiłem uruchomić soft i zobaczyć co w sieci piszczy. 

Odpaliłem stały, wieczorny harmonogram turniejów, w tym oczywiście rebuye za $3. Po kolei odpadałem ze wszystkich, kiedy został mi już tylko on. Pominę już szczegóły, powiem krótko, wygrałem go!

Jest to coś niesamowitego wygrać po raz drugi ten sam turniej, biorąc pod uwagę, że udział w nim bierze kilka tysięcy osób. Tym razem zagrało w nim około 7.200 graczy. Czas umilał mi "matt86ck", który zajął w tym turnieju trzecie miejsce i gdyby nie pechowe rozdanie, na pewno zasiadłby ze mną do heads-upa.

Tutaj pojawia się pytanie? Czy ja ten turniej wygrałem? Ja w każdym bądź razie tak mówię. Sytuacja była na tyle skomplikowana, że do gry jeden na jeden przystąpiliśmy o godzinie 7:30 rano. Ja o 9:30 miałem wylot do Sanremo i powoli zaczynałem się martwić. Na szczęście rywal od razu przystał na deala wg chipcountu i już o 7:45 mogłem opuścić dom i udać się na Okęcie. Heads-upa zaczynałem z większym stackiem, więc zgarnąłem najwięcej kasy, ale oficjalnie byłem drugi, gdyż w all inach w ciemno poległem. Pytanie – jak to nazywać oficjalnie? Wygrałem, czy byłem drugi? Może jakiś pros rozwikła tą zagwostkę…

Po przytuleniu całkiem zacnej sumki, skupiłem się na różnych satelitach. Ostatni raz, kiedy dane mi było zagrać w większym turnieju, miał miejsce w maju 2008 roku, podczas Unibet Open Madryt, gdzie zająłem bodajże 21 lub 23 miejsce, cashując go. Tak oto przechodzimy do kolejnego akapitu!

UKIPT Nottingham 

Jak wiadomo PokerStars uruchomił teraz gigantyczną wręcz ilość różnego rodzaju pokerowych tourów. Szósty sezon EPT dobiega powoli końca, więc rozejrzałem się za czymś innym. W oko Dusk Till Dawnwpadła mi pierwsza satelita do czerwcowego Baltic Festival. Ze względu na fakt, iż była to premierowa satelitka, wpisowe do niej wynosiło jedynie ?22, a gwarantowane były aż 4 pakiety, każdy o wartości ?2.500.

Od powrotu z Sanremo padałem ofiarą makabrycznych setupów oraz suckoutów, więc tym razem postanowiłem pograć w biurze a nie w domu, licząc na zmianę karmy. Nic bardziej mylnego! Ze wszystkich turniejów wyleciałem z hukiem, a po odpadnięciu z satelity do Baltic Festival ostro się stiltowałem. W tym momencie zarejestrowałem się do jednej z bardziej szalonych satelit – 3xTurbo ?5 Rebuy do UKIPT Nottingham. Półtorej godziny rebuyów oraz blindy rosnące w zastraszającym tempie mogą często spowodować spory ubytek w naszym bankrollu, ale jednocześnie gwarantują genialne rozładowanie emocji.

Będąc jeszcze w Sanremo zająłem w tym turnieju trzecie miejsce, podczas gdy przewidziane były dwa pakiety. Uwziąłem się więc na to UKIPT i ponownie zaatakowałem. Gdy do końca fazy rebuy pozostawało 10 minut, ja wciąż miałem stack startowy i jakieś $100 mniej na koncie. Jednakże jak brałem add ona, to robiłem to już jako chipleader! Później już z górki! Moje A Q pokonało Q Q , A 5 dało radę K K i stół finałowy również rozpoczynałem na pozycji numer jeden. Brzmi to strasznie, ale takie już te turnieje są. Nie ma miejsca na podbijanie. Pchamy tylko all iny i modlimy się, żeby nam usiadło – oczywiście bardzo ważna jest selekcja rąk! ; )

Stół finałowy również przeszedłem jak burza i chciałem Was oficjalnie poinformować, że 11 maja, "Łysy jedzie do Anglii"! Przez całą rozgrywkę finałową byłem mocno "wspierany" przez portugalską ekipę "Buraka Som Sistema" (polecam! próbka poniżej)

Wiem, wiem. Wiele osób pewnie powie, że co to za turniej za ?560. Jeśli zagra w nim komplet, czyli 800 osób, to pula nagród wyniesie ?400.000 i ja już bardzo dawno w takim turnieju nie grałem. Będzie to takie moje małe EPT! : D  Całość rozegrana zostanie w ponoć najładniejszym kasynie w Anglii, "Dusk Till Dawn".

Stąd też tytuł tego odcinka. Jak już wygram w Nottingham, bo w Robin Hooda się bawić tam nie zamierzam, to oczywiście liczę na tytuł szlachecki od Królowej Wielkiej Brytanii. Pewnie z dwóch dajbananów już takowe posiada, stąd "Sir Dajbanana Trzeci" – brzmi dumnie!

Pozdrawiam wszystkich i trzymajcie kciuki za UKIPT!

Poprzedni artykułPokerStars.com EPT Grand Final Monte Carlo 2010 – Dzień 1A
Następny artykułWyjedź na walkę Kliczko-Sosnowski z PartyPoker

19 KOMENTARZE

  1. Kurcze ja jak w przeciągu 2 tygodni dwa razy wygrałem $3+R 180 man to miałem srakę ze szczęścia a tu taki wynik. No ładnie.

  2. Lysy wal angolow tam rowno:)

    szkoda ze HU nie bylo ale w sumie 2 niefartowne rozdania mialem:) pozdro

  3. gratki ale daj relacje z EPT Monte Carlo bo z braku takowej muszę śledzić na pokerlistings a tam nie wiedzieć czemu nie opisują osiągnięć naszych 🙂 chociaż trzeba przyznać zawiera duża dawkę humoru

  4. Gratulacje Łysy 🙂 Jak widać ta 13 wcale nie jest taka pechowa – też ją nosiłem na plecach przez 5 lat mojej “kariery” koszykarza 🙂 Powodzenia na UKIPT !

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.