Starcie w świecie gier na wysokie stawki – tym razem na Twitterze. Sam Greenwood zarzucił niemieckim graczom, że unikają gry w turniejach, gdzie nie ma amatorów.
Jeżeli śledzicie nasze podsumowania z Aussie Millions, to zapewne zdziwiło Was, że frekwencja w drugim high rollerze, który rozgrywano podczas Aussie Millions była bardzo kiepska – zagrało zaledwie czterech pokerzystów. Zwykle w turnieju 50.000 AUD Challenge grało znacznie więcej osób.
Okazało się, że kilka mało przyjemnych słów miał dla rywali Sam Greenwood, który ten turniej wygrał. Kanadyjczyk bierze udział w większości high rollerów, ale wyraźnie nie spodobało mu się to, co działo się przed turniejem.
– Finałowa uwaga, skoro już wylewam trochę żółci. Jeżeli kręcisz się gdzieś w sali turniejowej czekając na to, czy high roller zrobi się „dobry”, powinieneś się wstydzić takiego zachowania.
Po chwili jasne stało się, że Greenwood swoje słowa kieruje do graczy z Niemiec. Kolejny wpis oznaczył bowiem niemiecką flagą.
– Dodatkowo, jeżeli nie chcesz startować gier i nie pojawiasz się na czas, nie jesteś najlepszy na świecie.
Pokerzyści z Niemiec poczuli się nieco urażeni tymi słowa – kilku postanowiło odpowiedzieć. Dietrich Fast napisał, że „najlepszych graczy nie ma w mieście”, a on sam zagra praktycznie każdy turniej z wyjątkiem tych, na które nie pozwoli mu jego backer.
Fedor Holz skwitował słowa rywala w nieco ironiczny sposób.
– Gratuluję wygranej, Sam.
Tymczasem Greenwood szybko uderzył jeszcze mocniej. Podkreślił, że podobna sytuacja nie zdarzyła się pierwszy raz. Wspomniał o turnieju high roller za 50.000€ w Pradze, który również wystartował z opóźnieniem. Grę rozpoczynało tam sześciu pokerzystów: Tim Adams, Daniel Dvoress, Chris Kruk, Orpen Kisacikoglu, Jean Ferreira i właśnie Greenwood. Ostatecznie zebrało się 28 wejść.
– Tutaj nie chodzi tylko o to, co zdarzyło się wczoraj. Zobaczcie, co działo się w Pradze podczas turnieju za 50.000$. Dwóch dobrych graczy rekreacyjnych zarejestrowało się na początku, a większość Team Germany krążyła tylko w sali turniejowej, jak sępy, czekając na rejestrację gorszych amatorów. To drapieżne i tchórzliwe zachowanie.
Orpen Kisacikoglu, który wtrącił się do dyskusji, pisał, że rozumie, ale nie popiera tego, że ludzie dbają przede wszystkim o swoje ROI.
– Osobiście czuję się zobowiązany, aby robić wszystko, co będzie dobre dla gry i w przyszłości przyniesie korzyści. Szanuję jednak (ale nie zgadzam się) z tym, że gracze stawiają na pierwszym miejscu krótkoterminowe ROI, a nie dobro pokera.
Steffen Sontheimer, zwycięzca pierwszej edycji Poker Masters pisał:
– Co jest do cholery… ciągle nie mogę zapomnieć twojego limp – raise'a przeciwko open raiserowi, który zagrał poza kolejnością na PCA, a ty znów zaczynasz durną dyskusję. Przestań uwzględniać Dietricha Fasta w Team Germany. Czy to moja wina, jakiego ludzie używają paszportu? Dorośnij i korzystaj z uroków Melbourne.
Sytuację z Pragi próbował wyjaśnić Koray Aldemir. Okazało się, że przynajmniej w tym przypadku Greenwood może nie mieć racji.
– Te tweety są śmieszne na tylu poziomach, Sam. Większości Niemców nie było nawet w Pradze, a nasza dwójka, która nie grała od początku, miała problem z wkupieniem się i byliśmy mocno poirytowani, że nie możemy zagrać od razu po powrocie z Vegas. Po to właśnie tam przybyliśmy.
Kanadyjczyk tłumaczył, że Niemcy poprzez swoje krótkowzroczne zachowanie podcinają gałąź, na której siedzą. Jego zdaniem w turniejach high roller działa efekt kuli śnieżnej – amatorzy widzą, że w evencie pojawia się coraz większa liczba uczestników i chcą grać o coś więcej niż trzy buy-iny.
Kilka miesięcy temu Rainer Kempe, jeden z członków Team Germany, twierdził, że „ekonomia high rollerów jest solidna„. Sytuacja z 50.000 AUD Challenge, brak turnieju za 250.000 AUD w harmonogramie tegorocznego Aussie Millions i komentarz Greenwooda pokazują chyba, że ten krajobraz turniejów z wysokim wpisowym nie jest jednak tak bajkowy.