Rob Yong o PartyPoker, PokerStars i ich rywalizacji

0
rob yong

Rob Yong w ciekawym wywiadzie z Lee Davym opowiedział o swojej współpracy z PartyPoker, rywalizacji z PokerStars i kilku innych, nie mniej ciekawych rzeczach.

O swojej roli w PartyPoker…

– Jestem partnerem GVC. Moja umowa z nimi zakłada pomaganie przy PartyPoker, ponieważ w firmie nie mają nikogo z taką pokerową wiedzą.  Tom Waters jest dyrektorem zarządzającym PartyPoker, Mike Sexton jest twarzą, a John Duthie promuje eventy live. Moja rola jest jakby pośrodku: pracuję ze wszystkimi i przekazuję wiedzę, której GVC nie ma.

O wynikach…

– Na początku naszym celem było powstrzymanie upadku PartyPoker. Z roku na rok statystyki spadały o 30% i ciężko było powstrzymać ten trend. W 2015 roku udało się, co było wyzwaniem samo w sobie. Potem zauważyliśmy jednak, że statystyki zaczęły rosnąć, gdy zaczęliśmy robić rzeczy skupiające się wokół graczy. Dzięki temu w ostatnich latach PartyPoker stało się konkurencyjne. Jest to wynikiem ciężkiej pracy wielu osób.

O kluczowych elementach…

– Najważniejszą zmianą było to, że PartyPoker odłączono od bwin.party. Wcześniej wszystkie marki działały w scentralizowanej strukturze. GVC zdecentralizowało pokera, dzięki czemu PartyPoker ma własnego dyrektora zarządzającego, własnych ludzi od marketingu i może podejmować własne decyzje. To było powodem zmiany działań PartyPoker.

Zmienił się model biznesowy. Mamy większy wzrost przychodu, ale jednocześnie oddajemy więcej klientom i graczom. Zabieramy w ten sposób mniej z ekosystemu, a więc nie mamy takich samych wyników jak PokerStars. Działamy jednak na rzecz zrównoważonego rynku pokerowego, co zalecałem firmie. Jeśli jako operator nie wrzucisz czegoś z powrotem do puli, gry w końcu wyschną.

Rob Yong

O planie pięcioletnim…

– Mamy plan na lata 2017-2021. Pierwszy rok poświęciliśmy na naprawianie marki. Firma popełniła wcześniej wiele błędów. Uznaliśmy, że najlepszym sposobem na ich naprawę będzie spotkanie się z klientami twarzą w twarz. Tom jest na prawie każdym evencie live. Postanowiliśmy stworzyć PartyPoker Live i chcieliśmy, aby marka ta stała się numerem jeden na świecie. Nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł powiedzieć, że PartyPoker nie jest obecnie najsilniejszym organizatorem cyklów live na świecie. Poza World Series, ale to odbywa się tylko raz w roku. 

W 2018 roku chcieliśmy poprawić naszą ofertę online, co oznaczało wprowadzenie zmian do oprogramowania i turniejów. Musieliśmy bardzo ryzykować. Zwiększyliśmy cotygodniowe gwarantowane pule z 3 mln do 10 mln dolarów. Podjęliśmy duże ryzyko organizując w każdą niedzielę milionowe turnieje. 

Rok 2019 to rok stabilizowania tego, co zrobiliśmy podczas dwóch pierwszych lat. Podczas trzeciego roku utrwalamy i poprawiamy kilka rzeczy, a także sprzątamy bałagan, który stworzyliśmy w poprzednich latach. Na lata cztery i pięć zostawiamy ostateczne szlify i kolejne poprawianie oferty. To był dobrze przemyślany plan. Po drodze mieliśmy trochę przeszkód, ale myślę, że znów w tym roku jesteśmy 40% do przodu. Podobnie było w poprzednim roku i jeśli będziemy kontynuować tę passę rok po roku, to całkiem szybko powinniśmy dogonić konkurencję.

O kopiowaniu PokerStars…

– Właśnie to robiliśmy. Jeżeli PokerStars organizowało festiwal, to my robiliśmy to w tym samym czasie. Będąc większą platformą, gdy organizujesz duży cykl w tym samym czasie, co twój największy konkurent, dzielicie się zyskami i nawzajem sobie szkodzicie. Gdy byliśmy mali, mogliśmy w ten sposób żerować na PokerStars i wszystko było w porządku. Teraz, gdy  oboje robimy festiwal z 60 mln dolarów, to wspólnie się krzywdzimy. Dlatego w tym roku odejdziemy od tego. Zorganizujemy nasz Powerfest w kwietniu i zostawimy w spokoju ich WCOOP.

O overlayach…

– Mieliśmy trochę porażek, ale nie brakowało też sukcesów. Nie mam nic przeciwko overlayom, bo w ten sposób wkładamy pieniądze w kieszenie graczy. A 50% pieniędzy, które gracze od nas dostają, koniec końców i tak trafiają do nas. Powiedzmy, że mamy overlay 100.000$. 50.000$ i tak wróci do nas w postaci rake’u. Operatorzy boją się do tego przyznać.

Rob Yong

O relacjach z PokerStars…

– Nigdy nie rozmawiałem z nimi o terminarzach. Nie utrzymuję z nimi żadnych kontaktów, ponieważ wszyscy, z którymi się dogadywałem, jak np. John Duthie, pracują teraz dla mnie. Kiedyś jeździłem na EPT, ale wielu ludzi stamtąd teraz pracuje dla PartyPoker Live. Nie mam żadnych relacji z ludźmi z PokerStars i, szczerze mówiąc, nie lubię ich zbytnio.

O Twitchu…

– Skontaktowałem się ze streamerami PokerStars, ponieważ chciałem, żeby dołączyli do naszej drużyny streamerów, którą właśnie tworzyłem. Lubię Twitch, dlatego rozejrzałem się, poszukałem najlepszych i odezwałem się do nich. Zaprosiłem ich do Team Online i zapytałem, czy znają jeszcze kogoś, kto by się do tego nadawał. Chcemy, żeby nasza drużyna liczyła 30 osób. Wielu z nich oddycha z ulgą, gdy odchodzi z PokerStars. Powiedzmy sobie szczerze: gdy pros wchodzi z naszywką PokerStars… wszyscy wiemy, że to gówno znaczy. Kiedyś była duma, ale teraz wiemy jakie jest PokerStars. Gdy przechodzą do PartyPoker, cieszą się, że nie mają już na sobie tego piętna.

Short Deck Hold’em – bet sizing i blefowanie po flopie

ŹRÓDŁOCalvinAyre
Poprzedni artykułWPT Barcelona – Dominik Pańka i Grzegorz Grochulski z doskonałymi stackami w WPT500!
Następny artykułZapraszamy na transmisję na żywo z finału Main Eventu Poker Fever Series!