Radość początkującego

2

Nieoczekiwany zbieg okoliczności sprawił, że na moim koncie na pokerroomie pojawiła się zawrotna suma pięciu euro. Postanowiłem zatem sprawić sobie trochę rozrywki w piątkowy wieczór i zapisałem się do turnieju online, z buy in w wysokości jednego euro.

Biorąc pod uwagę, że moje dotychczasowe doświadczenia turniejowe ograniczyły się do udziału, w ostatni czwartek, w lidze PokerTexas, gdzie zająłem mało zaszczytne 72 miejsce, nie spodziewałem się oszałamiającego wyniku. Ale też nie o to chodziło. Chciałem sobie tylko trochę pograć, więc jako cel postawiłem sobie nie odpaść przez pierwsze piętnaście minut ;).

Po zakończeniu rejestracji okazało się, że do walki o nagrody przystąpiło 487 graczy. Po podzieleniu puli wyszło, że pierwsze 50 miejsc będzie płatne. Punktualnie o 22 rozpocząłem grę. Wyposażony w podstawową wiedzę początkującego, czyli ostrzeżenie przed grą zbyt wielu rąk, korzystanie z pozycji i kontrolowanie stacku powoli mijały kolejne minuty. Nie ryzykując, delikatnie zwiększałem stan posiadania. Właściwie jedno dobrze rozegrane rozdanie z fullem z mojej strony pozwoliło mi się utrzymywać na poziomie 6.000. Wtedy nastąpiło przełomowe rozdanie.

Miałem na ręku dwójkę i piątkę, oba karo. Zwykle bym spasował, ale byłem na dużym Blindzie a nikt nie podbił, więc dane mi było zobaczyć flopa. A tam wymarzony układ ? trójka, szóstka i dziesiątka same kara. Od razu miałem kolor. Podbiłem delikatnie. Dwóch sprawdziło, jeden rereisował. Oczywiście sprawdziłem. Pozostali spasowali. Na turnie ląduje czwórka karo. Nie da się ukryć, że byłem w lekkim szoku. Poker! Po raz pierwszy w życiu! Po początkowej euforii zacząłem gorączkowo myśleć jak tego nie popsuć. Skoro po takim flopie mocno mój przeciwnik podbijał pewnie liczył na kolor. Teraz go dostał. Może się spodziewać, że ja też go mam, ale przy takim układzie to nie trudne. Postawiłem połowę swoich żetonów. Natychmiast zostałem sprawdzony. Na riverze oglądamy waleta i choć trudno było w to uwierzyć on też był w kolorze karo. Tu już nie miałem na co czekać i wszedłem all In. Oczywiście zostałem sprawdzony ? gracz również postawił wszystkie swoje żetony. Miał asa karo i jakąś blotkę. Piękna wygrana. Niesamowita adrenalina. No i ten poker. Od tego momentu grało mi się fantastycznie. Wychodziło mi mnóstwo dobrych zagrań, sprzyjała karta, stack rósł bardzo szybko. Po trzech i pół godzinach gry został uformowany stół finałowy. Miałem stack na poziomie 110 000, dawało to trzecie miejsce. Ostatecznie swój udział zakończyłem na siódmym miejscu gdy na mojego seta dziewiątek rywal dostał na riverze trzecią damę. Wygrałem 17 euro 😉

Po co w ogóle to piszę? Bo ta rozgrywka to był ten moment kiedy zrozumiałem na czym polega magia pokera. To była ta chwila, kiedy poczułem o co tak naprawdę w tej grze chodzi. I jestem ciekaw czy wy wszyscy, drodzy czytelnicy, mający za sobą pewnie dziesiątki satelit, setki turniejów, tysiące gier cashowych pamiętacie tą jedną rozgrywkę od której wszystko się zaczęło?

Dlatego, na święta, życzę wszystkim pokerzystom czystej radości z gry i samych dobrych kart.

Poprzedni artykułDlaczego nie cierpię świąt?
Następny artykułBlef duszą gry!

2 KOMENTARZE

  1. Takim samym pokerem złamałem Jeremiemu karetę szóstek tuż po otwarciu Hiltona. Padł wtedy pierwszy Jackpot w kasynie i obaj wzięliśmy po parę złotych 🙂

  2. Wszystkim życzysz samych dobrych kart, a co mi po nich skoro przeciwnicy też będą mieli dobre ;))

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.